eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 185

  • 81. Data: 2010-11-30 17:59:36
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "Dysiek" <b...@b...pl>

    > czytając tą dyskusję odnoszę jedynie wrażenie że w dyskusji biorą udział
    > jedynie debile, albo osoby mające swój interes w tuszowaniu takich spraw
    > kolesi, albo jedno i drógi:O(

    Witaj w gronie debili zatem. Rozumiem, ze dolaczasz sie jako ortograficzny
    bezmozgowiec?


    >
    > więc ci wyjaśnię:
    > jesli nauczyciel wiedział o wypadku ucznia to maił obowiązek zająć się nim
    > w
    > miarę możliwości, a jeśli nie miał to wysłąć dziecko do lekarza,

    Od poczatku pisalem, ze jedyna wina nauczyciela bylo niepoinformowanie
    rodzica i nie odeslanie dziecka do lekarza. Caly czas analizujemu tu jednak
    inna sytuacje, o ile jeszcze nie skapowales (wina dyzurujacego nauczyciela /
    wychowawcy w samym wypadku)

    Dysiek



  • 82. Data: 2010-11-30 18:17:37
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "Krzysztof" <k...@a...pl>

    "Dysiek" <b...@b...pl> napisał

    > Tlumacze ci po raz kolejny - wychwoawcy nie musialo byc, bo nie mial
    > dyzuru. Nauczyciel dyzurujacy dyzur mial na sto %, a po dzwonku udal sie
    > na zajecia. Gdzie tu widzisz niedopelnienie obowiazkow?

    Kto zatem w takiej sytuacji - w momencie, gdy wychowawcy nie ma, a opiekun
    udaje się po dziennik - pilnuje dzieci?

    > Poza tym jesli wypadek zdarzylby sie w trakcie przerwy to tez mialbys
    > pretensje do nauczyciela dyzurujacego ze nie upilnowal?

    Pogadamy, jak Tobie się to przydarzy :)

    K.


  • 83. Data: 2010-11-30 18:27:56
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: Jacek /Jaco/ Jakubowski <j...@p...fm>

    W dniu 2010-11-30 14:39, Damian pisze:
    [...]
    > No widzisz te paragrafy można stosować poza szkołą. W szkole za wybryki
    > dziecka odpowiada szkoła.
    > I nie tylko wygooglałem lecz pytałem prawnika.

    Skoro "wiesz" lepiej, to po co d... zawracasz?

    I może nauczysz swojego dzieciaka kraść w szkole telefony komórkowe,
    mp3, ładne piórniki, komputery szkolne, papcie, armaturę sanitarną,
    no bo skoro tylko szkoła za wybryki dziecka odpowiada...
    BPNMSP

    [...]
    > Wiesz, że mnie najmniej interesuje to jak szkoła opracuje swój system
    > dyżurów???
    > Zacytuję teraz kogoś mądrego: " ... Rodzic ma obowiązek posyłać dziecko do
    > szkoły a szkoła ma obowiązek zapewnic temu dziecku bezpieczeństwo. Koniec i
    > kropka....."

    Czy mógłbyś się dowiedzieć, kto odpowiada za bezpieczeństwo na
    ulicach, w zakładach pracy, kościołach? Bo wiesz, jakbym kiedyś
    zęby stracił w takim miejscu, to muszę wiedzieć kogo to
    wina/odpowiedzialność, skoro to nie wina sprawcy...

    >> Na początku myślałem, że chcesz uzyskać od sprawcy odszkodowanie, aby
    >> wyleczyć ząbki swojemu dziecku,
    >
    > A ten znowu swoje. Nie wiesz więc nie pisz głupio!

    Najmocniej przepraszam i proszę o szablon (najlepiej gotowy)
    jak pisać mądrze.

    >> ale ty chcesz dopiec "bogom".
    >
    > I znów odzywa się "orzeł" czytania ze zrozumieniem!
    > Gdybym chciał już by to się stało.
    >
    >> Naprawdę nie masz urazu z dzieciństwa?
    >
    > Po Twoich wypowiedziach raczej ja mam prawo sądzić, że albo jesteś
    > nauczycielem albo jego synem i to Tobie pozostał jakiś uraz z dzieciństwa.

