eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoprzestepstwo gospodarcze ? › przestepstwo gospodarcze ?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!newsfeed.silweb.
    pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
    From: "ol" <h...@b...com.pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: przestepstwo gospodarcze ?
    Date: Tue, 13 Apr 2004 07:51:03 +0200
    Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
    Lines: 114
    Message-ID: <c5fv21$ok5$1@atlantis.news.tpi.pl>
    NNTP-Posting-Host: pc248.walbrzych.cvx.ppp.tpnet.pl
    X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1081835395 25221 217.99.232.248 (13 Apr 2004 05:49:55
    GMT)
    X-Complaints-To: u...@t...pl
    NNTP-Posting-Date: Tue, 13 Apr 2004 05:49:55 +0000 (UTC)
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:207259
    [ ukryj nagłówki ]

    Chcialem opowiedziec dosc dziwna historie, w ktorej koleje samemu jest mi
    ciezko uwierzyc.
    Wydarzyla sie ona ladnych pare lat temu.
    Bedac kiedys w podrozy, zatrzymalismy sie w jednym z wiekszych miast,
    pozostawiajac auto w centrum miasta na niestrzezoym parkingu. Po powrocie do
    auta okazalo sie ze go niema. Co sie wtedy przezywa - trudno opisac slowami.
    Ukradli i juz. Szkody az ciezko policzyc. Auto wypakowane dobytkiem po
    brzegi jeszcze bardziej motywowalo zlodzieja, a nam powiekszylo strate
    dwukrotnie. Auto coprawda dosc stare, ale miałem je zaledwie 8 miesiecy.
    Zlosc, smutek, wyrzuty - wszystko naraz.

    Ale niema tego zlego co by na dobre nie wyszlo.
    Po tygodniu dostalem telefon z policji - auto sie znalazlo. Co prawda po
    wypadku w jeszcze innym z duzych miast - ale bylo. Za rada policji
    sciagnolem auto do domu (powiekszajac straty o wynajecie lawety na przewoz
    auta kilkaset kilometrow). Od miejscowej policji dowiedzialem sie ze
    zlodzieja "ujeli", ale w wypadku stracil przytomnosc, i zabralo go pogotowie
    do szpitala. Mial jakies 2 promile alkoholu, 20 pare lat, i w centrum miasta
    z predkoscia ponad 100 km na jakims zakrecie uderzyl w inne auta, na
    szczescie zaparkowane, bez pasazerow. W sumie 4 auta (z polisy były 3
    szkody), przy czy w moim urwany był przod. Ale przezyl - ba, na drugi dzien
    uciekl ze szpitala, i szukaj wiatru w polu. Znalezli go jednak po kilku
    miesiacach w areszcie, gdzie przebywal za jakies inne przewinienie. Auto
    bylo ogolocone z osprzetu, z dobytku oczywiscie nic nie pozostalo (samych
    ksiazek kupionych w poprzednim dniu byo za kilkaset zlotych).
    Sprawa byla widocznie zalozona z urzedu, gdyz ja jej nie zakladalem.
    Dostalem wezwanie, pojechalem jako swiadek. Costam zeznalem, sedzia odroczyl
    sprawe w celu zebrania jakich dodatkowych informacji, a mi na boku
    powiedzial zebym na nastepna rozprawe nie przyjezdzal, gdyz on juz wszystko
    wie a dla mnie sa to tylko koszty (to jednak bylo dosc daleko), a jemu w
    zasadzie i tak niewiele moga zrobic. Chlopak mlody, bezrobotny, nie ma
    zadnego majatku, i w zasadzie wszystko jest moja strata. Dzis wiem ze na
    nastepnym posiedzeniu sadu sprawa ta zostala umorzona ze wzgledu na niska
    szkodliwosc spoleczna czynu. No coz, nie mi sadzic. Mozna by pomyslec, ze
    cala ta historia sie jakos tam dobrze skonczyla (przynajmiej dla sprawcy).

