eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 115

  • 11. Data: 2010-12-28 12:38:13
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 28.12.2010 12:55, kam pisze:
    > W dniu 2010-12-28 12:41, Andrzej Lawa pisze:
    >> Ależ ma tytuł prawny - patrz: Art. 28(1) KRiO ("Jeżeli prawo do
    >> mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest
    >> uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb
    >> rodziny.Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia
    >> domowego.")
    >
    > pytanie czy nadal istnieją potrzeby rodziny...

    Jest częścią rodziny (rozpadającej się, ale formalnie nadal jest) i ma
    potrzebę mieszkaniową.

    Notabene zgodnie z ustawą powinni nad tą rodziną popracować ;)

    Pytanie dodatkowe (do inicjatorki wątku): co się popsuło i dlaczego?


  • 12. Data: 2010-12-28 12:39:21
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: d...@o...pl


    > Pytanie dodatkowe (do inicjatorki wątku): co się popsuło i dlaczego?

    Otoz w lutym okazalo sie, ze maz co najmniej poltora roku utrzymywal w
    tajemnicy przede mna znajomosc z pewna kobieta. Ja sie o tym dowiedzialam z
    >zyczliwego< anonima, w ktorym byla mowa o romansie. Maz sie najpierw w ogole
    nie przyznawal, potem okopal sie na stanowisku, ze to byla tylko kolezanka. Za
    reke nie zlapalam, ale...

    Jeszcze pare miesiecy probowalismy jakos wlasnie "popracowac" nad zwiazkiem -
    do momentu, kiedy odkrylam nasz wspolny samochod zaparkowany nieopodal domu
    tej kobiety. Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten
    zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.

    Zasadniczo nie pozostajemy jak to sie ladnie mowi we wspolnym pozyciu - maz
    nawet nie doklada sie do rachunkow za media w domu, z ktorych de facto
    korzysta. Nie wspomne o braku wiezi emocjonalnej czy fizycznej.

    Sluchajcie, a naprawde tak calkowicie bez znaczenia jest to, ze on MA
    mieszkanie? I to wlasne, w przeciwienstwie do mnie, dysponujacej mieszkaniem
    uzyczonym?

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 13. Data: 2010-12-28 12:57:05
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 28.12.2010 13:39, d...@o...pl pisze:
    >
    >> Pytanie dodatkowe (do inicjatorki wątku): co się popsuło i dlaczego?
    >
    > Otoz w lutym okazalo sie, ze maz co najmniej poltora roku utrzymywal w
    > tajemnicy przede mna znajomosc z pewna kobieta. Ja sie o tym dowiedzialam z
    >> zyczliwego< anonima, w ktorym byla mowa o romansie. Maz sie najpierw w ogole
    > nie przyznawal, potem okopal sie na stanowisku, ze to byla tylko kolezanka. Za
    > reke nie zlapalam, ale...

    Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -
    ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją Berii?

    No to ja uprzejmie donoszę, że jest zoofilem i właśnie zgwałcił pieska.
    Uwierzysz mi?

    > Jeszcze pare miesiecy probowalismy jakos wlasnie "popracowac" nad zwiazkiem -
    > do momentu, kiedy odkrylam nasz wspolny samochod zaparkowany nieopodal domu
    > tej kobiety.

    No i? Zdarzało mi się koleżankom i znajomym pomagać przy np. instalacji
    komputera albo zwyczajnie spotkać się z kimś znajomym. Może to ciebie
    zdziwi, ale nie było to równoznaczne z seksem.

    A jakby ten samochód był zaparkowany niedaleko domu jakiegoś faceta, to
    byś zaczęła go oskarżać, że jest gejem?

    > Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten
    > zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.

    I słusznie (się przestraszyłaś). Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi.

    > Zasadniczo nie pozostajemy jak to sie ladnie mowi we wspolnym pozyciu - maz
    > nawet nie doklada sie do rachunkow za media w domu, z ktorych de facto
    > korzysta. Nie wspomne o braku wiezi emocjonalnej czy fizycznej.

    To dlaczego w ogóle został mężem? Pobraliście się po pijanemu? Czy
    przegraliście zakład?

