eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 60

  • 51. Data: 2003-06-23 15:09:34
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "Boni Sulkowski" <b...@d...com>

    "stavi" <s...@p...onet.pl> wrote in message

    > _Nie_ twierdziłem, że właściciel nie powinien mieć _żadnych_
    obowiązków.
    > Ale dla mnie wpis do księgi wieczystej (_jednoznaczny_) + płacone
    podatki
    > ( a to są _obowiązki_ ) to powinien być 100% argument przeciwko _ktoś
    sobie
    > mówi_.

    Księga wieczysta obecnie nie jest jakimś wielkim obowiązkiem, idzie
    prawie 'z automatu'. IMHO księga i podatek to powinien być argument
    rzędu 90% ;-)

    > To niby po co jest ksiega wieczysta? Tylko po to, żeby państwo
    wiedziało,
    > kogo z podatków łupić ?
    > Już zrozumiałem, że nie można niektórych przekonać, że skoszona trawa
    _nie_
    > powinna mieć znaczenia w konfrontacji z księgą wieczystą.

    Księgi wieczyste tylko tak się nazywają. Można je zniszczyć, fałszować
    wpisy, mogą być nieuczciwi notariusze i geodeci, można wymuszać umowy.
    Dlatego IMHO sensowne, że ostatnie słowo ma sąd, nawet jeśli świadkowie
    mówią o trawie, a nie księga.

    >> Chciałeś powiedzieć - 'wszystkich nas okradało', skoro dotyczyło
    > tak, chciałem tak powiedzieć "wszystkich nas okradło". Przepraszam,
    moje
    > niedociągnięcie.
    > Tylko chodziło mi o skalę tej kradzieży. [...]
    > ? Przynajmniej dla mnie to jest różnica :(, no chyba, że nosisz w
    kieszeni
    > 50k na drobne wydatki :)

    Muszę sprawdzić kieszenie ;-)

    A serio - to co proponujesz, jest może i miłe dla ciebie czy dla mnie,
    dla pojedyńczego człowieka, ale IMHO eroduje całą etykę i ekonomię tego
    kraju. Bo niby 'ukraść 50000 zet' to 'ukraść 50000 zet', odpowiada się
    za 50zet, tylko że nagle okazuje się, że można je ukraść tak, że nikt,
    łącznie z okradanym, tego nie bierze poważnie. Bo poważnie bierzesz jak
    tobie ukradną 50kzet, jak nam ukradną, to przecież tylko grosze.
    <dygresja ON> I może dlatego Finlandia czy Dania jest tam, a Polska tu
    ;-)))
    <dygresja OFF>

    > I wcale nie uważam, że okradanie podatników to pikuś! i że to nie jest
    > złodziejstwo! (nigdzie tak nie napisałem) Tylko co 'gorsze' oceniam po
    tym,
    > na ile ludzie zostają okradzeni.

    No właśnie to mnie bawi, że już nie po tym, ilu zostało okradzionych.
    BTW ja trochę znałem i pracowałem jednego z 'motorów' afery a. (hint:
    IIRC jedyny dotychczas skazany przed Trybunałem Stanu ;-), więc może
    dlatego mi nie robi takiej różnicy, ilu jest okradzionych, jeden, dwu
    czy milion. Ważne ile ukradziono.

    > stavi
    --
    Boni


  • 52. Data: 2003-06-24 02:40:13
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: maHo <l...@m...com.pl>

    On Mon, 23 Jun 2003 12:39:51 +0200, Cavallino wrote:
    [ciach]
    > Spoko, nie tylko Ciebie to wkurza.
    > Choćby 2000 prawników gadało, że niesprawiedliwość jest dobra bo
    > państwa stosują ją od 2000 lat to i tak każdy normalny człowiek
    > będzie wiedział czy coś jest sprawiedliwe i uczciwe, czy wręcz
    > przeciwnie.

