eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopozew z sądu pracy › Re: pozew z sądu pracy
  • Data: 2007-06-06 13:15:03
    Temat: Re: pozew z sądu pracy
    Od: "asmira" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    > klasyczna umowa agencyjna.
    > W ogóle cały ten opis pasuje do umowy agencyjnej

    1. Prezes firmy wydającej pismo polecił mi, bym do działu reklamy pozyskała
    ludzi.

    Na rozmowach wstępnych oferowano dwa systemy: zlecenie i umowa o pracę. Przy
    umowie zlecenie proponowałam 20% prowizji, plus wyposażenie (tel. kom. z
    dużym abonamentem, wizytówki, miejsce w biurze) i premie dla wyróżniających
    się. I tutaj nie było limitów - ile umów się podpisze, tyle się zarobi. Ten
    układ pasował np. studentom, gdyż mogli wówczas swobodnie dysponować swoim
    czasem.
    Umowa o pracę była opcją dla wyróżniających się osób, które podczas trwania
    zlecenia udowodnią, że rzeczywiście się do takiej pracy nadają, znaczy się
    pozyskają 3 tys. zł z reklam/numer pisma.
    Nie było to wygórowane oczekiwanie. Studenciaki robili to w 3-4 dni uczciwej
    pracy.
    Człowiek, który mnie pozywa zgodził się na te warunki, jednak nie udało mu
    się tych zleceń reklamowych zebrać (tylko na 300 zł, z jednym klientem). W
    związku z czym prezes wydawnictwa nie podpisał z nim umowy o pracę, co IMHO
    jest naturalne. Prowizja oczywiście została zapłacona.

    2. Szkoda mi się zrobiło człowieka, bo wydawało mi się, że może miał pecha,
    zostawiłam go, ale proponując już tylko umowę zlecenie z moją prywatną
    firmą. W umowie były konkretne warunki (1200 zł miesięcznie + prowizja od
    reklam), ale osoba ta stwierdziła, że nie będzie się zajmować akwizycją. A
    ja do niczego innego ludzi nie potrzebowałam. Znaczy się sprawa utknęła.
    Mimo braku tej umowy, wypłaciłam 1200 zł. Sprawa rozgrywała się w okolicach
    Bożego Narodzenia, człowiek mi jęczał, jak mu ciężko, jacy rodzice biedni,
    itd.

    3. Osoba, która mnie pozywa nie przychodziła do pracy o ustalonych
    godzinach, nie podpisywała żadnej listy obecności, wychodziła sobie kiedy
    chciała, fryzjer, prywatne sprawy w banku, solarium, pogaduchy przez telefon
    (na miesięcznym bilingu jest np. ok. 2 tys. sms-ów wysyłanych na jeden nr!).
    W końcu powiedziałam dosyć, i pogoniłam. Na koniec osoba ta nie chciała mi
    oddać karty sim (telefon o wart. ok. 1 tys. zł niby skradziono), kluczy do
    biura, żądając 1800 zł jako "odprawę". I szantażując sądem pracy. Znaczy się
    powiedział, że mogę uniknąć pozwu, jak mu dam tę kasę. Z szantażystami nie
    negocjuję. No i mam pozew :).

    IMHO
    1) nie było tam żadnej umowy o pracę. Być może jakaś umowa cywilna, ale nie
    o pracę.
    2) wydaje mi się, że jeśli on uważa, że pracował dla gazety, powinien pozwać
    wydawnictwo.
    3) to jedyny człowiek, z którym były problemy.

    A.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1