eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › czyja odpowiedzialność?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 22

  • 11. Data: 2004-10-09 23:26:34
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Robert Tomasik wrote:

    > Leżący bęben należało by moim zdaniem traktować pod tym względem
    > analogicznie jak wyrzucony spod koła kamień. A więc odpowiedzialność ponosi
    > właściciel pojazdu, z którego odpadł. Tylko jak go znaleźć?

    Nawet jeśli zarządca został powiadomiony o niebezpiecznym obiekcie na
    drodze?

    Tak na marginesie - ludzka bezmyślność i znieczulica w tej dziedzinie
    jest kosmiczna... Kiedyś sobie jadę tuż przed zmierzchem (więc
    widoczność poza zasięgiem świateł niedługo się 'skończy') a na środku
    jezdni (wylotówka z Warszawy na Poznań, tam gdzie się już sodówki
    skończyły) leżą sobie... stalowe drzwiczki od takiej wąskiej, wysokiej,
    metalowej szafki na np. ubrania. Na środku pasa ruchu. Na horyzoncie nie
    ma niczego, co mogło by coś takiego zgubić. Ruch duży. A mimo to dopiero
    ja się pofatygowałem, żeby zrzucić to z jezdni (przy czym mało mnie nie
    przejechali, bo oczywiście nikt się nie chcał zatrzymać, mimo machania
    rękami).

    > No i nie znam podstawy prawnej nakazującej administratorowi drogi ponosić
    > odpowiedzialność za leżących pijaczków, a też wymieniłeś taką opcję.

    No fakt, lekko się zapędziłem ;)


  • 12. Data: 2004-10-09 23:46:32
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: Marcin Debowski <a...@I...notrix.net>

    In article <ck9pkn$a3q$1@inews.gazeta.pl>, Robert Tomasik wrote:
    > Leżący bęben należało by moim zdaniem traktować pod tym względem
    > analogicznie jak wyrzucony spod koła kamień. A więc odpowiedzialność ponosi
    > właściciel pojazdu, z którego odpadł. Tylko jak go znaleźć?

    Jak to się pewnie da (spodziewam się że są kamery rejestrujące na
    bramkach) ale przy zwykłym ruchu mogłoby to być dosyć spore finansowo
    wyzwanie :)

    --
    Marcin


  • 13. Data: 2004-10-09 23:49:01
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: "rezist.com" <s...@p...com>

    > Leżący bęben należało by moim zdaniem traktować pod tym względem

    Dlatego wspomnialem o kosmosie, miedzy innymi...

    Jedyna pociecha, to jest to, co napisala Policja.

    Tylko ze problem zacznie sie zapewne od pukania w czolo przez GDDKiA,
    przy argumentacji ze na drodze bylo nieposprzatane.

    > odpowiedzialność za leżących pijaczków, a też wymieniłeś taką opcję.

    To nie USA :>

    Przypomniala mi sie historia kolegi, ktory jadac mostem chcial
    uniknac wjechania na psa (akurat se przebiegal z wlascicielem)
    i odbil w lewo, troche za mocno, trafiajac kolem w zbyt wysoki
    kraweznik. Skonczylo sie na wymianie wahacza i jednej felgi.

    No i kto tu zawinil. Wlasciciel psa czy konstruktor mostu? :)

    --
    tomek nowak
    http://rezist.com


  • 14. Data: 2004-10-10 18:31:05
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Hubertus" <h...@r...wirtualny.dzierzoniow.pl> napisał w
    wiadomości news:ck9ro1$mcr$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > > 4) utrzymanie nawierzchni, chodników, obiektów inżynierskich, urządzeń
    > > zabezpieczających ruch i innych urządzeń związanych z drogą,
    >
    > a to ?
    >
    > > Usuwania śmieci nie widzę.
    >
    > wg mnie toto sa wlasnie smieci - utzymanie nawirzchni

    Moim zdaniem to nie o to chodzi. Jeśli się już upieram,y przy szukaniu
    winnego leżących na drodze śmieci, to prędzej należało by rozważyć, czy nie
    jest nią osoba zobowiązania do utrzymania na drodze czystości. Wg. Ust. z
    dnia 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach może za
    to odpowiadać gmina (art. 3. 2. pkt. 3, gdzie czytamy: "Gminy zapewniają
    czystość i porządek na swoim terenie i tworzą warunki niezbędne do ich
    utrzymania, a w szczególności (...) zapobiegają zanieczyszczaniu ulic,
    placów i terenów otwartych, w szczególności przez: zbieranie i pozbywanie
    się, z zastrzeżeniem art. 5 ust. 4, błota, śniegu, lodu oraz innych
    zanieczyszczeń uprzątniętych z chodników przez właścicieli nieruchomości
    oraz odpadów zgromadzonych w przeznaczonych do tego celu urządzeniach
    ustawionych na chodniku.