    z drugiej strony, jak bardzo sprawiedliwe by się chciało ustanowić prawo,
    to zawsze z w jakimś przypadku będzie niesprawiedliwe.
    wg. mnie(lajkonika prawniczego) prawo(nawet to z tych gorszych) jest o
    wiele bardziej sprawiedliwe, jeżeli do niego dochodzą dobre obyczaje.
    bez dobrych obyczajów jest tylko zbiorem słów o niedobrych skutkach.

    pozdrav
    maHo

    --
    lukasz shift-2 mach.com.pl,http://www.lukasz.mach.com.pl
    gg://1612670 jabber://m...@j...org jabber://m...@j...org
    icq://136281200 motto://"nie dziel skarbu póki smok zipie"



  • 53. Data: 2003-06-24 06:44:20
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "Cavallino" <k...@...pl>


    Użytkownik "Boni Sulkowski" <b...@d...com> napisał w
    wiadomości news:

    > Księgi wieczyste tylko tak się nazywają. Można je zniszczyć, fałszować
    > wpisy, mogą być nieuczciwi notariusze i geodeci, można wymuszać umowy.
    > Dlatego IMHO sensowne, że ostatnie słowo ma sąd, nawet jeśli świadkowie
    > mówią o trawie, a nie księga.

    Bo sędzia to obowiązkowo jest uczciwy.
    Nikt nie słyszał o przypadkach w Poznaniu kiedy sędzina za łapówę umożliwiła
    przejęcie kilku kamienic na podstawie sfałszowanych testamentów?
    Sprawa się rypła chyba przy piątej....

    Kto zapewni że miejscowy sędzia który rozstrzyga sprawę o zasiedzenie między
    miejscowym złodziejem a właścicielem z daleka będzie bezstronny?



  • 54. Data: 2003-06-24 06:45:51
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "Cavallino" <k...@...pl>


    Użytkownik "maHo" <l...@m...com.pl> napisał w wiadomości
    news:pan.2003.06.24.02.40.12.996146@mach.com.pl...
    > On Mon, 23 Jun 2003 12:39:51 +0200, Cavallino wrote:
    > [ciach]
    > > Spoko, nie tylko Ciebie to wkurza.
    > > Choćby 2000 prawników gadało, że niesprawiedliwość jest dobra bo
    > > państwa stosują ją od 2000 lat to i tak każdy normalny człowiek
    > > będzie wiedział czy coś jest sprawiedliwe i uczciwe, czy wręcz
    > > przeciwnie.
    >
    > z drugiej strony, jak bardzo sprawiedliwe by się chciało ustanowić prawo,
    > to zawsze z w jakimś przypadku będzie niesprawiedliwe.

    Oczywiście że tak.
    I dlatego wcale nie trzeba kodyfikowac na siłę każdego przypadku.
    A już kodyfikować w ten sposób, który NADMIAR interpretacji pozostawia
    sądowi - to jeszcze gorsze rozwiązanie.

    > wg. mnie(lajkonika prawniczego) prawo(nawet to z tych gorszych) jest o
    > wiele bardziej sprawiedliwe, jeżeli do niego dochodzą dobre obyczaje.

    Tyle że często wcale nie bywa o nie opierane.



  • 55. Data: 2003-06-24 07:18:43
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "stavi" <s...@p...onet.pl>

    > Księga wieczysta obecnie nie jest jakimś wielkim obowiązkiem, idzie
    > prawie 'z automatu'. IMHO księga i podatek to powinien być argument
    > rzędu 90% ;-)

    wcale nie 'prawie z automatu', a poza tym trzeba za nią dużo zapłacić.
    90% to i tak powinno być znacznie wiecej niż 10%, ale może sędziowie na
    miernych lub łapówkach podstawówkę skończyli :)

    > Księgi wieczyste tylko tak się nazywają. Można je zniszczyć, fałszować
    > wpisy, mogą być nieuczciwi notariusze i geodeci, można wymuszać umowy.
    > Dlatego IMHO sensowne, że ostatnie słowo ma sąd, nawet jeśli świadkowie
    > mówią o trawie, a nie księga.

