eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › potrąciłam pieszego
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 83

  • 71. Data: 2003-03-07 14:43:28
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: "Leszek" <l...@p...fm>


    Użytkownik "Boguslaw Szostak" <a...@u...agh.edu.pl> napisał w
    wiadomości news:b4a6uv$59g$1@galaxy.uci.agh.edu.pl...

    > Niesamowite.....
    >
    > Jak cos zaslania widocznosc domu przy drodze...nalezys ie zatrzymac....

    Niesamowite jest to że pieprzysz od rzeczy.
    Mowa w tym wątku jest nie o domu przy drodze lecz o pieszych przekraczającym
    jezdnię ze strony lewej na prawą na oznaczonym przejściu dla pieszych.
    Piłeś? Nie pisz.


    --
    Pozdrawiam
    Leszek

    GG 1631219
    "Zdrowy rozsądek zostaw w szatni przed
    wejściem na salę sądową"


  • 72. Data: 2003-03-07 18:10:30
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Niestety nie miałem okazji zobaczyć szkicu sytuacji. Ktoś obiecywał, że
    prześle na grupę, ale pewnie się nie doczekam. Po przeczytaniu tych
    wszystkich postów, to już nie wiem, jak ta sytuacja wyglądała. Bo co rusz,
    to inna hipoteza co do stanu faktycznego.
    Może zatem od rzeczy, ale pozwolę sobie przytoczyć sprawę o - jak mi się
    wydaje - podobnym charakterze. Może na coś się to przyda przy konstruowaniu
    obrony.

    W 1993 albo 1994 roku w Krakowie na terenie dzielnicy Nowa Huta miało
    miejsce takie zdarzenie. Wieczorową porą (ciemno i deszcz, mokra
    nawierzchnia) alejami, na których znajdowały się po dwa pasy ruchu w każdym
    kierunki, po jednej jezdni jechały dwa pojazdy. Jadący bliżej środkowego
    pasa zieleni jechał kilkanaście-kilkadziesiąt metrów za drugim pojazdem. Nie
    udało się ustalić, czy pojazdy jechały dokładnie z jednakową prędkością, czy
    któryś z nich jechał szybciej. Obydwa pojazdy dojeżdżały do oznaczonego
    znakami przejścia dla pieszych z prędkością około 60-70 km/h (dopuszczalna
    70 km/h). Z prawej strony na przejście weszła kobieta. Kobieta przechodziła
    dość szybko. Kierowca prawego samochodu uznał najprawdopodobniej, że nie ma
    potrzeby hamować, ponieważ piesza zdąży przejść przed jego dojazdem. Tak się
    stało. Jednak kierowca lewego pojazdu zobaczył pieszą dopiero w chwili, gdy
    ta weszła na jego pas ruchu. Nie zdążył zahamować i kobieta poniosła śmierć
    na miejscu.
    Jedyna relacja zdarzenia pochodziła od kierowcy tego lewego pojazdu.
    Kierującego prawym pojazdem nigdy nie ustalono, albowiem nie zatrzymał się
    on i odjechał. Nie wiadomo, czy w ogóle o zdarzeniu wiedział, albowiem z
    relacji kierującego lewym pojazdem wynika, że w chwili uderzenia w kobietę
    tamten samochód był już za przejściem. Mógł nie zauważyć.
    Sprawca twierdził, że znaku przejścia dla pieszych nie widział, bowiem
    zasłaniał mu go poprzedzający samochód. Białe pasy na jezdni były faktycznie
    mało widoczne, bo jak to w Polsce bywa nie były dawno odmalowywane. Przy
    mokrej nawierzchni, to w zasadzie z poziomu samochodu nie było ich widać w
    ogóle.
    Ze zrozumiałych względów nie ustalono, czy piesza widziała ten drugi
    nadjeżdżający samochód, czy nie. Rozsądnie rzecz ważąc można przypuszczać,
    że mogła go nie widzieć, gdyż był względem jej usytuowany za tym pierwszym
    pojazdem.
    Zresztą nie udało się ustalić, czy w ogóle ten drugi pojazd tam się
    znajdował. Wypadku nikt nie widział, a przynajmniej żadnego świadka nie
    ustalono. Z konieczności przyjęto wersję wydarzeń przedstawioną przez
    kierującego. Chyba jeszcze był ktoś z jego rodziny w jego samochodzie, ale
    tego już teraz nie pamiętam.

