eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › szkody w sklepie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 89

  • 11. Data: 2010-12-22 10:53:17
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: Tomasz Chmielewski <t...@n...wpkg.org>

    On 22.12.2010 11:46, Andrzej Ława wrote:
    > W dniu 21.12.2010 22:32, .B:artek. pisze:
    >
    >> Popatrz na to od drugiej strony: prowadzisz sklep, masz coś na wystawie
    >> i dziecko to niszczy, nawet przypadkowo. Ciebie nie obchodzi czy
    >> przypadkiem czy nie, czy dziecko czy dorosły, tylko obchodzi Cię, że
    >> jesteś w plecy ileś tam setek złotych.
    >
    > Trzeba było prawidłowo zabezpieczyć ekspozycję.

    I mniej wiecej taki punkt widzenia przedstawil mi kiedys kierownik
    pewnej duzej sieci handlowej: "jak ktos wjedzie wozkiem w te wszystkie
    butelki wodki ustawione w piramide, czy straci lokciem telewizor
    wystajacy z polki, to niestety jestesmy w plecy, bo towar nie zostal
    prawidlowo wyeksponowany/zabezpieczony".


    --
    Tomasz Chmielewski
    http://wpkg.org


  • 12. Data: 2010-12-22 10:53:23
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "Misiek" <p...@o...pl>


    Użytkownik "P_ablo" <o...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:4d111903$0$22796$65785112@news.neostrada.pl...
    > Witam
    > Przytoczę Wam tekst z jednego forum oto on:
    >
    > " Pojechalismy do sklepu żeby kupic jeszcze prezenty. Chcieliśmy im kupic
    > zestaw dwóch filiżanek do esspresso. No i tam weszliśmy do tego sklepu.
    > Szukaliśmuy ale nic nie było więc już wychodziliśmy. Na samym środku
    > sklepu stała taka wysepka z półkami z pukładanymi talerzami, świecznikami
    > i wazonami - wszystko oczywiście ze szkła. Nagle syn potknął się o tę
    > wysepkę i żrzucił jeden talerz, wazon i świecznik. Poniewaz talerz był od
    > 12-elementowego serwisu obiadowego więc pani kazała nam zapłacić za całość
    > i wyniosło nas to 1000zł . "
    >
    > Ogólnie zapłacili te 1000 zł , nie chcieli ich wypuścić ze sklepu i tu
    > moje pytanie czy mieli taki obowiązek czy taki sklep ma prawo żądać
    > zapłaty za przypadkowe zniszczenie towaru jeszcze w dodatku przez małe
    > dziecko. Jak to wygląda ze strony prawnej ? Czy da sie jeszcze coś z tym
    > zrobić ? Czy takie sklepy nie sa ubezpieczone na taką ewentualność?

    1. zaplacili? to powini otrzymac "reszte" tego serwisu. Poniekad kupili
    serwis z ktorego dziecko "przez nieuwage" stluklo jedna czesc.

    2. Potknal sie o wysepke? Czyli mozna domniemywac, iz nie byly zapewnione
    odpowiednie "bezkolizyjne" przejscia, dojscia itd. A - byc moze - sprzedawca
    nawet celowo wlasnie tak poustawial ekspozycje, by mu potlukli czesc i...
    "sprzedawal" w ten sposob "straszaki" zalegajace w magazynie (czy to z
    powoidu brzydoty czy to z powodu wysokiej ceny).

    3. Czy mieli prawo legitymowac? Sadze ze nie, nie sa do takich czynnosci
    uprawnieni. Mogli co najwyzej zatrzymac do przybycia Policji - tylko na
    jakiej podstawie? hmmm Nic tu nie wymysle :-) Moze na podstawie zniszczenia
    ekspozycji (nieumyslnej co prawda, ale jednak).

