eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCzy w Kodak Express mogą odmówić wykonania usługi?? › Re: Czy w Kodak Express mogą odmówić wykonania usługi??
  • Data: 2006-06-07 00:15:56
    Temat: Re: Czy w Kodak Express mogą odmówić wykonania usługi??
    Od: witek <w...@s...poczta.gazeta.pl.invalid> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Robert Tomasik wrote:
    > witek [###w...@s...gazeta.pl.invalid.###] napisał:
    >
    >> To nie ja tylko zakłady fotograficzne.
    >
    > Nie, zdecydowanie Ty próbując szerzyć takie poglądy.

    To w takim razie wiele zakładów fotograficznych, punkty ksero i allegro
    nabawiło się tej alergii ode mnie.


    >
    >> Zobacz, że na budkach kodaka oświadczenie o prawach autorskich jest
    > jak
    >> byk. Za każdym razem, gdy robisz odbitki.
    >
    > No i właśnie to jest zdrowe podejście do zagadnienia. To, czy
    > zleceniodawca ma uprawnienia do zrobienia odbitki, czy nie, to już
    > sprawa zleceniodawcy. Laboratorium ma obowiązek wykonać odbitkę.
    > Dopuszczam ewentualnie skontaktowanie się z ujawnionym właścicielem
    > praw autorskich, jeśli to możliwe i niech ten właściciel ewentualnie
    > powiadamia organy ścigania. Wówczas ewentualnie fotolab byłby
    > zwolniony z obowiązku wykonania kopii do czasu zakończenia
    > postępowania. Materiały przekazuje organom ścigania i nie jego
    > broszka. Choć i to może być śliskie, bo może się okazać, że ujawniony
    > właściciel praw nie jest nim.

    Czyli, jeżeli pracownik fotolabu ma podejrzane uzasadnienie, że jednak
    cos jest nie tak, to zamiast odmówić wykonania odbitki, powinien od razu
    dzwonić na policję.

    I powiem, ci, że z czymś takim właśnie się już spotkałem.


    >
    >> Owszem, a zakład ma prawo odmówić niezależnie do tego kto je
    > przyniósł.
    >
    > Teoretycznie stanowi to wykroczenie i nasz pytający mógł by nawet sam
    > złożyć wniosek o ściganie.
    Teoretycznie też nie stanowi, bo w ustawie jest zwrot "...w uzasanionych
    przypadkach ma prawo odmówić..."



    > W praktyce po prostu idiotę należy omijać
    > na przyszłość i tyle. Nie chce robić zdjęć, to niech nie robi.
    Za jakiś czas w praktyce po prostu nigdzie takich zdjęć nie zrobisz,albo
    co bardziej prawdopodobne fotograf nie bedzie dawał nośników
    elektronicznych.



    >
    >> Jesteś pewien? Bo ja bym na twoim miejscy nieźle się bał.
    >> Bo co jak autor zmieni zdanie i powie, że nigdy ci takiej zgody nie
    > dawał.
    >
    > To jeszcze będzie musiał wyjaśnić, skąd w moich rękach znalazł się
    > oryginał. oczywiście mogłem go ukraść, albo wyłudzić. Tym nie mniej co
    > do zasady tak to działa. Jeśli mi nie wierzysz, to zapytaj w
    > architekturze Twojego Starostwa, czy poza oryginałem planu masz
    > jeszcze coś od architekta do zezwolenia na budowę przynieść.

    Ale ty nie masz oryginału masz kopię. W dobie techniki cyfrowej , po
    prostu nie do rozróżnienia.
    Gdybym miał tylko kserokopię projektu, nawet od architekta, to na takiej
    podstawie bałbym się budować.


    >
    >> A jak fotograf po jakimś czasie zmieni zdanie?
    >
    > No to zmienił, co nie zmienia faktu, że umowa była. To jest sprawa
    > pomiędzy autorem a dysponentem nośnika i nie ma tu miejsca dla
    > fotolabu.

    Ale w żaden sposób nie będziesz umiał udowodnić, że umowa była.

    >
    >> A jaki procent umów z fotografem jest właśnie takich, że możesz
    > sobie
    >> robić ze "negatywem" co chcesz?
    >
    > Zdecydowana większość. Jeśli fotograf nie wyraża zgody na powielanie,
    > to nie daje negatywu czy też nośnika cyfrowego.
    Zdecydowana mniejszośc.
    To że dostałeś do ręki nośnik cyforwy, nie oznacza, że możesz wykonywać
    z niego kopie. Na to musisz mieć zgodę, a nie nie mieć sprzeciwu.

