eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Występ estradowy-umowa
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 54

  • 51. Data: 2008-02-27 15:59:03
    Temat: Re: Występ estradowy-umowa
    Od: "Paweł Marcisz" <p...@g...com>

    On 27 Lut, 14:18, Olgierd <n...@r...org> wrote:

    > > Gdyby umowa dawała rozłożyć się na części będące umowami
    > > nazwanymi, prawdopodobnie nie byłaby w ogóle umową nienazwaną.
    >
    > Ciekawy pogląd :-)

    Zależy od konkretnego przypadku, ale można by powiedzieć, że jest to
    po prostu kilka umów nazwanych.

    > >> skład wchodzi bowiem zespół umów: umowa nazwana - mocą której dochodzi
    > >> do przelewu wierzytelności oraz umowy nazwane ewentualnie nienazwane,
    > >> których przedmiotem jest wykonywanie czynności dodatkowych."
    > > A w tym cytacie nie ma już nic związanego z naszą dyskusją. Mówi on tyle
    > > tylko, że faktoring składa się z umowy nazwanej oraz umowy nienazwanej.
    > Mówi o tym, że często umowa nienazwana - mimo jasnej i dość powtarzalnej
    > konstrukcji - jest mimo wszystko umową nienazwaną.

    Nie zaprzeczam :-)

    > Mówi też jak należy
    > rozpatrywać te elementy stosunku prawnego, które nie zostały wprost bądź
    > dostatecznie dokładnie określone przez strony.

    Mówi tylko o elementach, które składają się na umowę nazwaną...

    > >> Relatywny
    > >> charakter umów nienazwanych wyraża się tym, że nie jest możliwe ich
    > >> określenie bez odwoływania się do definicji oznaczonych typów umów
    > >> nazwanych.
    > > Znowu nie ma tu nic o rozkładaniu. To że musimy się odwołać do def. umów
    > > nazwanych jest jasne, bez tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić, że jest
    > > to umowa nienazwana. I o tym właśnie pisze autor.
    > W jaki sposób ocenisz zasady odpowiedzialności stron, jeśli strony nie
    > określą tego szczegółowo w umowie?

    Z przepisów ogólnych (tłumaczę się niżej, co przez to rozumiem). Nie
    wykluczam oczywiście jakiejś analogii, czy wręcz stosowania przepisów
    odnośnie do umów nazwanych innych niż zlecenie w konkretnych
    wypadkach.

    > >> > Przecież taka (nienazwana) umowa może się w trakcie wykonywania
    > >> > "zaciąć" na zdarzeniu nie przewidzianym w umowie - i wtedy wchodzą do
    > >> > akcji przepisy z KC. Żeby je zastosować, trzeba określić *które*, a
    > >> > dla każdej umowy jest inna lista regulacji które mają pierwszeństwo
    > >> > przed zasadami ogólnymi.
    > >> O właśnie.
    > > Są jeszcze w KC przepisy ogólne.
    > Ale które?

    Z części ogólnej KC, z części ogólnej zobowiązań oraz przepisy o
    umowach wzajemnych i skutkach niewykonania umów. Sam to gdzieś
    cytowałeś.

    > >> > IMO *jeśli* w umowie nienazwanej wystepuje "część", która
    > >> > daje się zaklasyfikować jako umowa nazwana, należy zastosować
    > >> > przepisy dotyczące tej "części".
    > > Wtedy to jest umowa mieszana. Ta część, która daje się zakwalifikować to
    > > jest po prostu umowa nazwana. Reszta to umowa nienazwana.
    > A łącznie?

    Łącznie jest to umowa mieszana. Jeśli mam zdecydować: nazwana czy nie,
    to nienazwana.

    > >> I dlatego "Umowa o zaśpiewanie 14 piosenek w ciągu 60 minut oraz dwa
    > >> bisy, wraz z gibaniem się na scenie i pomachaniem publiczności" będzie
    > >> umową nienazwaną, co do której będzie stosowało się odpowiednio
    > >> przepisy umowy o dzieło - jako umowy rezultatu.
    > > Nic takiego nie wynika z twierdzenia Gotfryda. W wypadku "umowy o
    > > zaśpiewanie 14..." nie mamy żadnej części, która daje się zakwalifikować
    > > jako umowa nazwana.
    > Czyli jeśli strony nie określą zasad odpowiedzialności, a powstanie o to
    > spór - to?

    Jaki spór powstał i na jaki przepis o wadach chciałbyś się powołać?

    [...]
    > Może być umową o dzieło. Na pewno stosuje się do niej zasady
    > odpowiedzialności za wady jak w umowie o dzieło.
    >
    > Już zapomniałeś, że żądałeś materialnego produktu umowy o dzieło?

    Nie zapomniałem i tak właśnie jest. Wyrok SN z 9 lutego 2006 r. V CK
    445/05 (może przekona Cię skład: Skowrońska-Bocian, Pietrzykowski i
    Wrzeszcz):
    "Przedmiotem umowy uregulowanej w art. 627 i nast. k.c. jest dzieło
    rozumiane jako rezultat samoistny i materialny albo wprawdzie
    niematerialny, lecz ucieleśniony w przedmiocie materialnym. Za taki
    przedmiot nie może być uznany kolportaż, zwłaszcza, że elementem
    regulacji umowy o dzieło jest odpowiedzialność przyjmującego
    zamówienie za wady dzieła."

