eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › (długie) Można bić byle nie zabić
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 23

  • 1. Data: 2002-08-07 12:45:05
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabi
    Od: "Yig" <y...@S...waw.pl>


    Użytkownik "Krzysztof Krajewski" <t...@n...lubi.spamu.pl> napisał w
    wiadomości news:m083luo63p3u6uv9qbloqkmu75fbs7ej0g@4ax.com...
    > Dnia 7 Aug 2002 23:05:48 +0200, <a...@p...onet.pl> napisał(a):
    >
    > >W chwili obecnej czuję się jak piłeczka ping-pong'owa. Rano pewnie pójdę
    po
    > >fachową po poradę prawną co niestety sporo kosztuje.
    >
    > Powyżej 7 dni zwoleninia lekarskiego, wtedy jest to przestępstwo
    > ścigane z urzędu. Jeśli nie (3 dni w Twoim przypadku) to mieli rację,
    > możesz co najwyżej złożyć pozew do sądu z powództwa cywilnego.

    bzdura. Nie wprowadzajcie pokrzywdzonego w blad! Czy rozroznienie sprawy
    karnej od cywilnej to az tak powazny problem? Dla kogos kto chce udzielac
    porad na tej grupie, _powinno_ to byc trywialnie proste. Przestepstwo
    popelnione z art 157 § 2 kk _jest_ przestepstwem, za ktore sprawca ponosi
    odpowiedzialnosc karna (grzywna, kara ograniczenia wolnosci, kara
    pozbawienia wolnosci do lat dwoch), tyle ze sciganie tego przestepstwa
    odbywa sie z _oskarzenia prywatnego_. To nie ma nic wspolnego z powodztwem
    cywilnym, do wytoczenia ktorego prawo przysluguje pokrzywdzonemu niezaleznie
    od toczacego sie postepowania karnego! Warto miec na uwadze, pokrzywdzony
    bedzie mial mozliwosc dochodzic swych roszczen majatkowych wymikajacych
    bezposrednio z popelnienia przestepstwa juz podczas procesu karnego, wnoszac
    powodztwo cywilne w trybie art 62 kpk.

    pozdrawiam
    M.













  • 2. Data: 2002-08-07 21:05:48
    Temat: (długie) Można bić byle nie zabić
    Od: <a...@p...onet.pl>

    Zostałem pobity ale nie zabity - tak można robić, jeżeli kogoś interesuje
    ten temat lub chce mi pomóc to zapraszam do dalszego czytania.

    Wczoraj wieczorem o godz. 21 z minutami wybrałem się z żoną i pieskami
    (jeden duży ala owczarek niemiecki drugi malutki kundelek) na spacer wokół
    działek (droga ma jakieś 500m) znajdujących się pomiędzy blokami.
    Rozmawialiśmy głośno o złej atmosferze pracy jaka ma miejsce u żony.

    Pod koniec drogi, przy ostatnich działkach usłyszeliśmy jak sąsiad zwraca
    się się w sposób wulgarny do żony żeby nie plotkowała. Znajdował się na
    swojej działce. Zawróciłem w jego stronę podchodząc naprzeciwko otwartej
    bramki do jego działki. Powiedziałem przy tym (podchodząc) żeby pilnował
    własnego nosa. Sąsiad (wyglądał na trzeźwego) cały czas się zbliżał tak że
    stanęliśmy naprzeciwko siebie. W ręce miał butelkę po piwie którą się
    zamachną (lekko) w moją stronę. Wyciągnąłem rękę blokując jego ruch.
    Powiedziałem żeby spadał na swoją działkę. Sąsiad próbował jeszcze
    kilkakrotnie (mocniej) uderzyć mnie butelką - oczywiście bez skutku. W
    wyniku tej szarpaniny znalazłem się na jego działce. Zwrócił mi na to uwagę
    więc się wycofałem mówiąc że jak jeszcze raz spróbuje mnie uderzyć to zarobi
    kopa. Podczas całej szarpaniny wypadła mi smycz z ręki która teraz wisiała
    na siatce przy bramce. W czasie szarpaniny żona stała kilkanaście metrów
    dalej z pieskami powtarzając żebym go zostawił. Sąsiad zamknął bramkę i
    myślałem że już się uspokoił wziąłem więc smycz którą złapał też sąsiad. Na
    słowa "puszczaj - twoje?" - puścił. Sekundę potem popchnął mnie bramką i
    uderzył butelką trzymaną w prawej ręce.