    Prokurator uznał, że było to nagłe wtargnięcie na jezdnię. W uzasadnieniu
    podano, że pieszy wchodząc na jezdnię nie może tego czynić przed
    nadjeżdżającym pojazdem i powinien pod uwagę wziąć wszystkie poruszające się
    drogą pojazdy. Zatem, jeśli którykolwiek z pojazdów znajdował się na tyle
    blisko przejścia, że w celu przepuszczenia pieszego musiałby on nagle
    hamować, to pieszy nie miał prawa wejść i ponosi winę za zdarzenie.
    Nie wiem, czy to orzeczenie uprawomocniło się oraz czy któraś ze stron
    odwoływała się później. Rodzina ofiary bardzo protestowała po otrzymaniu
    postanowienia. Niestety dalej sprawą się nie interesowałem, więc nie wiem,
    jak się skończyła. Czy ktokolwiek odwoływał się? Czy utrzymano w mocy
    postanowienie? Niestety nie pamiętam sygnatury akt, co z resztą chyba i tak
    nie ma znaczeni w sprawie, bo przecież na postanowienie prokuratora powołać
    się nie można. No ale do wykorzystania pozostaje myśl przewodnia tego
    wywodu.


    Może w wypadku Beaty można by było w obronie próbować dowieść właśnie coś
    takiego. Że ten pieszy wszedł nagle na przejście nie z tego powodu, że tuż
    przed jej pojazdem, ale w takiej odległości, iż zmuszał kierującą do nagłego
    hamowania. Pieszy nie może przecież wchodzić na jezdnię zza przeszkody. Nie
    można również jeździć tak, jakby z za każdego pojazdu mógł wyskoczyć pieszy,
    bo to doprowadziłoby do absurdu.

    Jeśli nawet nie doprowadzi to do uniewinnienia, to może przynajmniej
    złagodzi wymiar kary.



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 73. Data: 2003-03-07 19:23:41
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    | Piłeś? Nie pisz.
    |
    Nie piłeś? Wypij!



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 74. Data: 2003-03-07 20:21:26
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: j...@o...pl

    Prokurator uznał, że było to nagłe wtargnięcie na jezdnię. W uzasadnieniu
    > podano, że pieszy wchodząc na jezdnię nie może tego czynić przed
    > nadjeżdżającym pojazdem Zatem, jeśli którykolwiek z pojazdów znajdował się
    na tyle blisko przejścia, że w celu przepuszczenia pieszego musiałby on nagle
    > hamować, to pieszy nie miał prawa wejść i ponosi winę za zdarzenie.

    Witam,
    Jak napisała Beata, był korek, więc ten pieszy nigdy nie przeszedłby na drugą
    stronę gdyby nie wymusił hamowania nadjeżdżającego pojazdu. Jakoś do środka
    jezdni doszedł, więc odpowiednie przepisy są jak ma zachować się kierowca w
    momencie, w którym pieszy jest na drodze i kontynuuje przechodzenie przez ulicę
    Patrzę na to w ten sposób: albo "baba" rozglądała się dla kogo ten cały cyrk na
    drodze i NIE ZWRACAŁA uwagi, że dojeżdża do przejścia. Teraz próbuje się mignąć
    od odpowiedzialności. A gdyby ten chłopak był niewidomy? Przestępstwo pozoztaje
    przestępstwem- rozprawa karna. Opcja druga: jadący obok samochód tak zasłonił
    widok, że nie sposób było zobaczyć nic. Więc Beato, mam nadzieję, że nie
    potrąciłaś człowieka przez głupotę, jaką codziennie widać na drodze tj zacisnąć
    zęby i gaz do dechy? Wierzę, że to naprawdę fatalny zbieg okolicznośći, więc
    radzę jak inni dobrze Ci życzący: pokryj koszty leczenia, zainteresuj się
    zdrowiem poszkodowanego, okaż jeszcze przed rozprawą, że nie pozostajesz
    obojętna. Sąd bardzo, ale to bardzo będzie zwracał uwagę na twoje postępowanie
    względem poszkodowanego.
    Pamiętaj art 53 kk § 1. Sąd wymierza karę według swojego uznania, w granicach
    przewidzianych przez ustawę, bacząc, by jej dolegliwość nie przekraczała
    stopnia winy, uwzględniając stopień społecznej szkodliwości czynu oraz biorąc
    pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze, które ma osiągnąć w stosunku do
    skazanego, a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej
    społeczeństwa.
    § 3. Wymierzając karę sąd bierze także pod uwagę pozytywne wyniki
    przeprowadzonej mediacji pomiędzy pokrzywdzonym a sprawcą albo ugodę pomiędzy
    nimi osiągniętą w postępowaniu przed sądem lub prokuratorem.
    Pozdrawiam

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 75. Data: 2003-03-07 20:42:59
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: Marcin Debowski <a...@n...net>

    In article <b4aq0q$jka$6@inews.gazeta.pl>, Robert Tomasik wrote:
    > Niestety nie miałem okazji zobaczyć szkicu sytuacji. Ktoś obiecywał, że
    > prześle na grupę, ale pewnie się nie doczekam. Po przeczytaniu tych

    Zobacz: <3...@z...router>

    --
    Marcin


  • 76. Data: 2003-03-07 21:59:53
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: "Beata" <b...@h...pl>

    > Wierzę, że to naprawdę fatalny zbieg okolicznośći,

    ciagle myslę o tym wypadku, ciągle rozważam jak to było i też mam taką
    nadzieję

    > radzę jak inni dobrze Ci życzący: pokryj koszty leczenia, zainteresuj się
    > zdrowiem poszkodowanego, okaż jeszcze przed rozprawą, że nie pozostajesz
    > obojętna. Sąd bardzo, ale to bardzo będzie zwracał uwagę na twoje
    postępowanie
    > względem poszkodowanego.