    >
    >> Chyba założenie, że jednak nie możesz jest w pełni słuszne.
    >
    > Zdecydowanie jest bezsensowne. Założenie mogło by być słuszne, jakby
    > facet przyszedł z odbitką i chciał to zeskanować i zrobić fotkę.
    > Wówczas można by było się zastanawiać ewentualnie.

    Analogicznie z zapisem cyfrowym. Nie widzę różnicy.
    A to, że daje się łatwo powielać nie jest argumentem.


    To samo możesz powiedzieć, co do zdjecia papierowego.
    Skoro fotograf mi go dał to mogę robić z nim co chcę, łącznie z
    powielaniem. A to prawdą nie jest.
    Dlaczego tego samego myślenia nie chcesz zastosować do egzemplarza
    elektronicznego.



    >
    >> Dopóki tych innych punktów nikt nie poprzeciąga po sądach.
    >> Za punkty ksero zabrali się jakiś czas temu. Czas na punkty
    > robienia
    >> zdjęć, co jak widać już się dzieje, skoro punkty odmawiają robienia
    >> takich odbitek i nie jest to odosobniony przypadek.
    >
    > Nie. Trafiło na idiotę. Był czas, że się brali za kserokopiarnie i
    > temat generalnie "zdechł" po ujawnieniu, że podmioty zbiorowego
    > zarządzania prawami autorskimi zbierają haracz z kserokopiarek.
    > Bardziej im się opłaca zbierać ten haracz, niż walczyć z kopiowaniem
    > książek.

    Co nie daje argumentu, że kopiowanie książek jest legalne.


    >
    >> A czy ja mówię o kilku stronach książki, czy o całej książce.
    >> Wytnij sobie kilka pikseli ze zdjęcia i idź je wydrukuj. Zapewne
    > nikt
    >> nie będzie miał żadnych zastrzeżeń.
    >
    > A skąd fotograf wie, czy to nie była fotografia nieba z głową
    > inicjałowa wątku, a on sobie te kilka pikseli wyciął?

    Kwestia ocenna. Pracownik w fotolanie podjął taką, a nie inną decyzję.



    > O właśnie. Doszedłeś wreszcie do sedna sprawy. Skoro pytający ma
    > nośnik, to fotolabowi nic do tego, skąd go ma. Widać zapłacił za
    > niego. Jeśli fotolab uważa, że ukradł, to powinien powiadomić policję,
    > że ma złodzieja. Bo już samo przechowywanie rzeczy pochodzących z
    > kradzieży jest paserstwem.

    zastąp słowo nośnik zwrotem zdjęcie i wyjdzie ci bzdura.

    "Skoro pytający mam papierowe zdjęcie, to fotolabowi nic do tego. Widać
    zapłacił."
    No tak zapłacił, za to zdjęcie. Ale nie za prawo do powielania go.

    Za wersję elektronicznę też zapłacił, ale nie za prawo do powielania go
    szczególnie w wersji papierowej.

    Co do powiadamiania policji to nie jest głupi pomysł.
    Może wówczas byłoby mniej odważnych do powielania cudzych zdjęć.



    >
    >> Narazie w Polsce w tym zakresie jest wolnoamerykanka.
    >
    > Żadna wolna amerykanka, tylko normalna sprawa.
    >
    >> PDfami książek na allegro też się coraz rzadziej handluje.
    >
    > Ale pdf książki (którym zresztą w ogóle nie wolno handlować z tego co
    > wiem na Allegro) w zaden sposób nie przystaje do naszego zagadnienia.
    >
    Ależ kiedyś można było handlować. A potem allegro zrobiło się bardzo
    restrykcyjne.
    Wiesz dlaczego. Bo handlowano pdfami dołączonymi do papierowych wydań
    książek. Pdf był dołączany dla wygody właściciela wersji papierowej, bez
    przysługujących mu jakichkolwiek praw do tego pdfa.
    To, że ktoś posiadał książkę w wersji elektronicznej absolutnie nie
    dawało mu jakiegokolwiek prawa, łącznie z wydrukiem tego pdfa.
    No i jak allegro dostało trochę w tyłek od wydawnictw i autorów książek
    to przykręciło śrubkę i teraz żadnego pdfa na allgro nie opchniesz,
    choćby to był twój własny.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1