Jeszcze raz: ona sie nie przyznaje, mowi, ze niby ktos jej podstawil swinie, ze
to nie ona. Czy policja ma prawo do tego, zeby ja tak meczyc, chociaz nie
wiedzieli jak ona sie nazywa i na podstawie przypuszczen, ze to ona u niej sie
zjawili, przeciez to mogla byc rownie dobrze inna blondynka. Telefon na jaki
powinno bylo sie dzwonic, nalezy do kogos innego, samochod tez nie nalezy do
niej. Wg mnie nie ma zadnych podstaw, niczego do czego mozna byloby sie
przyczepic. Dowod, ze jest blondynka to zaden dowod. Jak myslicie. Czy jest na
to jakis przepis ?


I jeszcze jedno co jak ona bedzie dalej obstawac przy swoim i sie nie
przyznawac, jakie moga byc konsekwencje. Czy pomoglaby jakas skarga do
komendanta ?


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl