eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › zakłócanie spokoju
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 56

  • 21. Data: 2003-12-13 07:39:04
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: "Osiah" <oosiah@poc(no spamix)zta.onet.pl>


    > Niestety słaby jesteś z polskiego. No i nie odpowiedziałeś na moje
    > pytanie uściślające, co każe mi podejrzewać, że jeśli się nie zgodzą,
    > to i tak mało Cię to obejdzie.

    Ja z polskiego moze i jestem slaby. Ale Ty chyba za to masz problemy z
    rozumieniem znaczenia slow i jakakolwiek analiza sprawia bol.... musi byc
    prosto z rozwlekle...

    jelis pisze ze zrobie cos za czyjas aprobata - to dla mnie sprawa jest
    jasna.....
    bez zgody tego nie robie, inaczej w tym zdaniu nie uzywalbym tego slowa

    aprobata (def.) - uznanie czegos za wlasciwe, przyzwolenie, zatwierdzenie ,
    pochwała


    > PS Zmiana pseuda utrudnia komunikację.

    No wlasnie, tu kolejne potwierdzenie, jesli kilka pierwszych postow
    podpisuje sie pod tekstem "Osiah" a na liscie widoczny jest UM - to nikt sie
    nie zorientuje kto pisze kolejny jesli na liscie postow zamiast UM pojawi
    sie "Osiah"
    Lesli ktos przeczytal ktopdpisal sie pod tekstem pierwszego posta - nie
    bedzie mial problemu a domysli sie to po prostu pisze z innego kompa.
    Wybacz ale nie bede tego zmienial - bo dla mnie jest tak wygodniej.

    a wracajac: (i uscislajac:)

    > No i nie odpowiedziałeś na moje
    > pytanie uściślające, co każe mi podejrzewać, że jeśli się nie zgodzą,
    > to i tak mało Cię to obejdzie.

    Jesli sie nie zgodza to sie tym przejmowal nie bede.... oczywiscie ze
    impreze zrobie - tylko tak zeby nie przeszkadzac - czy teraz to juz jest
    jasne?????

    Osiah







  • 22. Data: 2003-12-13 08:00:52
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: "Osiah" <oosiah@poc(no spamix)zta.onet.pl>

    >przejsc na czerwonym swietle lub w miejscu niedozwolonym,
    >
    > Zdarzyło. Ale tylko wtedy, gdy miałam _absolutną_ pewność, że przez to
    > nikt nie będzie musiał hamować, nikt się nie wystraszy, że właśnie
    > pojawilam się na ulicy. Czyli tylko wtedy, gdy ulica była _absolutnie_
    > pusta. Choć prawo oczywiście złamałam.


    > > przekroczyc predkosci,
    > Nie.

    Jelis tylko jezdzisz samochodem to nie ma takiej mozliwosci.

    > >jechac na gape w autobusie
    >
    > Nigdy z premedytacją. Kilka razy, gdy przechodziłam z miesięcznego na
    > jednorazowe i z przyzyczajenia nie kasowałam biletu, by potem po kilku
    > przystankach zerwać się do kasownika.


    Tu ok, wg mnie "nie z premedycja"

    ----
    > Raz w metrze, w niedzielę rano, zamknięte kioski, a do pracy trzeba
    > się stawić na czas.

    Aha, i to tez bylo "nie z premedytacja" - zamkniete kioski nie oznaczaja ze
    mozna krasc.... a jak sie biletu nie mialas to zawsze moglas "z buta" do
    pracy smignac.

    Zauwaz ze uzylas na poczatku slowa "nigdy"


    pozdrawiam
    Osiah




  • 23. Data: 2003-12-13 09:11:19
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>

    In article <bregor$k27$1@dns.ats.pl>, Osiah wrote:
    > >przejsc na czerwonym swietle lub w miejscu niedozwolonym,
    >>
    >> Zdarzyło. Ale tylko wtedy, gdy miałam _absolutną_ pewność, że przez to
    >> nikt nie będzie musiał hamować, nikt się nie wystraszy, że właśnie
    >> pojawilam się na ulicy. Czyli tylko wtedy, gdy ulica była _absolutnie_
    >> pusta. Choć prawo oczywiście złamałam.
    >
    >
    >> > przekroczyc predkosci,
    >> Nie.
    >
    > Jelis tylko jezdzisz samochodem to nie ma takiej mozliwosci.