    tak, ale ja nie mówiłem o przypadkach 'przestępczych' gdy ktoś coś
    sfałszuje. W takim wypadku jak najbardziej powinien się sąd wypowiedzieć.
    Tylko o przypadku gdy zasiadujący zgadza się z księgą, bo wie co chce
    zasiedzieć :)

    pozdr.,
    stavi



  • 56. Data: 2003-06-24 07:30:03
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "Cavallino" <k...@...pl>


    Użytkownik "Marcin Szeffer" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:

    > > Mam nadzieję, że z powodu, że użyłem tyle razy słowa 'złodziejstwo', nie
    > > nazwą mnie największym nudziarzem tej grupy :))
    >
    > Ryzyko takie istnieje. :)
    > Ale Cavallino jest bardziej na to narażony. Grozi mu zarzut radykała,
    > a kto wie co gorsze ;)

    Nie kryję że moje poglądy są często radykalne.
    Nie zamierzam ich też zmieniać z tego powodu, że komuś to nie odpowiada.



  • 57. Data: 2003-06-24 09:49:01
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "Ali Gator" <a...@i...pl>

    Użytkownik "Marcin Szeffer" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:bd8tnk$pl6$6@news.onet.pl...
    > Wiesz, odtego banknotu znalezionego na ulicy też ktoś zapłacił podatek.

    A jak udowodni? Z działką wszystko jasne, a z banknotem o konkretnych
    numerach? ;-)

    Pzdr

    A.



  • 58. Data: 2003-06-24 10:06:39
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "stavi" <s...@p...onet.pl>

    > > a co to znaczy _każdą_ czynność ????
    > wniesienie pozwu o ochronę własności, wydanie rzeczy,
    > zabezpieczenie roszczenia, żdanie zwrotu wydanych korzyści, jeżeli
    > posiadacz był w złej wierze. I nawet, jeżeli roszczenie
    > zostanie oddalone (nie odrzucone) to okres do zasiedzenia
    > biegnie na nowo.

    hm... jestem jeszcze niedouczony, ale czym się różni oddalenie od odrzucenia
    ?
    Bo jeśli jedno jest takie, że sąd tego nawet nie rozpatruje, to to jest
    najłatwiejszy sposób na wybrnięcie z zasiedzenia. (o ile rzeczywiście jest
    tak, że w obu przypadkach bieg zasiedzenia się przerywa). Wystarczy wymyśłić
    jakieś konkretne bzdury, nawet obraźliwe, nawet za to zapłacić jakąś karę na
    dom dziecka i sąd tego nie rozpatrzy i zasiedzenie biegnie od nowa ??


    > Nie, bo trzeba z roszczeniem wystąpić przeciw każdoczesnemu
    > posiadaczowi.

    wiem :), tylko, że kiedyś (zanim się douczyłem) myślałem, że jak każde, to
    każde i jak otrzymałem spadek, to znowu przestałem się tym interesować.
    Wiem, wiem, mój błąd w świetle tego super oczywistego, uczciwego prawa.


    > Mój dziadek sam nabył działkę przed II wś w Szczyrku.
    > Nie mam, ani mój dziadek też nie miał pretensji do tego,

    A mi się płakać chce, jak wiem, że ktoś sobie od ust odjął, zeby kupić
    działkę, a potem mu to ukradziono. I ja mam o to pretensje. (nie wszyscy
    mają dużo pieniędzy i dla niektórych kupno działki wiąże się z wyrzeczeniem)



    > Kurczę, ale dzieci rosną, nie? To trzeba było sobie zrobić zdjęcie z
    > dzieckiem, swoim, sąsiada, z drzewem, które też wyrosło, no cokolwiek,
    > czego się nie da odwrócić i odtworzyć :)

    teraz to ja wiem :(


    > > To że komuś coś pokaże, to nie znaczy, że tym władam.
    > I nie znaczy też, że nie władasz. Jak z tym kimś idziesz granicą działki i
    > wskazujesz, że to jeszcze jest moje to zachowujesz się jak właściciel.
    > Czyli władasz. Wykonujesz władzę właściciela.

    teoretycznie, a w praktyce zależy od uznaniowości sądu! i to jest złe!


