eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCzy rozpoczynac konflikt z sasiadem... › Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
  • Data: 2003-06-20 14:41:25
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "stavi" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > > Nie wątpię, że miało swoje zalety jak na tamte czasy, ale chyba czas iść
    z
    > > postępem?
    > Lepsze jest wrogiem dobrego.

    ktoś kiedyś na grupie pl.soc.prawo powiedział, ze wiele cywilizowanych
    krajów zachodnich zniosło już tą złodziejską instytucję. Wiec może jednak
    warto iść z postępem.

    > Zgadzam się też, że nie musi tych pojęć znać, bo od tego są prawnicy.

    _niestety_ musiałem się nauczyć rozróżniać te pojęcia.

    > Tak jak ja nie muszę rozumieć, dlaczego komputer mi działa, bo od
    > tego są fizycy i elektronicy. Z tym, że ja nie neguję tego, co oni mi
    > powiedzą, na zasadzie "a głupoty gadacie, bo widział ktoś w życiu
    > gołym okiem bita?"

    widziałem, trzeba tylko rozumieć istotę "bita" :)

    > Wykonywanie prawa własności polega na...wykonywaniu.

    no dobrze, a powiesz mi jakie są _wszystkie_ _ustawowo_ wykazane czynności,
    które zapobiegają zasiedzeniu ?

    > A więc także na czynieniu. Zatem, jeżeli ktoś zaniechał wykonywania
    > prawa własności (czyli, mówiąc krótko ma gdzieś, co się dzieje z
    > jego mieniem), powinien się liczyć z konsekwencjami.

    nie zawsze zaniechanie <=> "ma gdzieś"

    > Z Twojego opisu trudno się domyślić, czego konkretnie dotyczyło
    > pismo od adwokata sąsiadki, więc tym samym trudno mi się do
    > tego fragmentu ustosunkować.

    ustosunkować się rzeczywiście ciężko, nie chciałem rozgrzebywać ran, ale
    ogólnie chodziło o zasiedzenie i zawierało argumenty które pozwalają ukraść
    tą działkę przez to prawo zgodnie z tym prawem. Problem polegał głownie na
    tym (przypuszczam, że w wiekszości spraw tak jest), ze ja nie bylem
    miejscowy i znalezienie "prawdziwych" świadków, że władałem tą działką, było
    trudne w przeciwieństwie do miejscowego gościa i stada żuli spod knajpy :( I
    sądy tradycyjnie przychylają się bardziej miejscowym, niż ludziom nie
    wiadomo skąd, którym się "wydaje" że mają prawo do działki. A leżenie na
    działce i opalanie się to dla mnie pożytek i to duży (spokój, cisza, itd), a
    dla wieśniaków liczy się ukradziona trawa, która dla mnie jest nic nie
    warta. _Nawet uczciwi_ miejscowi nie zauważą rozbitego namiotu co parę lat,
    ale skoszona łąkę tak. W gruncie rzeczy nie wchodziliśmy sobie w drogę,
    tylko że gość zapragnął dostać kasę za nie swoją działkę i zatrudnił
    adwokata. I się zaczęło.

    > Osobiście uważam, że jest. Ale to państwo, za pomocą mechanizmów
    > prawnych, wynikających z aktów prawnych posiada _wyłączny_
    > monopol na tępienie bandytyzmu, i to zarówno w przypadku
    > jak sąsiad mi wlazł na działkę, jak i w przypadku, gdybym to ja go
    > chciał siekierą wygonić. Prawo tu jest instrumentem mającym sankcjami
    > powstrzymać agresora, jak i zapewnić ochronę poszkodowanemu.

    no i właśnie ja też twierdzę, że ogólnie tak powinno być, tylko, że te
    mechanizmy są złe w wielu przypadkach.