    Teraz nie jeżdżę, ale jeździłam i zapewniam, że jest taka możliwość.

    >> Raz w metrze, w niedzielę rano, zamknięte kioski, a do pracy trzeba
    >> się stawić na czas.
    >
    > Aha, i to tez bylo "nie z premedytacja" - zamkniete kioski nie oznaczaja ze
    > mozna krasc.... a jak sie biletu nie mialas to zawsze moglas "z buta" do
    > pracy smignac.

    Znów się mylisz, nic nie ukradłam, bo po wyjściu z metra (czyli po 10
    min) kupiłam bilet okresowy ważny od dnia, w kt. go kupiłam, więc
    opłaciłam wszelkie jazdy za ten dzień.

    > Zauwaz ze uzylas na poczatku slowa "nigdy"

    I dobrze zrobiłam.


    Renata


  • 24. Data: 2003-12-13 09:22:50
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>

    In article <breffv$jr8$1@dns.ats.pl>, Osiah wrote:
    >
    >> Niestety słaby jesteś z polskiego. No i nie odpowiedziałeś na moje
    >> pytanie uściślające, co każe mi podejrzewać, że jeśli się nie zgodzą,
    >> to i tak mało Cię to obejdzie.
    >
    > Ja z polskiego moze i jestem slaby. Ale Ty chyba za to masz problemy z
    > rozumieniem znaczenia slow i jakakolwiek analiza sprawia bol.... musi byc
    > prosto z rozwlekle...
    >
    > jelis pisze ze zrobie cos za czyjas aprobata - to dla mnie sprawa jest
    > jasna.....
    > bez zgody tego nie robie, inaczej w tym zdaniu nie uzywalbym tego slowa
    >
    > aprobata (def.) - uznanie czegos za wlasciwe, przyzwolenie, zatwierdzenie ,
    > pochwała

    Widzę, że nadal nie rozumiesz co oznacza zdanie warunkowe.
    Twoje zdanie może najzwyczajniej w świecie zakładać ich aprobatę -
    jest dwuznaczne i niejasne. Pozwala na dowolność interpretacji. I nie
    chodzi o to co _chciałeś_ powiedzieć, ale o to co faktycznie
    powiedziałeś.

    >> PS Zmiana pseuda utrudnia komunikację.
    >
    > No wlasnie, tu kolejne potwierdzenie, jesli kilka pierwszych postow
    > podpisuje sie pod tekstem "Osiah" a na liscie widoczny jest UM - to nikt sie
    > nie zorientuje kto pisze kolejny jesli na liscie postow zamiast UM pojawi
    > sie "Osiah"

    I znów masz problemy z językiem polskim. Sprawdź różnicę między
    "utrudnia", a "uniemożliwia" czy "nikt się nie zorientuje".
    Moim zdaniem utrudnia i wprowadza zamęt.

    >> No i nie odpowiedziałeś na moje
    >> pytanie uściślające, co każe mi podejrzewać, że jeśli się nie zgodzą,
    >> to i tak mało Cię to obejdzie.
    >
    > Jesli sie nie zgodza to sie tym przejmowal nie bede.... oczywiscie ze
    > impreze zrobie - tylko tak zeby nie przeszkadzac - czy teraz to juz jest
    > jasne?????

    Średnio, bo choć teoretycznie oczywiście możliwe, to w praktyce marne
    widzę szanse na to, że z (zapewne) podobnym zestawem gości następną
    imprezę zrobisz cichą. Wiersze będziecie czytać, czy będziecie
    dyskutować o okresie niebieskim w twórczości Picassa? Oczywiście to
    tylko takie moje powątpiewania (choć uważam, że nie bez podstaw) i nie
    będę kruszyć o nie kopii.