    > Ale to nie wina instytucji zasiedzenia, tylko stronniczego sądu.
    > A nie kwestionuję, że stronniczy sędziowie są.

    właśnie dlatego chcę prawa, które wyeliminuje uznaniowość a tym samym
    'złych' sędziów. Zawsze się jakiś złodziej znajdzie, taka jest natura
    ludzka, ale należy z tym walczyć ograniczając im możliwości przestępst.


    > Zatem wieszanie psów na instytucji zasiedzenia tylko dlatego,
    > że sąd był wredny nie znajduje uzasadnienia.

    Moim zdaniem znajduje. Jakby w ustawie było podatki <=> brak zasiedzenia, to
    jakikolwiek zły sędzia mógłby mnie w **** pocałować. Zgadza się ?


    > Równie dobrze można zastosować taką argumentację
    > do wszystkich przepisów prawa, bo zawsze znajdzie się jakiś
    > przekupny sędzia, policjant, prokurator/sąsiad, ktokolwiek.

    i powinno się, jeśli można ograniczyć korupcyjność (możliwość wykorzystania
    go do przestępst) prawa to powinno to się zrobić, a nie liczyć na to, że
    wszyscy będą uczciwi. Jakby wszyscy byli uczciwi to nie trzebaby prawa!


    > Już wykazaliśmy chyba, że to nie prawo złodziejskie, tylko sędzia był
    > stronniczy. Zatem nie instytucja zasiedzenia winna.

    Samo w sobie zasiedzenie _nie_ jest złe. Tylko prawo, które reguluje _jak i
    kiedy_ się coś zasiedzi.


    > Postawienie płotu jest oznaką władania.

    wiem, ale czy to znaczy, że jak samochód w garażu to nie mogą Ci go ukraść,
    a jak na parkingu to mogą ?


    > A gdzie odnotowane, na mapie czy zaznaczone w terenie?
    > I czy sąsiad uznał przed Wami, że działka jest wasza?
    > Bo jeśłi przed urzędem uznał, że działka jest Wasza,
    > to od daty tego uznania dopiero rozpoczyna się ponownie
    > bieg do zasiedzenia,.

    hm.. no tu się można sprzeczać, bo on uznał granice (administracyjne)
    działki (czyli, że my jesteśmy wpisani w ksiegę) a nie, ze my tą działką
    władamy. To różnica. Sam pisałeś, ze zasiedzenie przerywa się przez czynność
    przed sądem _przeciwko niemu_, a nie taką ogólną, jak wytyczenie granic, czy
    sprawa spadkowa.

    > Stąd, jeśli takie uznanie było, a nie przytoczyłeś tego przed sądem,
    > i nie podniosłeś w apelacji, to wkopałeś. Ja bym jeszcze próbował
    > zrobić wznowienie postępowania....

    jak już wcześniej pisałem, nie przegrałem sprawy, tylko sprzedałem po 1/4
    ceny rynkowej. Teraz to już i tak po zabawie.


    > Trzeba było spróbować skorzystać z dozwolonej samopomocy z
    > art. 432 kc. Jak by to z sensem poukładać, miałbyś prawo zastawu
    > na krowie. ;)

    tak na poważnie, zastanawiałem się, czy nie na szybko (zanim zdąży założyć
    sprawę w sądzie) płot tam postawić, pomijam sprawę, że byłoby to niezgodne z
    prawem, bo najpierw musiałbym mu spawę o wydanie rzeczy założyć. Tylko, że
    wystarczy, ze udowodni, że 30 lat skończyło się wcześniej i by jeszcze miał
    płot za darmo :(

    > > czysta teoria, tak samo, jak adwokata można zaskarżyć o niewłaściwe
    > > staranie się :)))
    > Nie taka znowu teoria. W Katowicach znany mi jest przypadek

    jeden przypadek, kontra ilość prawników * ilość lat ich pracy * ilość spraw
    rocznie ? Wybacz, ale nie będę tego więcej komentował.


    > Pole do nadużyć powstaje, jak człowiek jest skłonny do nadużyć.

    i gdy prawo mu na to pozwala

    > A skoro sędzia po chamsku był stronniczy, to żadne prawo, nawet
    > zniesienie zasiedzenia by tu nic nie dało. Dowodziłby, że grunt zawsze

    dałoby, dało...