    4. "za szkody spowodowane przez dzieci odpowiadaja rodzice" - cokolwoiek to
    znaczy :-)


  • 13. Data: 2010-12-22 10:55:24
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: Maddy <m...@e...com.pl>

    W dniu 22-12-2010 11:26, kam pisze:
    > W dniu 2010-12-21 22:32, .B:artek. pisze:
    >> A to takie dziwne, że jak ktoś (czy jego dziecko) coś zniszczy, to
    >> należy tą szkodę wyrównać? Odpowiedzialność za szkody poczynione przez
    >> małoletnie dziecko ponoszą prawni opiekunowie dziecka, czyli w tym
    >> wypadku rodzice.
    >
    > to nie do końca jest prawdą
    >
    >> Popatrz na to od drugiej strony: prowadzisz sklep, masz coś na wystawie
    >> i dziecko to niszczy, nawet przypadkowo. Ciebie nie obchodzi czy
    >> przypadkiem czy nie, czy dziecko czy dorosły, tylko obchodzi Cię, że
    >> jesteś w plecy ileś tam setek złotych.
    >
    > pytanie na ile przyczyniłeś się do powstania szkody...

    Obsługa sklepu musi brać pod uwagę, że będą chodzili po sklepie ludzie.
    Właściwie to na tym się cały biznes opiera - żeby ludzie przychodzili i
    kupowali. I żeby ich było jak najwięcej.
    Więc wyrokowanie w takiej sprawie nie jest proste.

    Gdyby to działało automatycznie - winien ten kto zrzucił - byłby to
    niezły paten na pozbycie się niechodliwego towary (pod warunkiem że
    tłukący) - ustawić toto jako promocję na środku sklepu, w chwiejnej
    równowadze, tak żeby łatwo był zrzucić.
    I łapać nieostrożnych. Czysty biznes...


    --
    *** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

    Magdalena "Maddy" Wołoszyk
    JID m...@e...com.pl
    GG: 5303813


  • 14. Data: 2010-12-22 11:02:30
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: Maddy <m...@e...com.pl>

    W dniu 22-12-2010 11:53, Misiek pisze:
    >
    > 4. "za szkody spowodowane przez dzieci odpowiadaja rodzice" - cokolwoiek
    > to znaczy :-)

    Zaledwie tyle, że gdyby na miejscu zdarzenia był dorosły, to naprawienia
    szkody można żądać od niego. A skoro to dziecko, to naprawy żądać można
    tylko do rodziców, bo dziecka nie pozwiesz cywilnie.

    Ale na ustalenie, kto jest winien szkodzie - kupujący czy kierownik
    sklepu - ta kwestia akurat nie wpływa.

    --
    *** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

    Magdalena "Maddy" Wołoszyk
    JID m...@e...com.pl
    GG: 5303813


  • 15. Data: 2010-12-22 17:01:24
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "frank drebin" <b...@v...pl>

    P_ablo wrote:
    > Witam
    > Przytoczę Wam tekst z jednego forum oto on:
    >
    > " Pojechalismy do sklepu żeby kupic jeszcze prezenty. Chcieliśmy im
    > kupic zestaw dwóch filiżanek do esspresso. No i tam weszliśmy do tego
    > sklepu. Szukaliśmuy ale nic nie było więc już wychodziliśmy. Na samym
    > środku sklepu stała taka wysepka z półkami z pukładanymi talerzami,
    > świecznikami i wazonami - wszystko oczywiście ze szkła. Nagle syn
    > potknął się o tę wysepkę i żrzucił jeden talerz, wazon i świecznik.
    > Poniewaz talerz był od 12-elementowego serwisu obiadowego więc pani
    > kazała nam zapłacić za całość i wyniosło nas to 1000zł . "
    >
    > Ogólnie zapłacili te 1000 zł , nie chcieli ich wypuścić ze sklepu i
    > tu moje pytanie czy mieli taki obowiązek czy taki sklep ma prawo
    > żądać zapłaty za przypadkowe zniszczenie towaru jeszcze w dodatku
    > przez małe dziecko. Jak to wygląda ze strony prawnej ? Czy da sie
    > jeszcze coś z tym zrobić ? Czy takie sklepy nie sa ubezpieczone na
    > taką ewentualność? Natalia

    Jak czytam grupowych speców, to mi się nóż w kieszeni otwiera.
    Wszyscy mądrzy, dopóki sami nie poniosą straty.

    1. Jeżeli towar jest ustawiony gęsto, tak że istnieje możliwość uszkodzenia,
    to nie wchodzimy między ten towar.
    To chyba jasne?
    No chyba że są jakieś ustawy (być może są) precyzujące minimalną szerokość
    przejścia w sklepie i można się na to powołać.
    Jeżeli nie ma to sorry Winetou a jeżeli nie podobają ci się takie sklepy?
    To nie wchodź, nie ma przymusu

    2. Jeżeli dziecko spowodowało szkodę to rodzic odpowiada za to.
    Sklep to nie jest plac zabaw, gdzie dziecko można sobie puścić samopas.
    I tłumaczenie, że dziecko nie chciało nie ma znaczenia.

