eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › koniec najmu, zwrot kaucji
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 3

  • 1. Data: 2003-06-23 17:05:36
    Temat: koniec najmu, zwrot kaucji
    Od: "Mattie" <m...@N...gazeta.pl>

    Cześć
    Wiem, problem był na tej grupie poruszany niejednokrotnie, czytałem w
    archiwum. Ale mimo to opiszę wam moją sytuację prosząc już nawet nie o ścisłą
    poradę prawną ale raczej o poradę co wy, ludzie bardziej obeznani z systemem
    prawnym w naszym kraju, byście zrobili na moim miejscu.

    Wynajmuję mieszkanie od 3 lat. Przy wynajmie (byłem jeszcze wtedy strasznie
    zielony) podpisałem standardową umowę jednej z większych agencji
    nieruchomości bez wnikania w jej szczegóły. Jednym z jej punktów była
    konieczność uiszczenia kaucji w wysokości równowartości 300 USD - na tamte
    pieniądze prawie 1400 zł. Kaucja oczywiście miała zapobiegać ponad
    normatywnemu zniszczeniu tudzież temu że się oddalę bez płacenia rachunków.
    Żadne zniszczenie przez te 3 lata nie nastąpiło (nie licząc pękniętego
    jednego kafelka w łazience i małej rysy na umywalce), wszystkie rachunki
    płaciłem zawsze karnie bez dnia zwłoki...

    Zamierzam sie wyprowadzić z tego mieszkania z końcem lipca. Zapowiedziałem to
    właścicielowi kilka miesięcy temu. Od początku zacząłem dyskusję z nim na
    temat zwrotu kaucji, bo znając go i jego chytrość na pieniądze, byłem pewien
    że ze zwrotem będzie problem. Niestety umowa nie zabezpiecza mojego prawa do
    zwrotu kaucji zbytnio - mówi tylko że ma być zwrócona po koniecznych
    potrąceniach i tyle. Próbowałem go przekonać do idei że nie zapłacę czynszu
    za lipiec na poczet zwrotu kaucji - reakcja "nie bo nie", jakiej się zresztą
    spodziewałem. Co więcej domaga się ode mnie abym mieszkanie przed
    opuszczeniem pomalował, nie przyjmując do wiadomości że zarówno w KC jak i w
    naszej umowie jest mowa o "normalnym zużyciu" i to że ściany po 3 latach nie
    są już bielutkie to nie moja wina (tylko co najwyżej jego bo na pewno malował
    najtańszą farbą jaką dało się kupić). Co do malowania to już mu
    zapowiedziałem że na pewno tego nie zrobię, dałem mu ksero z KC z
    podkreślonymi paragrafami, mówiąc ze jak tego nie rozumie to niech się zapyta
    prawnika a jak nie wie co to naturalne zużycie to niech sobie kupi słownik
    języka polskiego. Ale tak naprawdę to nie myślę by on tego nie zrozumiał - to
    są tylko podchody co by tu zrobić by nie oddać mi pieniędzy... I liczenie że
    a nuż naiwny odmaluje mu mieszkanie za free. Generalnie jedyna rzecz na jaką
    się póki co umówiliśmy to to, że na koniec lipca zrobimy obchód spisując
    wszelkie ewentualne straty i wyliczymy ile z kaucji ewentualnie mu się
    należy. Ale ja już wiem jak ten obchód będzie wyglądał. Bedzie "O, panie tu
    na tej umywalce jest wielka rysa (ma może 1cm), to ta umywalka to jest już do
    wyrzucenia, to bedzie z 500 zł". I tak dalej, każdy pretekst dobry byle nie
    oddać pieniędzy...

    I co wy byście zrobili na takiego dziada? Ja widzę kilka scenariuszy ale
    przyznam że żaden dobry:

    1. Nie zapłacić czynszu za lipiec za tydzień mówiąc że nie mam pieniędzy i że
    rozliczymy się na koniec miesiąca. Niby pomysł prowadzący do celu (no bo co
    mi zrobi jak powiem że nie mam pieniędzy, przecież mu nie urodzę...). Ale nie
    chciałbym się zniżać do jego poziomu no i dawać mu argumentów że jestem też
    nie w porządku. Takze chyba odpada.

    2. Na ostateczne rozliczenie przyjść z młotkiem i kilkoma puszkami farby w
    sprayu z myślą że jak chcą mieć szkody za 1400 zł to będą mieli. Bardzo mnie
    kusi ten scenariusz powiem.