    > był ich, a znaki graniczne "kłamliwi świadkowie chyłkiem podstępnie
    > przestawili".

    no chyba sam się zgodzisz, że to byłoby mu _znaaaacznie_ trudniej udowodnić.
    A taką sprawę to zawsze można teraz założyć, a jednak nikt nie robi,
    chociaż nie ma szans na zasiedzenie (bo np. kradnie trawę od 10 lat). A
    nawet gdyby mu się udało, to uszczknąłby 5% działki góra, a nie 100%.
    To już inna klasa problemu.


    > A może dałoby się ją otworzyć? Może były sąsiad liczy na to, że olejesz
    > sprawę?

    j.w. sprzedałem wcześniej.

    > ....jak już do niej serca nie masz...

    mam serce, mam, jakbym spotkał tego ****** w ciemnej uliczce to ....... Jak
    to mówią, przyjdzie kryska na matyska :)


    Mam jeszcze jedno pytanie (bo już nie pamietam): czy jeśli przerwie się
    zasiedzenie przed sądem, np. na dzisiaj, to czy zasiadujący może dowodzić,
    że te 30 lat minęło rok temu i na tej podstawie uzyska prawo do zasiedzenia?

    pozdr.,
    stavi

    PS. zajrzyjcie jeszcze na inny post o tytule zasiedzenie



  • 59. Data: 2003-06-24 12:03:37
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: "Marcin Szeffer" <s...@p...onet.pl>

    Użytkownik "stavi" <s...@p...onet.pl> napisał
    w wiadomości news:bd9731$le2$1@news.onet.pl...

    > > > a co to znaczy _każdą_ czynność ????
    > > wniesienie pozwu o ochronę własności, wydanie rzeczy,
    > > zabezpieczenie roszczenia, żdanie zwrotu wydanych korzyści, jeżeli
    > > posiadacz był w złej wierze. I nawet, jeżeli roszczenie
    > > zostanie oddalone (nie odrzucone) to okres do zasiedzenia
    > > biegnie na nowo.
    >
    > hm... jestem jeszcze niedouczony, ale czym się różni oddalenie od
    odrzucenia
    > ?

    Odrzucenie to tak, jakby w ogóle pozew/wniosek nie został
    nigdy wniesiony, Odrzucenie wniosku jest np. spowodowane
    wniesieniem go po zakreślonym terminie, ustalonym ustawą względnie
    innym aktem.
    Oddalenie polega na tym, że sąd przyjmuje pozew/wniosek (czyli jakieś tam
    żądanie, np. przeciwko komuś) do rozpoznania (rozpatrzenia) i albo
    go uznaje (czyli uznaje twoje roszczenie) albo oddala (czyli uznaje zarzuty
    przeciwnika). I nawet oddalenie jest skuteczną czynnością przed sądem
    ponieważ, pomimo oddalenia roszczenia sąd rozpoznawał je ponieważ
    uznał, iż posiadasz legitymację procesową czynną czyli możesz występować
    w procesie jako powód/wnioskodawca, a roszczenie spełnia przesłanki
    do bycia rozstrzygniętym przez sąd.

    > Bo jeśli jedno jest takie, że sąd tego nawet nie rozpatruje, to to jest
    > najłatwiejszy sposób na wybrnięcie z zasiedzenia. (o ile rzeczywiście jest
    > tak, że w obu przypadkach bieg zasiedzenia się przerywa). Wystarczy
    wymyśłić
    > jakieś konkretne bzdury, nawet obraźliwe, nawet za to zapłacić jakąś karę
    na
    > dom dziecka i sąd tego nie rozpatrzy i zasiedzenie biegnie od nowa ??