    No ale moim zdaniem gmina ponosiła by odpowiedzialność za to, gdyby nie
    wywiązywała się z obowiązku sprzątania. O ile przy piasku czy oleju, to
    można próbować tego jakoś dowieść, to w wypadku bębna hamulcowego cienko to
    widzę. Bęben mógł odpaść chwilę przed wypadkiem.


  • 15. Data: 2004-10-10 18:37:06
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:ck9s3b$1cab$1@news2.ipartners.pl...

    > Nawet jeśli zarządca został powiadomiony o niebezpiecznym obiekcie na
    > drodze?

    Jeśli został by o tym powiadomiony, to do jego obowiązków w pierwszej
    kolejności należało by oznaczenie i zabezpieczenie miejsca. W tej sytuacji
    nie czyniąc tego popełniał by wykroczenie, co mogło by skutkować
    odpowiedzialnością nie tyle za fakt, że rzeczony bęben znalazł się na drodze
    (na co wpływu najprawdopodobniej żadnego nie miał i mimo zachowania
    należytej staranności zapobiec temu nie mógł), co za niedopełnienie
    należytego zabezpieczenia tego miejsca.

    W praktyce, gdyby ekipa przyjechała na miejsce i stwierdziła leżący bęben,
    to pewnie by go zabrali, a nie bawili się w stawianie znaków. No ale ja się
    odniosłem do głębszego sensu, że załóżmy nie da się z jakiś przyczyn
    zagrożenia usunąć.
    >
    > Tak na marginesie - ludzka bezmyślność i znieczulica w tej dziedzinie
    > jest kosmiczna... Kiedyś sobie jadę tuż przed zmierzchem (więc
    > widoczność poza zasięgiem świateł niedługo się 'skończy') a na środku
    > jezdni (wylotówka z Warszawy na Poznań, tam gdzie się już sodówki
    > skończyły) leżą sobie... stalowe drzwiczki od takiej wąskiej, wysokiej,
    > metalowej szafki na np. ubrania. Na środku pasa ruchu. Na horyzoncie nie
    > ma niczego, co mogło by coś takiego zgubić. Ruch duży. A mimo to dopiero
    > ja się pofatygowałem, żeby zrzucić to z jezdni (przy czym mało mnie nie
    > przejechali, bo oczywiście nikt się nie chcał zatrzymać, mimo machania
    > rękami).

    No cóż, takie jest życie. Ja w takich wypadkach nie zjeżdżam samochodem,
    tylko osłaniam niebezpieczne miejsce pozostawiając go ze światłami awaryjnym
    na środku i pod jego osłoną zabieram się do dzieła - cokolwiek by to było.
    Mimo wszystko wolę, by jeden z drugi zatrzymał się na moim wozidle, a nie na
    mnie. Blachę się wyklepie jakby co. Człowieka trudniej.


  • 16. Data: 2004-10-10 18:39:37
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...notrix.net> napisał w
    wiadomości news:o8t9kc.1he.ln@ziutka.router...

    > Jak to się pewnie da (spodziewam się że są kamery rejestrujące na
    > bramkach) ale przy zwykłym ruchu mogłoby to być dosyć spore finansowo
    > wyzwanie :)

    Nie wiem czy Cię dobrze rozumiem, i aż się boję, że tak. Sugerujesz, że
    kamera przy bramce ma wykryć, któremu samochodowi brakuje kawałka bębna
    hamulcowego? Kamery - jeśli nawet są, bo nie jestem pewien - to raczej mają
    za zadanie rejestrować przyjeżdżające samochody od góry. By kierującego
    utrwalić, numer rejestracyjny. Ale nie podwozie. Przecież bębna nie
    zobaczysz z góry. Trzeba zajrzeć pod samochód.


  • 17. Data: 2004-10-10 18:40:35
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "rezist.com" <s...@p...com> napisał w wiadomości
    news:ck9te6$kbi$1@sparrow.axelspringer.com.pl...