    > Ma zapewnić porządek i zapobiegać samosądom.
    > Inaczej po prostu doszłoby do anarchii, a wtedy nawet Ty nie czuł byś
    > się bezpiecznie w domu, mając możliwość dokonania samosądu.

    a z drugiej strony to czujesz się bezpiecznie we własnym domu ? Jak Ci
    złodziej wejdzie do chałupy i zrobisz mu krzywdę to Cię zaskarży i wygra.
    (inna sprawa, ze powie, że chciał z Tobą sie napić a nie Cię okraść) A jak
    się boisz, ze może Cię zaskarżyć, to zaczynasz się bronić mniej skutecznie i
    wtedy jesteś na z góry przegranej pozycji. Ale nie chcę zaczynać kolejnej
    dyskusji.

    > Dura lex sed lex, czyli twarde prawo, ale prawo.

    twarde jest, ale tylko dla uczciwych i nie będących prawnikami niestety.

    > OIDP 30 lat jest, jak nie wie, że nieruchomość była czyjaś.
    > Jak wie, czyli działa w złej wierze, to 40 lat.

    coś sie ostatnio zmieniło ? bo kiedyś było 20 i 30 lat ??

    > I trudno to nazwać kradzieżą. Jest to raczej wykonywanie
    > władzy nad rzeczą w sposób taki, _jak_ wykonywanie
    > własności, ale to nie to samo.

    ale prowadzi do tego samego.

    > Poza tym prawo wymaga, żeby ten okres był _nieprzerwany_

    j.w. jak udowodnić będąc niemiejscowym, ze kiedyś skosiłem trawę i
    postawiłem namiot? Przecież jak mnie tam fizycznie nie ma to nie mogę cały
    rok władać działką. A krowy 3/4 roku się wypasały i nikt je nie wyrzucił.
    ja jestem teoretykiem, ale adwokat praktyk też twierdził, że to cholernie
    trudne.

    > Jeżeli właściciel choć raz wykona władztwo na rzeczą, okres
    > ten się przerywa i biegnie na nowo.

    j.w.

    > A Państwu zależy, żeby za nieruchomość ktoś płacił podatki,

    przecież *&*)&^ płaciłem te *(&^(^&% podatki.


    > i ją eksploatował, bo w ten sposób nie nieszczeje, więc
    > jakoś mnie nie dziwi, że państwo także w ten sposób pośrednio
    > chroni swój interes.

    no właśnie chroni "swój" a nie jego obywateli !!
    A co do eksploracji, to wypoczynek to też pożytek. Czyli, przyjeżdzam, nie
    robię _nic_ i to "nic" jest dla mnie pożytkiem (a koszenie trawy nie). Ale w
    końcu jak nie wypocznę, to będziesz mnie miał na utrzymaniu jak zeświruję :)


    > Ingorantia iuris nocet, czyli - nieznajomość prawa szkodzi.

    no właśnie, ale nieznajomość nieznajomości nierówna. Doszło do tego, ze
    cokolwiek robię, to zastanawiam się, co bym zrobił jakbym kogoś chciał
    okraść/gorzej i jak już wpadnę na pomysł, to szukam obrony. A prawo _nie
    powinno_ służyć do tego, żeby innych, którzy nie znają prawa, okradać, a
    niestety to umożliwia !!!


    > ATPO: Skoro ktoś się za coś bierze, to powinien chyba mieć
    > świadomość, jakie są z tym związane prawa i obowiązki.
    > Jak nie wie, i guzik go to obchodzi, to jego problem.

    ja też uważam, że powinni zlikwidować pomoc społeczną rodzinom
    wielodzietnym, samotnym matkom, itd. :)


    Może mi ktos jednak odpowie:
    jakie są _wszystkie_ _ustawowo_ wykazane czynności, które zapobiegają
    zasiedzeniu ?
    (oprócz wytaczania powództwa o wydanie rzeczy - ale to nie jest wprost
    powiedziane :) )

    pozdrawiam,
    stavi


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1