    Osunąłem się na ziemię, wszystko przez kilka minut wirowało, podbiegła żona
    pytając czy coś mi się stało, pomacałem się po głowie i poczułem coś
    mokrego - krew, chwilę później pieczenie. Przycisnąłem mocno rękę do głowy
    aby zahamować krwawienie a do żony powiedziałem żeby wezwała policję i
    karetkę pogotowia.

    Sąsiad, zaraz jak padłem wycofał się bez słowa, powoli, do swojej altanki -
    widziała to żona, ja nie byłem w stanie się podnieść.

    Po kilku minutach jak poczułem się nieco lepiej, podniosłem się i zataczając
    (byłem w 100% trzeźwy) doszedłem do bloku gdzie zaczekałem na pogotowie.
    Powiedziałem Pani doktor o zajściu (wszystko jest opisane w karcie
    wyjazdowej karetki), opatrzono mnie, na pogotowiu czekała już policja która
    zanotowała moje dane, sąsiada oraz rodzaj wypadku. Polecono mi zgłosić się
    nazajutrz na komisariat w celu złożenia zawiadomienia.

    Miła Pani doktor znieczuliła miejscowo głowę, założyła trzy szwy i
    opatrunek. Wykonany został też RTG czaszki, wyglądało wszystko OK więc
    miałem zgłosić się jeszcze jutro po opis fachowca od urazów czaszek.

    Do domu wróciłem z żoną taksówką na własny koszt (mam rachunek)

    Dzisiaj od rana zaliczyłem:
    - pogotowie - odebrałem opis RTG - bez zmian
    - lekarza rodzinnego - źle się czułem więc wykonano mi EKG, pomiar ciśnienia
    tętniczego - wszystko wyszło wzorowo więc lekarz rodzinny wysłał mnie do
    por. neurologicznej, dał mi też trzy dni wolnego (pracuję)
    - poradnia neurologiczna - po obstukaniu i wykonywaniu dziwnych ruchów
    rękoma, nogami i twarzą, Pani doktor powiedziała że jestem zdrowy, a po
    uderzeniu butelką to normalne że źle się czuję
    - policja - już sam dyżurny powiedział że ściganie z urzędu odbywa się w
    przypadku poważnych obrażeń i nie chciał mnie wpuścić, na moje nalegania i
    pytania czy można ot tak walić kogoś w głowę butelką - wpuścił mówiąc do
    którego pokoju mam pójść
    - policja inside - dwóch panów przyjęło mnie, opisałem całe zajście,
    powiedzieli w zasadzie to samo co dyżurny, że w moim przypadku mogę wystąpić
    tylko z pozwem cywilnym. Podali adres pod który mam pójść w tej sprawie
    - sekretariat wydziału grodzkiego (nie zajmuje się sprawami cywilnymi tylko
    karnymi - skierowano mnie pod zły adres)- tu mi powiedziano że policja
    powinna mnie przyjąć i że nawet siniaki można ścigać z oskarżenia
    prywatnego. Mam więc jutro zanieść na policję zaświadczenie lekarskie o
    stanie zdrowia (podobno niekonieczne jest przedstawianie tego od razu, sąd p
    óźniej i tak zdobędzie potrzebne dane) i wchodzić na policję mówiąc że
    napadnięto mnie i chcę złożyć oskarżenie prywatne (czy jakoś tak, cienki
    jestem w tej terminologii).

    W chwili obecnej czuję się jak piłeczka ping-pong'owa. Rano pewnie pójdę po
    fachową po poradę prawną co niestety sporo kosztuje.