    >
    > Osiah
    >
    >
    >
    >
    >
    >


  • 25. Data: 2003-12-13 14:18:18
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: poreba <d...@p...com>

    Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl> niebacznie
    popelnil
    news:slrnbtlltn.5u7.Renata.Golebiowska@154-moo-7.acn
    .waw.pl:

    > Znów się mylisz, nic nie ukradłam, bo po wyjściu z metra (czyli
    > po 10 min) kupiłam bilet okresowy ważny od dnia, w kt. go
    > kupiłam, więc opłaciłam wszelkie jazdy za ten dzień.
    Tzn jak jechałaś to już go miałeś pomimo,
    że kupiłaś PO wyjściu?
    Ew. kotrola podczas przejazdu stwierdzilaby ze oplacilas przejazd?
    Ukradłaś.
    A premedytacja? "Wysoki Sądzie, ja nie chciałam zabić/ukraść/zniszyć
    tylko zrzucić/wyrzucić/zabrać... ja niechcacy."
    Hiperlegalizm? to na całego i do siebie.

    BTW nie cierpię hałasujących i karałbym ciężkimi
    długoletnimi robotami

    --
    pozdro
    poreba


  • 26. Data: 2003-12-13 15:26:49
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sat, 13 Dec 2003, poreba wrote:

    >+ Renata Gołębiowska [...]
    >+ > Znów się mylisz, nic nie ukradłam, bo po wyjściu z metra (czyli
    >+ > po 10 min) kupiłam bilet okresowy ważny od dnia, [...]
    >+ że kupiłaś PO wyjściu?
    >+ Ew. kotrola podczas przejazdu stwierdzilaby ze oplacilas przejazd?

    Nie.

    >+ Ukradłaś.

    Przejazd ? Może i tak.

    >+ A premedytacja?

    Owszem.
    Tyle, że nawet prawo podatkowe :> przewiduje niekaranie sprawcy
    jeśli ten przed "powzięciem wiadomości" przez poszkodowanego (organ
    Skarbu :)) *naprawił błąd* a następnie (!) się przyznał.
    [...]
    >+ Hiperlegalizm?

    Może ktoś objaśnić jak sprawa będzie wyglądać w przypadku
    sprawy: "normalna" kradzież, brak dowodów i możliwości
    zlokalizowania sprawcy - ale sprawca po zdarzeniu naprawia
    szkodę (w całym zakresie !) ?
    Jest jakaś *przysługująca* ochrona (poza dobrą wolą
    poszkodowanego, sądu i prezydenta) ?

    >+ BTW nie cierpię hałasujących

    :)

    --
    pozdrowienia, Gotfryd
    (wybywający z grupy na trochę)


  • 27. Data: 2003-12-13 17:16:31
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>

    In article <X...@2...7.19.17>, poreba wrote:
    > Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl> niebacznie
    > popelnil
    > news:slrnbtlltn.5u7.Renata.Golebiowska@154-moo-7.acn
    .waw.pl:
    >
    >> Znów się mylisz, nic nie ukradłam, bo po wyjściu z metra (czyli
    >> po 10 min) kupiłam bilet okresowy ważny od dnia, w kt. go
    >> kupiłam, więc opłaciłam wszelkie jazdy za ten dzień.
    > Tzn jak jechałaś to już go miałeś pomimo,
    > że kupiłaś PO wyjściu?

    Nie, ale wiedziałam, że po wyjściu z metra natychmiast kupię.

    > Ew. kotrola podczas przejazdu stwierdzilaby ze oplacilas przejazd?
    > Ukradłaś.

    Nie ukradłam, bo zapłaciłam za wszystkie przejazdy odbywane tego dnia.

    > A premedytacja? "Wysoki Sądzie, ja nie chciałam zabić/ukraść/zniszyć
    > tylko zrzucić/wyrzucić/zabrać... ja niechcacy."

    Myślisz, że to nie ma znaczenia w sądzie? Motywy i okoliczności?

    > Hiperlegalizm? to na całego i do siebie.

    Żaden hiperlegalizm, bo są też przepisy głupie i szkodliwe, ale przede
    wszystkim prosta zasada "nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe", trochę
    empatii i prawo stałoby się zbędne.


