eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › piekielny klient - część 2
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 34

  • 11. Data: 2011-03-05 10:56:24
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "pilocik" <p...@n...pl> napisał
    >
    > A z panią rzecznik jestem umówiony na poniedziałek.

    Niepotrzebnie stracisz czas telefony i wizyty. Trzeba było odpisać w
    trzech zdaniach i tyle. Taki rzecznik to jest pisarz, który poza
    marnowaniem papieru nic nie może i zwykle nic więcej nie potrafi.
    W dalszej kolejności możesz spodziewać się korespondencji z Inspekcji
    Handlowej. Odpisz to samo co rzecznikowi.
    Jak będzie oferta sądu polubownego to nie godź się, to jest tylko
    zawracanie głowy. Na normalny sąd strona przeciwna się raczej nie
    zdecyduje a jeśli tak to na 99,99% przegra.

    > Wstępna rozmowa telefoniczna utwierdziła mnie jednak w przekonaniu,
    > że trafił mi się klient z kategorii "oszołom"

    Taki odpuszcza dopiero jak poczuje ból w portfelu, nawet jak wie że
    nie ma racji, dlatego do sądu raczej nie pójdzie.


  • 12. Data: 2011-03-05 10:59:06
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "RadoslawF" <r...@o...pl> napisał
    >
    > Cytat z poprzedniego wątku:
    > "Mój serwis szybko zdiagnozował usterki i wycenił koszt naprawy na
    > ok. 300zł z czego ok200 to części a pozostała kwota to robocizna."
    > Raz twierdzisz że robocizna to 100zł innym razem że 80zł.

    Np. części 210 + robocizna 80 = 290 czyli wszystko gra.

    > Wniosek osoby postronnej: łżesz i tyle.

    A mój wniosek jest taki: jesteś idiotą i tyle.


  • 13. Data: 2011-03-05 12:48:14
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: spp <s...@o...pl>

    W dniu 2011-03-05 10:29, RadoslawF pisze:

    >> Mój wniosek : czepiasz się nieistotnych szczegółów, nie wnosząc nic
    >> ciekawego do tematu
    >
    > Małego człowieczka poznaje się właśnie po takich wypowiedziach.


    No i dałeś się poznać. :(

    --
    spp


  • 14. Data: 2011-03-05 13:43:45
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: Andrzej Kubiak <n...@i...invalid>

    Dnia Sat, 05 Mar 2011 08:38:07 +0100, Aha napisał(a):

    > To przepraszam w jakim celu jest expertyza skoro cena i tak jest z gory
    > ustalona ?

    W celu ustalenia, co trzeba wymienić?

    AK


  • 15. Data: 2011-03-05 14:44:34
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 4 Mar 2011, pilocik wrote:

    > Dla przypomnienia tym, którzy nie doczytali lub nie potrafią pojąć sensu
    > sprawy wyjaśniam :
    > Koszt robocizny danej kategorii sprzętu jest STAŁY i JEST ZNANY przed naprawą
    > a co za tym idzie koszt przedmiotowej ekspertyzy również jest znany.

    Ja w kwestii formalnej: o ile mi nie sprawia większego problemu
    zrozumienie Twojego "pojęcia kosztu", to musisz a priori przyjąć do wiadomości,
    że w rozumieniu prawnym nie ma mowy o "kosztach".
    Mowa jest o *cenach*.
    A cena z kolei jest ściśle zdefiniowana - jako "wszystko co klient
    musi zapłacić".
    W tak ujętym rozumieniu, cena naprawy *NIE* jest zdefiniowana (bo
    jest to 80 zł plus koszty części). Tym samym jak ktoś bardzo chce
    się czepiać owej "wyceny diagnozy", to dajesz mu okazję.
    Być może wątpliwą i opartą czysto na formalności, ale okazję.
    Żeby nie było - zakładając że obronisz (w razie czego) tezę
    iż owa forma wyceny była "czytelna" (a sam przyznasz, na podstawie
    Twojego własnego pierwszego postu że NIE była czytelna!), jest
    w Kodeksie Cywilnym zapis że cenę można określić przez "podanie
    podstaw jej ustalenia".

    > W tym sprzęcie koszt robocizny wynosi więc 80zł (+ części)

    Przyjrzyj się sam temu co piszesz.
    Właśnie napisałeś coś zupełnie innego niż poprzednio (poprzednio
    było że koszt *robocizny* to 80zł, zaś koszt *naprawy* to 80zł
    plus części!).
    Jeśli klient ma dowód, że jemu równie mętnie (z błędami)
    opisałeś podstawę wyceny, to... to ja bym wierzył klientowi
    twierdzącemu że "przecież mówiłeś inaczej".
    Bez urazy proszę, ale tak wychodzi.

