eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Tusk wyp........ !
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1

  • 1. Data: 2023-12-21 10:14:12
    Temat: Tusk wyp........ !
    Od: ąćęłńóśźż <c...@b...pl>

    Wkleję cały tekst, bo osiłki mogą usunąć z portalu ;-)

    https://wiadomosci.wp.pl/nielegalnie-niezgodnie-wido
    wiskowo-i-skutecznie-opinia-6975865583102464a

    PATRYK SŁOWIK Wczoraj, 20-12-2023 20:33
    Nielegalnie, niezgodnie, widowiskowo i skutecznie [OPINIA]

    Sposób przejęcia mediów publicznych przez nową władzę jest nielegalny i niezgodny z
    wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2016 r., na
    który powołuje się obecna większość. Pytaniem, na które każdy musi samodzielnie
    odpowiedzieć, jest - czy w imię poprawy sytuacji w
    TVP można było sięgnąć po bezprawne metody - pisze Patryk Słowik, dziennikarz
    Wirtualnej Polski.

    Tekst będzie długi, więc tutaj skrót:

    Po pierwsze: media powinny być publiczne, a nie "pisowskie". W ostatnich latach były
    "pisowskie", a nie publiczne.
    Po drugie: nowi rządzący mają pełne prawo zmieniać media publiczne.
    Po trzecie: sposób, w jaki postanowili je zmieniać, jest w oczywisty sposób bezprawny
    i niekonstytucyjny.
    Po czwarte: mówienie, że nie dało się lepiej, jest dowodem na ignorancję. Dało się
    lepiej, mądrzej, zgodnie z prawem i szybko -
    pokażę jak.

    Tyle wstępu. A teraz zapraszam na dłuższą wersję.

    PiS przejmuje media

    Pozwólcie, że zabiorę Was w podróż w przeszłość - niedaleką, bo tylko do 2016 r.

    Wtedy to Prawo i Sprawiedliwość postanowiło przejąć media publiczne. Robiło to w
    swoim stylu, czyli na rympał. Prawo służyło PiS
    wyłącznie do legitymowania swoich chęci władania wszystkim.

    Tak też stało się z mediami, w tym z TVP.

    Jarosław Kaczyński ze swoimi ludźmi wymyślili, że konstytucyjnie niezależna, i trudna
    wówczas do przejęcia przez PiS, Krajowa Rada
    Radiofonii i Telewizji nie powinna się panoszyć. Przede wszystkim zaś nie powinna
    mieć wpływu na powoływanie zarządów spółek
    zajmujących się emisją tzw. mediów publicznych.

    Uchwalono więc ustawę, nazywaną potem "małą ustawą medialną". PiS wymyśliło, że
    zarządzających mediami publicznymi będzie powoływał
    i odwoływał minister Skarbu Państwa.

    Trwają obrady Sejmu. Gorące posiedzenie na Wiejskiej
    W ten oto sposób Kaczyński przejął media, w tym TVP. Po prostu Dawid Jackiewicz,
    ówczesny minister skarbu, zadzwonił do Janusza
    Daszczyńskiego, ówczesnego prezesa TVP, i powiedział, że będzie nowy prezes - Jacek
    Kurski.

    Daszczyński mógł się zaspawać w gabinecie albo bić na parkingu, ale tego nie zrobił -
    wiedział, że tak czy inaczej jego gabinet
    zajmie Kurski, polityk z krwi i kości, któremu wcale nie zależy ani na rzetelności,
    ani na pluralizmie medialnym.

    Genialne dzieło Bodnara

    PiS działało na rympał, ale na szczęście polskie państwo miało uczciwych, rzetelnych,
    sprawiedliwych funkcjonariuszy. Takim bez
    wątpienia był Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.

    Bodnar powiedział: "basta!". I napisał wniosek do Trybunału Konstytucyjnego - wówczas
    jeszcze nieprzejętego przez PiS - w którym
    wykazywał, że tzw. mała ustawa medialna to niekonstytucyjny bubel.

