eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Zagraniczny sklep/sprzedawca internetowy z punktu widzenia polskiego kupujacego
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 6

  • 1. Data: 2003-03-31 16:34:04
    Temat: Zagraniczny sklep/sprzedawca internetowy z punktu widzenia polskiego kupujacego
    Od: "Pszemol" <P...@P...com>

    Chcialbym zapytac na grupie jak wyglada od strony prawno-celno-podatkowej
    kwestia zakupów w internecie z Polski w sklepach umiejscowionych za granica.

    Aby skoncentrowac sie na konkretnych przypadkach wezmy pod rozwage
    sklepy www.amazon.com i www.amazon.de Pierwszy ulokowany w USA,
    drugi w Germanii... oraz system aukcji (allegro?) na którym kupie cos od
    uzytkownika systemu aukcyjnego który mieszka na stale za granica Polski...
    Zalózmy ze kupuje z Polski w obu sklepach i na aukcji jakas ksiazke... :-)

    Mam pytania:
    1. Jak taki zakup jest postrzegany w Polsce z formalnego punktu widzenia?
    Czy jest to jakis "import"? Czy z punktu widzenia firmy Amazon jest to export
    wymagajacych jakichs zezwolen eksportowych w Niemczech/USA?
    Czy ktos sprzedajacy zza granicy ksiazke na allegro tez musi sie starac
    o jakies zezwolenia eksportowe czy sa jakies limity kwot zwolnione z tego?
    2. Jak wyglada sprawa podatków (VAT?) i cla - kupujac ksiazke place
    kwote netto plus koszty wysylki. Jako kupujacy nie place VAT ani cla?
    Jak sie to ma w porównaniu do sklepów internetowych na terenie Polski?
    Czy jest jakas róznica czy kupujac na allegro czy innej aukcji w Polsce
    od sprzedawcy ulokowanego w Polsce i poza granicami Polski?
    3. Jak rozstrzygane sa ewentualne spory i konflikty handlowe - zasadniczo
    transakcja miala miejsce w przestrzeni wirtualnej (a moze w Polsce?)
    czyli polskie prawo handlowe nie ma za bardzo jak scigac Amazona który
    operuje zasadniczo na terenie USA/Niemiec i tam jest zarejestrowany albo
    tymbardziej - prywatna osobe mieszkajaca gdzies w Australii, która sie
    zarejestrowala w allegro i sprzedala mi ksiazke.
    Czy w ogóle z punktu widzenia polskiego kupujacego ma znaczenie gdzie
    ma siedzibe swoja sprzedawca? Czy moze miejsce docelowej wysylki do
    klienta jest wiazace dla umiejscowienia tranzakcji?

    Jak takie sprawy wygladaja z formalnego punktu widzenia? Czy ktos
    poswiecil tym sprawom jakis artykul lub miejsce w sieci gdzie moge
    sobie o tym poczytac? Wszelkie wskazówki mile widziane...

    Pozdrawiam,
    Pszemol.


  • 2. Data: 2003-03-31 17:43:09
    Temat: Re: Zagraniczny sklep/sprzedawca internetowy z punktu widzenia polskiego kupujacego
    Od: "Przemyslaw Lipin" <p...@o...pl>

