eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Stoltzman w Klubie Księgarza
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1

  • 1. Data: 2002-08-29 16:54:00
    Temat: Stoltzman w Klubie Księgarza
    Od: j...@p...onet.pl

    Klub Księgarza znajduje się w uroczej części Warszawy, przy Rynku Starego
    Miasta. Rozwój elektronicznych mediów przyniósł ciągły spadek czytelnictwa,
    więc Klub stał się miejscem niemalże codziennych promocji książki. Zdarzają się
    czasem prezentacje dobrych utworów literackich, ale częściej są to
    tzw. „cegły". Plagą są tomiki wierszydeł, których autorzy bywają przekonani o
    swojej niezwykłej zdolności twórczej. A „geniuszy" w samej tylko stolicy jest
    kilka tysięcy.

    Brak dobrej współczesnej literatury narodowej jest wynikiem bardzo niskich
    honorariów. To autor musi mieć w Polsce pieniądze na papier, skład i druk, żeby
    wydać książkę. Chyba że „dzieło" składa się z treści filosemickich i
    antynarodowych. Wtedy staje się dla wydawcy (przeważnie żydowskiego) ważną
    pozycją literacką i idzie do druku bez względu na tzw. ryzyko marketingowe. A
    jest ono minimalne, bo im książka zawiera więcej antypolonizmu, tym jest lepiej
    przyjmowana przez krytykę i automatycznie powstaje możliwość uzyskania dotacji
    z Ministerstwa Kultury.

    Zdarza się, że nasi rodzimi syjoniści opuszczają się w robocie i dość długo nie
    pojawia się na rynku polakożercza książka. Wtedy szmirę przepełnioną
    antypolonizmem zamawia się za granicą. Warszawska Gmina Wyznaniowa nie cierpi
    na tym rynku próżni i swego czasu zamówiła antypolskiego gniotą u pani Marysie
    Lewinsky, zamieszkałej na stałe w Izraelu. - Tak, tak - to kuzynka Moniki
    Lewinsky, oralnej smakószki Clintona. Szczerze przyznam, że książki nie
    przeczytałem. Nie pamiętam nawet tytułu. Nie mam zwyczaju świadomie brać
    ekskrementów do ręki. Bardziej zainteresowany byłem autorką i jej kuzynkami.
    Zadziwiające, że na promocję przyjechały same kobiety. Niektóre przybyły prosto
    z Paryża - być może stąd pociąg panien Lewinsky do miłości francuskiej. W tej
    hipotezie leży proste wyjaśnienie, dlaczego usta tych Żydówek wypowiadają tyle
    plugastwa na temat Polski i Polaków.

    Po każdej żydowskiej imprezie Klub Księgarza swoim wyglądem przypomina chlew.
    Na podłodze, parapetach, stołach i fotelach jest pełno pokruszonej macy. Na
    obrusach .wala się cymes, kreplech i czulent, zaś podłoga klei się od
    porozlewanego wina. Kiedy przychodzą sami Żydzi, w Klubie jest jazgot jak na
    jarmarku. Oni są niezwykle ruchliwi i hałaśliwi. Kierownik Klubuz jednej strony
    cieszy się z wizyty dużej ilości ziomków, a z drugiej nie może swoich okraść.
    Talmud zabrania. Wydawca sam przywozi na bankiet dania kuchni żydowskiej i
    trudniej jest namotać w rachunku. Dlatego pan Rodzeń może sobie odbić na
    zapłacie dla polskiej obsługi, l wtedy jest tak, jak być powinno: Żydzi jedzą,
    popijają winko, konwersują. A goje im podają, usługują, uśmiechają się
    przymilnie. Bo chociaż posiadają rozleglejszą wiedzę i kulturę osobistą, to
    biedni naiwni nie wiedzą, że dogadzają żydowskim nadludziom za połowę
    ustalonego wcześniej wynagrodzenia. Właśnie tak, jak być powinno!

    Klub Księgarza jest ekspozyturą Warszawskiej Gminy Wyznaniowej, służącą
    kształtowaniu i utrwalaniu filosemickich postaw Polaków. Dlatego można tu
    spotkać wszystkich znanych Żydów, massmedialnych szubrawców, którzy usiłują nas
    Polaków przekabacić na wyznawców Antychrysta, przejmującego władzę nad światem.
    Tym właśnie zdegenerowanym inżynierom kształtowania umysłów przybył udzielić
    błogosławieństwa sam prezydent Stoltzman vel Aleksander Kwaśniewski.