    Ale przed tym zajrzę na grupę, może mi pomożecie

    --
    pozdrawiam
    Artur

    ps. sąsiad słynie z wyzywania innych i częstego (rzadko widuję go trzeźwego)
    spożywania alkoholu



    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 3. Data: 2002-08-07 21:18:57
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabić
    Od: "lord" <w...@p...onet.pl>

    na poczatek dorwalbym tego sasiada i obij go tak jak to robia policjanci
    czyli tak aby nie bylo wyraznych sladow (piety , nerki) - bol niesamowity i
    mysle ze na poczatek to by ci poprawilo humor - sam jestem ciekaw jakie beda
    porady od osob obytych w prawie



  • 4. Data: 2002-08-07 22:36:59
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabi
    Od: Krzysztof Krajewski <t...@n...lubi.spamu.pl>

    Dnia 7 Aug 2002 23:05:48 +0200, <a...@p...onet.pl> napisał(a):

    >W chwili obecnej czuję się jak piłeczka ping-pong'owa. Rano pewnie pójdę po
    >fachową po poradę prawną co niestety sporo kosztuje.

    Powyżej 7 dni zwoleninia lekarskiego, wtedy jest to przestępstwo
    ścigane z urzędu. Jeśli nie (3 dni w Twoim przypadku) to mieli rację,
    możesz co najwyżej złożyć pozew do sądu z powództwa cywilnego.

    Wyobraź sobie jeszcze, że jakby pobił Cię obcy człowiek, to
    prokuratura oskarżając go udostępnia mu akta sprawy łącznie z danymi
    presonalnymi osoby, którą pobił (nazwisko, adres). Oskarżony więc
    wybiera się pod adres pobitego i "łagodnie" stara się mu wyperswadować
    ten błąd, który popełnił, składając doniesienie do prokuratury. Miłego
    dnia :-))

    Pozdrawiam
    TeDe

    --
    Pozdrawiają: tede, małpa, techsmar, kropka, tychy, kropka, pl

    http://www.e-upr.org


  • 5. Data: 2002-08-08 06:41:51
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabi
    Od: "AndY" <a...@w...pl>

    >
    > Wyobraź sobie jeszcze, że jakby pobił Cię obcy człowiek, to
    > prokuratura oskarżając go udostępnia mu akta sprawy łącznie z danymi
    > presonalnymi osoby, którą pobił (nazwisko, adres). Oskarżony więc
    > wybiera się pod adres pobitego i "łagodnie" stara się mu wyperswadować
    > ten błąd, który popełnił, składając doniesienie do prokuratury. Miłego
    > dnia :-))
    >

    Czyli jak zawsze zostaje tylko wpier*l mu spuscic ... niekoniecznie
    osobiscie zeby ci szyb nie powybijal ... wyslij jakis meneli za flaszke :))
    albo kumpli ktorych gosc nie zna (przyczepia sie niby przypadkowo do goscia
    o cos tam i po klopocie)


    AndY




  • 6. Data: 2002-08-08 07:26:25
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabi
    Od: "Milamber" <m...@w...pl>