    Bodnar przytoczył szereg argumentów. Zwróćmy uwagę na kilka.

    Przede wszystkim wątpliwości rzecznika wzbudziło wprowadzenie mechanizmu powoływania
    członków zarządów i rad nadzorczych spółek
    publicznej radiofonii i telewizji przez ministra właściwego do spraw Skarbu Państwa.
    Bodnar wskazał, że "konstytucyjnym organem
    państwa odpowiedzialnym za realizację misji mediów publicznych jest Krajowa Rada
    Radiofonii i Telewizji", i że "pozbawienie Rady
    kompetencji w zakresie obsady personalnej władz spółek publicznej radiofonii i
    telewizji uniemożliwia temu podmiotowi sprawowanie
    funkcji stania na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu
    publicznego w radiofonii i telewizji (art. 213 ust. 1
    Konstytucji RP)".

    Bodnar nawiązał też do istoty i specyfiki publicznych mediów oraz realizowanej przez
    nie misji publicznej, powiązanej z gwarancjami
    wolności słowa (art. 54 ust. 1 Konstytucji RP) oraz wolności mediów (art. 14
    Konstytucji RP). W jego ocenie obowiązywanie tych zasad
    nakazuje stworzenie modelu mediów, które nie będą podporządkowane bezpośrednio żadnej
    władzy, szczególnie władzy wykonawczej.

    "Rozwiązania przyjęte w ustawie nowelizującej uzależniają natomiast władze mediów
    publicznych od jednego z członków rządu" -
    zauważył Bodnar.

    Był to świetny wniosek, naprawdę. Bodnar zmiażdżył rządową narrację pozwalającą na
    przejęcie mediów publicznych.

    Trybunał o rządzie, nie radzie

    Gdy Trybunał Konstytucyjny wydawał wyrok, a miało to miejsce 13 grudnia 2016 r. (coś
    mamy szczęście do 13 grudnia), zajmował się już
    po trosze historią.

    PiS bowiem małą ustawę medialną zastąpiło zmianami dalej idącymi. Stworzono ustawę o
    Radzie Mediów Narodowych i to jej powierzono
    zadanie powoływania i odwoływania menedżerów mediów publicznych. Oczywiście - wiem,
    że nie muszę tego pisać, ale dla porządku
    napiszę - w skład rady weszli ludzie przyjaźni Prawu i Sprawiedliwości.

    Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że trzeba dbać o praworządność. I w uzasadnieniu
    swojego wyroku jednoznacznie podzielił
    argumenty rzecznika praw obywatelskich.

    "Sprzeczne z tym założeniem, a przez to niezgodne z Konstytucją, byłoby zatem
    powierzenie wykonywania nawet części zadań KRRiT
    organowi od niej niezależnemu, a jednocześnie powiązanemu - choćby w niewielkim
    wymiarze - z rządem" - stwierdził Trybunał.

    Mitem jest to, co dziś niektórzy mówią, że Trybunał stwierdził niezgodność z
    Konstytucją ustawy o Radzie Mediów Narodowych. Nic
    takiego Trybunał nie stwierdził, choć faktycznie zasugerował, że rada nie powinna
    mieć takich kompetencji, jakie jej przyznało PiS.

    Pod wyrokiem podpisało się pięciu sędziów: Andrzej Rzepliński, Leon Kieres, Stanisław
    Rymar, Piotr Tuleja i Marek Zubik. Wszyscy z
    dawnego, "niepisowskiego", nadania.

    Sienkiewicz słucha Sejmu

    Wróćmy do 2023 r.

    19 grudnia 2023 r. Sejm przyjął uchwałę dotyczącą mediów publicznych. W uchwale tej
    powołał się na niewykonany do dziś wyrok
    Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 r. I wezwał organy państwa do działania w
    celu przywrócenia ładu prawnego, bezstronności
    i rzetelności mediów publicznych.

