eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Alimenty na b. zone
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 2

  • 1. Data: 2007-02-15 22:18:25
    Temat: Alimenty na b. zone
    Od: "przegrany" <c...@g...com>

    Nie mam juz sily walczyc z sadem rodzinnym..

    Mam prosbe - byc moze ktos po przeczytaniu tego posta bedzie mogl mi
    jakos pomoc, podpowiedziec, co mozna zrobic. Byc moze dysponujecie
    namiarami na adwokata, ktory bylby w stanie wygrac sprawe o
    stwierdzenie niezgodnosci z prawem wyroku alimentacyjnego. Sprawa w
    Lublinie.

    Fakty sa nastepujace:

    Wyprowadzilem sie, zona zamieszkala sama w naszym mieszkaniu, wzialem
    tylko rzeczy osobiste. Wystapilem o rozwod bez orzekania o winie, zona
    wziela sprytnego adwokata i wyszlo, ze jestem wylacznie winien rozpadu
    malzenstwa. Co wiecej, rzekomo bilem ja, grozilem smiercia itd.
    Uzyskala wyrok w sprawie karnej - znecanie sie nad osoba najblizsza
    plus grozenie smiercia i kradziez z majatku wspolnego sprzetow agd
    (sprzety nie wymienione w wyroku ani rozprawie, sad oparl sie tylko na
    jej wycenie). W sprawie rozwodowej nie mialem adwokata, sad odrzucil
    moja apelacje, poniewaz nie bylem w stanie poniesc kosztow sadowych,
    od ktorych mnie nie zwolnil. Sprawe karna przegralem pomimo ze mialem
    adwokata, ale pani mecenas powiedziala mi w zaufaniu, ze strone
    przeciwna (po cichu) reprezentuje ktos, z kim ona nie ma szans wygrac.
    Dowodami w obu sprawach byly jedynie zeznania rodzicow jej i moich
    plus zeznanie policjanta z komisariatu, ze byly interwencje pod naszym
    adresem, bez sprecyzowania, kto dzwonil na policje. Dzwonilem zawsze
    ja. Byla zona jest bulimiczka, osoba bardzo zacieta, swietnie klamie,
    jesli ma w tym cel. Odszedlem, bo mialem dosyc tego piekla.

    Poltora roku temu moja byla malzonka wniosla sprawe o alimenty na
    siebie (dzieci nie mamy). Nie pozostaje w niedostatku, ale wnosila o
    zaspokojenie swoich potrzeb. Sprawa trwala ponad rok, i pomimo tego,
    iz zona zarabia wiecej jak przed rozwodem, a moje zarobki sa nizsze,
    sad zasadzil mi 200 zl alimentow miesiecznie. Nadmienie, ze oboje
    splacamy kredyt (egzekucja komornicza z zony a ja splacam dobrowolnie)
    za samochod, ktory kupilismy w trakcie trwania malzenstwa. Od wyroku
    alimentacyjnego odwolalismy sie oboje. Dzisiaj zapadl wyrok, ze mam
    placic 350 zl miesiecznie. Na rozprawie ex malzonka przypomniala
    sobie, ze podobno ukradlem jej paszport i ma zamiar oskarzyc mnie o to
    przed prokuratorem.

    Sprawa jest juz w tej chwili bardzo skomplikowana. Potrzebuje porady i
    kogos, kto bedzie w stanie mi pomoc, pomimo szeregu niekorzystnych dla
    mnie wyrokow. Obawiam sie, ze grozba zony iz wpakuje mnie za kratki,
    moze sie spelnic jesli nikogo takiego nie znajde.

    Pomozcie prosze.


  • 2. Data: 2007-02-16 08:34:26
    Temat: Re: Alimenty na b. zone
    Od: "T" <t...@p...onet.pl>

    > Nie mam juz sily walczyc z sadem rodzinnym..
    >
    > Mam prosbe - byc moze ktos po przeczytaniu tego posta bedzie mogl mi
    > jakos pomoc, podpowiedziec, co mozna zrobic. Byc moze dysponujecie
    > namiarami na adwokata, ktory bylby w stanie wygrac sprawe o
    > stwierdzenie niezgodnosci z prawem wyroku alimentacyjnego. Sprawa w
    > Lublinie.