    Kilka analogii:
    Jeżeli swoim samochodem uszkodzimy inny samochód - płacimy. I nie ma
    tłumaczenia że nie chciałem, że było ciasno, ślisko czy nie zauważyłem.
    Logiczne.

    Jeżeli jakieś dziecko uszkodzi przykładowo twój drogi płaszcz (sukienkę,
    torebkę) bo się np. ganiało po sklepie czy w innym miejscu nie przeznaczonym
    do tego, to też trzeba pokryć stratę.

    I to jest tzw. zwykła przyzwoitość.
    Niestety ten nasz ścierwiarski naród tego nie może pojąć.
    My możemy kogoś narazić na stratę, nas nigdy.
    --
    Nigdy nie kłóć się z głupcem, ludzie mogą nie dostrzec różnicy.


  • 16. Data: 2010-12-22 17:08:44
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 12/22/2010 11:01 AM, frank drebin wrote:
    >
    > 1. Jeżeli towar jest ustawiony gęsto, tak że istnieje możliwość
    > uszkodzenia, to nie wchodzimy między ten towar.
    > To chyba jasne?

    Nie.
    Jeśi towar ustawiony jest gęsto, ze idąc alejką można go niechcacy
    potracić, to problem sklepu, a nie klienta.



    > No chyba że są jakieś ustawy (być może są) precyzujące minimalną
    > szerokość przejścia w sklepie i można się na to powołać.
    > Jeżeli nie ma to sorry Winetou a jeżeli nie podobają ci się takie sklepy?
    > To nie wchodź, nie ma przymusu

    ble
    jak sobie sklep nie potrafi ułożyć towaru tak, zeby nie spadł, to niech
    zabierze sie za fryzjerstwo,a sklep zamknie.


    >
    > 2. Jeżeli dziecko spowodowało szkodę to rodzic odpowiada za to.

    nieprawda.



    > Sklep to nie jest plac zabaw, gdzie dziecko można sobie puścić samopas.
    > I tłumaczenie, że dziecko nie chciało nie ma znaczenia.

    ma znaczenie.


    >
    > Kilka analogii:
    > Jeżeli swoim samochodem uszkodzimy inny samochód - płacimy. I nie ma
    > tłumaczenia że nie chciałem, że było ciasno, ślisko czy nie zauważyłem.
    > Logiczne.

    gowniana analogia.
    raczej powiniens podac przyklad, ze jak zostawisz nieoswietlony samochod
    na poboczu autostrady i ktos ci go rozwali, a przy okazji siebie to nie
    dosc, ze sobie bedziesz musial sam samochod naprawic, to jeszcze to
    jeszcze z twojego OC (lub kieszenie) pojdzie leczenie i naprawa tego
    drugiego.

    w zasadzie sie powinni w sklepie cieszyc, ze to dziecku na łeb nie spadło.


    >
    > Jeżeli jakieś dziecko uszkodzi przykładowo twój drogi płaszcz (sukienkę,
    > torebkę) bo się np. ganiało po sklepie czy w innym miejscu nie
    > przeznaczonym do tego, to też trzeba pokryć stratę.

    jak uszkodzi celowo to mozemy ewentualnie podyskutowac.
    A i to nie jest takie oczywiste.


    >
    > I to jest tzw. zwykła przyzwoitość.
    > Niestety ten nasz ścierwiarski naród tego nie może pojąć.
    > My możemy kogoś narazić na stratę, nas nigdy.


    hmm, jakby to podsumowac. bzdury do kwadratu.


