eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › przestepstwo gospodarcze ?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 8

  • 1. Data: 2004-04-13 05:51:03
    Temat: przestepstwo gospodarcze ?
    Od: "ol" <h...@b...com.pl>

    Chcialem opowiedziec dosc dziwna historie, w ktorej koleje samemu jest mi
    ciezko uwierzyc.
    Wydarzyla sie ona ladnych pare lat temu.
    Bedac kiedys w podrozy, zatrzymalismy sie w jednym z wiekszych miast,
    pozostawiajac auto w centrum miasta na niestrzezoym parkingu. Po powrocie do
    auta okazalo sie ze go niema. Co sie wtedy przezywa - trudno opisac slowami.
    Ukradli i juz. Szkody az ciezko policzyc. Auto wypakowane dobytkiem po
    brzegi jeszcze bardziej motywowalo zlodzieja, a nam powiekszylo strate
    dwukrotnie. Auto coprawda dosc stare, ale miałem je zaledwie 8 miesiecy.
    Zlosc, smutek, wyrzuty - wszystko naraz.

    Ale niema tego zlego co by na dobre nie wyszlo.
    Po tygodniu dostalem telefon z policji - auto sie znalazlo. Co prawda po
    wypadku w jeszcze innym z duzych miast - ale bylo. Za rada policji
    sciagnolem auto do domu (powiekszajac straty o wynajecie lawety na przewoz
    auta kilkaset kilometrow). Od miejscowej policji dowiedzialem sie ze
    zlodzieja "ujeli", ale w wypadku stracil przytomnosc, i zabralo go pogotowie
    do szpitala. Mial jakies 2 promile alkoholu, 20 pare lat, i w centrum miasta
    z predkoscia ponad 100 km na jakims zakrecie uderzyl w inne auta, na
    szczescie zaparkowane, bez pasazerow. W sumie 4 auta (z polisy były 3
    szkody), przy czy w moim urwany był przod. Ale przezyl - ba, na drugi dzien
    uciekl ze szpitala, i szukaj wiatru w polu. Znalezli go jednak po kilku
    miesiacach w areszcie, gdzie przebywal za jakies inne przewinienie. Auto
    bylo ogolocone z osprzetu, z dobytku oczywiscie nic nie pozostalo (samych
    ksiazek kupionych w poprzednim dniu byo za kilkaset zlotych).
    Sprawa byla widocznie zalozona z urzedu, gdyz ja jej nie zakladalem.
    Dostalem wezwanie, pojechalem jako swiadek. Costam zeznalem, sedzia odroczyl
    sprawe w celu zebrania jakich dodatkowych informacji, a mi na boku
    powiedzial zebym na nastepna rozprawe nie przyjezdzal, gdyz on juz wszystko
    wie a dla mnie sa to tylko koszty (to jednak bylo dosc daleko), a jemu w
    zasadzie i tak niewiele moga zrobic. Chlopak mlody, bezrobotny, nie ma
    zadnego majatku, i w zasadzie wszystko jest moja strata. Dzis wiem ze na
    nastepnym posiedzeniu sadu sprawa ta zostala umorzona ze wzgledu na niska
    szkodliwosc spoleczna czynu. No coz, nie mi sadzic. Mozna by pomyslec, ze
    cala ta historia sie jakos tam dobrze skonczyla (przynajmiej dla sprawcy).

