witam,

Przeżyłem dziś bardzo niemiłą przygodę. Jadąc samochodem z całą rodziną
drogą przez las miałem bardzo bliskie spotkanie z dzikiem. Efekt - dzik padł
martwy, ale ja mam skasowany cały przód, co raczej mocno zaboli mnie
finansowo. Wkurzony, i pełen emocji wezwałem policję, która spisała protokół
z zdarzenia, zrobiłem kilka zdjęć rozbitego samochodu i ciała dzika. Byłem
przekonany że należy zarządać od Koła Łowieckiego, któremu podlega dany
teren - odszkodowania (choćby częściowego) za poniesione straty. Teraz, po
kilku godzinach zaczynam się zastanawiać na chłodno jakie mam szanse.

Czy ktoś z Was próbował dochodzić swych praw w takiej lub podobnej sprawie?
Koledzy (koleżanki) prawnicy - co byście zrobili na moim miejscu? Myślałem
aby najpierw spróbować ugody, a później ewentualnie pójść do sądu.
Argumentacja? Koło łowieckie czerpie zyski ze zwierzyny leśnej (np.
"dewizowy odstrzał"), nawet mięso zabitego dzika zostało przez nich
wykorzystane. Dlaczego to ja mam wyłącznie ponosić konsekwencje przebywania
tych zwięrząt w lesie i wypływających stąd zagrożeń dla uczestników ruchu
drogowego.......:-((

byłbym wdzięczny za wszystkie słowa porady, mogą pomóc mnie oraz innym
osobom, które spotka taki problem :-)))

pozdrawiam
janusz