    > jeśli zaś nie decyduje się z dowolnego powodu uiszcza tylko stawkę 50%
    > czyli w tym przypadku 40zł

    To jest zrozumiałe, ale po DODATKOWYCH wyjaśnieniach.
    Nie wiem czy nie rozumiesz problemu - ale on polega na tym, że
    DLA CIEBIE jest jasne co chcesz powiedzieć.
    Ale DLA KLIENTA, lub w ogólności kogoś kto Ciebie słucha lub
    czyta, jasne to już NIE JEST.

    > Dodatkowo każdorazowo potwierdza swoim podpisem na zleceniu, że zapoznał się
    > z warunkami naprawy i że je akceptuje.

    Jeśli tam, na tej kartce, jest *literalnie* tak samo jak nam
    zacytowałeś, to wybacz, ale klient przyznał się na piśmie
    do tego co ma być w razie *naprawy*.
    Ale naprawy - jak sam piszesz - nie ma.
    A do "nienaprawy" klient się nie przyznaje :>
    I co mu zrobisz?

    Raz jeszcze: nie irytuj się, że czepiam się:
    - formalności
    - tego, co *TY* doskonale wiesz
    Ty, ale już nie klient.
    I jak klient podjął zobowiazania do co "naprawy", to nie podjął
    zobowiązań co do innych możliwych rozwiązań.
    Po prawdzie wydaje się, że wg KC 5 "wola klienta" jest jasna,
    ale z drugiej strony tenże klient może twierdzić że "jasno
    wypowiedział się tylko co do naprawy, zwracał uwagę żeby nie
    podpisać nic o innych przypadkach" :|

    > Sedno sprawy tkwi w tym, że klientka nie zdecydowała się na naprawę

    Zgadza się.

    > Każdy klient oczywiście ma do tego prawo, jednak nikt do tej pory nie robił
    > z tego tytułu takiej afery. Każdy zdrowo myślący powinien zdawać sobie sprawę,

    Zgoda.
    Ale prawo czasami staje po stronie kombinatorów.
    Stąd moja sugestia co do pewnej ostrożności, w szczególności co do tego
    co mówisz i piszesz do ew. "organów", bo jak widzisz wcale nie jestem
    pierwszy dla którego Twoje opisy stają się co najmniej mętne.

    > że tak jak już wspomniał boxfish:
    > "proces rozpoznania przyczyn awarii to niejednokrotnie 90% procesu naprawy,

    Zgoda, ale na tę wersję trzeba mieć *JASNĄ* deklarację klienta.
    A Ty jej nie masz.
    Po pierwsze - cena jest wyliczona dość pokrętnie (po co Ci to, żeby
    stawać w jednym rzędzie z niektórymi bankami, upychającymi dziwne
    opłaty pod różnym tytułem?), po drugie machasz nam deklaracją
    klienta dotyczącą NAPRAWY, pisząc że od naprawy odstąpił.

    Nie, NIE twierdzę że klient(ka) nie robi tego umyślnie
    i nie jest kombinatorem.
    Być może - jest.
    Ale w takim przypadku nie ma sensu powoływać się "na rozum" :(

    > A z panią rzecznik jestem umówiony na poniedziałek.

    Daj znać o wynikach.
    Z różnych opisów wynika, że rzecznicy potrafią czasem utwierdzać
    konsumenta w niesłusznym żądaniu (nie pamiętam o co szło, ale
    relatywnie niedawno było dyskusja z tego zakresu, opinie rzeczników
    w jedną stronę, ale wyroki sądowe jednak na korzyść sprzedawców).

    > Tym którzy mnie rozumieją i wspierają dziękuję, tym którzy kwestionują moje
    > zasady prowadzenia serwisu polecam otwarcie własnej działalności :)

    Y tam.
    Nie chodzi o zasady prowadzenia, a o zasady informowania.

    > Pozdrawiam i życzę udanego weekendu bez stresu i takich klientów :)

    :)

    pzdr, Gotfryd
    (DG, KPiR, VAT, ZUS)


  • 16. Data: 2011-03-05 14:48:44
    Temat: Re: Re: piekielny klient - część 2
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sat, 5 Mar 2011, Michał Gut wrote:

    > czytajac posty z tamtego watku doszedlem do wniosku ze calkiem spora czesc
    > ludzi to debile mający problemy z czytaniem a przede wszystkim myśleniem.