    Ty, uważaj bo mogę być samym bogiem bogów i szatanem w jednym, czyli
    dyrektorem szkoły, ba! nawet może ministerm MEN.

    EOT - bo szkoda mi czasu na Ciebie.

    --
    Jacek /Jaco/ Jakubowski


  • 84. Data: 2010-11-30 18:31:06
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "Dysiek" <b...@b...pl>

    >> Tlumacze ci po raz kolejny - wychwoawcy nie musialo byc, bo nie mial
    >> dyzuru. Nauczyciel dyzurujacy dyzur mial na sto %, a po dzwonku udal sie
    >> na zajecia. Gdzie tu widzisz niedopelnienie obowiazkow?
    >
    > Kto zatem w takiej sytuacji - w momencie, gdy wychowawcy nie ma, a opiekun
    > udaje się po dziennik - pilnuje dzieci?

    Zapewne nikt. Czy swoich pociech tez pilnujesz absolutnie caly czas?


    >
    >> Poza tym jesli wypadek zdarzylby sie w trakcie przerwy to tez mialbys
    >> pretensje do nauczyciela dyzurujacego ze nie upilnowal?
    >
    > Pogadamy, jak Tobie się to przydarzy :)

    Jestem normalny i jezeli nauczyciel bedzie mial dyzur i cos sie stanie to
    oczywiscie, ze bede mial pewnie jakis zal ale skladac na niego skarge? Jakby
    mogl i widzial to by zainterweniowal.

    Dysiek



  • 85. Data: 2010-11-30 19:13:33
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "Krzysztof" <k...@a...pl>

    "Dysiek" <b...@b...pl> napisał

    >> Kto zatem w takiej sytuacji - w momencie, gdy wychowawcy nie ma, a
    >> opiekun udaje się po dziennik - pilnuje dzieci?

    > Zapewne nikt.

    I jest to zgodne z regulaminem czy innymi przepisami odnośnie dyżurów w
    szkołach?

    > Czy swoich pociech tez pilnujesz absolutnie caly czas?

    A co to ma do rzeczy? Jeśli nawet nie pilnuję, to ja ponoszę za to
    odpowiedzialność.
    Natomiast w przypadku niepilnującego nauczyciela ta odpowiedzialność nagle
    automagicznie się ulatnia.

    Innymi słowy:
    Pilnuje - coś się stanie - nie ponosi odpowiedzialności, bo przecież nie ma
    tysiąca oczu.
    Nie pilnuje - coś się stanie - nie ponosi odpowiedzialności, bo przecież
    nie jest w stanie cały czas być na dyżurze, bo musi iść po dziennik.
    Kupy to się ani na jotę nie trzyma. Chciałbym wobec tego wiedzieć, kiedy, w
    jakich przypadkach i za co konkretnie odpowiedzialność ponosi nauczyciel.

    >>> Poza tym jesli wypadek zdarzylby sie w trakcie przerwy to tez mialbys
    >>> pretensje do nauczyciela dyzurujacego ze nie upilnowal?

    >> Pogadamy, jak Tobie się to przydarzy :)

    > Jestem normalny

    OK, pogadamy, jak Tobie się to przydarzy :)
    Oby nie, ale większość ludzi jest taka mądra, dopóki ich samych to nie
    dotknie.

    > i jezeli nauczyciel bedzie mial dyzur i cos sie stanie to oczywiscie, ze
    > bede mial pewnie jakis zal ale skladac na niego skarge? Jakby mogl i
    > widzial to by zainterweniowal.

    Zawsze może się wytłumaczyć, że właśnie szedł po dziennik :>
    Ty naiwny jakiś jesteś? Czy może po prostu nauczyciel? ;-)

    K.


