eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawofrankowicze › Re: frankowicze
  • Data: 2018-12-29 12:21:54
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Wojciech Bancer <w...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2018-12-28, Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> wrote:

    [...]

    >> Oczywiście. Ja też nie czytam wszystkich umów. Ale umowę na kredyt
    >> na 0.5 mln to jednak przeczytałem. No taka dziwna szuja ze mnie. :D
    >> Ważny jest taki czynnik który się nazywa "zdrowy rozsądek".
    >>
    > Czyli jednak nie czytałes tego co pisałem ja czy Kris...

    Czytałem. Ale nie zgadzam się z argumentacją "nie przeczytałem,
    więc nie chcę ponieść odpowiedzialności".

    >> "Wszyscy o tym gadają" jest tu kluczowe wg mnie.
    >> A już wielokrotnie padały tu argumenty i to od osób które faktycznie
    >> są z branży, że sporo ludzi przychodziło przekonanych już na dzień
    >> dobry. Więc nie wypowiadaj się gremialnie za wszystkich.
    >>
    > Ok, tyle ze to juz było po tym, jak kredyty hulały na maksa po rynku.

    Lata 2006-2008 to był szczyt i wtedy literalnie wszyscy o tym mówili.
    Na rynkach nieruchomości bańki nabrzmiewają dłużej, bo to jest mało
    plynny rynek. Na BTC możesz mieć kilka szczytów i zwałek w roku,
    na nieruchomościach i walutach raczej nie.

    > Jak banki udzieliły ich pierwsze 500 to z pewnoscią tak nie było ze
    > wszyscy o tym gadali bo mało kto o tym wiedział.
    > Po prostu były rózne okresy.

    No ale to o jakim okresie mówimy? Bo Ci co brali pierwsi to z pewnością
    nie narzekają, bo zrobili dobry interes. Nie dość że tanią nieruchomość
    kupili, to jeszcze się załapali na tańszy odsetkowo kredyt (a WIBOR
    w tamtych czasach to był na nierealnym poziomie).

    > A potem juz rzeczywiscie było ciezko zawrocic skoro kazdy przychodził
    > przekonany. ale to nie ina tych ostatnich ze ktos wczesniej nabroił.

    To niczyja "wina" że się sytuacja na rynku zmieniła.

    >> Więc jakim cudem możesz mówić o ryzyku na podstawie "efektów"?
    >> A może masz na myśli "medialnych doniesień"?
    >
    > Juz pisałem o tych efektach.
    > Widac nie czytasz dokładnie albo olewasz co pisze i powtarzasz jak mantre
    > swoje.
    > Brak mozliwości sprzedania mieszkania + ogromny rozjazd miedzy tym co obiecywano i
    co pokazywano klientom
    > (rowniez w harmnogramie spłaty) a tym co wyszło.

    Mi nikt nie obiecywał. A brak możliwości sprzedaży mieszkania (z zyskiem,
    a nie "w ogóle") to faktycznie na ten moment jedyna róznica jaka obiektywnie
    istnieje między tymi rodzajami kredytu.

    > A teraz okazuje sie, ze wzieli nawet drozszy kredyt i musza go spłacać.

    To jest nieprawda. Nie wiadomo czy kredyt jest/będzie droższy. Chwilowo
    raty są wyższe. A spłacać trzeba kazdy kredyt. Ten w PLN też się może
    okazać droższy jak się wola polityczna na utrzymywanie niskich stóp
    procentowych skończy, albo NBP stanie się znowu niezależny.

    > Gdzie tu logika...? (tak, mowie w imieniu tych co wzieli w złym okresie,
    > bo odnosze to do swojej sytuacji - ja tez rozgladałem się w złym okresie)

    Całą swoją argumentację opierasz na "bo ktoś obiecał", czyli bazujesz
    na "nie przeczytałem umowy i nie chcę za to odpowiadać", a nie na logice,
    więc pytanie "Gdzie tu logika...?" jest nieprecyzyjne.

    >> czy wciskanie innych podmiotów niż te o których pisałemteż odbieram
    >> jako niegrzeczne. Ale w tym opisanym powyżej przypadku po prostu się
    >> tak nie da.
    >
    > Dlaczego? To nie moja wina ze twoje argumenty sa na tyle nietrafione ze
    > łatwo odwrocic je przeciwko tobie...

    W każde zdanie można się wciąć i wyrwać pojedyncze
    słowa z kontekstu i udawać że nic się nie stało.

    >> Ty przecież nie wyrażasz własnego zdania, tylko przeinaczasz moje
    >> argumenty wciskając w moje usta czegoś czego nie powiedziałem. Ja
    >> piszę że do czegoś nie trzeba wiedzy specjalistycznej, a Ty piszesz
    >> że usiłuję z ogółu zrobić specjalistów od zarządzania.
    >
    > Bo moim zdaniem dokładnie to w podtekscie piszesz i sugerujesz (moze
    > nieswiadomie, nie wiem).

    Pisząc wprost że nie wymaga sugeruję w podtekście, że wymaga?
    No błagam Cię, bądźmy poważni.

    > Staram sie po prostu sparafrazować to co mowisz, zebysmy mieli jasnosc
    > jak ja rozumiem sens twojej wypowiedzi.

