eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawokomorka i nauczyciel › Re: komorka i nauczyciel
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
    sfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Roman G." <r...@N...gazeta.pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: komorka i nauczyciel
    Date: Sun, 15 Feb 2004 12:29:17 +0000 (UTC)
    Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
    Lines: 169
    Message-ID: <c0nomt$8pm$1@inews.gazeta.pl>
    References: <c0868f$4b8$1@news.onet.pl> <M...@n...tpi.pl>
    <c08o9e$bjp$1@nemesis.news.tpi.pl> <c0a8oe$p54$1@inews.gazeta.pl>
    <s...@1...acn.waw.pl>
    <c0fepc$i9l$1@inews.gazeta.pl>
    <s...@1...acn.waw.pl>
    <c0ged5$bde$1@inews.gazeta.pl>
    <s...@1...acn.waw.pl>
    <c0grs9$dst$1@inews.gazeta.pl>
    <s...@1...acn.waw.pl>
    <c0isvf$dan$1@inews.gazeta.pl>
    <s...@1...acn.waw.pl>
    <c0ljhe$5a9$1@inews.gazeta.pl>
    <s...@1...acn.waw.pl>
    NNTP-Posting-Host: as1-103.opole.dialup.inetia.pl
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1076848157 9014 172.20.26.238 (15 Feb 2004 12:29:17 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Sun, 15 Feb 2004 12:29:17 +0000 (UTC)
    X-User: roman.gawron
    X-Forwarded-For: 193.42.231.51
    X-Remote-IP: as1-103.opole.dialup.inetia.pl
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:194250
    [ ukryj nagłówki ]

    Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl> napisał(a):

    > Ja Cię pytam o prawo, grupa też jest prawna, a Ty ciągle o wychowaniu.

    Po pierwsze ustalenia nauk pedagogicznych są jednym ze żródeł prawa
    oświatowego, po drugie kryterium celowości pedagogicznej jest oprócz
    brzmienia poszczególnych przepisów równorzędnym kryterium oceny pracy
    nauczyciela i innych osób za dziecko odpowiedzialnych. Wykładnia prawa
    oświatowego i rozumienie pojęcia "dobro dziecka" nie mogą być sprzeczne z
    pedagogiką.
    Po trzecie pod względem prawnym już dawno Ci odpowiedziałem. Pisałem o teorii
    przeciętnej przyczynowości, którą zastosowałby sędzia, z którym rozmawiałem,
    aby orzec o niewinności nauczyciela w takiej sytuacji.

    > Wciąż chodzi o ten korytarz: jakie nauczyciel ma prawo wysłać ucznia
    > na pół godziny na korytarz skoro ma na nim sprawować opiekę

    Samo pojęcie 'opieki' zdajesz się rozumieć zbyt wąsko; to nie jest ciągłe
    trzymanie dziecka lub nastolatka na oku, tym bardziej za rękę. Sprawowanie
    opieki może polegać na ustaleniu zasad zachowania się w pewnych sytuacjach,
    na wydaniu odpowiednich poleceń i na egzekwowaniu tych zasad i poleceń.
    Inaczej rozumując musiałabyś wchodzić z dzieckiem do ubikacji (a nuż dostanie
    ataku padaczki i zabije się, uderzając głową o sedes), a także pod prysznic
    na szkolnej wyciecze (a nuż poślizgnie się na mydle i uderzy głową o
    umywalkę).

    > Porównanie nijak się ma do opisywanej sytuacji. Jest lekcja, uczniowie
    > i nauczyciel mają na niej być

    Z punktu widzenia dydaktyki na ogół tak. Są jednak wyjątki.

    > wspólnie, tam gdzie lekcja jest prowadzona.

    To już nie wynika z przepisów. Nauczyciel ma tylko uczyć, wychowywać i
    sprawować opiekę. Dobór metod i dostosowywanie ich do sytuacji należy już do
    niego.

    > Uczeń ma prawo w niej uczestniczyć

    Na zasadach określonych w przepisach, w tym w statucie szkoły, respektując
    także reguły ustalone przez nauczyciela wydawane na podstawie delegacji
    ustawowych.

    > nauczyciel ma obowiązek 'zaopiekować' się uczniem podczas lekcji.

    Chyba że proces dydaktyczno-wychowawczy lub dobro dziecka i cele szkoły wobec
    ucznia nakazują zaopiekować się nim nie podczas lekcji.