    Musisz jednak ustalić, czy rozważasz problem "na rozum i po ludzku"
    czy "wg litery prawa".
    A "wg litery" liczy się litera *przed* pozostałymi składowymi, i wcale
    nie jest to mój pomysł.

    pzdr, Gotfryd


  • 17. Data: 2011-03-05 16:38:38
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl>

    Gotfryd Smolik news wrote:
    > Nie chodzi o zasady prowadzenia, a o zasady informowania.
    >
    >> Pozdrawiam i życzę udanego weekendu bez stresu i takich klientów :)
    >
    > :)

    ja bym to podsumował tak...

    wiele serwisów pobiera opłatę za ekspertyzę płatną w przypadku rezygnacji
    klienta z naprawy (i ma ona uzasadnienie, bo ekspertyza też wymaga czasu),
    ale zwykle podają w sposób jasny ze cena ta wynosi tyle i tyle dla
    konkretnego sprzętu (czasem jest zależna od jego wartości). Ale jest ona
    podana w sposób jasny i klarowny.

    Mam wrażenie że kolega ma jakiś zamieszany cennik w stylu firm od
    telekonkursów czy sieci komórkowych.



  • 18. Data: 2011-03-05 16:38:39
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: "PiotRek" <b...@g...pl.invalid>

    Użytkownik "Aha" <t...@s...com> napisał w wiadomości
    news:iksp8p$ogd$1@news.onet.pl...
    >W dniu 2011-03-04 22:44, pilocik pisze:
    >> Koszt robocizny danej kategorii sprzętu jest STAŁY i JEST ZNANY przed
    >> naprawą
    >
    > To przepraszam w jakim celu jest expertyza skoro cena i tak jest z gory ustalona ?

    O rety, następny nieumiejący czytać. Znany jest koszt ROBOCIZNY.
    Ekspertyza wykonywana jest w celu ustalenia kosztu CZĘŚCI,
    który to koszt znany nie jest.

    --
    Pozdrawiam

    Piotr


  • 19. Data: 2011-03-06 14:59:19
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: "sth" <k...@l...vk>

    > Cytat z poprzedniego wątku:
    > "Mój serwis szybko zdiagnozował usterki i wycenił koszt naprawy na ok.
    > 300zł z czego ok200 to części a pozostała kwota to robocizna."
    > Raz twierdzisz że robocizna to 100zł innym razem że 80zł.
    > Wniosek osoby postronnej: łżesz i tyle.

    ja sie zastanawiam nad czyms innym. co to jest ekspertyza ? skoro "Koszt
    robocizny danej kategorii sprzętu jest STAŁY i JEST ZNANY przed
    naprawą a co za tym idzie koszt przedmiotowej ekspertyzy również jest
    znany."

    po co mi ekspertyza skoro znany jest koszt naprawy, a jesli znany jest koszt
    naprawy to wiadomo co jest zepsute, tym samym niepotrzebna ekspertyza.


  • 20. Data: 2011-03-06 15:05:40
    Temat: Re: piekielny klient - część 2
    Od: JK <s...@p...onet.pl>

    W dniu 2011-03-06 15:59, sth pisze:
    >> Cytat z poprzedniego wątku:
    >> "Mój serwis szybko zdiagnozował usterki i
    >> wycenił koszt naprawy na ok. 300zł z czego
    >> ok200 to części a pozostała kwota to
    >> robocizna."
    >> Raz twierdzisz że robocizna to 100zł innym
    >> razem że 80zł.
    >> Wniosek osoby postronnej: łżesz i tyle.
    >
    > ja sie zastanawiam nad czyms innym. co to jest
    > ekspertyza ? skoro "Koszt robocizny danej
    > kategorii sprzętu jest STAŁY i JEST ZNANY przed
    > naprawą a co za tym idzie koszt przedmiotowej
    > ekspertyzy również jest
    > znany."
    >
    > po co mi ekspertyza skoro znany jest koszt
    > naprawy, a jesli znany jest koszt naprawy to
    > wiadomo co jest zepsute, tym samym
    > niepotrzebna ekspertyza.

    Może po to żebyś nauczył się czytać?
    Koszt *robocizny* jest znany, ćwoku. Trollować
    też trzeba umieć.

    --
    Pozdrawiam
    JK

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1