    > BTW nie cierpię hałasujących i karałbym ciężkimi
    > długoletnimi robotami

    I tu się zgadzamy w 100%. Roboty oczywiście za szklankę wody i kromkę
    chleba:)

    Renata


  • 28. Data: 2003-12-14 03:35:51
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: Marcin Debowski <a...@n...net>

    In article <s...@1...acn.waw
    .pl>, Renata Gołębiowska wrote:
    > In article <X...@2...7.19.17>, poreba wrote:
    >> Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl> niebacznie
    >>> po 10 min) kupiłam bilet okresowy ważny od dnia, w kt. go
    >>> kupiłam, więc opłaciłam wszelkie jazdy za ten dzień.
    >> Tzn jak jechałaś to już go miałeś pomimo,
    >> że kupiłaś PO wyjściu?
    >
    > Nie, ale wiedziałam, że po wyjściu z metra natychmiast kupię.

    Przewodnik też wiedział? :)

    >> Ew. kotrola podczas przejazdu stwierdzilaby ze oplacilas przejazd?
    >> Ukradłaś.
    >
    > Nie ukradłam, bo zapłaciłam za wszystkie przejazdy odbywane tego dnia.

    Usługodawca wyraził na to zgodę? Ukradłaś, bo zgodnie z regulaminem
    powinnaś opłacić przejazd a nie jechać bez biletu. To co zrobiłaś potem to
    nawet nie jest naprawieniem szkody bo jeśli jechałaś powinnaś była
    zapłacić, więc naprawieniem byłby zakup biletu odpowiedającego temu
    "kradzionemu" przejazdowi. Co przewoźnika obchodzi czy i jaki bilet Ty
    planujesz dopiero kupić? Warunkiem skorzystania z usługi jest posiadanie W
    MOMENCIE korzystania ważnego biletu, a nie planów jego zakupu. Masz sobie
    jeździć za darmo cały dzień bo na wieczór planujesz kupić bilet
    abonamentowy? Podaj mi podstawę prawna która Ci to umożliwia. Gdzie w
    regulaminie jest przyzwolenie na coś takiego? A jak złamiesz sobie nogę
    zanim kupisz? Przewoźnika nie muszą obchodzić zdarzenia losowe którym
    podlega jego potencjalny klient. Nie mogłaś kupić abonamentowego przed
    przejazdem - Twoj pech, nie przewoźnika. Nie maiałaś prawa skorzystać z
    usługi.
    Wreszcie, czy jak nie masz przy sobie pieniędzy, a chcesz coś kupić to
    wchodzisz do sklepu, zabierasz po kryjomu towar, a na drugi dzień
    przychodzisz i płacisz (najlepiej z odsetkami ustawowymi)?

    To tak tylko tytułem polemiki, nie odbieraj powyższego jako ataku :)

    --
    Marcin


  • 29. Data: 2003-12-14 04:03:36
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: Marcin Debowski <a...@n...net>

    In article <s...@1...acn.waw
    .pl>, Renata Gołębiowska wrote:
    > In article <X...@2...7.19.17>, poreba wrote:
    >> Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl> niebacznie
    >>> po 10 min) kupiłam bilet okresowy ważny od dnia, w kt. go
    >>> kupiłam, więc opłaciłam wszelkie jazdy za ten dzień.
    >> Tzn jak jechałaś to już go miałeś pomimo,
    >> że kupiłaś PO wyjściu?
    >
    > Nie, ale wiedziałam, że po wyjściu z metra natychmiast kupię.

    Przewoźnik też wiedział? :)

    >> Ew. kotrola podczas przejazdu stwierdzilaby ze oplacilas przejazd?
    >> Ukradłaś.
    >
    > Nie ukradłam, bo zapłaciłam za wszystkie przejazdy odbywane tego dnia.