    > Sluchajcie, a naprawde tak calkowicie bez znaczenia jest to, ze on MA
    > mieszkanie? I to wlasne, w przeciwienstwie do mnie, dysponujacej mieszkaniem
    > uzyczonym?

    Pomijając wszystko inne - co z tego, że ma? Ale nie posiada - on też
    jest związany przepisami i nie może lokatora od tak sobie z dnia na
    dzień wykopać.


  • 14. Data: 2010-12-28 13:02:06
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: d...@o...pl



    > Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -

    > ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją Berii?

    Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca. Faktem przyznanym
    przez niego jest utrzymywanie bliskiej znajomosci z nieznana mi kobieta i w
    tajemnicy przede mna. O jej istnieniu nie wiedzialam. Jak szedl do niej do
    domu, klamal, ze idzie gdzie indziej. Nawet zalozywszy, ze nie laczyl ich
    seks, jest to wystarczajace do stwierdzenia nielojalnosci i oklamywania
    (dlugotrwalego) po czym trudno o zaufanie. Juz tylko na marginesie mozna
    wskazac, ze nie byl to pierwszy przypadek, w ktorym maz ukrywal przede mna
    znajomosc z inna pania o dwuznacznym charakterze. Przychodzi taki moment,
    kiedy po prostu kolejnego przypadku sie nie dzwiga.

    > > Jeszcze pare miesiecy probowalismy jakos wlasnie "popracowac" nad
    zwiazkiem -

    > > do momentu, kiedy odkrylam nasz wspolny samochod zaparkowany nieopodal
    domu

    > > tej kobiety.

    >

    > No i? Zdarzało mi się koleżankom i znajomym pomagać przy np. instalacji

    > komputera albo zwyczajnie spotkać się z kimś znajomym. Może to ciebie

    > zdziwi, ale nie było to równoznaczne z seksem.

    Wiesz, po goracych zapewnieniach, ze nigdy sie z nia wiecej nie spotka, a
    jednoczesnie - po co najmniej poltora roku zaklamania - ciezko bylo tu
    uwierzyc w przypadek. Co do seksu - j.w.
    >

    > > Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten

    > > zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.

    >

    > I słusznie (się przestraszyłaś). Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi.

    Tak. On ma prawa. Ja mam wylacznie obowiazki. Tolerowania, znoszenia,
    wierzenia i ufania oraz wybaczania. Wychodzi na to ze naprawde lepiej byc
    malzonkiem nielojalnym, bo wtedy ma sie ochronke.

    > > Zasadniczo nie pozostajemy jak to sie ladnie mowi we wspolnym pozyciu -
    maz

    > > nawet nie doklada sie do rachunkow za media w domu, z ktorych de facto

    > > korzysta. Nie wspomne o braku wiezi emocjonalnej czy fizycznej.

    >

    > To dlaczego w ogóle został mężem? Pobraliście się po pijanemu? Czy

    > przegraliście zakład?

    Zeby to, co mowisz mialo sens, trzeba by przyjac wlasciwie bezsensownosc
    instytucji rozwodu. Bo z tego co piszesz wynika, ze zakladasz, ze skoro
    obecnie brak wspolnego pozycia, to nie bylo go nigdy. Informuje zatem, ze nie
    jest to zwiazek trwajacy od roku, lecz od lat dziesiediu. I ze przez dekade
    sporo rzeczy moze sie zmienic.

    Zrozumcie, ja naprawde probowalam zalatwic to po ludzku, bez siegania do
    narzedzi typu - nie otwieram drzwi. Probowalam rozmawiac, tlumaczyc, czekalam.
    Im bardziej, tym bardziej on stawal sie agresywny, poczytujac to najwyrazniej
    za moja slabosc. Ja nie mam juz sily sie z nim mierzyc.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 15. Data: 2010-12-28 13:28:26
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 28.12.2010 14:02, d...@o...pl pisze:

    >> Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -
    >> ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją Berii?
    >
    > Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca. Faktem przyznanym
    > przez niego jest utrzymywanie bliskiej znajomosci z nieznana mi kobieta i w

    Zdefiniuj "bliską znajomość".