    "Pszemol" <P...@P...com> schrieb im Newsbeitrag
    news:b695is.34o.0@poczta.onet.pl...
    > Chcialbym zapytac na grupie jak wyglada od strony prawno-celno-podatkowej
    > kwestia zakupów w internecie z Polski w sklepach umiejscowionych za
    granica.
    >
    > Aby skoncentrowac sie na konkretnych przypadkach wezmy pod rozwage
    > sklepy www.amazon.com i www.amazon.de Pierwszy ulokowany w USA,
    > drugi w Germanii... oraz system aukcji (allegro?) na którym kupie cos od
    > uzytkownika systemu aukcyjnego który mieszka na stale za granica Polski...
    > Zalózmy ze kupuje z Polski w obu sklepach i na aukcji jakas ksiazke... :-)
    >
    > Mam pytania:
    > 1. Jak taki zakup jest postrzegany w Polsce z formalnego punktu widzenia?
    > Czy jest to jakis "import"? Czy z punktu widzenia firmy Amazon jest to
    export
    > wymagajacych jakichs zezwolen eksportowych w Niemczech/USA?
    > Czy ktos sprzedajacy zza granicy ksiazke na allegro tez musi sie starac
    > o jakies zezwolenia eksportowe czy sa jakies limity kwot zwolnione z tego?
    > 2. Jak wyglada sprawa podatków (VAT?) i cla - kupujac ksiazke place
    > kwote netto plus koszty wysylki. Jako kupujacy nie place VAT ani cla?
    > Jak sie to ma w porównaniu do sklepów internetowych na terenie Polski?
    > Czy jest jakas róznica czy kupujac na allegro czy innej aukcji w Polsce
    > od sprzedawcy ulokowanego w Polsce i poza granicami Polski?
    > 3. Jak rozstrzygane sa ewentualne spory i konflikty handlowe - zasadniczo
    > transakcja miala miejsce w przestrzeni wirtualnej (a moze w Polsce?)
    > czyli polskie prawo handlowe nie ma za bardzo jak scigac Amazona który
    > operuje zasadniczo na terenie USA/Niemiec i tam jest zarejestrowany albo
    > tymbardziej - prywatna osobe mieszkajaca gdzies w Australii, która sie
    > zarejestrowala w allegro i sprzedala mi ksiazke.
    > Czy w ogóle z punktu widzenia polskiego kupujacego ma znaczenie gdzie
    > ma siedzibe swoja sprzedawca? Czy moze miejsce docelowej wysylki do
    > klienta jest wiazace dla umiejscowienia tranzakcji?
    >
    > Jak takie sprawy wygladaja z formalnego punktu widzenia? Czy ktos
    > poswiecil tym sprawom jakis artykul lub miejsce w sieci gdzie moge
    > sobie o tym poczytac? Wszelkie wskazówki mile widziane...
    >

    Kwestia jest bardzo ciekawa i - ze tak powiem - wielowatkowa.
    Jesli chodzi o cla i podatki, to Ci za wiele nie powiem, bo sam nie wiem. W
    kazdym razie wiekszosc transakcji to w miare drobne konsumenckie umowy
    kupna-sprzedazy i kwestia ewentualnego cla chyba rzadko odgrywa tutaj role.
    Podatek VAT - jest chyba taka mozliwosc, ze zwracaja Ci ten, ktory bylby do
    zaplacenia w kraju sprzedawcy, ale musisz wtedy chyba zaplacic polski VAT
    czy cos takiego - nie wiem dokladnie. Mozna tak w kazdym razie, gdy kupuje
    sie cos za granica i samemu przywozi - mozna na granicy dostac zwroz VAT-u.
    Kwestia stosowanego prawa tez sie ciekawie rysuje. Na wstepie trzeba
    przyznac, ze polskie prawo handlowe ma sie tu w ogole jak piernik do
    wiatraka, a juz scigac kogos to ono nie jest nawet w stanie. Wchodzic moze w
    gre co najwyzej zastosowanie polskiego prawa cywilnego dotyczacego umowy
    sprzedazy, przeniesienia wlasnosci, formy czynnosci prawnej itp.
    Polska ustawa Prawo prywatne miedzynarodowe jednak tak reguluje te kwestie,
    ze polskie prawo w takim przypadku (tzn. sprzedawca ma siedzibe za granica,
    kupujacy w Polsce) nigdy nie znajdzie zastosowania. No, chyba ze strony
    okresla jako wlasciwe prawo polskie, ale kto okresla wlasciwe prawo w takich
    transakcjach. Zgodnie z art.27 § 1 pkt. 1) PrPM do zobowiazan z tytulu umowy
    sprzedazy rzeczy ruchomych lub dostawy stosuje sie prawo panstwa, w ktorym w
    chwili zawarcia umowy ma siedzibe lub miejsce zamieszkania sprzedawca lub
    dostawca. I nie ma tu zadnego przepisu chroniacego prawa konsumenta-kupca,
    co jest luka polskiego ppm-u. Do tego dochodzi jeszcze niezwykle istotna
    przy takich transakcjach (zwlaszcza, gdy kupujesz cos od sprzedawcy, ktory
    ma siedzibe w Niemczech) regulacja art. 24 § 2. Mowi ona, ze nabycie i
    utrata wlasnosci podlegaja prawu panstwa, w ktorym przedmiot znajdowal sie w
    chwili, gdy nastapilo zdarzenie pociagajace za soba wymienione skutki
    prawne. I tu sie moga zaczac powazne komplikacje i ujawnia sie bledna
    redakcja ustawy, ale dlugo dlugo by bylo tlumaczyc.
    W skrocie - umowa sprzedazy bedzie podlegala prawu obcemu a kwestia
    przeniesienia wlasnosci - roznie, z reguly rowniez prawu obcemu.