    Jeszcze tego samego dnia, 19 grudnia 2023 r., do apelu zastosował się Bartłomiej
    Sienkiewicz, minister kultury i dziedzictwa
    narodowego. Odwołał prezesów zarządów TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji
    Prasowej, a także rady nadzorcze. Powołał zaś nowe
    osoby w skład rad nadzorczych, te zaś powołały nowe zarządy spółek.

    20 grudnia 2023 r. do siedziby TVP wszedł nowo powołany przewodniczący rady
    nadzorczej wraz z osiłkami.

    W ten oto sposób przejmowane są media publiczne.

    Kultura ponad prawem

    Przejęcie mediów publicznych w ten sposób, w który zrobił to rząd, jest nielegalne i
    niezgodne z Konstytucją. Wynika to z kilku
    kwestii.

    Po pierwsze, nadal obowiązuje ustawa o Radzie Mediów Narodowych, zgodnie z którą to
    ta rada powołuje i odwołuje menedżerów mediów
    publicznych.

    Fakt, że nie powinna ona obowiązywać, bo jej rozwiązania są niezgodne z tym, co
    powiedział Trybunał Konstytucyjny w 2016 r., nie
    oznacza, że ustawa nie obowiązuje. Nowa większość powinna ją uchylić. Dlaczego tego
    nie zrobiła, doskonale wiemy - nie zgodziłby się
    na to prezydent Andrzej Duda.

    Powołanie się na przepisy kodeksu spółek handlowych, co zrobił Sienkiewicz, to
    dorabianie sobie alibi. Przepisy ustawy o Radzie
    Mediów Narodowych są tu tzw. lex specialis. Mówiąc najprościej - je należy stosować.

    Po drugie, jeśli byśmy nawet uznali, że Rada Mediów Narodowych nie ma prawa
    podejmować decyzji, jej kompetencje powinny trafić do
    Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a nie do członka rządu. Tak wynika z wyroku
    Trybunału Konstytucyjnego z 2016 r.

    Tymczasem mamy sytuację taką: Sejm powołał się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, w
    którym stwierdzono, że minister Skarbu Państwa
    nie powinien odwoływać i powoływać organów mediów publicznych, po czym minister
    kultury odwołał i powołał organy mediów publicznych.

    Czy cała praworządność tego działania opiera się na tym, że zrobił to minister
    kultury, a nie ten odpowiedzialny za Skarb Państwa
    (dziś byłby to minister aktywów państwowych)?

    Jak to wszystko oceni Adam Bodnar, obecny minister sprawiedliwości i prokurator
    generalny? Czy nadal uważa, że członkowie rządu nie
    powinni wywłaszczać z kompetencji KRRiT, czy już to wywłaszczenie z konstytucyjnych
    kompetencji jest dopuszczalne?

    Gabinety przejęte

    Jednocześnie zmiana się dokonała - to jest fakt.

    Gdy więc politycy Prawa i Sprawiedliwości twierdzą, że nowe władze TVP nie mają prawa
    działać, należy to odczytać bardziej w
    kategoriach figury retorycznej niżeli analizy prawnej.

    Zresztą, wystarczy mieć dobrą pamięć: Prawo i Sprawiedliwość wiele zmian dokonywało
    bezprawnie, co stwierdzał i Trybunał
    Konstytucyjny przed przejęciem, i sądy powszechne, a mimo to zarządzało
    poszczególnymi instytucjami.

    Warto pamiętać, że media publiczne to tak naprawdę spółki, które emitują programy.
    Zastosowanie więc do sporów znajdują m.in. zasady
    z prawa handlowego.

    Istotna w tym kontekście jest uchwała Sądu Najwyższego z 18 września 2013 r. (sygn.
    III CZP 13/13). W największym uproszczeniu Sąd
    Najwyższy stwierdził, że uchwały wspólników lub walnego zgromadzenia są ważne, dopóki
    sąd nie stwierdzi, że są nieważne.

    Innymi słowy: dopóki sąd nie uzna, że menedżerowie np. TVP nie mają prawa działać,
    mogą oni wykonywać swoje codzienne zadania.