    Ale niema tego dobrego co by na zle nie wyszlo.
    Po sciagnieciu auta, mechanik orzekl ze trzeba kupic nowa karoserie do
    naprawy tego auta. A ze auto bylo leciwe, i akurat wprowadzili zakaz
    rejestracji aut importowanych powyzej 10 lat, co spowodowalo znaczny spadek
    ich ceny, nie mialem problemu z kupnem takiego auta (na bialych tablicach)
    na czesci.
    Dokladnie takie samo, tylko cale.
    Mechanik popatrzyl, i mowi ze odenie sie dokladnie przod, a ze wzgledu na
    uszkodzenie plyty podlogowej ciecie prawa strona bedzie przebiegac az za
    siedzeniem pasazera. Z tamtego auta wezmie sie brakujace oblachowanie i
    wspawa w miejsce odcietego - sladu po wypadku nie bedzie-nie takie rzeczy
    sie robilo.
    Mnie az zamorowalo. Pytam sie go, czy on by wsiadl potem do takiego auta
    jakby wiedzial ze jest ciete w polowie i spawane, i zazadalem przespawania
    polki z numerami z uszkodzonego auta do nadwozia karoserii ktora kupilem. A
    mechanik mowi ze tego nie zrobi (wtedy nie wiedzialem dlaczego), i podal mi
    namiary na innego mechanika ktory to mial zrobic. Udalem sie do innego
    mechanika, ale on tez niechcial się podjac naprawy - odeslal mnie do jeszcze
    innego. Tamtego juz nie moglem zastac. Nie majac za bardzo innego wyjscia,
    tym bardziej ze wcale to nie było trudne - sam przespawalem ta nieszczesna
    polke. Kilka lat jezdzilem bez zadnych problemow. Az tu dostaje wezwanie na
    policje. Jakis zyczliwy donosil, ze przespawalem numery w samochodzie. A ja
    mowie na policji, ze oczywiscie - przespawalem, a co niby mialem zrobic,
    ciac kompaktowe auto na pol ?
    Na poczatku wygladalo na to, ze nic z tego nie bedzie. Zrobili sledztwo,
    wszystko sie zgadzalo. Dobrze ze zachowalem papiery od tego auta co je na
    czesci kupilem. I byc moze nic by z tego nie bylo, ale w miedzyczasie
    dostalem dosc dobrze platna prace, co "wyszlo w sledztwie". No i zaczelo
    sie. Postawiono mi zarzut falszowania dokumentow. Niby jakie jakie dokumenty
    ja falszowalem ?
    Nic nie rozumialem. Ale po jakims miesiacu powiadomiono mnie ze zarzut był
    niewlasciwy, i zmieniono go na jakies tam "podrabianie rzeczy". Chyba to
    jest 306kk - nie bardzo sie na tym znam, i wytoczono mi sprawe. Dla mnie
    byla to sytuacja zupelnie nierzeczywista. Ale jednak. Do rozprawy doszlo.
    Prokurator zarzadal 2 lat wiezienia ?! Jak to uslyszalem, myslalem ze
    dostane zawalu. Wyszlo na to ze ja jestem przestepca. Patrzylem na tych
    sedziow, prokuratorow - na oko w wieku tego zlodzieja samochodu. Czy to
    pokolenie już jest ? Wymiar sprawiedliwosci w pelnym majestacie puszcza
    zlodzieja, i zamiast dazyc do zadoscuczynienia pokrzywdzonemu, chce karac go
    za to ze sobie naprawil szkode we wlasnym zakresie. I ta interpretacja
    przepisow. Uwazam ze z technicznie uzasadnionych powodow tak trzeba było
    postapic - w innym wypadku poruszanie się autem byloby zagrozeniem dla
    uczestnikow ruchu (nie tylko dla mnie). Ale ponoc jest to czyn zabroniony.
    Dlaczego ?! Dlaczego można wymienic pol karoserii a nie cala ? A co by było
    gdyby takie zdarzenie mialo miejsce 2 razy, i raz wymienialo by się przod, a
    drugim razem tyl karoserii ? Gdzie jest granica proporcji (najwyrazniej
    twierdzenie Talesa jest wzgledne)? Na podstawie takiej interpretacji jaka
    przyjmuje wymiar sprawiedliwosci mozna by skarzyc kogos o to ze zjadl np.
    szwajcarska czekoladke (sa takie firmy, ktore wypuszczaja numerowane
    czekoladki), bo tak mi z tego wychodzi. Sedzia (notabene, czy sedzia moze
    dzwonic do zakladu pracy i wypytywac dzial kadr o czyjes dane ?) niby sprawe
    umorzyl, ale orzekl przepadek auta na rzecz skarbu panstwa i nawiazke.
    Osobiscie odbieram to jak atak szatana, ktory chcial mnie pozbawic auta,
    najpierw pod postacia jakiegos pijanego mlokosa, potem, jak mu sie to nie
    udalo, przybral wlasciwe sobie barwy, i dalej kontynuuje swoje dzielo.
    Pamietam jak sedzia uzasadniajac decyzje, nie mogl znalezc slow przeciw
    czemu to ja popelnilem wykroczenie, i w koncu powiedzial "nazwijmy to
    przestepstwem gospodarczym". Czy ktos to potrafi zrozumiec - ja nie.
    Ale to nie koniec - prokurator zlozyl apelacje (jakis inny sie pod nia
    podpisal niz poprzednio), motywujac na dwuch stronach, ze to niby jakies
    przepisy obrazono. Makabra.
    Czy ktos moze mi wytlumaczyc po co jest ten caly wymiar sprawiedliwosci ?
    Kogo on chroni i przed kim ? Kazda instancja liczona jest w tysiacach
    zlotych - za co jaj mam placic. Jak dotej znacznie wiecej niż to auto jest
    warte - a ja ciagle mam wrazenie ze prawo powinno dazyc do tego aby mi
    szkody naprawic.