  • 17. Data: 2010-12-22 17:37:21
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "frank drebin" <b...@v...pl>

    witek wrote:
    > On 12/22/2010 11:01 AM, frank drebin wrote:
    >>
    >> 1. Jeżeli towar jest ustawiony gęsto, tak że istnieje możliwość
    >> uszkodzenia, to nie wchodzimy między ten towar.
    >> To chyba jasne?
    >
    > Nie.
    > Jeśi towar ustawiony jest gęsto, ze idąc alejką można go niechcacy
    > potracić, to problem sklepu, a nie klienta.
    >
    >
    >
    >> No chyba że są jakieś ustawy (być może są) precyzujące minimalną
    >> szerokość przejścia w sklepie i można się na to powołać.
    >> Jeżeli nie ma to sorry Winetou a jeżeli nie podobają ci się takie
    >> sklepy? To nie wchodź, nie ma przymusu
    >
    > ble
    > jak sobie sklep nie potrafi ułożyć towaru tak, zeby nie spadł, to
    > niech zabierze sie za fryzjerstwo,a sklep zamknie.
    >
    >
    >>
    >> 2. Jeżeli dziecko spowodowało szkodę to rodzic odpowiada za to.
    >
    > nieprawda.
    >
    >
    >
    >> Sklep to nie jest plac zabaw, gdzie dziecko można sobie puścić
    >> samopas. I tłumaczenie, że dziecko nie chciało nie ma znaczenia.
    >
    > ma znaczenie.
    >
    >
    >>
    >> Kilka analogii:
    >> Jeżeli swoim samochodem uszkodzimy inny samochód - płacimy. I nie ma
    >> tłumaczenia że nie chciałem, że było ciasno, ślisko czy nie
    >> zauważyłem. Logiczne.
    >
    > gowniana analogia.
    > raczej powiniens podac przyklad, ze jak zostawisz nieoswietlony
    > samochod na poboczu autostrady i ktos ci go rozwali, a przy okazji
    > siebie to nie dosc, ze sobie bedziesz musial sam samochod naprawic,
    > to jeszcze to jeszcze z twojego OC (lub kieszenie) pojdzie leczenie i
    > naprawa tego drugiego.
    >
    > w zasadzie sie powinni w sklepie cieszyc, ze to dziecku na łeb nie
    > spadło.
    >
    >>
    >> Jeżeli jakieś dziecko uszkodzi przykładowo twój drogi płaszcz
    >> (sukienkę, torebkę) bo się np. ganiało po sklepie czy w innym
    >> miejscu nie przeznaczonym do tego, to też trzeba pokryć stratę.
    >
    > jak uszkodzi celowo to mozemy ewentualnie podyskutowac.
    > A i to nie jest takie oczywiste.
    >
    >
    >>
    >> I to jest tzw. zwykła przyzwoitość.
    >> Niestety ten nasz ścierwiarski naród tego nie może pojąć.
    >> My możemy kogoś narazić na stratę, nas nigdy.
    >
    >
    > hmm, jakby to podsumowac. bzdury do kwadratu.

    bzdury to ty chłopie piszesz.
    Najlepsza jest twoja analogia niewidocznego samochodu zaparkowanego w
    niedozwolonym miejscu z towarem ułożonym w jasno oświetlonym sklepie..

    No i rozumiem, że powiedzenie "zwykła przyzwoitość" jest ci obca.
    Smutne.

    --
    Nigdy nie kłóć się z głupcem, ludzie mogą nie dostrzec różnicy.


  • 18. Data: 2010-12-22 18:00:41
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl>

    P_ablo wrote:
    > Witam
    > Przytoczę Wam tekst z jednego forum oto on:
    >
    > " Pojechalismy do sklepu żeby kupic jeszcze prezenty. Chcieliśmy im
    > kupic zestaw dwóch filiżanek do esspresso. No i tam weszliśmy do tego
    > sklepu. Szukaliśmuy ale nic nie było więc już wychodziliśmy. Na samym
    > środku sklepu stała taka wysepka z półkami z pukładanymi talerzami,
    > świecznikami i wazonami - wszystko oczywiście ze szkła. Nagle syn
    > potknął się o tę wysepkę i żrzucił jeden talerz, wazon i świecznik.
    > Poniewaz talerz był od 12-elementowego serwisu obiadowego więc pani
    > kazała nam zapłacić za całość i wyniosło nas to 1000zł . "
    >
    > Ogólnie zapłacili te 1000 zł , nie chcieli ich wypuścić ze sklepu i
    > tu moje pytanie czy mieli taki obowiązek czy taki sklep ma prawo
    > żądać zapłaty za przypadkowe zniszczenie towaru jeszcze w dodatku
    > przez małe dziecko. Jak to wygląda ze strony prawnej ? Czy da sie
    > jeszcze coś z tym zrobić ? Czy takie sklepy nie sa ubezpieczone na
    > taką ewentualność?