    Radwański, "Zobowiązania - część szczegółowa" (s. 168 w wyd. 7):
    "Charakteru dzieła nie mają jednak takie dokonania, jak np. nauczenie
    kogoś języka obcego, wygłoszenie wykładu, wykonanie określonej
    produkcji artystycznej - koncertu, przedstawienia teatralnego. W tej
    ostatniej sprawie SN zajął swego czasu odmienne stanowisko,
    kwalifikując jako dzieło występy rewii na lodzie, zob. orz. z
    13.3.1967 r. (OSP 1968, poz. 156, z glosą krytyczną W. Ludwiczaka).
    Jednak w późniejszych orzeczeniach SN (np. orz. z 10.8.1979 r., OSN
    1980 poz. 31; orz. z 30.5.1980 r., OSN 1981, poz. 60) bardziej
    zobiektywizowane, lecz nieucieleśnione rezultaty działalności zostały
    uznane za usługi podlegające przepisom o zleceniu (art. 750 KC)."


  • 52. Data: 2008-02-27 18:35:57
    Temat: Re: Występ estradowy-umowa
    Od: Olgierd <n...@r...org>

    Dnia Wed, 27 Feb 2008 07:59:03 -0800, Paweł Marcisz
    napisał(a):

    >> > Są jeszcze w KC przepisy ogólne.

    >> Ale które?
    >
    > Z części ogólnej KC, z części ogólnej zobowiązań oraz przepisy o umowach
    > wzajemnych i skutkach niewykonania umów. Sam to gdzieś cytowałeś.

    No tak, ale powiedziałbym, że zasadą ogólną i tak będzie skutek, czyli
    "pierwotniejszym" rodzajem umowy będzie dzieło (wynikałoby to z normy
    mówiącej o odpowiedzialności za zwykły skutek szkody).

    >> Czyli jeśli strony nie określą zasad odpowiedzialności, a powstanie o
    >> to spór - to?
    >
    > Jaki spór powstał i na jaki przepis o wadach chciałbyś się powołać?

    Przypuśćmy, że recital trwał tylko pół godziny, a w dodatku gitarzysta
    był "nie w formie", wobec czego zamawiający usługę chce odmówić grupie
    zapłaty całego wynagrodzenia.

    >> Może być umową o dzieło. Na pewno stosuje się do niej zasady
    >> odpowiedzialności za wady jak w umowie o dzieło.
    >>
    >> Już zapomniałeś, że żądałeś materialnego produktu umowy o dzieło?
    >
    > Nie zapomniałem i tak właśnie jest. Wyrok SN z 9 lutego 2006 r. V CK
    > 445/05 (może przekona Cię skład: Skowrońska-Bocian, Pietrzykowski i
    > Wrzeszcz):
    > "Przedmiotem umowy uregulowanej w art. 627 i nast. k.c. jest dzieło
    > rozumiane jako rezultat samoistny i materialny albo wprawdzie
    > niematerialny, lecz ucieleśniony w przedmiocie materialnym. Za taki
    > przedmiot nie może być uznany kolportaż, zwłaszcza, że elementem
    > regulacji umowy o dzieło jest odpowiedzialność przyjmującego zamówienie
    > za wady dzieła."

    Znam, widziałem. Było też parę innych ;-)

    > Radwański, "Zobowiązania - część szczegółowa" (s. 168 w wyd. 7):
    > "Charakteru dzieła nie mają jednak takie dokonania, jak np. nauczenie
    > kogoś języka obcego, wygłoszenie wykładu, wykonanie określonej produkcji
    > artystycznej - koncertu, przedstawienia teatralnego.

    Jak jest z wykładami (i koncertami) - dobrze wiemy.

    > W tej ostatniej
    > sprawie SN zajął swego czasu odmienne stanowisko, kwalifikując jako
    > dzieło występy rewii na lodzie, zob. orz. z 13.3.1967 r. (OSP 1968, poz.
    > 156, z glosą krytyczną W. Ludwiczaka). Jednak w późniejszych
    > orzeczeniach SN (np. orz. z 10.8.1979 r., OSN 1980 poz. 31; orz. z
    > 30.5.1980 r., OSN 1981, poz. 60) bardziej zobiektywizowane, lecz
    > nieucieleśnione rezultaty działalności zostały uznane za usługi
    > podlegające przepisom o zleceniu (art. 750 KC)."

    No cóż, ja pamiętam dylematy sprzed kilkunastu lat nt. charakteru
    prawnego usług medycznych i pamiętam też, że właśnie koronnym argumentem
    była odpowiedź na pytanie "czy lekarza można rozliczać za skutek
    leczenia, czy należy pozostawić jakiś margines".
    Te wątpliwości zawsze będą wracały.

