Dłużnik zamiast zapłacić bezzwłocznie (po uprawomocnieniu postanowienia/wyroku)
odczekuje i płaci dopiero po złożeniu przez
wierzyciela wniosku egzekucyjnego do komornika.
Czyli chronologicznie wierzyciel 1) wzywa do zapłaty (to krok niekonieczny po
orzeczeniu sądu, ale może jakaś zapadka w głowach
dłużnika przeskoczy), 2) uzyskuje klauzulę, 3) składa wniosek egzekucyjny, 4) widzi
na swoim rachunku bankowym przelew należności
bezpośrednio od dłużnika.
Data złożenia przez wierzyciela wniosku egzekucyjnego jest wcześniejsza o parę dni
niż data przelewu od dłużnika.
Czy przy takim postępowaniu dłużnika ponosi on mniejsze koszty egzekucyjne
(komornicze), czy takie same jakby komornik zajął mu
kwotę na rachunku?
*Kiedyś* pod rządami ustawy w dawnym brzmieniu mogły być mniejsze (tu parę warunków),
ale jak jest obecnie, po zeszłorocznej zmianie
ustawy o komornikach?
Z punktu widzenia wierzyciela to pewien dodatkowy kłopot, że musi odpisywać na pismo
komornika zapytujące, czy rzeczywiście za
twierdzeniem dłużnika roszczenie zostało zaspokojone.