    Złoż do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
    Użytkownik <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:5606.00000374.3d518bab@newsgate.onet.pl...
    > Zostałem pobity ale nie zabity - tak można robić, jeżeli kogoś interesuje
    > ten temat lub chce mi pomóc to zapraszam do dalszego czytania.
    >
    > Wczoraj wieczorem o godz. 21 z minutami wybrałem się z żoną i pieskami
    > (jeden duży ala owczarek niemiecki drugi malutki kundelek) na spacer wokół
    > działek (droga ma jakieś 500m) znajdujących się pomiędzy blokami.
    > Rozmawialiśmy głośno o złej atmosferze pracy jaka ma miejsce u żony.
    >
    > Pod koniec drogi, przy ostatnich działkach usłyszeliśmy jak sąsiad zwraca
    > się się w sposób wulgarny do żony żeby nie plotkowała. Znajdował się na
    > swojej działce. Zawróciłem w jego stronę podchodząc naprzeciwko otwartej
    > bramki do jego działki. Powiedziałem przy tym (podchodząc) żeby pilnował
    > własnego nosa. Sąsiad (wyglądał na trzeźwego) cały czas się zbliżał tak że
    > stanęliśmy naprzeciwko siebie. W ręce miał butelkę po piwie którą się
    > zamachną (lekko) w moją stronę. Wyciągnąłem rękę blokując jego ruch.
    > Powiedziałem żeby spadał na swoją działkę. Sąsiad próbował jeszcze
    > kilkakrotnie (mocniej) uderzyć mnie butelką - oczywiście bez skutku. W
    > wyniku tej szarpaniny znalazłem się na jego działce. Zwrócił mi na to
    uwagę
    > więc się wycofałem mówiąc że jak jeszcze raz spróbuje mnie uderzyć to
    zarobi
    > kopa. Podczas całej szarpaniny wypadła mi smycz z ręki która teraz wisiała
    > na siatce przy bramce. W czasie szarpaniny żona stała kilkanaście metrów
    > dalej z pieskami powtarzając żebym go zostawił. Sąsiad zamknął bramkę i
    > myślałem że już się uspokoił wziąłem więc smycz którą złapał też sąsiad.
    Na
    > słowa "puszczaj - twoje?" - puścił. Sekundę potem popchnął mnie bramką i
    > uderzył butelką trzymaną w prawej ręce.
    >
    > Osunąłem się na ziemię, wszystko przez kilka minut wirowało, podbiegła
    żona
    > pytając czy coś mi się stało, pomacałem się po głowie i poczułem coś
    > mokrego - krew, chwilę później pieczenie. Przycisnąłem mocno rękę do głowy
    > aby zahamować krwawienie a do żony powiedziałem żeby wezwała policję i
    > karetkę pogotowia.
    >
    > Sąsiad, zaraz jak padłem wycofał się bez słowa, powoli, do swojej
    altanki -
    > widziała to żona, ja nie byłem w stanie się podnieść.
    >
    > Po kilku minutach jak poczułem się nieco lepiej, podniosłem się i
    zataczając
    > (byłem w 100% trzeźwy) doszedłem do bloku gdzie zaczekałem na pogotowie.
    > Powiedziałem Pani doktor o zajściu (wszystko jest opisane w karcie
    > wyjazdowej karetki), opatrzono mnie, na pogotowiu czekała już policja
    która
    > zanotowała moje dane, sąsiada oraz rodzaj wypadku. Polecono mi zgłosić się
    > nazajutrz na komisariat w celu złożenia zawiadomienia.
    >
    > Miła Pani doktor znieczuliła miejscowo głowę, założyła trzy szwy i
    > opatrunek. Wykonany został też RTG czaszki, wyglądało wszystko OK więc
    > miałem zgłosić się jeszcze jutro po opis fachowca od urazów czaszek.
    >
    > Do domu wróciłem z żoną taksówką na własny koszt (mam rachunek)
    >
    > Dzisiaj od rana zaliczyłem:
    > - pogotowie - odebrałem opis RTG - bez zmian
    > - lekarza rodzinnego - źle się czułem więc wykonano mi EKG, pomiar
    ciśnienia
    > tętniczego - wszystko wyszło wzorowo więc lekarz rodzinny wysłał mnie do
    > por. neurologicznej, dał mi też trzy dni wolnego (pracuję)
    > - poradnia neurologiczna - po obstukaniu i wykonywaniu dziwnych ruchów
    > rękoma, nogami i twarzą, Pani doktor powiedziała że jestem zdrowy, a po
    > uderzeniu butelką to normalne że źle się czuję
    > - policja - już sam dyżurny powiedział że ściganie z urzędu odbywa się w
    > przypadku poważnych obrażeń i nie chciał mnie wpuścić, na moje nalegania i
    > pytania czy można ot tak walić kogoś w głowę butelką - wpuścił mówiąc do
    > którego pokoju mam pójść
    > - policja inside - dwóch panów przyjęło mnie, opisałem całe zajście,
    > powiedzieli w zasadzie to samo co dyżurny, że w moim przypadku mogę
    wystąpić
    > tylko z pozwem cywilnym. Podali adres pod który mam pójść w tej sprawie
    > - sekretariat wydziału grodzkiego (nie zajmuje się sprawami cywilnymi
    tylko
    > karnymi - skierowano mnie pod zły adres)- tu mi powiedziano że policja
    > powinna mnie przyjąć i że nawet siniaki można ścigać z oskarżenia
    > prywatnego. Mam więc jutro zanieść na policję zaświadczenie lekarskie o
    > stanie zdrowia (podobno niekonieczne jest przedstawianie tego od razu, sąd
    p
    > óźniej i tak zdobędzie potrzebne dane) i wchodzić na policję mówiąc że
    > napadnięto mnie i chcę złożyć oskarżenie prywatne (czy jakoś tak, cienki
    > jestem w tej terminologii).
    >
    > W chwili obecnej czuję się jak piłeczka ping-pong'owa. Rano pewnie pójdę
    po
    > fachową po poradę prawną co niestety sporo kosztuje.
    >
    > Ale przed tym zajrzę na grupę, może mi pomożecie
    >
    > --
    > pozdrawiam
    > Artur
    >
    > ps. sąsiad słynie z wyzywania innych i częstego (rzadko widuję go
    trzeźwego)
    > spożywania alkoholu
    >
    >
    >
    > --
    > Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl



