eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPunkt kontroli drogowej na terenie prywatnym › Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
  • Data: 2013-09-04 22:28:20
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Tue, 3 Sep 2013, Edward Ilkus wrote:

    > Napisałem, że zorganizowali sobie na terenie prywatnym punkt kontroli
    > drogowej nie pytając właścicieli o zgodę.

    No a na tłumaczenia, że owa "organizacja" sprowadza się do
    przebywania się oburzasz.
    Jeszcze raz: jaka jest podstawa do tego, że czepiasz się co
    policjanci i kierowcy MIĘDZY SOBĄ robią?

    > Zupełnie też nie widzą problemu w tym, że to teren prywatny.

    Bo jest problem.
    Najwyraźnie takiego problemu nie ma.

    >> Przecież oni *jedynie* na tym terenie przebywają.
    >
    > Nie, oni zorganizowali na tym terenie swój punkt kontroli drogowej.

    Ale taka "organizacja" nie ma ŻADNEJ CECHY, która powodowałaby
    zmianę faktu, że całość sprowadza się wyłącznie do "przebywania".
    To po prostu JEST "tylko przebywania", chyba, że wskażesz
    bardzo konkretną postawę do innej tezy.

    >> Hm... dobrze prawisz.
    >> Ale IMO wygląda to tak:
    >> - jest przepis określający, że policja może prowadzić kontrolę
    >> - jeśli w tym przepisie zapodano kryteria które musi spełnić,
    >> to wystarczy że je spełnia I NIE ŁAMIE INNYCH PRZEPISÓW.
    >>
    >> Na razie "innych przepisów nie widać" :)
    >
    > A wiesz chociaż, że odpowiednie przepisy dadzą się zastosować w tym przypadku
    > ?

    Tego nie wiem.
    Będzie się bronił kotem ;) - jakby ten teren był "państwowy",
    to czepiałbyś się robienia tam łapanki?
    Jeśli nie, to znaczy że nie znasz podstawy prawnej, którą by
    naruszyli, a skoro obowiązek "działania na podstawie przepisu"
    nadal by był, to widać uznajesz że go wypełniają.
    Ergo, co najmniej nie znamy powodu do przyczepienia się
    z tej strony.

    >> No i całość rozbija się o definicję "korzystania".
    >> Na razie wydaje się niepodważalne, że sam fakt przebywania
    >> nie implikuje "korzystania".
    >
    > Jakiego przebywania ?

    Zwykłego. Wejścia "sobie, tak sobie".

    > Ty naprawdę myślisz, że ja o tym gdziekolkwiek
    > napisałem ?!

    Nie, *JA* cały czas o tym piszę!
    Dla nieruchomości *NIE MA* przepisu, który penalizowałby
    gołe "przebywanie"!
    Nieuprawnione użycie ruchomości jest wykroczeniem,
    ale nieruchomości - nie.

    > Weź sobie jeszcze raz przeczytaj pierwszy artykuł. Niczego
    > istotnie innego potem nie napisałem.

    Raz jeszcze:
    *JA* piszę, że oni "po prostu przebywają".
    To, ze Tobie się nie widzi że coś MIĘDZY SOBĄ robią
    rozumiem, ale piszę, że trzeba by znaleźć jakiś element,
    który dawałby podstawę do przyczepienia tej czynności.
    Rozmowa między taki co weszli przecież zabroniona nie jest.
    Przekazywanie dokumentów na piśmie też nie.
    Zarobku nikt z tego nie ma (to by naruszało właścicielskie
    "prawo do zarabiania").

    No to CZEGO chcesz się przyczepić?
    Tylko nie pisz że "zorganizowania punktu", bo ono polega
    JEDYNIE na czynnościach które NIE naruszają "praw właścicielskich".

    Robert Ci napisał - trzeba ogrodzić.
    Dura lex, sed lex.

    >> I teraz problem podstawowy: to co oni robią MIĘDZY SOBĄ
    >> nijak nie wpływa na status relacji między każdym z nich
    >> (czy to policjant, czy kontrolowany) a Tobą i Twoją
    >> ziemią.
    >
    > Co mnie to w ogóle obchodzi ?

    No właśnie.

    > Mnie chodzi o to, że sobie zorganizowali (w sensie zorganizowali

    Ale to Cię, jak sam przyznałeś, NIE OBCHODZI!

    > i tak z niego korzystają)

    "korzystanie polegające na przebywaniu" zabronione nie jest,
    z tym się chyba zgadzamy.
    A NIC INNEGO nie robią.

