eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoZdalne nauczanie i kamerka. › Re: Zdalne nauczanie i kamerka.
  • Data: 2020-12-10 16:43:09
    Temat: Re: Zdalne nauczanie i kamerka.
    Od: Kviat szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 10.12.2020 o 15:11, Shrek pisze:

    > Niby tak, nie masz obowiązku ich stosować, jedynie twoje wyroby muszą je
    > spełniać a ponadto w zasadzie to ciężko mówić o obowiązku stosowania,
    > skoro nie ma obowiązku bycia projektantem - możesz na przykład zostać
    > bezrobotnym i walić mocnego fulla cale dnie, więc gdzie obowiązkowość?:P
    > Taki przykład jak państwo leci w chuja i się nie wstydzi, a nawet jest
    > ze swojej kreatywności dumne.

    Tak, wiem, czepiam się :) Państwo nie od projektanta wymaga norm, bo nie
    projektant produkuje te wyroby i je sprzedaje.
    Mój tok rozumowania w skrócie: państwo leci w chuja z inwestorem,
    inwestor leci w chuja z projektantem, a projektant leci w chuja z
    państwem, bo normę ściąga od kolegi... wszyscy lecą w chuja ze
    wszystkimi i tak to się kręci.

    Normalnie powinno być tak, skoro już minister wymaga normy:
    inwestor zleca zaprojektowanie czegoś, mówi, że ma być z godne z taką i
    taką normą (bo to chyba inwestor powinien wiedzieć czego chce) i
    powinien tę (aktualną) normę projektantowi dać, albo pożyczyć, bo trudno
    żeby projektant trzymał u siebie wszystkie istniejące normy w szafie.
    A uczciwy projektant wtedy mówi, że nie, dziękuję, nie potrzebuję tej
    normy, bo ją dostałem od innego inwestora przy pierwszym takim projekcie
    i już mam.
    A w praktyce jest tak jak piszesz, wszyscy udają, że trzeba kupić normę,
    a projektanci mają pełne szafy kserokopii.
    Ktoś te normy jednak kupuje, ale nie sądzę, że państwo robi na tym jakiś
    wielki biznes :)

    Te normy, to w ogóle przejaw szerszego problemu. Czy państwo powinno
    brać pieniądze od obywateli za wytwory intelektualne sfinansowane z
    pieniędzy tych obywateli?

    Bo jeżeli prywatna firma coś opracuje, za własne pieniądze, no to
    rozumiem. Ale jeżeli coś powstaje na uczelni, czy w jakimś urzędzie, w
    całości finansowanym z podatków, łącznie z wynagrodzeniem profesorów
    itd., to z jakiej racji ma to być produkt komercyjny?

    Rozmawiałem jakiś czas temu z pewną profesor, nie napiszę z jakiej
    uczelni :P, na temat opracowywania danych kartograficznych, na potrzeby
    wszelakie, począwszy od geodezyjnych, aż do nawigacyjnych itd. Uczelnia
    korzystając z mocy przerobowych i zaplecza intelektualnego opłacanego z
    podatków prowadzi badania, ulepsza algorytmy itp., naukowcy dostają
    konkretne pieniądze, na konkretne badania również w formie "grantów",
    oczywiście z budżetu. I te wszystkie dane, opracowania są dostępne... za
    pieniądze.
    Uważała, że skoro uczelnia finansuje te rzeczy, to również uczelnia ma
    prawo je sprzedawać i na tym zarabiać. Miałem wrażenie, że nie bardzo
    kuma o co mi chodzi i nie doszliśmy do konsensusu :):)

    Oczywiście, miała argumenty za takim postępowaniem, ale moim zdaniem
    wynikające z bardziej z patologii finansowania uczelni (lecenia w chuja
    przez państwo... ;)), a nie merytoryczne i to temat na kompletnie inną
    dyskusję...

    Pozdrawiam
    Piotr

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1