    Usługodawca wyraził na to zgodę? Ukradłaś, bo zgodnie z regulaminem
    powinnaś opłacić przejazd a nie jechać bez biletu. To co zrobiłaś potem to
    nawet nie jest naprawieniem szkody bo jeśli jechałaś powinnaś była
    zapłacić, więc naprawieniem byłby zakup biletu odpowiedającego temu
    "kradzionemu" przejazdowi. Co przewoźnika obchodzi czy i jaki bilet Ty
    planujesz dopiero kupić? Warunkiem skorzystania z usługi jest posiadanie W
    MOMENCIE korzystania ważnego biletu, a nie planów jego zakupu. Masz sobie
    jeździć za darmo cały dzień bo na wieczór planujesz kupić bilet
    abonamentowy? Podaj mi podstawę prawna która Ci to umożliwia. Gdzie w
    regulaminie jest przyzwolenie na coś takiego? A jak złamiesz sobie nogę
    zanim kupisz? Przewoźnika nie muszą obchodzić zdarzenia losowe którym
    podlega jego potencjalny klient. Nie mogłaś kupić abonamentowego przed
    przejazdem - Twoj pech, nie przewoźnika. Nie maiałaś prawa skorzystać z
    usługi.
    Wreszcie, czy jak nie masz przy sobie pieniędzy, a chcesz coś kupić to
    wchodzisz do sklepu, zabierasz po kryjomu towar, a na drugi dzień
    przychodzisz i płacisz (najlepiej z odsetkami ustawowymi)?

    To tak tylko tytułem polemiki, nie odbieraj powyższego jako ataku :)

    --
    Marcin


  • 30. Data: 2003-12-14 10:05:03
    Temat: Re: zakłócanie spokoju
    Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>

    In article <o...@z...router>, Marcin Debowski wrote:

    >> Nie, ale wiedziałam, że po wyjściu z metra natychmiast kupię.
    >
    > Przewoźnik też wiedział? :)

    Jasne, że nie.

    >>> Ew. kotrola podczas przejazdu stwierdzilaby ze oplacilas przejazd?
    >>> Ukradłaś.
    >>
    >> Nie ukradłam, bo zapłaciłam za wszystkie przejazdy odbywane tego dnia.
    >
    > Usługodawca wyraził na to zgodę? Ukradłaś, bo zgodnie z regulaminem
    > powinnaś opłacić przejazd a nie jechać bez biletu. To co zrobiłaś potem to
    > nawet nie jest naprawieniem szkody bo jeśli jechałaś powinnaś była
    > zapłacić, więc naprawieniem byłby zakup biletu odpowiedającego temu
    > "kradzionemu" przejazdowi. Co przewoźnika obchodzi czy i jaki bilet Ty
    > planujesz dopiero kupić? Warunkiem skorzystania z usługi jest posiadanie W
    > MOMENCIE korzystania ważnego biletu, a nie planów jego zakupu. Masz sobie
    > jeździć za darmo cały dzień bo na wieczór planujesz kupić bilet
    > abonamentowy?

    Jasne, że nie mogę, ale to nie oznacza, że kupując bilet na
    dany dzień wieczorem nie zapłaciciał za jazdę tego dnia. To oznacza
    tylko, że podczas jazdy mogli wlepić mi karę i słusznie.

    >A jak złamiesz sobie nogę zanim kupisz?

    To następnym razem skasuję podwójnie:)

    > Wreszcie, czy jak nie masz przy sobie pieniędzy, a chcesz coś kupić to
    > wchodzisz do sklepu, zabierasz po kryjomu towar, a na drugi dzień
    > przychodzisz i płacisz (najlepiej z odsetkami ustawowymi)?

    Po kryjomu nie, ale zdarzyło mi się za pozwoleniem sklepowej donieść
    pieniądze po kilku dniach.
    A tu też się nie kryłam, ucięłam sobie nawet pogawędkę na temat mojego
    braku biletu z panem w firmowym kubraczku, kt. akurat coś naprawiał,
    czy sprzątał. Poza tym wysiadłam po drodze na stacji Wilanowska, kt.
    jest sporą stacją przesiadkową spodziewając się, że tu kiosk powinien
    być otwarty, ale nie był, więc absolutnie nie można powiedzieć, że nie
    zapłaciłam z premedytacją. Bo, po pierwsze, jednak zapłaciłam, a po drugie,
    def. premedytacji nie przystaje do opisanej sytuacji.

    > To tak tylko tytułem polemiki, nie odbieraj powyższego jako ataku :)

    B. lubię polemiki (tylko bez przekleńst i wyzwisk, złośliwości mogą
    być:))

    Renata


strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1