    >> Z p. widzenia prawa nie ma znaczenia po kiego diabła on wchodzi.
    >
    > A ja wcale nie pisałem, że wchodzi tylko, że zorganizował punkt kontroli.

    Przecież to nie ma znaczenia.

    > Jeśli mogę coś polecić apropos to
    > http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/dzienniki
    -gwiazdowe/66?task=view

    Swojego czasu bawiło mnie wyszukiwanie błędów w utworach Lema, a bywały
    to błędy grube :) (szczególnie we wcześniejszej twórczości).

    Nie, w "zorganizowaniu punktu" nie widać *ŻADNEJ* czynności,
    do której dałoby się przyczepić.

    >> Żądanie a priori "nie właźcie mi na ten teren" wygląda na równie
    >> skuteczne, co np. "zakaz pisania na newsy".
    >
    > MZ oni nie mają żadnej podstawy do prowadzenia takiej działalności bo o ile
    > na drodze pewnie mają takie prawo to to jest prywatny teren.

    Obawiam się, że w takim razie ja Ci nie dam rady wytłumaczyć, że
    w tym co nazywasz "stworzeniem punktu" nie ma żadnej czynności,
    która by była bezprawna.

    >>> To chyba przekroczenie uprawnień
    >>
    >> Jakich
    >
    > Prowadzenia kontroli drogowej

    O ile wskażesz palcem przepis, który stanowi że nie wolno prowadzić
    czynności pokontrolnych na terenie prywatnym

    >> i wobec kogo?
    >
    > na szkodę właścicieli

    Ale NIE MA SZKODY!
    I na tym polega clou programu - nie można powiedzieć "jakbym
    to ja nakładał mandaty, to zarobiłbym tyle i tyle, więc
    żądam odszkodowania na taką kwotę".

    > Dlatego od początku było o korzystaniu a nie tym, że wlazł.

    Ale tam nie ma INNEGO korzystania, niż sam fakt wejścia!

    >> Cały problem leży w słowie "korzyść" - bardzo zwracałem uwagę
    >> żeby zaznaczyć, że mandat NIE PRZYNOSI KORZYŚCI :D
    >
    > Jaki znowu mandat ?! Przecież tu nie o pieniądze z mandatów chodzi tylko o
    > korzystanie z tej nieruchomości dla prowadzenia kontroli drogowej.

    Ale to "korzystanie" NIE POLEGA na NICZYM innym, niż wchodzenie!
    Koniec.

    > Oni mają z tego korzyść

    Tłumaczę ze nie mają.
    Podaj ile złotych tej korzyści było.

    >> Przyznałbym rację, jakby zainteresowany "osiągał korzyść",
    >> bo na to przepis jest jasny i prosty (140 KC).
    >
    > Który zainteresowany.

    Policjanci.

    > Właściciel jest zainteresowany by działalności o której
    > mowa tam nie prowadzić.

    Może sobie być.
    Może tupnąć nogą.
    Jak do tego powie "proszę się wynieść" to będą musieli się
    wynieść. Przyjdą jutro, jak go nie będzie.

    > Gdyby było inaczej to by ją prowadził. Ten kto bez
    > umowy korzysta ewidentnie jest zainteresoway skoro to robi.

    Tak, czasami zdarza mi się iść prywatnym terenem.
    Z przyczyn różnych.
    Tyle, że ten fakt sam z siebie nie powoduje prawa do
    roszczeń ze strony właściciela.
    Ba, po moim terenie też chodzą i wniosek jak wyżej
    znam :>

    > Przecież nie z nudów tylko dla prowadzenia określonej działalności.

    Ale to nie czyni różnicy.
    Nie ma podstaw aby UZNAĆ że to sprawia różnicę!

    >> Nie napiszę, bo samo wejście na teren nie chce podpaść pod
    >> "korzystanie" :D
    >
    > A zorganizowanie punktu kontroli drogowej i późniejsze korzystanie z niego ?

    Jest BEZ ZNACZENIA.
    Z braku przepisu obejmującego relację między "punktem"
    a właścicielem terenu (zakładam, że takiego nie ma,
    jeśli się mylę to poproszę o podanie) pozostaje
    rozbicie "zorganizowania" na czynności z których
    ono się składa.
    Wylistowałem je wyżej (wchodzenie na teren, rozmowy,
    wymiana dokumentów) i nie widzę powodu do przyczepienia
    się się.
    Najwyraźniej go NIE MA.

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1