Mam malutki problem, wyglada to tak :
W grudniu 2001 zlozylam pozew o rozwod, opieke nad dziecmi i alimenty, w
czerwcu tego roku sad wydal wyrok o rozwodzie bez orzekania o winie, opieke
nad 2 chlopcow 4 i 3 lata powierzyl mi, zasadzil alimenty w wysokosci 800 zl
czyli po 400 zl na kazde dziecko. Wyglada to tak, ze ojciec dzieci zabiera
je do siebie jak twierdzi jak ma czas, alimenty tez placi praktycznie jak
chce nie patrzac na termin wyznaczony przez sad. Wszystko byloby moze dobrze
i nie byloby problemu gdyby nie fakt ze w maju tego roku stracilam prace i
jestem praktycznie bez dochodow, wynajmuje mieszkanie i zaczyna byc ciezko z
finansami.
Pomijam fakt, ze po 10 latach spedzonych razem zabral z naszego wspolnego
dorobku tyko rzeczy swoje i dzieci. Zostawilam mu dom, samochod, firme. On ,
jego konubina i jej corka zajmuja nasze wspolne mieszkanie. Wyglada to tak
ze co miesiac musze prosic o cos co sie dzieciom nalezy, jak proszenie o
jalmuzne. To jest wrecz zenujace i dosc meczace. Prosze pomozcie


Moje pytanie brzmi:
1.Czy majac wyrok sadu o alimentach i wysokosci ich powinnam sie udac do
Komornika czy Funduszu Alimentacyjnego?
2. Czy jesli sad nie naliczyl alimentow wstecz to liczy sie je od momentu
wplywu pozwu do sadu, czy moze od momentu wydania wyroku?
Pozdrawiam
Aneta