    Mam pytanie zupelnie fundamentalne - co tu jest dobrem, a co zlem? Jak
    powinna wygladac sprawiedliwosc ?
    Jakie jest zdanie innych, podobne do mojego czy tez może ja sie myle?
    Czy faktycznie mamy takie prawo, przed ktorym trzeba sie po prostu bronic ?
    Czy jestem przestepca, czy ofiara przestepstwa ? O moze "ofiara losu" ?
    Jak bronic sie przed takimi sytacjami w zyciu ?

    Dla mnie cala ta sprawa jest po prostu ohydna - a jak wy uwazacie ?




  • 2. Data: 2004-04-13 06:20:44
    Temat: Re: przestepstwo gospodarcze ?
    Od: KrzysiekPP <k...@o...pl>

    > Dla mnie cala ta sprawa jest po prostu ohydna - a jak wy uwazacie ?

    I masz racje .... gdyby mozna bylo przebijac numery nadwozia bez zadnych
    ograniczen, to po co w ogole sa numery nadwozia ?

    Sproboj zrozumiec, ze samochod to tylko synonim/nazwa dla pola
    numerowego. Bo tak naprawde to numer karoserii to jest wlasnie samochod
    i dla tego numeru robi sie wszystkie dokumenty, pracuja tysiace ludzi
    itp itd ....

    Wiec jesli zmieniasz ten numer, to tak naprawde zmieniasz samochod ... i
    dziwisz sie, ze zostales posądzony o falszerstwo ?
    --
    Krzysiek, Krakow, http://www.krzysiekpp.prv.pl/


  • 3. Data: 2004-04-13 08:10:18
    Temat: Re: przestepstwo gospodarcze ?
    Od: "PZS" <v...@o...pl>

    Nie ma na świecie tylko dwóch kolorów.
    Wymiar niesprawiedliwości widzi niestety tylko w
    kolorach czarnym i białym (z reguły). Gdzie jest rozsądek, gdzie
    jest doświadczenie życiowe sędziego (jak patrzę na młokosów, którzy
    wydają wyroki opierając uzasadnienia o logiczne rozumowanie,
    o doświadczenie (właśnie) życiowe, o inne przesłanki, które mogą paść
    z ust TYLKO człowieka, który zna życie - to mi się żygać chce).
    Natomiast napastliwość prokuratorów powinna być karana.
    Znam jedna lafiryndę (ta co to trzymała 2 lata chłopaka, który niby napad na
    bank
    w Świnoujściu zrobił - co później okazało się bzdurą ),. która nagminnie
    w oparciu o idiotyczne dowody (wrecz wlasne chore wyobrazenia) sadza ludzi,
    a potem Sąd ich uniewinnia (4 przypadki, które znam)
    Jak tu życ w tym panstwie (a propos moich poprzednich postow - ta kobieta
    mnie nie posadzila)

    Pzdrw



  • 4. Data: 2004-04-13 08:29:17
    Temat: Re: przestepstwo gospodarcze ?
    Od: "WOJSAL" <w...@g...pl>


    Użytkownik "ol" <h...@b...com.pl> napisał w wiadomości
    news:c5fv21$ok5$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > Costam zeznalem, sedzia odroczyl
    > sprawe w celu zebrania jakich dodatkowych informacji, a mi na boku
    > powiedzial zebym na nastepna rozprawe nie przyjezdzal, gdyz on juz
    wszystko
    > wie a dla mnie sa to tylko koszty (to jednak bylo dosc daleko), a jemu w
    > zasadzie i tak niewiele moga zrobic. Chlopak mlody, bezrobotny, nie ma
    > zadnego majatku, i w zasadzie wszystko jest moja strata.

