eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawooprogramowanie - legalność › Re: oprogramowanie - legalność
  • Data: 2003-11-10 18:15:53
    Temat: Re: oprogramowanie - legalność
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Nie. Jest jego rozpakowaniem do formy użytkowej.

    No ale w sumie powstaje jego kopia na kolejnym nośniku, jakim jest twardy
    dysk.
    >
    > Jak to nazwałeś "dokumenty legalizacyjne" wystawia raptem parę firm,
    > największe koncerny. Oczywiście pomijając faktury. Natomiast można
    używać
    > dziesiątek jeśli nie setek programów ściągniętych z sieci i konia z
    rzędem
    > temu kto rozgryzie czy dany program używasz legalnie czy nielegalnie.
    > Szczególnie jak doda się do tego powszechną teraz sytuację istnienia
    > tzw. triali czy pełnowartościowych programów ograniczonych, ale
    > z bombą zegarową.

    Ale w praktyce ściganie ogranicza się właśnie do tych programów wielkich
    firm. Z reguły sprawa rozbija się o kilka poważnych narzędzi. Nikt się do
    drobnicy nie czepia choćby z powodu kłopotów ze znalezieniem
    przedstawiciela do złozenia wniosku o ściganie.
    >
    > Takiego prawa u nas nie ma. Przynajmniej nie wprost, albo coś
    przeoczyłem.
    > Jest tylko stwierdzenie, że nie jest złamaniem prawa autorskiego coś
    > co nie narusza praw autorskich i pod to można podciągnąć taką kopię.
    > Ale to już ślizganie się po zwyczaju, a nie prawie.

    Eee! Zajrzyj do ustawy:

    Art. 75. 2. Nie wymaga zezwolenia uprawnionego:
    1) sporządzenie kopii zapasowej, jeżeli jest to niezbędne do korzystania z
    programu komputerowego. Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, kopia ta nie
    może być używana równocześnie z programem komputerowym,
    2) obserwowanie, badanie i testowanie funkcjonowania programu
    komputerowego w celu poznania jego idei i zasad przez osobę posiadającą
    prawo korzystania z egzemplarza programu komputerowego, jeżeli, będąc do
    tych czynności upoważniona, dokonuje ona tego w trakcie wprowadzania,
    wyświetlania, stosowania, przekazywania lub przechowywania programu
    komputerowego,
    3) zwielokrotnianie kodu lub tłumaczenie jego formy w rozumieniu art. 74
    ust. 4 pkt 1 i 2, jeżeli jest to niezbędne do uzyskania informacji
    koniecznych do osiągnięcia współdziałania niezależnie stworzonego programu
    komputerowego z innymi programami komputerowymi, o ile zostaną spełnione
    następujące warunki:
    a) czynności te dokonywane są przez licencjobiorcę lub inną osobę
    uprawnioną do korzystania z egzemplarza programu komputerowego bądź przez
    inną osobę działającą na ich rzecz,
    b) informacje niezbędne do osiągnięcia współdziałania nie były uprzednio
    łatwo dostępne dla osób, o których mowa pod lit. a),
    c) czynności te odnoszą się do tych części oryginalnego programu
    komputerowego, które są niezbędne do osiągnięcia współdziałania.
    >
    > Nie. Myślę, że jak nie ma oryginału to jest uzasadnione podejrzenie
    używania
    > pirackiej kopii. Wtedy może być konieczne udowodnienie w inny sposób
    legalności
    > programu i faktura zakupu może być takim dowodem, co nie znaczy, że
    zostanie
    > za niego uznana. Bo ktoś mógł i owszem kupić program, ale potem go
    przecież
    > sprzedać. Nawet bez faktury. I wtedy oryginał ma ktoś inny całkiem
    legalnie.

    No pewnie masz rację. Tylko zastanawiam się, kto ma udowodnić tę
    nielegalność?
    >
    > Prawdę mówiąc to nigdy nie zagłębiałem się w kwestie udowadniania
    pirackiej
    > wersji softu do sprawy karnej tym bardziej, że uważam wprowadzenie
    karnej
    > odpowiedzialności za to za hańbiący nasz parlament przykład
    przekupstwa...
    > eee... jak to się zwie tam na szczytach? O tak nie przekupstwa tylko -
    lobbingu.
    > Bo jeśli już tak posłom zależało na ochronie praw twórców to powinni
    byli
    > nie dzielić utworów na równe i równiejsze. A tak teraz zostały
    potraktowane
    > programy - jako równiejsze.

    Moim zdaniem, to głowny problem leży w cenach programów. Są o wiele wiele
    wyższe od kosztów produkcji. Jakby taki office kosztował rozsądną kwotę,
    to każdy by kupił, a nie zawracał sobie głowę piratami. Można by puścić
    wersję Office'a z samą płytą, bo wiekszośc osób i tak go umie obsługiwać.
    Koszt produkcji kilka złotych. Dołóżmy jeszcze 50 zł na zysk firmy.Czy
    sądzisz, że piraci długo by się utrzymali na rynku?
    >
    > W sumie to nie wiem. Chodzi mi o to tylko, że ja mam nalepkę a sąsiad
    oryginalną
    > płytkę. I obaj jesteśmy czyści? No może i na to wyjść w przypadku
    uznaniu
    > nalepki za dowód legalności, bo mając oryginalna płytkę na pewno każdy
    się
    > wybroni.

    No ale ta nalepka ma być do konkretnego programu. I tu może być kłopot.
    >
    > W domu - być może. W pracy - korzysta się raczej z konkretnych programów
    > i można jechać praktycznie na wszystkim bezpłatnie tylko reinstalując
    > wszystko co miesiąc.

    Kto jest bez grzechu, niech peirwszy rzuci kamień.
    >
    > Można kupić OEMowskie systemy, a kompy co miesiąc reinstalować.

    A po co je reinstalować?


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1