    --
    pozdr
    Przemek



  • 3. Data: 2003-03-31 19:47:12
    Temat: Re: Zagraniczny sklep/sprzedawca internetowy z punktu widzenia polskiego kupujacego
    Od: "Pszemol" <P...@P...com>

    "Przemyslaw Lipin" <p...@o...pl> wrote in message
    news:b69uo5$rdr$1@news.onet.pl...
    > Kwestia jest bardzo ciekawa i - ze tak powiem - wielowatkowa.
    > Jesli chodzi o cla i podatki, to Ci za wiele nie powiem, bo sam nie wiem. W
    > kazdym razie wiekszosc transakcji to w miare drobne konsumenckie umowy
    > kupna-sprzedazy i kwestia ewentualnego cla chyba rzadko odgrywa tutaj role.

    No chyba, że popatrzymy na sprawę od strony sprzedawcy, który z Niemczech
    lub USA sprzeda np. 1000 książek, z czego 20 w Polsce, 20 w Słowacji, 30
    na Ukrainie... itd. Wtedy nawet gdy każda transakcja jest drobna, bo np. każda
    książka kosztuje $10, to jednak 1000 książek to już $10.000,00- a od tego VAT
    czy cło to już spora sumka... Myślisz, że przejdzie to płazem? :-)

    > Podatek VAT - jest chyba taka mozliwosc, ze zwracaja Ci ten, ktory bylby do
    > zaplacenia w kraju sprzedawcy, ale musisz wtedy chyba zaplacic polski VAT
    > czy cos takiego - nie wiem dokladnie. Mozna tak w kazdym razie, gdy kupuje
    > sie cos za granica i samemu przywozi - mozna na granicy dostac zwroz VAT-u.

    No słyszałem o tym... ale czy komukolwiek będzie się od strony kupującego
    chciało zawracać głowę papierkami jeśli suma o którą chodzi będzie grubo
    poniżej $10? :-)

    > Kwestia stosowanego prawa tez sie ciekawie rysuje. Na wstepie trzeba
    > przyznac, ze polskie prawo handlowe ma sie tu w ogole jak piernik do
    > wiatraka, a juz scigac kogos to ono nie jest nawet w stanie.
    > Wchodzic moze w gre
    > co najwyzej zastosowanie polskiego prawa cywilnego dotyczacego umowy
    > sprzedazy, przeniesienia wlasnosci, formy czynnosci prawnej itp.

    No tak - małoprecyzyjnie się wyraziłem - sorry. Prawnikiem nie jestem ;-)

    > Polska ustawa Prawo prywatne miedzynarodowe jednak tak reguluje te kwestie,
    > ze polskie prawo w takim przypadku (tzn. sprzedawca ma siedzibe za granica,
    > kupujacy w Polsce) nigdy nie znajdzie zastosowania. No, chyba ze strony
    > okresla jako wlasciwe prawo polskie, ale kto okresla wlasciwe prawo w takich
    > transakcjach. Zgodnie z art.27 § 1 pkt. 1) PrPM do zobowiazan z tytulu umowy
    > sprzedazy rzeczy ruchomych lub dostawy stosuje sie prawo panstwa, w ktorym w
    > chwili zawarcia umowy ma siedzibe lub miejsce zamieszkania sprzedawca lub
    > dostawca. I nie ma tu zadnego przepisu chroniacego prawa konsumenta-kupca,
    > co jest luka polskiego ppm-u.