    3. Nic nie kombinować, podejść do sprawy uczciwie, wysprzątać przed odbiorem
    mieszkanie na glanc i.... co? Jak mam się zachowywać by ewentualnie potem na
    drodzę sądowej móc odzyskać pieniądze? Co robić w momencie jak gościu mówi ze
    to jest wielkie zniszczenie warte 500 zł a to jest mała rysa na umywalce?
    Uwiecznić całosć kamerą? W sumie można... A moze zaprosić kogoś na ten
    odbiór? Chętnie. Ale kogo? Każdemu będzie można zarzucić stronniczość... Jak
    pisać protokół odbioru w momencie jak na przykład ja twierdzę że coś jest
    dobre (nie przekracza "normalnego zużycia" przez 3 lata) a gosciu twierdzi że
    to jest całkiem zniszczone i do wyrzucenia i że potrąca za to 500 zł?

    W sumie to najchętniej bym kazał mu się wypchać tymi pieniędzmi, nawyzywał od
    złodziei, nastraszył sądem i urzędem skarbowym. Ale cholera trzęsie mnie że
    taki złodziej na mnie zarobi....

    Dzięki za każdą opinię
    Mateusz

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 2. Data: 2003-06-23 17:24:50
    Temat: Re: koniec najmu, zwrot kaucji
    Od: "Jarosław Matejczuk" <j...@j...net>


    Użytkownik "Mattie" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    news:bd7c10$mn0$1@inews.gazeta.pl...
    > Cześć
    > 1. Nie zapłacić czynszu za lipiec za tydzień mówiąc że nie mam pieniędzy i
    że
    > rozliczymy się na koniec miesiąca. Niby pomysł prowadzący do celu (no bo
    co
    > mi zrobi jak powiem że nie mam pieniędzy, przecież mu nie urodzę...). Ale
    nie
    > chciałbym się zniżać do jego poziomu no i dawać mu argumentów że jestem
    też
    > nie w porządku. Takze chyba odpada.

    sugeruję wersje nr 1 o ile oczywiście jest tak jak piszesz i jesteś czysty
    jak łza,
    zawiadom właściciela na piśmie o takim proponowanym sposobie zakończenia
    najmu,
    zrób sam protokół i oględziny, może być z jakimś swiadkiem i tyle,
    jeżeli gość jest faktycznie taki uciążliwy to postaw go przed faktami
    dokonanymi i już,
    w końcu najgorsze co może sie stać to wyeksmituje cie ale to trwać będzie
    kilka lat,

    pzdr.
    JarekM



  • 3. Data: 2003-06-23 23:39:48
    Temat: Re: koniec najmu, zwrot kaucji
    Od: Marcin Debowski <a...@n...net>

    In article <bd7c10$mn0$1@inews.gazeta.pl>, Mattie wrote:
    > 3. Nic nie kombinować, podejść do sprawy uczciwie, wysprzątać przed odbiorem
    > mieszkanie na glanc i.... co? Jak mam się zachowywać by ewentualnie potem na
    > drodzę sądowej móc odzyskać pieniądze? Co robić w momencie jak gościu mówi ze
    > to jest wielkie zniszczenie warte 500 zł a to jest mała rysa na umywalce?
    > Uwiecznić całosć kamerą? W sumie można... A moze zaprosić kogoś na ten

    Aparatem, zwykłym na kliszę. Całość (w tym w tle osoby dokonujące
    odbioru), a w szczególności rzeczy sporne. Kamera też się w sumie przyda
    jakby gościu zaczął robić duże cyrki.

    > odbiór? Chętnie. Ale kogo? Każdemu będzie można zarzucić stronniczość... Jak

    Dlaczego? Wziąć choćby i znajomego. On będzie świadkiem, a nie
    rzeczoznawcą. Poświadczy potem ewentualnie w sądzie o stanie ogólnym
    mieszkania w momencie odbioru i o tym kiedy sam odbiór miał miejsce. Do
    rozstrzygania czy rysa na umywalce uprawnia do jej wymiany czy nie będzie
    służyła dokumentacja fotograficzna.

    > pisać protokół odbioru w momencie jak na przykład ja twierdzę że coś jest
    > dobre (nie przekracza "normalnego zużycia" przez 3 lata) a gosciu twierdzi że
    > to jest całkiem zniszczone i do wyrzucenia i że potrąca za to 500 zł?

    No to dacie wyraz swoim odmiennym opiniom w protokole, gdzie zaznaczysz
    również, że sporządzona została dokumentacja fotograficzna stanu ogólnego
    mieszkania i owych spornych usterek.

    --
    Marcin

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1