    Już sie zainteresowałam zdrowiem chłopca i zaproponowałam pomoc na tyle ile
    jest to możliwe
    Beata



  • 77. Data: 2003-03-07 22:02:41
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: "Beata" <b...@h...pl>


    > A teraz zadam może niedyskretne pytania:
    > Z jakiego miasta jesteś?

    Z Trójmiasta

    > Czy odwiedziłaś chłopca tak jak Tobie radziłem?
    > Jeśli nie to postaraj się naprawdę warto mając na względzie, że jego
    rodzice
    > mogą wystąpić w procesie karnym jako oskarżyciele posiłkowi i należy ich
    > swoim zainteresowaniem lekko znieczulić co by nie pluli jadem nienawiści
    do
    > Ciebie wnioskując podnoszenie kary i inne tym podobne historie co może
    > zostać przez sąd jakoś uwzględnione. Poza tym to czynnik mile widziany ze
    > strony ludzkiego podejścia do sprawy. Zasugeruj może by pomogli
    dzieciakowi
    > psycholodzy.

    kontaktowałam się z rodziną poszkodowanego i jak
    doradziłeś, wspomniałam o psychologu.

    Beata





  • 78. Data: 2003-03-08 08:49:15
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: "Leszek" <l...@p...fm>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:b4aq0q$jka$6@inews.gazeta.pl...

    > W 1993 albo 1994 roku

    A więc przed wejściem nowej ustawy (97 rok).



    > Sprawca twierdził, że znaku przejścia dla pieszych nie widział,

    To jest tylko jego problem.


    > Prokurator uznał, że było to nagłe wtargnięcie na jezdnię.

    Musiało to kierowcę kosztować, oj musiało;)

    > podano, że pieszy wchodząc na jezdnię nie może tego czynić przed
    > nadjeżdżającym pojazdem i powinien pod uwagę wziąć wszystkie poruszające
    się
    > drogą

    A nie podano że:
    Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany
    zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu
    się na przejściu ???



    >Czy utrzymano w mocy postanowienie?

    Nie wierzę.



    --
    Pozdrawiam
    Leszek

    GG 1631219
    "Zdrowy rozsądek zostaw w szatni przed
    wejściem na salę sądową"


  • 79. Data: 2003-03-08 12:32:33
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Przed. Czy to coś zmienia? Przecież stara nie zezwalała na rozjeżdżanie
    pieszych na pasach.



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 80. Data: 2003-03-08 12:41:57
    Temat: Re: potrąciłam pieszego
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    >> Jak napisała Beata, był korek, więc ten pieszy nigdy nie przeszedłby
    >> na drugą stronę gdyby nie wymusił hamowania nadjeżdżającego pojazdu.

    Nie jestem przekonany o prawidłowości wniosku. Mógł stanąć po przejściu
    jednego pasa i rzucić okiem, czy nic nie nadjeżdża. Mógłby dzięki temu
    uniknąć wypadku. W tym zakresie wydaje mi się, że jest współwinny. To, że
    ktoś jest na pasach, nie znaczy, że może "wyłączyć" myślenie.

    >> Jakoś do środka jezdni doszedł, więc odpowiednie przepisy są jak ma
    >> zachować się kierowca w momencie, w którym pieszy jest na drodze i
    >> kontynuuje przechodzenie przez ulicę Patrzę na to w ten sposób: albo
    >> "baba" rozglądała się dla kogo ten cały cyrk na drodze i NIE
    >> ZWRACAŁA uwagi, że dojeżdża do przejścia. Teraz próbuje się mignąć
    >> od odpowiedzialności. A gdyby ten chłopak był niewidomy?

    Chłopak miał 13 lat. No to pewnie wiele wyższy od pojazdów nie był. Mogła go
    nie widzieć aż do momentu, kiedy wyszedł z za pojazdu.

    Nie czuję się powołany do osądzania tej sprawy. Jednak, jeśli sąd dojdzie do
    takiego, jak ty przekonania, iż do zdarzenia doszło w wyniku wyjątkowo
    niesprzyjającego splotu przypadków, których przewidzieć i którym zapobiec
    nikt z biorących udział w zdarzeniu nie mógł, to po prostu nie skarze
    nikogo i tyle.

    Odpowiedzialność cywilna spadnie oczywiście na właściciela pojazdu na
    zasadach ogólnych, ale co do odpowiedzialności karnej, to już bym taki pewny
    nie był.



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1