Użytkownik "Liwiusz" <l...@w...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:fqkdqg$g7$1@news.onet.pl...
> Robol napisał(a):
>> Użytkownik "Sigma" zapisał w wiadomości news:fqjnqj$p1n$2@news.onet.pl...
>>
>>
>>>Iść do komornika i do sądu z kwitkami poświadczającymi, że jednak te
>>>alimenty płaciłeś regularnie co miesiąc.
>>
>>
>>
>> Ale nie chodzi o dotychczsowe, tylko o przyszle. Sprawa o alimenty odbyla
>> sie ze dwa tygodnie temu. Jeszcze nawet nie bylo terminu pierwszej
>> wplaty. A juz zonka poleciala do komornika, zeby sciagal pieniadze. Tylko
>> po to, zeby on wiecej placil (bo dojda koszty komornicze). Po prostu
>> przez zlosliwosc.
>
>
> Wziąwszy pod uwagę, że:
> - alimenty zazwyczaj zasądza się - zgodnie z żadaniem powódki - od dnia
> złożenia pozwu,
> - wyrok posiada rygor natychmiastowej wykonalności,
>
> to alimenty należne do chwili obecnej należy zapłacić natychmiast.
> 2-tygodniowy termin jest już zwłoką, która uprawnia do egzekucji przez
> komornika.
>
> Co to znaczy, że żona żąda alimentów przyszłych? *Wydaje* *mi* *się*, że
> istnieje przepis umożliwiający egzekucję alimentów do 6 miesięcy wprzód -
> czyli w chwili obecnej już można egzekwować alimenty należne do września
> 2008. Zatem aby być w 100% zabezpieczonym przed egzekucją, należy płacić
> pół roku wprzód.

Sorry, ale ja sie zle chyba wyrazilem. Nie ma zadnych zaleglosci. Sprawa
byla dwa tygodnie temu, ale wszystko jest placone jak nalezy. Nie chodzi o
to, ze ona chce wyegzekwowac jakies zalegle niezaplacone kwoty. Tylko caly
czas mowie o tym, ze baba ze zwyklej zlosliwosci poszla do komornika,
eby - zamiast placic normalnie tak, jak sie placi - musial placic
komornikowi. PRZYSZLE alimenty. A nie zalegle. Bo wtedy bedzie mial wiecej
do zaplaty. Ja ciagle mowie wlasnie o takiej zwyklej zlosliwej zagrywce. I
nie chodzi o to, ze juz teraz ma placic za przyszle miesiace. Chodzi o to,
ze ma placic w normalnym terminie, ale zamiast placic przelewem, czy jak to
sie tam placi, zeby szlo przez komornika. Bo baba chciala, zeby go to wiecej
kosztowalo.