    > Jak ma się zaopiekować uczniem, kiedy wysłał go na korytarz?

    Na zasadach określonych w art. 354 k.c.

    > A Ty znów o wychowaniu. Mnie interesuje teraz tylko aspekt
    > prawny. Piszesz, że jeśli nie dało się przewidzieć, że uczeń nie będzie
    stał
    > posłusznie na korytarzu tylko gdzieś polezie i zrobi sobie krzywdę, to
    > nauczyciel niewinny, a ja twierdzę, że jeżeli chuligana wysłać na
    > korytarz i kazać mu stać tam przez pół godziny, to spokojnie można
    > przewidzieć, że nie będzie sterczał pod drzwiami przez te pół godziny.

    Powtórzę ostatni raz: w aspekcie prawnym nauczyciel zostanie uniewinniony.

    "Prawo karne" Andrzeja Marka (Warszawa 2003):

    "(...)Nie można pociągać kogoś do odpowiedzialności za skutek, który nie
    pozostaje w związku przyczynowym, nie "wynika" z jego zachowania.
    (...)Zagadnienie związku przyczynowego jest w prawie karnym jednym z
    najbardziej spornych i skomplikowanych. (...)Wśród wielu teorii związku
    przyczynowego szczególny rozgłos i licznych zwolenników zyskała sformułowana
    przez Johna S. Milla teoria równorzędności warunków, zwana także
    ekwiwalencyjną. Zakłada ona obiektywny charakter związku przyczynowego, przy
    czym na skutek składa się zawsze szereg warunków, które łącznie tworzą jego
    przyczynę.
    W prawie karnym do ustalenia, czy zachowanie się człowieka jest przyczynowe
    dla skutku, wystarczy stwierdzić, iz jest ono jednym z jego warunków. W tym
    celu posługujemy się metodą zwaną testem sine qua non. Mianowicie
    hipotetycznie eliminujemy zachowanie się człowieka spośród wielu warunków
    (znanych mu lub nieznanych) skutku i jeżeli bez tego zachowania się skutek by
    nie nastąpił, to jest ono jego przyczyną (i odwrotnie).
    Dla ilustracji teorii podaje się w opracowaniach naukowych różne przykłady.
    Tak np. Jan uderza Piotra powodując lekkie uszkodzenie ciała, po czym Piotr
    ponosi śmierć w wypadku samochodowym podczas odwożenia go karetką pogotowia
    ratunkowego do szpitala. Stosując metodę sine qua non stwierdzamy, że gdyby
    Jan nie zranił Piotra, to ten by nie zginął w wypadku drogowym, gdyż nie
    jechałby karetką. Wobec powyższego zachodzi związek przyczynowy między
    zachowaniem się Jana, a śmiercią Piotra, aczkolwiek wchodzi w grę szereg
    innych warunków, które doprowadziły do wypadku drogowego.

    Już z podanego przykładu widać, że teoria ekwiwalencyjna zbyt szeroko
    zakreśla pole związku przyczynowego.(...) Czyż nie jest bowiem rażące uznanie
    Jana za "sprawcę" (w sensie przedmiotowym) śmierci Piotra? Przecież
    spowodował on u Piotra jedynie lekkie uszkodzenie ciała, a śmierć nastąpiła w
    wypadku drogowym, wywołanym przez inne czynniki (mgła, gołoledź, brawura i
    nieumiejętność kierowcy karetki itp.).

    Próbę rozwiązania tego typu wątpliwości daje (...)teoria przeciętnej
    przyczynowości, zwana także adekwatną. Zgodnie z tą teorią należy przyjąć
    istnienie związku przyczynowego tylko wtedy, gdy skutek jest przeciętnym,
    normalnym następstwem rozpatrywanego czynu. Teoria zakłada porównywanie
    przyczyn i skutków dla ustalenia zwyczajnych przyczyn i nadzwyczajnych.
    Przeciętny (zwyczajny) charakter przyczynowości ustala się na podstawie
    obserwacji życia(...).