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o prawie, ale wstydzicie się zapytać
    =====> http://olgierd.bblog.pl/ <=====


  • 53. Data: 2008-02-28 19:01:34
    Temat: Re: Występ estradowy-umowa
    Od: "Paweł Marcisz" <p...@g...com>

    On Feb 27, 7:35 pm, Olgierd <n...@r...org> wrote:

    > > Z części ogólnej KC, z części ogólnej zobowiązań oraz przepisy o umowach
    > > wzajemnych i skutkach niewykonania umów. Sam to gdzieś cytowałeś.
    > No tak, ale powiedziałbym, że zasadą ogólną i tak będzie skutek, czyli
    > "pierwotniejszym" rodzajem umowy będzie dzieło (wynikałoby to z normy
    > mówiącej o odpowiedzialności za zwykły skutek szkody).

    Umowa może rozszerzać sam zakres odpowiedzialności nie będąc umową o
    dzieło.

    > >> Czyli jeśli strony nie określą zasad odpowiedzialności, a powstanie o
    > >> to spór - to?
    > > Jaki spór powstał i na jaki przepis o wadach chciałbyś się powołać?
    > Przypuśćmy, że recital trwał tylko pół godziny, a w dodatku gitarzysta
    > był "nie w formie", wobec czego zamawiający usługę chce odmówić grupie
    > zapłaty całego wynagrodzenia.

    Tzn. chce nie płacić w ogóle, czy zapłacić tylko część? (Bo napisałeś
    dwuznacznie.) Rozumiem, że zapłacić tylko część, na podstawie art. 637
    par. 2.

    IMO ten sam efekt można uzyskać bez odwoływania się do umowy o dzieło,
    po prostu przyjmując, że wykonana została tylko część świadczenia i
    tylko za nią zapłacić. (Jeśli niewykonana została znaczna część, można
    rozważać odstąpienie na podstawie art. 493 par. 2).

    > > Radwański, "Zobowiązania - część szczegółowa" (s. 168 w wyd. 7):
    > > "Charakteru dzieła nie mają jednak takie dokonania, jak np. nauczenie
    > > kogoś języka obcego, wygłoszenie wykładu, wykonanie określonej produkcji
    > > artystycznej - koncertu, przedstawienia teatralnego.
    > Jak jest z wykładami (i koncertami) - dobrze wiemy.

    O ile IMHO koncerty rzeczywiście są dyskusyjne, wykłady są dla mnie
    typowym przedmiotem umowy o świadczenie usług, gdzie odpowiedzialność
    ogranicza się do starannego działania (uwzględniając podwyższony próg
    staranności dla działalności zawodowej). Ich kwalifikacja jako umów o
    dzieło jest równie powszechna co błędna (i wynika ze względów
    fiskalnych). Są to takie same usługi jak np. nauczanie kogoś
    angielskiego.

    > Te wątpliwości zawsze będą wracały.

    No, dlatego dyskutujemy. Trzeba się przygotować na rzeczywiste
    spory :-))


  • 54. Data: 2008-02-29 07:59:56
    Temat: Re: Występ estradowy-umowa
    Od: Olgierd <n...@r...org>

    Dnia Thu, 28 Feb 2008 11:01:34 -0800, Paweł Marcisz
    napisał(a):

    >> No tak, ale powiedziałbym, że zasadą ogólną i tak będzie skutek, czyli
    >> "pierwotniejszym" rodzajem umowy będzie dzieło (wynikałoby to z normy
    >> mówiącej o odpowiedzialności za zwykły skutek szkody).
    >
    > Umowa może rozszerzać sam zakres odpowiedzialności nie będąc umową o
    > dzieło.

    No to jak rozszerzy to w tym zakresie będzie się stosowało przepisy o
    dziele ;-) albo o robotach budowlanych - według woli ;-)

    >> >> Czyli jeśli strony nie określą zasad odpowiedzialności, a powstanie
    >> >> o to spór - to?

    >> > Jaki spór powstał i na jaki przepis o wadach chciałbyś się powołać?
    >> Przypuśćmy, że recital trwał tylko pół godziny, a w dodatku gitarzysta
    >> był "nie w formie", wobec czego zamawiający usługę chce odmówić grupie
    >> zapłaty całego wynagrodzenia.
    >
    > Tzn. chce nie płacić w ogóle, czy zapłacić tylko część? (Bo napisałeś
    > dwuznacznie.) Rozumiem, że zapłacić tylko część, na podstawie art. 637
    > par. 2.
    >
    > IMO ten sam efekt można uzyskać bez odwoływania się do umowy o dzieło,
    > po prostu przyjmując, że wykonana została tylko część świadczenia i
    > tylko za nią zapłacić. (Jeśli niewykonana została znaczna część, można
    > rozważać odstąpienie na podstawie art. 493 par. 2).

    A jeśli jakość śpiewu była marna? Ze względu na nadużycie śpiewak nie
    brzmiał pełną mocą?

    >> Te wątpliwości zawsze będą wracały.
    >
    > No, dlatego dyskutujemy. Trzeba się przygotować na rzeczywiste spory )

    No tak.
    Pozdrawiam, ostateczny EOT.

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o prawie, ale wstydzicie się zapytać
    =====> http://olgierd.bblog.pl/ <=====

strony : 1 ... 5 . [ 6 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1