    Inaczej by to wygladalo, gdyby istotnym elementem kary
    bylo zadoscuczynienie. Czyli koles ukradl Ci samochod,
    to musi oddac Tobie np. 2 (lub rownowartosc). Niestety u nas
    zamiast zadoscuczynieniea jest ocena tzw. "szkodliwosci
    spolecznej czynu" - i mozna kolesia uniewinnic. :(
    Gdyby sady byly laskawe egzekwowac takie wyroki,
    liczba amatorow cudzego mienia gwaltownie by spadla.


    A to ze jest bezrobotny nie ma tu nic do rzeczy. Przeciez
    nikt go nie karze za to ze jest bezzobotny, ale
    za to ze wyrzadzil Tobie szkode. Tzn. powinien byc
    ukarany.


    > Patrzylem na tych
    > sedziow, prokuratorow - na oko w wieku tego zlodzieja samochodu. Czy to
    > pokolenie już jest ? Wymiar sprawiedliwosci w pelnym majestacie puszcza
    > zlodzieja, i zamiast dazyc do zadoscuczynienia pokrzywdzonemu, chce karac
    go
    > za to ze sobie naprawil szkode we wlasnym zakresie.


    Oczywiscie, ze jest to chore.
    Sedziowie chyba nie rozumieja tego, ze sa od tego by
    karac winnych i uniewinniac niewinnych. Prokuratorzy
    zas od tego by umiec udowodnic wine osobom winnym
    a nie niewinnym.
    Z drugiej strony jesli prawo jest chore (ustawodwastwo)
    to i dobry sedzia za wiele tu nie wymysli.



    >
    > Mam pytanie zupelnie fundamentalne - co tu jest dobrem, a co zlem? Jak
    > powinna wygladac sprawiedliwosc ?

    Idea jest prosta: zabronione powinno byc wszystko to co
    narusza czyjas wlasnosc, wolnosc, dobre imie itp
    A jesli ktos sie tego dopusci to ma PRZEDE WSZYSTKIM
    zadoscuczynic, a dopiero potem moze odbywac kare.
    Poza tym gdyby kara byla dotkliwa, np: praca w kamieniolomach,
    czy przy budowie drog...

    > Jakie jest zdanie innych, podobne do mojego czy tez może ja sie myle?

    Twoje oburzenie jest jak najbardziej uzasadnione.

    > Czy faktycznie mamy takie prawo, przed ktorym trzeba sie po prostu bronic
    ?

    Niestety tak.
    Mamy ponadto urzednikow panstwoych, ktorym placimy pensje
    po to zeby nas gnebili (oczywiscie sa tez urzednicy,
    ktorzy wykonuja potrzebna prace).

    > Czy jestem przestepca, czy ofiara przestepstwa ? O moze "ofiara losu" ?

    Jestes tu poszkodowany. Tobie ukradziono samochod.
    Wiec Ty jestes poszkodowany, a zlodziej jest winny.


    >
    > Dla mnie cala ta sprawa jest po prostu ohydna - a jak wy uwazacie ?
    >

    Jest to paranoja.





    --
    Pozdrawiam
    WOJSAL



  • 5. Data: 2004-04-13 08:42:37
    Temat: Re: przestepstwo gospodarcze ?
    Od: "WOJSAL" <w...@g...pl>


    Użytkownik "KrzysiekPP" <k...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:MPG.1ae5a5244514a3799897b8@news.task.gda.pl...
    > I masz racje .... gdyby mozna bylo przebijac numery nadwozia bez zadnych
    > ograniczen, to po co w ogole sa numery nadwozia ?
    >

    No wlasnie: po co? Po to zeby gnibic wlasciciela auta?
    Czy moze po to by wlascicielowi takie rozwiazanie
    sluzylo?