    Rozumiem. Czyli jak mnie oszuka jakiś użytkownik Allegro mieszkający
    w Australii, to mam dwie opcje: zagryźć zęby i odżałować stratę, albo wybrać się
    na "wycieczkę" do krainy kangurów i osobiście nabić mu ryja.... tak? ;-)

    > Do tego dochodzi jeszcze niezwykle istotna
    > przy takich transakcjach (zwlaszcza, gdy kupujesz cos od sprzedawcy, ktory
    > ma siedzibe w Niemczech) regulacja art. 24 § 2. Mowi ona, ze nabycie i
    > utrata wlasnosci podlegaja prawu panstwa, w ktorym przedmiot znajdowal sie
    > w chwili, gdy nastapilo zdarzenie pociagajace za soba wymienione skutki
    > prawne. I tu sie moga zaczac powazne komplikacje i ujawnia sie bledna
    > redakcja ustawy, ale dlugo dlugo by bylo tlumaczyc.

    A dlaczego "zwłaszcza w Niemczech"? I o jakich komplikacjach mówisz?
    Czyż zbycie prawa własności nie jest rozwiązane podobnie we wszystkich
    państwach? Ot - sprzedajesz książkę czy telewizor - pakujesz wysyłasz - koniec.

    > W skrocie - umowa sprzedazy bedzie podlegala prawu obcemu a kwestia
    > przeniesienia wlasnosci - roznie, z reguly rowniez prawu obcemu.

    No fakt... sam nie zdawałem sobie sprawy że to dosyć ciekawy temat...
    Widać, że sklepy internetowe i ten sały e-commerce narobiły ustawodawcom
    niezłego galimatiasu i aktualne prawo w niektórych państwach jeszcze się chyba
    dokładnie nie dostosowało do aktualnej sytuacji... Słyszałem, że sklepy internetowe
    w Stanach, dotychczas nie pobierające W OGÓLE podatku od sprzedaży od
    klientów, którzy kazali towar wysłać poza stan w którym sklep operuje zaczynają
    jednak naliczać podatek według stawek Stanu kupującego i odprowadzać tam
    kwoty opodatkowania - jest to różnie, ale tendencja podobno zarysowuje się...

    A tak a'propos, czy jest gdzieś w sieci jakieś fajne miejsce poruszające sprawy
    small-biznesu w kontekście handlu międzynarodowego, w różnych walutach,
    przez internet/telefon no i import/eksport na małą skalę? Chętnie bym poczytał.


  • 4. Data: 2003-03-31 20:00:13
    Temat: Re: Zagraniczny sklep/sprzedawca internetowy z punktu widzenia polskiego kupujacego
    Od: "Przemyslaw Lipin" <p...@o...pl>


    "Pszemol" <P...@P...com> schrieb im Newsbeitrag
    news:b69gt0.22c.0@poczta.onet.pl...
    > "Przemyslaw Lipin" <p...@o...pl> wrote in message
    news:b69uo5$rdr$1@news.onet.pl...
    > No chyba, że popatrzymy na sprawę od strony sprzedawcy, który z Niemczech
    > lub USA sprzeda np. 1000 książek, z czego 20 w Polsce, 20 w Słowacji, 30
    > na Ukrainie... itd. Wtedy nawet gdy każda transakcja jest drobna, bo np.
    każda
    > książka kosztuje $10, to jednak 1000 książek to już $10.000,00- a od tego
    VAT
    > czy cło to już spora sumka... Myślisz, że przejdzie to płazem? :-)

    Raczej bez problemu. Bo panstwo wysylajace sie i tak cieszy, ze sie cos
    udalo sprzedac - cel na wlasne towary przeciez nie nakladaja. Zastrzezenia
    moglyby miec co najwyzej panstwa, do ktorych duzo takich towarow naplywa np.
    ze Stanow. Bo w ramach Unii Europejskiej i obowiazujacej tam unii celnej to
    nie ma zadnego znaczenia.



    > Rozumiem. Czyli jak mnie oszuka jakiś użytkownik Allegro mieszkający
    > w Australii, to mam dwie opcje: zagryźć zęby i odżałować stratę, albo
    wybrać się
    > na "wycieczkę" do krainy kangurów i osobiście nabić mu ryja.... tak? ;-)

    Mniej wiecej. A np. w Niemczech umowy z udzialem konsumentow podlegaja z
    reguly prawu krajowemu.


