eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Opłaty za niezaliczone przedmioty na uczelni [dlugie]
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 3

  • 1. Data: 2003-09-22 10:28:19
    Temat: Opłaty za niezaliczone przedmioty na uczelni [dlugie]
    Od: Kuba <j...@y...com>

    Witam Szanownych Grupowiczów,

    Zacznę o tego, że moja uczelnia (Politechnika Warszawska, studia
    dzienne) zażądała ode mnie za przeciągnięcie terminu obrony pracy
    magisterskiej (o rok) ok.... 2000 zł (piszę około gdyż jak do tej
    pory podawano mi różne kwoty, od 1800 do 2400 - jak jest w
    dziekanatach wszyscy wiedzą :))

    Ale może od początku. Na politechnice (a pewnie i nie tylko) działa
    specjalny system "studiów eleastycznych". Polega to na tym, ża każdy z
    przedmiotów ma przyznaną pewną liczbę tzw. jednostek dydaktycznych,
    najczęściej proporcjonalną do liczby godzin zajęć. Podstawowym warunkiem
    wymaganym przez uczelnię jest aby suma jednostek dydaktycznych w każdym
    semestrze z wybranych przez studenta przedmiotów była równa 20. Pozwala
    to na odejście od sztywnego planu zajęć narzucanego przez wydział i
    samodzielne konstruowanie planu (i programu) studiów przez studenta
    (oczywiście w pewnych granicach wyznaczanych obraną specjalnością)

    Dodatkowo, każdemu z przedmiotów przyznana została pewna liczba tzw.
    jednostek kosztu (ta znów jest proporcjonalna do liczby godziny zajęć
    innych niż wykłady, czyli ćwiczeń labolatoriów itp.). Liczba ta
    kształtuje się najczęściej w granicach 15 - 45. Sens istnienia tych
    jednostek polega na tym, że w przypadku niezaliczenia przedmiotu i jego
    powtarzania student musi zapłacić kwotę (jednostki_kosztu) x (stawka_za_
    jednostkę_ustalana_corocznie_przez_rektora). Obecnie stawka ta wynosi
    10 zł, co oznacza, że kwota do zapłacenia za niezaliczony przedmiot
    najczęściej wynosi kilkaset złotych.
    Oczywiście nie sprzeciwiam się istnieniu takiego systemu, w końcu
    podatnicy nie muszą płacić za to że się komuś nie chce uczyć :)

    Ale do rzeczy. Na ostatnim semestrze studiów student powinien generalnie
    zajmować się pisaniem pracy magisterskiej i istnieje możliwość że
    wszelkie inne przedmioty zostają zaliczone wcześniej. Niemniej pracą
    uczelni kieruje system komputerowy, który w momencie
    kiedy zauważy, że student nie wziął 20 jednostek automatycznie skreśla
    go z listy studentów. Aby coś takiego uniemożliwić wprowadzone zostały
    2 wirtualne przedmioty "Praca dyplomowa" i "Edycja Pracy" mający w sumie
    właśnie 20 jednostek. Przedmiot nie posiada żadnych zajęć planowych,
    polega właściwie na indywidualnych kontaktach z promotorem pracy.
    Dokładnie rok temu zadeklarowałem owe przedmioty. Oczywiście nie zadałem
    sobie trudu przeczytania regulaminu, ale o tym zaraz.

    Różnie w życiu się poukładało (praca, ślub) i mimo deklaracji nie
    przystąpiłem do przedmiotu, ani razu nie udałem się do promotora, ani
    nie przejawiłem żadnej aktywności w tym względzie, odkładając pracę
    magisterską na rok. Oczywiście system przedmiotów mi nie zaliczył
    i zażądał zapłaty, które stały się wymagalne gdyż właśnie zamierzam
    się bronić. Nie było by w tym nic strasznego gdyby nie to że
    owe wirtualne przedmioty mają ... 240 jednostek kosztu co pomnożone
    przez stawkę daje 2400 zł o których piszę na początku.

    Pytanie teraz czy można się jakoś bronić? Czy miał ktoś z Was jakieś
    doświadczenia w walce z uczelnią o opłaty?

    I tak:
    - opłaty wg. mnie zostały znacznie zawyżone; w przypadku przedmiotów
    zwykłych naliczanie odbywa się wg. zasady: 1 godzina zajęć tygodniowo =
    15 jednostek kosztu, oznacza to że przedmiot wymaga obecności na uczelni
    przez 240/15 = 16 godzin! Co więcej oznacza to że na uczelni ktoś się
    studentem przez te 16 godzin zajmuje co jest fikcją!

    - w semestrze, w którym miałem te przedmioty zadeklarowane nie
    przystąpiłem do nich; nikt nie przepracował przez to nawet godziny
    (ani promotor, ani Pani W Dziekanacie) - jak pisałem przedmiot jest
    wirtualny;

    - regulamin studiów nic nie mówi o zasadach ustalania opłat; zapewne
    istnieją jakieś szczegółowe rozporządzenia, ale niewykluczone że
    nie jest łatwo do nich dotrzeć;

    - sprawa wygląda na zwyczajne wyciągactwo pieniędzy :(

    Chciałbym prosić o jakąś pomoc (niekoniecznie za darmo, no ale taniej
    niż opłata :)).

    Pozdrawiam.

    PS. Poczty z adresu nie czytam, kontakt: j...@k...net








  • 2. Data: 2003-09-22 13:00:53
    Temat: Re: Opłaty za niezaliczone przedmioty na uczelni [dlugie]
    Od: "poilkj" <p...@g...pl>

    Napisz wyżej do Ministerstwa, to jest naciąganie rzeczywistosci do systemu
    komputerowego, który ktos skopał.



  • 3. Data: 2003-09-22 13:27:52
    Temat: Re: Opłaty za niezaliczone przedmioty na uczelni [dlugie]
    Od: Kuba <j...@y...com>

    poilkj wrote:
    > Napisz wyżej do Ministerstwa, to jest naciąganie rzeczywistosci do systemu
    > komputerowego, który ktos skopał.

    Fakt. Ale zauważ, że wysokość opłaty została z premedytacją wywindowana
    tak wysoko. Można sobie przecież wyobrazić, że takie wirtualne
    przedmioty mają koszt 0 i nie ma problemu.

    Pytanie tylko czy można to jakoś ugryźć? Czy uczelnie nie mają
    dowolności w ustalaniu wysokości opłat, choćby to były i przedmioty
    wirtualne? Czy warto wogóle tracić czas i nerwy, czy zwyczajnie
    potulnie zapłacić, cieszyć się dyplomem, a kredyt ~2000PLN nie jest
    znów taki wielki....
    Dodam, że system funkcjonuje już wiele lat i "spóźnieni" zasilają
    cały czas uczelnię w gotówkę.

    K.


strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1