    Dodatkowo prawda jest taka, że kto ma dostęp do siedziby i gabinetów, kogo słuchają
    pracownicy i kto wypłaca wynagrodzenia - ten ma
    realną władzę. Wie to prezes każdej spółki, którą próbowano przejąć bardziej lub
    mniej legalnymi metodami.

    Kto siada w fotelu prezesa, ten rządzi.

    Prawo moralne

    Teraz skomplikuję jeszcze bardziej, choć już na etapie oceny moralnej, a nie prawa:
    jedną kwestią jest sposób przejęcia kontroli nad
    mediami publicznymi, a drugą - słuszność przejęcia kontroli nad mediami publicznymi.

    Moim zdaniem to, co widzieliśmy w ostatnich latach, to nie były media publiczne,
    tylko partyjne. Tego, co robiła TVP w kwestii
    relacjonowania i kreowania polityki, nie da się obronić.

    Nie mam więc najmniejszych wątpliwości, że nowa władza miała pełne moralne prawo do
    podjęcia decyzji o odbetonowaniu mediów
    publicznych. Nie może być bowiem tak, że media służą partii i prezesowi Kaczyńskiemu,
    a nie obywatelom.

    Był lepszy sposób

    Teraz ktoś pomyśli: "tak się, pismaku, mądrzysz, ale stoisz w rozkroku. Z jednej
    strony bowiem mówisz, że media należało odebrać
    PiS, a z drugiej, że zrobiono to nielegalnie. Miałeś lepszy pomysł, cwaniaku?".

    Odpowiadam więc: tak, miałem. A w zasadzie nie ja miałem, tylko politycy władzy, ja
    zaś ten pomysł jedynie opisałem.

    Zgodnie z art. 5 ust. 3 ustawy o Radzie Mediów Narodowych "członkiem Rady nie może
    być osoba posiadająca udziały albo akcje spółki
    lub w inny sposób uczestnicząca w podmiocie będącym dostawcą usługi medialnej lub
    producentem radiowym, lub telewizyjnym".

    W przypadku naruszenia zakazu - to już art. 7 ust. 3 - organ, który powołał członka,
    odwołuje go przed upływem kadencji. Czyli Sejm,
    w razie stwierdzenia naruszenia zakazu określonego w art. 5 ust. 3 ustawy, nie tyle
    może, co musi odwołać członka Rady.

    Tymczasem Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych, w działalności
    co najmniej jednego podmiotu będącego dostawcą
    usługi medialnej uczestniczy (Telewizja Republika). Choć nie bezpośrednio.
    Potwierdziło nam to troje konstytucjonalistów, którym
    pokazaliśmy sieć powiązań między spółkami medialnymi bliskimi "dobrej zmiany".

    Należało więc odwołać Krzysztofa Czabańskiego. Wtedy w Radzie Mediów Narodowych
    większość głosów miałaby obecna władza.

    I ktoś teraz powie: byłoby to legitymizowanie rady, która powinna zostać rozwiązana.

    Szkopuł w tym, że nie została. A legitymowaniem jest przecież także to, że od lat
    uczestniczą w posiedzeniach rady dwaj członkowie
    wywodzący się z opozycji.

    Otwarte pytanie

    Cała sprawa sprowadza się do prostego pytania: czy żeby zwalczyć bezprawie można
    samemu posunąć się do bezprawia?

    Bez wątpienia są tacy, którzy uważają, że tak, można; a wręcz należy.

    Ja należę do tych, którzy uważają, że zawsze należy wybierać rozwiązanie zgodne z
    prawem, a w najgorszym wariancie - rozwiązanie
    faktycznie kontrowersyjne, gdzie niezgodność nie jest oczywista.

    Tu wybrano rozwiązanie, które za oczywiście niezgodne z prawem i Konstytucją uważali
    politycy nowej większości, gdy byli w opozycji.

    Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
    Napisz do autora: P...@g...pl

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1