    > A dlaczego "zwłaszcza w Niemczech"? I o jakich komplikacjach mówisz?
    > Czyż zbycie prawa własności nie jest rozwiązane podobnie we wszystkich
    > państwach? Ot - sprzedajesz książkę czy telewizor - pakujesz wysyłasz -
    koniec.

    No wlasnie nie. Regulacje przeniesienia wlasnosci roznia sie w sposob
    znaczacy w samych krajach europejskich. Niemcy maja najbardziej
    specyficzny - co do zasady do przeniesienia wlasnosci zawsze jest konieczne
    przeniesienie posiadania polaczone ze zgoda obu stron umowy co do tego, ze
    wlasnosc ma byc przeniesiona (umowa rzeczowa, w dodatku abstrakcyjnie
    uksztaltowana, tzn. niezalezna w swojej waznosci od wczesniejszego
    zobowiazania; zawile to bardzo).
    A w Polsce, jesli rzecz jest oznaczona co do tozsamosci, tzn. ten konkretny
    uzywany telewizor lub ksiazka, to wlasnosc przechodzi na kupujacego z chwila
    zawarcia umowy. Chwila przejscia wlasnosci na kupujacego jest niezwykle
    istotna, bo co do zasady to wlasciciel ponosi ryzyko utraty rzeczy itd.
    Podkladajac to wszystko pod norme kolizyjna z PrPM czasami sie to wcale kupy
    nie trzyma.

    > A tak a'propos, czy jest gdzieś w sieci jakieś fajne miejsce poruszające
    sprawy
    > small-biznesu w kontekście handlu międzynarodowego, w różnych walutach,
    > przez internet/telefon no i import/eksport na małą skalę? Chętnie bym
    poczytał.
    >

    Nie mam pojecia. Ja tu tylko sprzatam ;-)

    --
    pozdr
    Przemek





  • 5. Data: 2003-03-31 20:38:41
    Temat: Re: Zagraniczny sklep/sprzedawca internetowy z punktu widzenia polskiego kupujacego
    Od: "Pszemol" <P...@P...com>

    "Przemyslaw Lipin" <p...@o...pl> wrote in message
    news:b6a74b$i5u$1@news.onet.pl...
    > Raczej bez problemu. Bo panstwo wysylajace sie i tak cieszy, ze sie cos
    > udalo sprzedac - cel na wlasne towary przeciez nie nakladaja. Zastrzezenia
    > moglyby miec co najwyzej panstwa, do ktorych duzo takich towarow naplywa np.
    > ze Stanow. Bo w ramach Unii Europejskiej i obowiazujacej tam unii celnej to
    > nie ma zadnego znaczenia.

    Rozumiem... Czyli Polski celnik mógłby takiego Mr. Kangura sprzedającego
    telewizory z Australii na Allegro namierzyć i... No i co mu zrobi skoro on w
    Australii?

    > No wlasnie nie. Regulacje przeniesienia wlasnosci roznia sie w sposob
    > znaczacy w samych krajach europejskich. Niemcy maja najbardziej
    > specyficzny - co do zasady do przeniesienia wlasnosci zawsze jest konieczne
    > przeniesienie posiadania polaczone ze zgoda obu stron umowy co do tego, ze
    > wlasnosc ma byc przeniesiona (umowa rzeczowa, w dodatku abstrakcyjnie
    > uksztaltowana, tzn. niezalezna w swojej waznosci od wczesniejszego
    > zobowiazania; zawile to bardzo).

    No trochę zawiłe - czy to znaczy, że mieszkając w Polsce i kupując książkę
    w Niemczech z Amazon.de muszę spisywać jakąś dodatkową umowę????
    Sam przelew marek czy transakcja z karty kredytowej nie jest wystarczająca? :-O

    > A w Polsce, jesli rzecz jest oznaczona co do tozsamosci, tzn. ten konkretny
    > uzywany telewizor lub ksiazka, to wlasnosc przechodzi na kupujacego z chwila
    > zawarcia umowy. Chwila przejscia wlasnosci na kupujacego jest niezwykle
    > istotna, bo co do zasady to wlasciciel ponosi ryzyko utraty rzeczy itd.
    > Podkladajac to wszystko pod norme kolizyjna z PrPM czasami sie to wcale
    > kupy nie trzyma.