    Kolega, no przecież powinien ich przejechać. :-))


  • 18. Data: 2004-10-10 18:47:51
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: "Jacek Piotrowski" <j...@i...pl>


    >
    > Ma. Zarzadca lub wlasciciel drogi.
    >
    > Przyjmijmy ze jest nia GDDKiA. Ale Jacek nie wspomnial
    > o jeszcze jednej rzeczy. Gdzie przytrafila mu sie szkoda.
    >
    > GDDKiA jest podzielone wg. wojewodztw i obawiam sie ze
    > trzeba uderzac na dwa fronty. Do oddzialu w woj. gdzie mial pecha,
    > oraz w Warszawie.
    >
    >> A jeśli obowiązku nie dopełnił, to czy można go 'pociągnąć za
    >> odpowiedzialność'.
    >
    Dziękuję wszystkim za dyskusję.
    Pecha miałem na obwodnicy Bochni na ostatnim podjeździe przed Łapczycą (w
    kierunku Krakowa). Zjechałem na pas dla wolniejszych pojazdów (auto
    załadowane bagażami) żeby przepuścić jadące szybciej samochody. Przede mną
    nie jechał żaden samochód, po lewej wyprzedzał mnie sznur samochodów, za mną
    również jechały samochody, a po prawej brak pobocza (na dodatek jakaś
    barierka mostku), więc nie było miejsca na ominięcie przeszkody. W pierwszym
    momencie to "coś" wyglądało na kawałek rozerwnej opony, więc liczyłem, że
    uda się nad tym przejechać. Niestety usłyszałem trzask i było po wszystkim.
    Ten odcinek drogi A-4 jest administrowany przez GDDKiA Oddz. Kraków Rejon
    Bochnia.
    Pozdrawiam
    Jacek



  • 19. Data: 2004-10-10 23:09:35
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: Marcin Debowski <a...@I...notrix.net>

    In article <ckc4lo$7bl$7@inews.gazeta.pl>, Robert Tomasik wrote:
    > Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...notrix.net> napisał w
    > wiadomości news:o8t9kc.1he.ln@ziutka.router...
    >> Jak to się pewnie da (spodziewam się że są kamery rejestrujące na
    >> bramkach) ale przy zwykłym ruchu mogłoby to być dosyć spore finansowo
    >> wyzwanie :)
    > Nie wiem czy Cię dobrze rozumiem, i aż się boję, że tak. Sugerujesz, że
    > kamera przy bramce ma wykryć, któremu samochodowi brakuje kawałka bębna
    > hamulcowego? Kamery - jeśli nawet są, bo nie jestem pewien - to raczej mają
    > za zadanie rejestrować przyjeżdżające samochody od góry. By kierującego
    > utrwalić, numer rejestracyjny. Ale nie podwozie. Przecież bębna nie
    > zobaczysz z góry. Trzeba zajrzeć pod samochód.

    Bębny nie są uniwersalne dla każdego typu samochodu. W najlepszym wypadku
    konkretny bęben jest używany w paru typach pojazdów. Często tylko do
    jednego. Ustalasz do którego. Z zapisu kamer wychwytujesz właśnie te
    samochody. Odczytujesz tablice rejestracyjne. Odszukujesz właścicieli.
    Potem ewentualnie korelujesz informacje o kierowcach z zakupami takich
    bębnów w sklepach. Jakaś szansa jest, że dojdziesz do tego właściwego.

    --
    Marcin


  • 20. Data: 2004-10-10 23:21:31
    Temat: Re: czyja odpowiedzialność?
    Od: Marcin Debowski <a...@I...notrix.net>

    In article <ckc4lo$7bl$7@inews.gazeta.pl>, Robert Tomasik wrote:
    > Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...notrix.net> napisał w
    > wiadomości news:o8t9kc.1he.ln@ziutka.router...
    >> Jak to się pewnie da (spodziewam się że są kamery rejestrujące na
    >> bramkach) ale przy zwykłym ruchu mogłoby to być dosyć spore finansowo
    >> wyzwanie :)
    > Nie wiem czy Cię dobrze rozumiem, i aż się boję, że tak. Sugerujesz, że
    > kamera przy bramce ma wykryć, któremu samochodowi brakuje kawałka bębna
    > hamulcowego? Kamery - jeśli nawet są, bo nie jestem pewien - to raczej mają
    > za zadanie rejestrować przyjeżdżające samochody od góry. By kierującego
    > utrwalić, numer rejestracyjny. Ale nie podwozie. Przecież bębna nie
    > zobaczysz z góry. Trzeba zajrzeć pod samochód.

    Bębny nie są uniwersalne dla każdego typu samochodu. W najlepszym wypadku
    konkretny bęben jest używany w paru typach pojazdów. Często tylko do
    jednego. Ustalasz do którego. Z zapisu kamer wychwytujesz właśnie te
    samochody. Odczytujesz tablice rejestracyjne. Odszukujesz właścicieli.
    Potem sprawdzasz który ostatnio wymieniał (lub któremu brakuje),
    ewentualnie korelujesz informacje o kierowcach z zakupami takich bębnów w
    sklepach. Jakaś szansa jest, że dojdziesz do tego właściwego.

    --
    Marcin

strony : 1 . [ 2 ] . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1