    Roszczenie musi pozostawać w związku z wykonywaniem prawa własności
    i nie może być odrzucone, a co najwyżej odalone i powinno dotyczyć
    w jakimś zakresie spornego kawałka. Np. sąsiad pasie krowy na Twojej
    łące, której nie uprawiasz. Wnosisz więc pozew o odszkodowanie za zeżartą
    przez krowy trawę. A sąd oddala Twoje roszczenie, uzasadniając, iż
    nie poniosłeś szkody, bo i tak nigdy trawy nie sprzedawałeś nikomu.
    Masz więc oddalenie roszczenia, ale niejako władztwo nad rzeczą
    potwierdzone.

    [...]
    > > > To że komuś coś pokaże, to nie znaczy, że tym władam.
    > > I nie znaczy też, że nie władasz. Jak z tym kimś idziesz granicą działki
    i
    > > wskazujesz, że to jeszcze jest moje to zachowujesz się jak właściciel.
    > > Czyli władasz. Wykonujesz władzę właściciela.
    >
    > teoretycznie, a w praktyce zależy od uznaniowości sądu! i to jest złe!

    Było nie było - zgodnie z zasadą trójpodziału władzy Monteskiusza
    w końcu sąd jest trzecią władzą w tym kraju...

    > > Ale to nie wina instytucji zasiedzenia, tylko stronniczego sądu.
    > > A nie kwestionuję, że stronniczy sędziowie są.
    >
    > właśnie dlatego chcę prawa, które wyeliminuje uznaniowość a tym samym
    > 'złych' sędziów. Zawsze się jakiś złodziej znajdzie, taka jest natura
    > ludzka, ale należy z tym walczyć ograniczając im możliwości przestępst.

    To nie to samo. Raczej nie należy usuwać uznaniowości, bo jest to
    niemożliwe. Natomiast IMO inne powinny być kryteria wyboru sędziów.

    > > Zatem wieszanie psów na instytucji zasiedzenia tylko dlatego,
    > > że sąd był wredny nie znajduje uzasadnienia.
    >
    > Moim zdaniem znajduje. Jakby w ustawie było podatki <=> brak zasiedzenia,
    to
    > jakikolwiek zły sędzia mógłby mnie w **** pocałować. Zgadza się ?

    W zasadzie tak. Z tym, że <luźne dywagacje> byłaby to z kolei furtka
    dla niepłacenia podatków gruntowego, od nieruchomości, rolnego etc....
    W końcu podatek masz obowiązek płacić, więc urząd go z ciebie przymusem
    ściągnie, w trybie egzekucji w administracji. Z kolei trzeba by było zmienić
    prawo w taki sposób, aby czas ściągania przymusowego podatków
    (czyli ich egzekucji)było równoznaczne z okresem do zasiedzenia, ale kiedy
    ten czas miałby płynąć? Od rozpoczęcia egzekucji? Od wydania tytułu
    wykonawczego? od rozpoczęcia pierwszej czynności zmierzającej do egzekucji?
    To byłoby tworzenie całkiem nowej, _niesprawdzonej_ instytucji, powodującej
    lawinowe zmiany w innych gałęziach. Byłby nowy bajzel doktrynalny,
    brak orzecznictwa i literatury, wypracowanej praktyki, </luźne dywagacje>
    IMO - bez sensu. Najprościej wydłużyć okres do zasiedzenia lub/i zmienić
    kryteria powoływania sędziów, ponieważ to ma najmniejszy wpływ
    na prawo materialne.

    > > Równie dobrze można zastosować taką argumentację
    > > do wszystkich przepisów prawa, bo zawsze znajdzie się jakiś
    > > przekupny sędzia, policjant, prokurator/sąsiad, ktokolwiek.
    >
    > i powinno się, jeśli można ograniczyć korupcyjność (możliwość
    wykorzystania
    > go do przestępst) prawa to powinno to się zrobić, a nie liczyć na to, że
    > wszyscy będą uczciwi. Jakby wszyscy byli uczciwi to nie trzebaby prawa!

    Ale nie każda metoda jest dobra i skuteczna. Należy starać się sięgać
    do środków, które same w sobie nie będą szkodliwe w inny sposób
    przy likwidowaniu korupcji/nieuczciwości.
    >
    > > Już wykazaliśmy chyba, że to nie prawo złodziejskie, tylko sędzia był
    > > stronniczy. Zatem nie instytucja zasiedzenia winna.
    >
    > Samo w sobie zasiedzenie _nie_ jest złe. Tylko prawo, które reguluje _jak
    i
    > kiedy_ się coś zasiedzi.