    > tajemnicy przede mna. O jej istnieniu nie wiedzialam. Jak szedl do niej do
    > domu, klamal, ze idzie gdzie indziej. Nawet zalozywszy, ze nie laczyl ich

    Jeśli już wcześniej robiłaś pokazy zazdrości - to co się dziwisz?

    > seks, jest to wystarczajace do stwierdzenia nielojalnosci i oklamywania
    > (dlugotrwalego) po czym trudno o zaufanie. Juz tylko na marginesie mozna
    > wskazac, ze nie byl to pierwszy przypadek, w ktorym maz ukrywal przede mna
    > znajomosc z inna pania o dwuznacznym charakterze. Przychodzi taki moment,
    > kiedy po prostu kolejnego przypadku sie nie dzwiga.

    Ponawiam pytanie: masz jakiekolwiek dowody na to, że był niewierny? Czy
    może zabraniasz mu jakichkolwiek prywatnych kontaktów ze znajomymi
    innymi niż rodzina?

    [ciach]

    >> No i? Zdarzało mi się koleżankom i znajomym pomagać przy np. instalacji
    >
    >> komputera albo zwyczajnie spotkać się z kimś znajomym. Może to ciebie
    >
    >> zdziwi, ale nie było to równoznaczne z seksem.
    >
    > Wiesz, po goracych zapewnieniach, ze nigdy sie z nia wiecej nie spotka, a
    > jednoczesnie - po co najmniej poltora roku zaklamania - ciezko bylo tu
    > uwierzyc w przypadek. Co do seksu - j.w.

    A masz _jakikolwiek_ dowód?

    >>> Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten
    >
    >>> zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.
    >
    >> I słusznie (się przestraszyłaś). Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi.
    >
    > Tak. On ma prawa. Ja mam wylacznie obowiazki. Tolerowania, znoszenia,
    > wierzenia i ufania oraz wybaczania. Wychodzi na to ze naprawde lepiej byc
    > malzonkiem nielojalnym, bo wtedy ma sie ochronke.

    Pieprzysz (bo delikatniej nie da się tego ująć) głupoty.

    Prawo chroniło by także ciebie, nawet jakbyś zdradzała go na prawo i
    lewo. Tak samo nawet jakby faktycznie ciebie zdradzał nie wolno ci go
    okraść, pociąć czy otruć.

    I co, żeż będziesz fochy strzelać, że nie wolno zabić kogoś, kto ci
    podpadł? Straszne.

    [ciach]

    >> To dlaczego w ogóle został mężem? Pobraliście się po pijanemu? Czy
    >
    >> przegraliście zakład?
    >
    > Zeby to, co mowisz mialo sens, trzeba by przyjac wlasciwie bezsensownosc
    > instytucji rozwodu. Bo z tego co piszesz wynika, ze zakladasz, ze skoro
    > obecnie brak wspolnego pozycia, to nie bylo go nigdy. Informuje zatem, ze nie
    > jest to zwiazek trwajacy od roku, lecz od lat dziesiediu. I ze przez dekade
    > sporo rzeczy moze sie zmienic.

    No to pół roku w tą czy w tamtą ciebie nie zbawi. Rozstańcie się jak
    cywilizowani ludzie.

    A jak chcesz odreagować swoje rzekome krzywdy - to znajdź sobie jakiegoś
    innego faceta (albo - dla odmiany - kobietę) i sobie z nim/nią odreaguj.

    > Zrozumcie, ja naprawde probowalam zalatwic to po ludzku, bez siegania do
    > narzedzi typu - nie otwieram drzwi. Probowalam rozmawiac, tlumaczyc, czekalam.
    > Im bardziej, tym bardziej on stawal sie agresywny, poczytujac to najwyrazniej
    > za moja slabosc. Ja nie mam juz sily sie z nim mierzyc.

    A pomyślałaś o tym, że twoje podejrzenia są niesłuszne? Każdy by się
    wkurzył, jakby mu ktoś uparcie wmawiał, że jest wielbłądem.

    Swoją szosą - jak chcesz się upewnić i mieć dowody - wynajmij detektywa
    i tyle. Tylko co zrobisz jak się okaże, że mąż jednak niewinny?
    Przyznasz się do błędu? Przeprosisz?