    Szczerze mowiac po przeczytaniu Twojego posta nie dokonca wiem jakiej pomocy
    oczekujesz, a wlasciwie - w odniesieniu do ktorego problemu? Zapadlych juz
    wyrokow (i to karnych czy alimentacyjnych / rozwodowego) czy spraw, ktore byc
    moze dopiero beda prowadzone?

    Tytulem wstepu - zasadniczo w kwestii tych wyrokow, ktore juz zapadly, nic sie
    nie da zrobic (o ile - jak zakladam - juz sie uprawomocnily). Rzecz osadzona i tyle.

    Do alimentow na siebie zona niestety ma prawo. Jestes tu wlasciwie w najgorszej
    pod tym wzgledem z przewidzianych prawem sytuacji. Ustawodawca wprowadzil bowiem
    dwa przypadki alimentacji malzonka:
    1. gdy w rozwodzie wspolwina albo brak orzeczenia o winie - malzonek moze zadac
    alimentow od drugiego, o ile wykaze, ze po rozwodzie znalazl sie W NIEDOSTATKU
    (oczywiscie tylko w zakresie usprawiedliwionych potrzeb i na miare mozliwisci
    tego placacego mlzonka);
    2. gdy w rozwodzie wylaczna wina jednego malzonka - ten drugi moze zadac
    alimentow, a wylaczna przeslanka jest "istotne pogorszenie sie sytuacji
    materialnej malzonka niewinnego". Nawet nie musi byc tego niedostatku.

    Twoj przypadek to ten drugi. Nawet jezeli zalozyc, ze w istocie ona zarabia
    obecnie wiecej a Ty mniej niz przed slubem, to jest jeszcze pytanie, czy jej
    "stopa zyciowa" po rozwodzie sie obnizyla czy podwyzszyla (bo to nie jest
    oczywiste). Zreszta obojetnie do jakich wnioskow dojdziemy - orzeczenie juz
    jest. No i co teraz? Ja widze dwie mozliwosci - obie zwiazane z czekaniem:

    - na zmiane okolicznosci - chodzi o zmiane okolicznosci bedacych podstawa tego
    orzeczenia o alimentach. Czyli - zmiana wysokosci jej zarobkow w gore albo
    Twoich w dol. Wtedy sprobowalabym wniesc powodztwo o zniesienie / modyfikacje (w
    dol) Twojego obowiazku alimentacyjnego dowodzac, ze sytuacja materialna zony w
    stosunku do okresu sprzed rozwodu sie nie zmienila (albo nawet polepszyla) albo
    - ze nie jestes juz w stanie wypelniac obowiazku alimentacyjnego (w kazdym razie
    w orzeczonym wymiarze).

    - na ponowny slub zony - bo wtedy Twoj obowiazek wygasnie i to z mocy prawa (bez
    koniecznosci wystepowania do sadu i w dodatku - wygasnie niodwolalnie).
    No tylko nie wiadomo czy i kiedy to nastapi.

    Co do spraw karnych - j.w., co sie juz uprawomocnilo to sie uprawomocnilo i
    koniec. Natomiast co do planow zony - to tu rzeczywiscie proponuje uzbroic sie w
    adwokata i to jakiegos mniej potulnego / przestraszonego. Niestety w Twoim
    rejonie nie jestem w stanie nikogo wskazac. Oprocz tego - pozastanawiaj sie juz
    teraz nad ewentualnymi srodkam dowodowymi, za pomoca ktorych moglbys zniweczyc
    jej zarzuty (byc moze np. jestes w stanie dowiesc, ze paszport zgubila itp.).
    Oczywiscie w post. karnym nie masz obowiazku niczego udawadniac i to oskarzyciel
    musi dowiesc Twojej winy, ale wykazujac aktywnosc (oczywiscie przemyslana co by
    sobie nie zaszkodzic) mozesz sobie pomoc.

    Nie wiem czy Cie to pocieszy ale kolejna sprawa, nawet zakonczona skazaniem,
    nie musi wcale oznaczac odsiadki.

    Pozdr.

    T

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1