    Ale niema tego dobrego co by na zle nie wyszlo.
    Po sciagnieciu auta, mechanik orzekl ze trzeba kupic nowa karoserie do
    naprawy tego auta. A ze auto bylo leciwe, i akurat wprowadzili zakaz
    rejestracji aut importowanych powyzej 10 lat, co spowodowalo znaczny spadek
    ich ceny, nie mialem problemu z kupnem takiego auta (na bialych tablicach)
    na czesci.
    Dokladnie takie samo, tylko cale.
    Mechanik popatrzyl, i mowi ze odenie sie dokladnie przod, a ze wzgledu na
    uszkodzenie plyty podlogowej ciecie prawa strona bedzie przebiegac az za
    siedzeniem pasazera. Z tamtego auta wezmie sie brakujace oblachowanie i
    wspawa w miejsce odcietego - sladu po wypadku nie bedzie-nie takie rzeczy
    sie robilo.
    Mnie az zamorowalo. Pytam sie go, czy on by wsiadl potem do takiego auta
    jakby wiedzial ze jest ciete w polowie i spawane, i zazadalem przespawania
    polki z numerami z uszkodzonego auta do nadwozia karoserii ktora kupilem. A
    mechanik mowi ze tego nie zrobi (wtedy nie wiedzialem dlaczego), i podal mi
    namiary na innego mechanika ktory to mial zrobic. Udalem sie do innego
    mechanika, ale on tez niechcial się podjac naprawy - odeslal mnie do jeszcze
    innego. Tamtego juz nie moglem zastac. Nie majac za bardzo innego wyjscia,
    tym bardziej ze wcale to nie było trudne - sam przespawalem ta nieszczesna
    polke. Kilka lat jezdzilem bez zadnych problemow. Az tu dostaje wezwanie na
    policje. Jakis zyczliwy donosil, ze przespawalem numery w samochodzie. A ja
    mowie na policji, ze oczywiscie - przespawalem, a co niby mialem zrobic,
    ciac kompaktowe auto na pol ?
    Na poczatku wygladalo na to, ze nic z tego nie bedzie. Zrobili sledztwo,
    wszystko sie zgadzalo. Dobrze ze zachowalem papiery od tego auta co je na
    czesci kupilem. I byc moze nic by z tego nie bylo, ale w miedzyczasie
    dostalem dosc dobrze platna prace, co "wyszlo w sledztwie". No i zaczelo
    sie. Postawiono mi zarzut falszowania dokumentow. Niby jakie jakie dokumenty
    ja falszowalem ?
    Nic nie rozumialem. Ale po jakims miesiacu powiadomiono mnie ze zarzut był
    niewlasciwy, i zmieniono go na jakies tam "podrabianie rzeczy". Chyba to
    jest 306kk - nie bardzo sie na tym znam, i wytoczono mi sprawe. Dla mnie
    byla to sytuacja zupelnie nierzeczywista. Ale jednak. Do rozprawy doszlo.
    Prokurator zarzadal 2 lat wiezienia ?! Jak to uslyszalem, myslalem ze
    dostane zawalu. Wyszlo na to ze ja jestem przestepca. Patrzylem na tych
    sedziow, prokuratorow - na oko w wieku tego zlodzieja samochodu. Czy to
    pokolenie już jest ? Wymiar sprawiedliwosci w pelnym majestacie puszcza
    zlodzieja, i zamiast dazyc do zadoscuczynienia pokrzywdzonemu, chce karac go
    za to ze sobie naprawil szkode we wlasnym zakresie. I ta interpretacja
    przepisow. Uwazam ze z technicznie uzasadnionych powodow tak trzeba było
    postapic - w innym wypadku poruszanie się autem byloby zagrozeniem dla
    uczestnikow ruchu (nie tylko dla mnie). Ale ponoc jest to czyn zabroniony.
    Dlaczego ?! Dlaczego można wymienic pol karoserii a nie cala ? A co by było
    gdyby takie zdarzenie mialo miejsce 2 razy, i raz wymienialo by się przod, a
    drugim razem tyl karoserii ? Gdzie jest granica proporcji (najwyrazniej
    twierdzenie Talesa jest wzgledne)? Na podstawie takiej interpretacji jaka
    przyjmuje wymiar sprawiedliwosci mozna by skarzyc kogos o to ze zjadl np.
    szwajcarska czekoladke (sa takie firmy, ktore wypuszczaja numerowane
    czekoladki), bo tak mi z tego wychodzi. Sedzia (notabene, czy sedzia moze
    dzwonic do zakladu pracy i wypytywac dzial kadr o czyjes dane ?) niby sprawe
    umorzyl, ale orzekl przepadek auta na rzecz skarbu panstwa i nawiazke.
    Osobiscie odbieram to jak atak szatana, ktory chcial mnie pozbawic auta,
    najpierw pod postacia jakiegos pijanego mlokosa, potem, jak mu sie to nie
    udalo, przybral wlasciwe sobie barwy, i dalej kontynuuje swoje dzielo.
    Pamietam jak sedzia uzasadniajac decyzje, nie mogl znalezc slow przeciw
    czemu to ja popelnilem wykroczenie, i w koncu powiedzial "nazwijmy to
    przestepstwem gospodarczym". Czy ktos to potrafi zrozumiec - ja nie.
    Ale to nie koniec - prokurator zlozyl apelacje (jakis inny sie pod nia
    podpisal niz poprzednio), motywujac na dwuch stronach, ze to niby jakies
    przepisy obrazono. Makabra.
    Czy ktos moze mi wytlumaczyc po co jest ten caly wymiar sprawiedliwosci ?
    Kogo on chroni i przed kim ? Kazda instancja liczona jest w tysiacach
    zlotych - za co jaj mam placic. Jak dotej znacznie wiecej niż to auto jest
    warte - a ja ciagle mam wrazenie ze prawo powinno dazyc do tego aby mi
    szkody naprawic.

    Mam pytanie zupelnie fundamentalne - co tu jest dobrem, a co zlem? Jak
    powinna wygladac sprawiedliwosc ?
    Jakie jest zdanie innych, podobne do mojego czy tez może ja sie myle?
    Czy faktycznie mamy takie prawo, przed ktorym trzeba sie po prostu bronic ?
    Czy jestem przestepca, czy ofiara przestepstwa ? O moze "ofiara losu" ?
    Jak bronic sie przed takimi sytacjami w zyciu ?

    Dla mnie cala ta sprawa jest po prostu ohydna - a jak wy uwazacie ?



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1