  • 16. Data: 2010-12-28 13:34:57
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: Leszek <r...@p...nospam.pl>

    In article <2...@n...onet.pl>, d...@o...pl
    says...>
    > > Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -
    >
    > > ale winny jest póki nie udowodni niewinnosci? Jestes reinkarnacja Berii?
    >
    > Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca. Faktem przyznanym
    > przez niego jest utrzymywanie bliskiej znajomosci z nieznana mi kobieta i w
    > tajemnicy przede mna. O jej istnieniu nie wiedzialam. Jak szedl do niej do
    > domu, klamal, ze idzie gdzie indziej. Nawet zalozywszy, ze nie laczyl ich
    > seks, jest to wystarczajace do stwierdzenia nielojalnosci i oklamywania
    > (dlugotrwalego) po czym trudno o zaufanie. Juz tylko na marginesie mozna
    > wskazac, ze nie byl to pierwszy przypadek, w ktorym maz ukrywal przede mna
    > znajomosc z inna pania o dwuznacznym charakterze. Przychodzi taki moment,
    > kiedy po prostu kolejnego przypadku sie nie dzwiga.
    >

    Oj nie znajdziesz kolezanko raczej tutaj uznania dla swojej
    argumentacji. W sadzie (jesli planujesz rozwod z orzeczeniem o winie)
    raczej tez slabo to widze w takim stanie faktycznym.


  • 17. Data: 2010-12-28 13:50:32
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: januszek <j...@p...irc.pl>

    Andrzej Lawa napisa?(a):

    [...]

    > Ponawiam pytanie: masz jakiekolwiek dowody na to, że był niewierny?

    Nawet jesli byl to czy to jest powod do eksmisji?

    j.

    --
    http://www.predkosczabija.pl/
    "Prędkość zabija. Włącz myślenie!"


  • 18. Data: 2010-12-28 14:12:12
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 28.12.2010 14:50, januszek pisze:
    > Andrzej Lawa napisa?(a):
    >
    > [...]
    >
    >> Ponawiam pytanie: masz jakiekolwiek dowody na to, że był niewierny?
    >
    > Nawet jesli byl to czy to jest powod do eksmisji?

    Też nie, ale za to będzie to jakiś argument przy rozwodzie z orzeczeniem
    winy.

    A tak - jeśli nie ma dowodu, że był niewierny, a ona mu ciągle truła i
    sceny zazdrości urządzała - będzie argument przy rozwodzie, ale ze
    wskazaniem winy na nią, a nie na niego.


  • 19. Data: 2010-12-28 15:08:37
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: "Marzena" <m...@g...pl>


    Użytkownik "Liwiusz" <l...@b...tego.poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
    news:ifcevt$icf$1@news.onet.pl...
    >W dniu 2010-12-28 11:33, d...@o...pl pisze:
    >>> Nie, policja go nie wpuści. Ale mąż może zamieszkać w hotelu na Twój
    >>> koszt.
    >>
    > Zrób jak chcesz, tysiące kobiet wywalało mężów z mieszkań wystawiając im
    > walizki na ulicę i zmieniając zamki. Jak się uprzesz, to i policja go nie
    > wprowadzi. Wróci do swojego mieszkania i będzie po sprawie.
    >
    (...)

    Prawnikiem nie jestem zastanawia mnie jednak jedna rzecz - skoro formalnie
    małżeństwo trwa, nawet nie został jeszcze złożony wniosek rozwodowy, to czy
    przypadkiem to mieszkanie, które maż kupił przed świętami nie jest majątkiem
    wspólnym? Jak w takim układzie wyglądałaby sytuacja, gdyby autorka
    spróbowała się tam zameldować?

    ---------------------------------
    marzatela
    http://mojezakupycodzienne.blox.pl


  • 20. Data: 2010-12-28 15:20:47
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2010-12-28 16:08, Marzena pisze:


    > świętami nie jest majątkiem wspólnym? Jak w takim układzie wyglądałaby
    > sytuacja, gdyby autorka spróbowała się tam zameldować?

    Jakby wcześniej tam zamieszkała, to nie byłoby większych problemów z
    meldunkiem.

    --
    Liwiusz

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1