Olo Kwasniak <o...@p...wp.pl> napisał(a):

> Czy aby czasem ździebko nie nadinterpretujesz? Nikt nikogo do niczego nie
> zmusza - nie włozy, to nie wejdzie - proste...

Olo, Ty nie ze mną polemizuj, bo poglądy na prawo i jego stosowanie mamy
niemalże identyczne :-)

Powielam sposób argumentacji uczniów, ich rodziców i (niedo)rzeczników praw
ucznia :-)
Załóżmy, że nauczyciel wyprasza z zajęć uczennicę zbyt wyzywająco ubraną, a
w statucie szkoły nie ma regulacji co do stroju ucznia. Podnosi się krzyk:
dyrektor, nauczyciel mogą wydawać tylko takie zarządzenia, na jakie
konkretny przepis (ustawy, statutu) im pozwala, mogą robić wyłącznie to, do
czego mają jednoznaczne delegacje! Uczennica pisze do rzecznika praw ucznia
i szkoła dostaje po uszach - naruszenie konstytucyjnych wolności
obywatelskich ucznia! Zgroza! ;-)

Szukam więc analogii w funkcjonowaniu zakładów administracyjnych innego
typu, analogicznych zarządzeń porządkowych lub usprawiedliwionych
podstawowymi funkcjami zakładu, wynikających wyłącznie z władztwa
zakładowego i niemających delegacji w przepisach wyższej rangi.

RG

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/