    Acha... czyli jeśli poczta zgubi książkę kupioną przeze mnie na Amazon.de
    to znaczy się, że poczta zgubi MOJĄ książkę i to ja poniosę straty? :-((
    Troche to glupie, bo skoro tak, to sprzedawcy moze sie nie chciec dobrze
    towaru zapakowac albo dokladnie adresu napisac - to juz nie jego sprawa!
    Cos mi tu nie gra...


  • 6. Data: 2003-03-31 20:44:03
    Temat: Re: Zagraniczny sklep/sprzedawca internetowy z punktu widzenia polskiego kupujacego
    Od: "Przemyslaw Lipin" <p...@o...pl>

    "Pszemol" <P...@P...com> schrieb im Newsbeitrag
    news:b69jth.3qs.0@poczta.onet.pl...

    > > No wlasnie nie. Regulacje przeniesienia wlasnosci roznia sie w sposob
    > > znaczacy w samych krajach europejskich. Niemcy maja najbardziej
    > > specyficzny - co do zasady do przeniesienia wlasnosci zawsze jest
    konieczne
    > > przeniesienie posiadania polaczone ze zgoda obu stron umowy co do tego,
    ze
    > > wlasnosc ma byc przeniesiona (umowa rzeczowa, w dodatku abstrakcyjnie
    > > uksztaltowana, tzn. niezalezna w swojej waznosci od wczesniejszego
    > > zobowiazania; zawile to bardzo).
    >
    > No trochę zawiłe - czy to znaczy, że mieszkając w Polsce i kupując książkę
    > w Niemczech z Amazon.de muszę spisywać jakąś dodatkową umowę????
    > Sam przelew marek czy transakcja z karty kredytowej nie jest
    wystarczająca? :-O

    No mowilem, ze zawile. Druga umowa dochodzi do skutku konkludentnie, tzn. ty
    placisz, a oni wysylaja i zalatwione. Kwestia jest tylko, kiedy ta umowa
    wywrze skutki rzeczowe, tzn. kiedy ty staniesz sie wlascicielem rzeczy. Wg
    niemieckiego prawa co do zasady pozniej - dopiero z chwila dostarczenia
    rzeczy. To jest bezpieczniejsze dla kupujacego.

    > > A w Polsce, jesli rzecz jest oznaczona co do tozsamosci, tzn. ten
    konkretny
    > > uzywany telewizor lub ksiazka, to wlasnosc przechodzi na kupujacego z
    chwila
    > > zawarcia umowy. Chwila przejscia wlasnosci na kupujacego jest niezwykle
    > > istotna, bo co do zasady to wlasciciel ponosi ryzyko utraty rzeczy itd.
    > > Podkladajac to wszystko pod norme kolizyjna z PrPM czasami sie to wcale
    > > kupy nie trzyma.
    >
    > Acha... czyli jeśli poczta zgubi książkę kupioną przeze mnie na Amazon.de
    > to znaczy się, że poczta zgubi MOJĄ książkę i to ja poniosę straty? :-((
    > Troche to glupie, bo skoro tak, to sprzedawcy moze sie nie chciec dobrze
    > towaru zapakowac albo dokladnie adresu napisac - to juz nie jego sprawa!
    > Cos mi tu nie gra...

    No wlasnie odwrotnie - wg prawa niemieckiego rzecz stanie sie twoja
    wlasnoscia po dostarczeniu. Wedlug polskiego w chwili zawarcia
    umowy.Wszystko to jest naprawde skomplikowane w szczegolach (wczesniej
    mowilem o ponoszeniu ryzyka tzw. przypadkowej utryty rzeczy, a nie przez to,
    ze ktos postepowal niestarannie i np. zle rzecz opakowal).
    Odpowiedzialnosc firmy, ktora rzecz dostarcza to inna sprawa. Przewaznie
    dlatego sprzedawca i kupujacy nie musza sie martwic wzajemnymi roszczeniami
    w tym wzgledzie, bo odpowiada dostarczyciel (co do zasady oczywiscie i nie
    bez ograniczen).

    --
    pozdr
    Przemek


strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1