    To też nie jest złe. Winny był sędzia, który wydał wyrok, jaki wydał,
    a był stronniczy, bo orzekał na rzecz swoich. Zatem - powtarzam
    raz jeszcze - kryterium oboru sędziego nawaliło, a nie zasiedzenie.

    > > Postawienie płotu jest oznaką władania.
    >
    > wiem, ale czy to znaczy, że jak samochód w garażu to nie mogą Ci go
    ukraść,
    > a jak na parkingu to mogą ?

    IMO nieprawidłowa analogia. Raczej tak, że jeśli zostawisz otwarty samochód
    i z niego nie korzystasz, stosi sobie całe miesiące/lata to złodziejowi może
    przyjść do głowy, że go porzuciłeś. Z tym, że ruchomości w złej wierze
    nie da się zasiedzieć, więc jeśli złodziej podejrzewał, że mimo wszystko
    auta nie porzuciłeś, to nigdy nie nabędzie jego własności, bo będzie w złej
    wierze.
    Co innego, gdyby na. zastał samochód na wysypisku, czy w złomowni.
    Tu miałby prawo przypuszczać, że auto zostało wyrzucone i byłby w
    dobrej wierze, więc nie byłby złodziejem.
    W stosunku do nieruchomości nie da się ustalić, czy została porzucona,
    w zależności od miejsca jej pozostawienia, więc ustanowiono
    mechanizm wykazania władztwa nad rzeczą przez jakiś tam okres.

    > > A gdzie odnotowane, na mapie czy zaznaczone w terenie?
    > > I czy sąsiad uznał przed Wami, że działka jest wasza?
    > > Bo jeśłi przed urzędem uznał, że działka jest Wasza,
    > > to od daty tego uznania dopiero rozpoczyna się ponownie
    > > bieg do zasiedzenia,.
    >
    > hm.. no tu się można sprzeczać, bo on uznał granice (administracyjne)
    > działki (czyli, że my jesteśmy wpisani w ksiegę) a nie, ze my tą działką
    > władamy. To różnica. Sam pisałeś, ze zasiedzenie przerywa się przez
    czynność
    > przed sądem _przeciwko niemu_, a nie taką ogólną, jak wytyczenie granic,
    czy
    > sprawa spadkowa.

    Ale pisałem też, że uznanie przed właściwym _organem_.
    A urząd gminy jest takim organem. W końcu to UG zatwierdza
    granice działki i nanosi je na mapy geodezyjne.

    > > Stąd, jeśli takie uznanie było, a nie przytoczyłeś tego przed sądem,
    > > i nie podniosłeś w apelacji, to wkopałeś. Ja bym jeszcze próbował
    > > zrobić wznowienie postępowania....
    >
    > jak już wcześniej pisałem, nie przegrałem sprawy, tylko sprzedałem po 1/4
    > ceny rynkowej. Teraz to już i tak po zabawie.

    Jak to, sprzedałeś, to znaczy, że skoro sprzedałeś z granicami temu
    sąsiadowi,
    to on uznawał, te granice, zatem uznał, że jesteś właścicielem.
    Ale skoro już poszło, to koniec imprezy....a mogła być fajna zabawa...
    Inna sprawa, że nabywca działki przejmuje od Ciebie wszelkie związane z nią
    roszczenia...

    > > Trzeba było spróbować skorzystać z dozwolonej samopomocy z
    > > art. 432 kc. Jak by to z sensem poukładać, miałbyś prawo zastawu
    > > na krowie. ;)
    >
    > tak na poważnie, zastanawiałem się, czy nie na szybko (zanim zdąży założyć
    > sprawę w sądzie) płot tam postawić, pomijam sprawę, że byłoby to niezgodne
    z
    > prawem, bo najpierw musiałbym mu spawę o wydanie rzeczy założyć. Tylko, że
    > wystarczy, ze udowodni, że 30 lat skończyło się wcześniej i by jeszcze
    miał
    > płot za darmo :(

    Ano, fakt. Ale miałeś uznanie przez niego granic, więc może okres do
    zasiedzenia
    jeszcze nie minął.