  • 7. Data: 2002-08-08 08:02:39
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabi
    Od: fox <f...@i...pl>

    On Thu, 08 Aug 2002 00:36:59 +0200, Krzysztof Krajewski
    <t...@n...lubi.spamu.pl> wrote:

    >Wyobraź sobie jeszcze, że jakby pobił Cię obcy człowiek, to
    >prokuratura oskarżając go udostępnia mu akta sprawy łącznie z danymi
    >presonalnymi osoby, którą pobił (nazwisko, adres). Oskarżony więc
    >TeDe

    ...czyli jednym slowem, witaj w polskiej rzeczywistosci. lepiej wymysl
    alternatywny sposob dochodzenia "swego", bo na prawo, ktore ma
    chronic maluczkich raczej nie licz. chyba, ze masz za duzo pieniedzy.

    papz
    --
    == f...@i...pl == the truth is this: no one knows ==


  • 8. Data: 2002-08-08 08:18:10
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabi
    Od: "AndY" <a...@w...pl>

    Użytkownik "Milamber" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:ait6j0$9gr$1@news.tpi.pl...
    > Złoż do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

    A Pan Milamber niech odpowiada po mailem prosze i obcina zbedne fragmenty
    cytowanego tekstu !!! prosze ...

    AndY




  • 9. Data: 2002-08-08 10:20:36
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabić
    Od: "Alek" <a...@p...onet.pl>

    Użytkownik lord <w...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:ais2t5$c2e$...@n...onet.pl...
    > na poczatek dorwalbym tego sasiada i obij go tak jak to robia policjanci
    > czyli tak aby nie bylo wyraznych sladow (piety , nerki) - bol niesamowity
    i
    > mysle ze na poczatek to by ci poprawilo humor - sam jestem ciekaw jakie
    beda
    > porady od osob obytych w prawie

    NTG. Takie rady to może na pl.cośtam.dres



  • 10. Data: 2002-08-08 10:33:14
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabi
    Od: "Alek" <a...@p...onet.pl>


    Użytkownik Krzysztof Krajewski <t...@n...lubi.spamu.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:m...@4...com..
    .
    > Powyżej 7 dni zwoleninia lekarskiego, wtedy jest to przestępstwo
    > ścigane z urzędu. Jeśli nie (3 dni w Twoim przypadku) to mieli rację,
    > możesz co najwyżej złożyć pozew do sądu z powództwa cywilnego.

    Najpierw upewnij się, że gość jest wypłacalny (stałe dochody, jakiś
    majątek). Jeśli jest, to wal do adwokata. Mecenas swoje zarobi i dla ciebie
    coś uzyska (tak, w tej kolejności!). A dla sąsiada taka "kara finansowa"
    będzie bardziej dotkliwa niż np. 3 m-ce pudła w zawieszeniu.

    Alek


strony : [ 1 ] . 2 . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1