    Wizyta Stoltzmana miała miejsce po tym, jak ktoś z prawdziwych Polaków napisał
    skargę do Kancelarii Prezydenta na pana Rodzenia, że ten dopuszcza w Klubie do
    antypolskich prowokacji. Było to dawno przed przepraszaniem ukraińskich rezunów
    za masowe rzezie na Polakach, nawet jeszcze przed kajaniem się wobec kłamliwego
    i zbrodniczego żydostwa w imieniu narodu polskiego.

    Ponieważ nasz naiwny patriota nie przedstawił w swojej skardze szczegółów,
    sprawę zaczął badać UOR Szybko się jednak wyjaśniło, że chodzi tutaj o zwykły
    antypolonizm, fałszowanie historii i oczernianie Polaków. A więc wszystko
    zgodnie z linią polityczną Stoltzmana - prezydenta wszystkich szabes-gojów,
    mniejszości narodowych, pedałów i ubowców.

    Tuż przed wizytą Żyda Stoltzmana w Klubie Księgarza mogłem naocznie podziwiać
    pracę BOR-u. Goryle przetrząsnęli cały Klub, zaglądając w każdy kąt, każdą
    dziurę. A ile przy okazji znalazło się wtedy rzeczy - ho, ho! Nawet dokładny
    czas przybycia prominenta okryty był tajemnicą. Na godzinę przed wizytą, BOR-
    owcy kazali zasłonić wszystkie okna grubymi storami, aby utrudnić odstrzał
    towarzysza prezydenta z okien przeciwległych kamieniczek. Ależ cykor gości obok
    dupska Kwacha! - Chociaż - oni wszyscy powinni zastanowić się nad gniewem ludu
    bożego.

    Wielka szkoda, że nikt nie filmował tej doniosłej wizyty, l to nie ze względu
    na Stoltzmana, bo każdy zna jego opuchniętą gębę, ale raczej na zachowanie Jana
    Rodzenia. Tu pan kierownik przeszedł sam siebie, dając niezwykły popis
    lizusostwa. Mimo dużych zdolności literackich nie wiem, czy jestem w stanie
    opisać, co widziały oczy moje.

    Otóż kiedy Stoltzman wszedł do Klubu, pan Rodzeń rozepchnął łapskami BOR-owców,
    zamieniając się cały w niziutkie ukłony, leciutkie dygnięcia, promienne
    uśmiechy. Kwach jest średniego wzrostu, ale patrząc na kurduplowatego pana
    Janka, który w ukłonach znajdował się na poziomie kolan prezydenckich goryli,
    kiedy ich tak rozpychał - to jak myślicie - na jakiej wysokości byty jego
    lubieżne łapy? - No, zgadnijcie!

    Pan kierownik tkwiąc żydowskim nochalem przy starym chodniku wyściełającym
    schody, wypatrywał przed prezydenckimi butami paproszków, które natychmiast
    sumiennie usuwał mamrocząc obelgi pod adresem pracownika obsługi, l tak w
    ukłonach pełzał w górę schodów, aż osiągnął szczyt. Tu tow. prezydent raczył
    wyciągnąć dłoń do gospodarza Klubu. Dłoń syna enkawudzisty zostałaby zapewne
    ucałowana, gdyby nie złośliwy rechot zebranych gości. - A może byt to serdeczny
    śmiech rozbawionych ludzi na widok doskonale odegranej komedii? - Długo nad tym
    myślałem, bowiem na świecie byt tylko jeden aktor potrafiący tak świetnie
    zagrać podobną kwestię. Był to Luis de Fines. •

    Pan prezydent był z wizyty niezwykle ukontentowany. A pan kierownik Rodzeń
    zasłużył na wysokie odznaczenie państwowe. Zazwyczaj śmiertelnym wrogom Polaków
    prezydent Stoltzman wręcza Order Orła Białego. Przypina go nawet do drelichu.

    Cezary Piotr Tarkowski



    Wyszperał

    boukun

    http://home.t-online.de/home/boukun/nazi.htm


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1