    [...]
    > > Pole do nadużyć powstaje, jak człowiek jest skłonny do nadużyć.
    >
    > i gdy prawo mu na to pozwala
    >
    > > A skoro sędzia po chamsku był stronniczy, to żadne prawo, nawet
    > > zniesienie zasiedzenia by tu nic nie dało. Dowodziłby, że grunt zawsze
    >
    > dałoby, dało...

    żeby zabić pchłę to można utopić całego psa, tylko po co, skoro
    pies jest dobry, a tylko pchła wredna, a ją samą można też utłuc?
    To jest wszystko kwestia doboru środków do osiągnięcia celu.
    Po raz któryś piszę, że nie instytucja zasiedzenia jest winna, tylko
    człowiek. Wg Twojej zasady trzeba by całe prawo zlikwidować,
    bo przecież w każdej sprawie sędzia może być stronniczy.
    Ba! Zlikwidować sądy! Sądźmy się sami! :D

    > > był ich, a znaki graniczne "kłamliwi świadkowie chyłkiem podstępnie
    > > przestawili".
    >
    > no chyba sam się zgodzisz, że to byłoby mu _znaaaacznie_ trudniej
    udowodnić.

    Ale łatwiej zmienić sędziego, czy kryteria doboru sędziów, niż połowę
    prawa materialnego. Po co dziecko z kąpielą wylewać?

    [...]
    > > ....jak już do niej serca nie masz...
    >
    > mam serce, mam, jakbym spotkał tego ****** w ciemnej uliczce to .......
    Jak
    > to mówią, przyjdzie kryska na matyska :)

    Kup coś obok i zasiedź mu ;)

    > Mam jeszcze jedno pytanie (bo już nie pamietam): czy jeśli przerwie się
    > zasiedzenie przed sądem, np. na dzisiaj, to czy zasiadujący może dowodzić,
    > że te 30 lat minęło rok temu i na tej podstawie uzyska prawo do
    zasiedzenia?

    Tak.
    Bieg zasiedzenia trzeba przerwać w jego trakcie, a nie po upływie.
    Inaczej on to prawo już uzyskał, a sądowe orzeczenie stanowi
    _tylko_ potwierdzenie jego nabycia. _CHYBA, ŻE dotychczasowy
    właściciel, będący uczestnikiem postępowania, wykaże w postępowaniu,
    że okres ten w jakimś tam momencie został przerwany.

    > PS. zajrzyjcie jeszcze na inny post o tytule zasiedzenie

    Zobaczę. Ale nie wiem, czy mi sił wystarczy....:)

    --
    shroeder


  • 60. Data: 2003-06-25 19:56:22
    Temat: Re: Czy rozpoczynac konflikt z sasiadem...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Tue, 24 Jun 2003, Marcin Szeffer wrote:
    [...]
    >+ IMO nieprawidłowa analogia. Raczej tak, że jeśli zostawisz otwarty samochód
    >+ i z niego nie korzystasz, stosi sobie całe miesiące/lata to złodziejowi może
    >+ przyjść do głowy, że go porzuciłeś. Z tym, że ruchomości w złej wierze
    >+ nie da się zasiedzieć,

    Ale da się kupić. Od złodzieja, znaczy. I po kilku latach samochód
    "przestaje być kradziony" :]
    Chodzi mi o to, że nie wszędzie tak jest (choćby w Niemczech) :)
    Nie wiem czy i jak u nich z zasiedzeniem, niemniej instytucja
    zasiedzenia budzi jednak pewne wątpliwości.
    "Wziął i ma" - jakby to powiedzieć... ;>

    A tak BTW - ciekawa dyskusja :), thx. za komentarze.

    pozdrowienia, Gotfryd
    (chwilowo niezainteresowany materialnie :) tematem)

strony : 1 ... 5 . [ 6 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1