  • 86. Data: 2010-11-30 19:43:17
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "pawelj" <p...@o...pl>


    > Podsumuję Twoją odpowiedź krótko. Czy Ty potrafisz mysleć i analizować co
    > ja piszę?
    Bardzo trudno mi analizować twoje wypowiedzi. Mało sensowne są. Raz piszesz,
    że masz dowody że wszyscy uknuli spisek, za chwile sie zastanawiasz jak
    udupić wychowawcę. Jeszcze innym razem twierdzisz że winny jest dyrektor
    szkoły. Dlatego zadałem kilka pytań pomocniczych. Z pewnością ułatwiłyby mi
    i chyba nie tylko mi analizowanie twojej sytuacji. Przerosły cię odpowiedzi?
    > Według mnie absolutnie nie. Jesteśjak automat zaprogramowany aby
    > komuś dowalić i upodlić....
    Nie trafiłeś zupełnie. Chciałbym tylko zrozumieć przyczynę chęci zemsty na
    kimś kto jest niewinny.
    > A Twój cynizm przekracza wszelkie granice przyzwoitości. I szkoda czasu na
    > dyskusję z Tobą.
    A jadnak prawdziwe, że prawda w oczy kole...
    > Współczuję Twoim bliskim....
    Chyba jednak gorzej ma twój syn z tobą niż moi bliscy ze mną.


    --
    Pawełj


  • 87. Data: 2010-11-30 19:50:06
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: Jacek /Jaco/ Jakubowski <j...@p...fm>

    W dniu 2010-11-30 20:13, Krzysztof pisze:
    [...]
    > Nie pilnuje - coś się stanie - nie ponosi odpowiedzialności, bo przecież nie
    > jest w stanie cały czas być na dyżurze, bo musi iść po dziennik.
    > Kupy to się ani na jotę nie trzyma. Chciałbym wobec tego wiedzieć, kiedy, w
    > jakich przypadkach i za co konkretnie odpowiedzialność ponosi nauczyciel.

    A Ty za co chciałbyś odpowiadać jako nauczyciel?

    A za co odpowiesz w takiej sytuacji:

    Schodzisz po schodach w bloku, po drodze spotykasz sąsiadkę ze swoimi
    dwoma 10 latkami, której nagle przypomina się, że zapomniała wyłączyć
    gaz, prosi Cię abyś przypilnował jej dzieci. Ty się uprzejmie zgadzasz,
    przecież znasz sąsiadkę, znasz dobrze jej synów - takie fajne grzeczne
    chłopaki, czasami przychodzą do Twojego dzieciaka pograć na Xboxie.
    Schodzisz z tymi dzieciakami po schodach, oni przed tobą (by mieć na
    nich oko - przecież jesteś bardzo odpowiedzialny i ostrożny), nagle
    jeden upada na pysk (sam się potknął albo drugi go popchnął dla żartu),
    zjeżdża po schodach wali głową w ścianę i łamie kark, trup na miejscu.

    Był pod Twoją opieką, więc za co odpowiadasz? Co zrobiłeś nie tak?
    Na ile lat siebie skarzesz? A jak przeżyje i będzie sparaliżowany
    do końca życia, to będziesz wypłacał rentę?

    --
    Jacek /Jaco/ Jakubowski


  • 88. Data: 2010-11-30 20:21:34
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "Krzysztof" <k...@a...pl>

    "Jacek /Jaco/ Jakubowski" <j...@p...fm> napisał

    > A Ty za co chciałbyś odpowiadać jako nauczyciel?

    A co tu ma do rzeczy moje "chcenie"?
    Po prostu chciałbym wiedzieć, za co ponosi odpowiedzialność nauczyciel,
    jaki jest jej zakres.
    Bo wychodzi na to, że kompletnie żaden.
    Masa ludzi wykonując swój zawód ponosi odpowiedzialność cywilną. Nauczyciel
    jest z niej zwolniony?
    Chociaż chyba nie do końca:
    http://www.abc.com.pl/problem/692/6

    KC
    o art. 427 - Kto z mocy ustawy lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad
    osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy
    poczytać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia szkody wyrządzonej
    przez tę osobę, chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru* albo że szkoda
    byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru**. Przepis ten
    stosuje się również do osób wykonywających bez obowiązku ustawowego ani
    umownego stałą pieczę nad osobą, której z powodu wieku albo stanu
    psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można.

    * nie uczynił zadość obowiązkowi nadzoru - nie było go w czasie wypadku
    (jedynie kłamie, że był)
    ** omawiana szkoda nie powstałaby przy starannym wykonywanie nadzoru - to
    nie był wypadek losowy, jak np. okno wyrwane nagle przez huragan i
    uderzające dziecko

    Innymi słowy - to jedynie problem szkoły, że nie potrafiła w odpowiedni
    sposób zapewnić nadzoru.
    Natomiast brak możliwości czy umiejętności zorganizowania odpowiedniego
    nadzoru nie może być w żadnym wypadku okolicznością łagodzącą czy wręcz
    wykluczająca jakąkolwiek odpowiedzialność.