    Ja myślę że Ty je doskonale rozumiesz, tylko przekręcasz moją argumentację,
    żeby na nią nie odpowiadać.

    >> A Ci co spłacają PLN to niby nie mają więcej?
    >> Ja pożyczyłem 500 tys 6 lat temu. Do spłacenia mam jeszcze 588 tys,
    >> i to tylko przy założeniu tak niskiego WIBORu. Jest więcej? Jest.
    >
    > Moim zdaniem takie postawienie sprawy to manipulacja, mysle ze wiesz
    > doskonale dlaczego. W sumie dokładnie taka, jak harmonogram spłaty na 30
    > lat według kursu z dnia zaciągniecia kredytu.

    Mam do spłaty więcej niż pożyczyłem, czy nie?
    Licząc oczywiście z odsetkami, bo po prostu w moim podsumowaniu
    z banku taka informacja widnieje.

    > I jeszcze sugerowanie ze porównanie uwzglednia NISKI WIBOR...

    A Ty określając opłacalność kredytu w CHF bierzesz wyłącznie warunki
    bieżące. To Ty możesz, a ja nie mogę?

    > Naprawde to WIBOR jest niski w tym porównaniu?
    > A oprocentowanie franka jest jakie? Wysokie?

    Nie wiem jakie kto ma oprocentowanie franka. Zapewne niskie, więc
    spłaca praktycznie sam kapitał lub "kapitał plus marża", zależnie
    od umowy. No i? I przez to magicznie kredyt w PLN pozbawiony jest
    konieczności spłaty odsetek?

    >> Ja nie pytam kiedy przechodzisz, tylko kiedy jest to bardziej
    >> ryzykowne. I nie pytam "jak bardziej" tylko "która" z tych
    >> sytuacji jest bardziej ryzykowne.
    > No to ci odpowiedziałem. Nie moja wina ze stawiasz fałszywie alternatywę.

    Odpowiedziałeś jak rasowy polityk - nie odpowiadając.
    Pytanie jest konkretne: która sytuacja jest bardziej ryzykowna,
    przechodzenie na czerwonym, czy zielonym. To wymaga odpowiedzi
    a), b) lub stwierdzenia że obie są tak samo ryzykowne, a nie tworzenia
    teorii na temat "jak to jest w europie".

    >> Ja pytam o ryzyko, a nie o karalność, czy brak ostrożności.
    >>
    > Ja tez nie mowie o karalnosci tylko o absurdalnosci.
    > Nie wywołuje twojego zdziwienia fakt, ze tam gdzie mozna przechodzic na
    > czerwonym ginie mniej pieszych?

    Absolutnie nie.
    I nadal nie odpowiedziałeś (bezpośrednio) na moje pytanie.
    Pośrednio odpowiedziałeś wskazując że "na czerwonym ginie więcej",
    czy mam więc założyć że odpowiedziałeś "przechodzenie na zielonym jest
    bezpieczniejsze"?

    [...]

    >> Ale np. w tym procesie nie przewiduję "co jeśli" mi odrąbie w
    >> wypadku obie łapki i przestanę móc swój zawód wykonywać. I nie
    >> przewiduję wielu innych rzeczy które mogą się stać, ot chociażby i
    >> katastrofy ekologicznej. I nie przewiduję że w najbliższej
    >> przyszości WIBOR wzrośnie do tych 10%, chociaż wiem że może się tak
    >> stać i że jeszcze niedawno przecież WIBOR miał i wyższe wartości.
    >
    > Ale to przewidywanie wiboru bieze sie tylko z twojego obiektywizmu czy
    > rowniez z analizy sytuacji i rynku?

    Nie analizowałem rynku pod kątem tego "jak wysoko" może zajść WIBOR.

    > Czy gdybys był obecnie mieszkancem ukrainy to rownie optymistycznie
    > patrzyłbys w przyszłosc pod kątem wysokosci ukrainskiego wiboru?

    No jakoś niektórzy patrzą:

    https://blogs.elenasmodels.com/en/ukraine-mortgages/
    "Statistics show that in 2017 Ukrainians accumulated 1.28 billion hryvnia (USD
    $45 million) as mortgages, which is 62% more than in the previous year."

    >> A czym innym była wg Ciebie bańka na nieruchomościach w 2007 jak nie
    >> irracjonalnym hurraoptymizmem na zasadzie "będzie wiecznie rosło"?
    >
    > Dla kogo?
    > Dla Kowalskiego?

    Tak dla Kowalskiego.

    > Była momentem w ktorym w koncu mozna pomyslec o własnym
    > mieszkaniu.

    Jakie "w końcu"? Skąd Ci się te "w końcu" wzięło?
    Wcześniej nie mógł? Teraz też przepadło?

    Jak ktoś podejmuje nieracjonalne decyzje bazując na presji
    społecznej każacej mieć "własne M tu i teraz niezależnie od warunków",
    to nie zwalajmy tu winy na banki.

    Jak tak lubisz patrzeć na zachód, to sprawdź jakie tam mają
    ciśnienie na "własne mieszkanie".

    --
    Wojciech Bańcer
    w...@g...com

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1