    Zabawne że w tym wątku wypowiadają sami rzecznicy gównianych sklepów.

    imho jeśli towar był ustawiony tak że stwarzał swoim sposobem ułożenia
    zagrożenie dla klientów to nie sklep powinien dostać odszkodowanie tylko
    sklep powinien zostać pozwany przez rodziców.

    A co by było gdyby ta zastawa pokaleczyła dziecko? też byli by winni
    rodzice?

    imho byli zbyt mało asertywni, powinni byli wezwać policję i zgłosić że
    obsługa sklepu stworzyła zagrożenie dla klientów, przez niebezpiecznie
    ustawioną ekspozycję.


  • 19. Data: 2010-12-22 18:02:25
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>

    W dniu 22-12-2010 01:32, m4rkiz pisze:
    > nic tylko ustawic monitoring i wykladac porcelane za grube tysiace na
    > podloge

    Jak ktoś nie patrzy gdzie lezie...

    > nieprawda, jest tam afair stwierdzenie o nalezytej starannosci, w opisanej
    > sytuacji to rownie dobrze 'sklep' moglby odpowiadac za stworzenie
    > zagrozenia

    Art. 427 Kodeksu cywilnego: [w nawiasach moje komentarze]
    Kto z mocy ustawy [rodzic] lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad
    osobą, której z powodu wieku [dziecko] albo stanu psychicznego lub
    cielesnego winy poczytać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia
    szkody wyrządzonej przez tę osobę, chyba że uczynił zadość obowiązkowi
    nadzoru albo że szkoda byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu
    nadzoru.

    Innymi słowy, jakby rodzic dziecka upilnował, to by nie weszło w
    wystawę. I trudno argumentować, że dziecko jest małe i wystawy nie
    widziało.


    > wystawa powinna byc tak zorganizowana zeby nie zagrazala malym dzieciom

    No plisss... A jak mały gamoń piłką wybije szybę w oknie, to szyby
    powinny być takiej klasy, by wytrzymały kopnięcie piłką z odległości 3
    metrów przez dziecko do lat 16 ? A jak dziecko zarysuje czymś (nawet
    przypadkowo) stojący na ulicy samochód, to wina kierowcy, że parkuje
    auto w zasięgu dzieci?


    --
    .B:artek.


  • 20. Data: 2010-12-22 18:39:24
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>

    Dnia 2010-12-22 19:02, Użytkownik .B:artek. napisał:

    >> nieprawda, jest tam afair stwierdzenie o nalezytej starannosci, w
    >> opisanej
    >> sytuacji to rownie dobrze 'sklep' moglby odpowiadac za stworzenie
    >> zagrozenia
    >
    > Art. 427 Kodeksu cywilnego: [w nawiasach moje komentarze]
    > Kto z mocy ustawy [rodzic] lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad
    > osobą, której z powodu wieku [dziecko] albo stanu psychicznego lub
    > cielesnego winy poczytać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia
    > szkody wyrządzonej przez tę osobę, chyba że uczynił zadość obowiązkowi
    > nadzoru albo że szkoda byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu
    > nadzoru.
    >
    > Innymi słowy, jakby rodzic dziecka upilnował, to by nie weszło w
    > wystawę. I trudno argumentować, że dziecko jest małe i wystawy nie
    > widziało.

    Gdyby nie pilnował i poszedł np. na piwo to owszem.
    W tym przypadku nie należy się z powodu: "albo że szkoda byłaby
    powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru."
    Jak chcesz to możesz udowodnić że nadzór był nie staranny.
    :-)

    >> wystawa powinna byc tak zorganizowana zeby nie zagrazala malym dzieciom
    >
    > No plisss... A jak mały gamoń piłką wybije szybę w oknie, to szyby
    > powinny być takiej klasy, by wytrzymały kopnięcie piłką z odległości 3
    > metrów przez dziecko do lat 16 ? A jak dziecko zarysuje czymś (nawet
    > przypadkowo) stojący na ulicy samochód, to wina kierowcy, że parkuje
    > auto w zasięgu dzieci?

    Ale w tym przypadku dziecko nie grało w sklepie piłką tylko
    "Nagle syn potknął się o tę wysepkę" jak rozumiem przy przechodzeniu
    obok. Wystawa była źle zabezpieczona skoro można się było o nią
    potknąć i skoro w wyniku potknięcia coś się rozbiło.


    Pozdrawiam

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1