    > Schodzisz po schodach w bloku, po drodze spotykasz sąsiadkę ze swoimi
    > dwoma 10 latkami, której nagle przypomina się, że zapomniała wyłączyć
    > gaz, prosi Cię abyś przypilnował jej dzieci. Ty się uprzejmie zgadzasz,
    > przecież znasz sąsiadkę, znasz dobrze jej synów - takie fajne grzeczne
    > chłopaki, czasami przychodzą do Twojego dzieciaka pograć na Xboxie.
    > Schodzisz z tymi dzieciakami po schodach, oni przed tobą (by mieć na
    > nich oko - przecież jesteś bardzo odpowiedzialny i ostrożny), nagle
    > jeden upada na pysk (sam się potknął albo drugi go popchnął dla żartu),
    > zjeżdża po schodach wali głową w ścianę i łamie kark, trup na miejscu.

    Gdzie tu widzisz analogię?
    Sąsiadka dobrowolnie i na własną odpowiedzialność powierza mi dzieci pod
    opiekę, bo ja ani z mocy ustawy ani z mocy umowy nie jestem zobowiązany do
    jej świadczenia.
    W przypadku szkoły taka sytuacja nie ma miejsca.

    K.


  • 89. Data: 2010-11-30 20:27:04
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "Dysiek" <b...@b...pl>

    > * nie uczynił zadość obowiązkowi nadzoru - nie było go w czasie wypadku
    > (jedynie kłamie, że był)

    Uczynil, byl na dyzurze.

    > ** omawiana szkoda nie powstałaby przy starannym wykonywanie nadzoru - to
    > nie był wypadek losowy, jak np. okno wyrwane nagle przez huragan i
    > uderzające dziecko

    Jak masz setke dzieci na oku to i tak prawdopodobnie by sie to wydarzylo.

    > Innymi słowy - to jedynie problem szkoły, że nie potrafiła w odpowiedni
    > sposób zapewnić nadzoru.

    No to niech pozwie dyrektora ze na dwie minuty potrzebne od konca dyzuru do
    rozpoczecia zajec nie zatrudnil nikogo do opieki nad dzieckiem, ale
    nauczyciel wypelnial swoje obowiazki i dlaczego ma poniesc konsekwencje?

    Dysiek



  • 90. Data: 2010-11-30 20:28:41
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: Jacek /Jaco/ Jakubowski <j...@p...fm>

    W dniu 2010-11-30 21:21, Krzysztof pisze:
    > "Jacek /Jaco/ Jakubowski" <j...@p...fm> napisał
    [...]
    >> Schodzisz po schodach w bloku, po drodze spotykasz sąsiadkę ze swoimi
    >> dwoma 10 latkami, której nagle przypomina się, że zapomniała wyłączyć
    >> gaz, prosi Cię abyś przypilnował jej dzieci. Ty się uprzejmie zgadzasz,
    >> przecież znasz sąsiadkę, znasz dobrze jej synów - takie fajne grzeczne
    >> chłopaki, czasami przychodzą do Twojego dzieciaka pograć na Xboxie.
    >> Schodzisz z tymi dzieciakami po schodach, oni przed tobą (by mieć na
    >> nich oko - przecież jesteś bardzo odpowiedzialny i ostrożny), nagle
    >> jeden upada na pysk (sam się potknął albo drugi go popchnął dla żartu),
    >> zjeżdża po schodach wali głową w ścianę i łamie kark, trup na miejscu.
    >
    > Gdzie tu widzisz analogię?

    Ja widzę.

    > Sąsiadka dobrowolnie i na własną odpowiedzialność powierza mi dzieci pod
    > opiekę, bo ja ani z mocy ustawy ani z mocy umowy nie jestem zobowiązany do
    > jej świadczenia.

    Załóżmy, że zapłaciła ci 10 zł za popilnowanie (czyli jest umowa).

    Czekam na odpowiedź: na ile lat więzienia się skarzesz?

    --
    Jacek /Jaco/ Jakubowski

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 ... 19


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1