    > Sproboj zrozumiec, ze samochod to tylko synonim/nazwa dla pola
    > numerowego. Bo tak naprawde to numer karoserii to jest wlasnie samochod
    > i dla tego numeru robi sie wszystkie dokumenty, pracuja tysiace ludzi
    > itp itd ....

    To tak jak w obozach koncentracyjnych: numer czlowieka
    byl jego synonimem, zeby mozna bylo wygodniej wpisac w
    rybryke, w dokumentach obozowych.



    >
    > Wiec jesli zmieniasz ten numer, to tak naprawde zmieniasz samochod ... i
    > dziwisz sie, ze zostales posądzony o falszerstwo ?


    A istota czlowieka jest numer jego dowodu osobistego.
    Czlowiek zmienia numer dowodu osobistego i w ten sposob
    nastepuje wymiana czlowieka. ;)

    Zmiana wlasnego samochodu jest falszerstwem?!
    O ile zmiane numeru, czy koloru karoserii mozna nazwac
    zmiana samochodu.


    Wyrwij sie z tej biurolandii. Oprocz numerkow i stempelkow
    istnieje zycie. Numerki sa dla nas a nie my dla numerkow. ;)






    --
    Pozdrawiam
    WOJSAL



  • 6. Data: 2004-04-13 09:29:56
    Temat: Re: przestepstwo gospodarcze ?
    Od: KrzysiekPP <k...@o...pl>

    > A istota czlowieka jest numer jego dowodu osobistego.
    > Czlowiek zmienia numer dowodu osobistego i w ten sposob
    > nastepuje wymiana czlowieka. ;)

    Nie przekrecaj. W przypadku czlowieka dobrym porownaniem bylaby wymiana
    glowy ;-))))) Wymieniasz glowe i co ... czy to jest nadal ten sam
    czlowiek ?

    --
    Krzysiek, Krakow, http://www.krzysiekpp.prv.pl/


  • 7. Data: 2004-04-14 04:03:46
    Temat: Odp: przestepstwo gospodarcze ?
    Od: "ol" <h...@b...com.pl>


    Użytkownik KrzysiekPP <k...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:M...@n...task.gda.pl.
    ..
    > > Dla mnie cala ta sprawa jest po prostu ohydna - a jak wy uwazacie ?
    >
    > I masz racje .... gdyby mozna bylo przebijac numery nadwozia bez zadnych
    > ograniczen, to po co w ogole sa numery nadwozia ?

    Ale tu nie zostaly one przebite - byly oryginalne. Faktycznie watpliwosc
    moze magabudzic proporcje wymiany - ale czy sa one gdzies okreslone ?

    > Sproboj zrozumiec, ze samochod to tylko synonim/nazwa dla pola
    > numerowego. Bo tak naprawde to numer karoserii to jest wlasnie samochod
    > i dla tego numeru robi sie wszystkie dokumenty, pracuja tysiace ludzi
    > itp itd ....
    >
    > Wiec jesli zmieniasz ten numer, to tak naprawde zmieniasz samochod ... i
    > dziwisz sie, ze zostales posądzony o falszerstwo ?

    Wlasnie ze numery nie zostaly zmienione. A z drugiej strony - mialem prawo
    wlasnosci do obydwu. To za sprawa sprzedanej ustawy (do glosno mowilo sie o
    3 mln $ w tym czasie) nie mozna bylo rejestrowac aut powyzej 10 lat. Wtedy
    nie wszyscy jeszcze wierzyli w praktyke sprzedawania ustaw. Czy moge
    pomiedzy moimi rzeczami wymieniac czesci ? Jakim prawem w moj stosunek
    wlasnosci wchodzi 3 strona ? Czy poto aby zapewnic ochrone mojej wlasnosci ?
    Pytam sie o same fundamenty - bo cos mi sie zdaje ze ich tu jest po prostu
    brak. Jaka jest wobec tego cala reszta ?

    ol




  • 8. Data: 2004-04-14 18:55:29
    Temat: Re: przestepstwo gospodarcze ?
    Od: "Robik" <r...@p...onet.pl>

    A nie pomyślałeś, żeby zgłosić zmianę nadwozia, po przeglądzie miałbyś
    odpowiedni wpis w dowodzie rejestracyjnym i nikt niczego nie mógłby Ci
    zarzucić.
    Pozdrawiam.


strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1