    (...)Jak widać, w prawie karnym chodzi o specjalny związek przyczynowy jako
    podstawy przypisania człowiekowi określonego w tym prawie skutku (sprawstwa).
    Dla prawa karnego znaczenie ma zatem tylko to, czy zachowanie się człowieka
    stanowiło naruszenie zawartego w normie zakazu lub nakazu i - po wtóre - czy
    to naruszenie było na tyle istotne (znaczne), że pomimo występującego zawsze
    wpływu innych czynników uprawniony będzie wniosek, iż to ono przesądziło o
    zaistnieniu skutku."
    (s. 124-126 i 128)

    > A drugie moje pytanie dotyczyło tego czy uczeń musi zastosować się do
    > tego polecenia. Co jeśli powie, że on ma prawo do nauki, właśnie jest
    > lekcja matematyki i on chce na niej być, ma do tego prawo?

    Odpowiadałem Ci już, że uczeń musi się zastosować, a co do prawa do nauki
    odpowiadałem na to w poście z 12-02-2004, 10:31:26.

    > No to jeśli uczeń powie "Spadaj pryku, mam cię w d..., wychodzę"?
    > Nauczyciel ma za nim gonić? Siłą go zatrzymać? Wezwać policję?
    > Przecież sam go wyrzucił z klasy.

    Dziecko powyżej 7. roku życia może już samo chodzić do szkoły, Kodeks
    wykroczeń (kierując się pewnie ustaleniami psychologii rozwoju dziecka)
    uznaje, że jest już ono w stanie radzić sobie z codziennymi potencjalnymi
    zagrożeniami. Zatem nawet jak ucieknie ze szkoły, nie trzeba za nim na siłę
    gonić. Wpisać nieobecność, potem wyciągnąć konsekwencje za nieposłuszeństwo i
    obrazę nauczyciela. Wskazane wezwać rodziców i ustalić z nimi dalszy sposób
    postępowania, wspólny front wychowawczy wobec dziecka.

    > Ja znałam kobietę,
    > kt. była opiekunką w sanatorium, przyprowadziła dzieci (wiek ok.13
    > lat) do szkoły, zostawiła je na placu zabaw i sama weszła na chwilę do
    > szkoły coś załatwić, w tym czasie ktoś spadł z huśtawki i rozwalił
    > sobie głowę. Oczywiście gdyby była wtedy na placu zabaw mogłoby się
    > stać dokładnie to samo, ale to, że jej tam nie było b. podziałało na
    > jej niekorzyść i konsekwencje były niemiłe.

    Interesujące byłoby, gdybyś napisała, jakież to były konsekwencje. Upomnienie
    na Radzie Pedagogicznej? Wizytator pogroził palcem? Jeśli tak, to nawet i
    takie zbyt surowe, chociaż może zaistniały dodatkowe przesłanki do
    zastosowania takich kar.

    W 2000 r. na Opolszczyźnie podczas dyskoteki na zakończenie wycieczki
    szkolnej uczniowie mogli oczywiście iść do swojego pokoju - może ktoś nie
    lubi tańczyć, może chce odpocząć... Niektórzy z uczniów "poczęstowali" się
    przywiezionym z domów jeszcze (za cichym przyzwoleniem rodziców) alkoholem,
    który mieli ukryty w plecakach. 15-letnia dziewczyna chciała przejść po
    gzymsie na drugim piętrze do pokoju chłopców - "wróciła" do domu w czarnym
    worku. W postanowieniu o umorzeniu śledztwa prokurator napisał: "Do wypadku
    doprowadziła skrajna lekkomyślność uczennicy i lekceważenie przez nią
    podstawowych zasad bezpieczeństwa".
    Zgodnie z ekwiwalencyjną teorią związku przyczynowego, którą zdajesz się
    wyznawać, uczniów należałoby skoszarować na sali dyskotekowej, chodzić z nimi
    do toalety, no i nocleg musiałby być na sali zbiorowej - przecież było za
    mało opiekunów, aby wyznaczyć ich na nocny dyżur do każdego pokoju.

    > W sprawie poznańskiej i toruńskiej:
    > A Ty znowu o wychowaniu. A mi chodzi o prawo.

    Pod względem prawnym sprawa jest przecież jasna. Mieliśmy do czynienia z
    czynami karalnymi, z atakiem i obelgami wobec funkcjonariusza państwowego,
    jakim jest nauczyciel.
    W takich sytuacjach należy bezwzględnie składać doniesienie na policję oraz
    wyrzucać chuliganów ze szkoły. Bez litości

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1