eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawodzieci sasiadow › dzieci sasiadow
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.atman.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.g
    azeta.pl!not-for-mail
    From: "Robert" <f...@g...pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: dzieci sasiadow
    Date: Wed, 18 Jun 2003 00:25:06 +0200
    Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
    Lines: 74
    Message-ID: <bco4b4$2kj$1@inews.gazeta.pl>
    NNTP-Posting-Host: 81.210.9.154
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1055888549 2707 81.210.9.154 (17 Jun 2003 22:22:29 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Tue, 17 Jun 2003 22:22:29 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
    X-Priority: 3
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
    X-User: fafankulo
    X-MSMail-Priority: Normal
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:150932
    [ ukryj nagłówki ]

    Witam grupowiczów.
    Sprawa jest przykra, ciągnie się od dluższego czasu i chciałbym ją w końcu
    zamknąć. Pozwole sobie zacząć tak:

    Akt I "Konflikt sąsiedzki"

    Swego czasu moja rodzina weszła w konflikt z sąsiadami, choć trafniejsze
    byłoby stwierdzenie, że sąsiedzi rozpoczęli konflikt z moją rodziną. "Samych
    swoich" wszyscy oglądali, więc chyba nie muszę dodawać że poszło o jakąś
    pierdołę. Jak to w takich przypadkach. Sąsiedzi w pewnym momencie przegięli,
    zaczeli używać "słów", skończyło się w sądzie. Wyrok na naszą korzyść. Nie
    to jest jednak najważniejsze, przejdźmy więc teraz do...

    Aktu II "Dzieci sąsiadów".

    Dodam, że miejscem akcji jest małe miasteczko, osiedle domków, każdy ma po
    ładne kilkanaście(dziesiąt) arów ogrodu. Wymarzone miejsce zabaw dla dzieci.
    Niestety, w kartezjańskich umysłach sąsiadów narodził się chytry pomysł, że
    jeśli oni nie mogą, to niech zemsty za upokorzenie (niekorzystny wyrok w
    sądzie) dokonają dzieci. A więc dokonują. Wygląda to tak, że każdego
    wieczoru na ulicy pod naszym domem odbywa się mecz piłkarski/bieganiny/bóg
    wie co jeszcze okraszone potwornym darciem ryja. Sceny te z lubością
    obserwuje wisząca na płocie/siedząca w oknie sąsiadka. Jej zadaniem jest
    kontrolowanie, aby dzieci skończyły drzeć ryja o odpowiedniej porze i nie
    narażały rodziców na wtopę z powodu zakłócenia porządku. Faktem jest, że
    przed czy po 22 to darcie ryja niezwykle uciążliwe. Istotną informacją może
    być to, że dzici bawią się na terenie będącym ulicą, przeznaczonym do
    poruszania się pojazdami a nie gier i zabaw. Cała akcja toczy się od ponad
    roku. W zeszłe wakacje spiąłem się, odwiedziłem burmistrza (efektem pismo
    definiujące pojęcie ulicy, określające jednoznacznie, że teren gdzie dzieci
    drą ryja takową ulicą jest, ładna, czerwona pieczątka z napisem burmistrz),
    dyrektor szkoły (sąsiadka jest nauczycielką i uznałem że jako taka powinna
    mieć mniejsze zapędy co do wykorzystywania dzieci w konfliktach dorosłych),
    radnych, policję itd. Wszytko na spokojnie, argumenty, duże podwórka, dzieci
    mają dużo miejsca do zabawy, nie muszą tego robić pod moim domem, itd, itp.
    Na trochę się uspokoiło, aby teraz powrócić ze zdwojoną siłą.
    Nawet gdyby mi się chciało, to fizycznie nie mam czasu na powtarzanie
    zeszłorocznej trasy burmistrz -> szkoła->radni-> policja. Nie chcę też
    zostawiać matki i reszty rodziny samych sobie z tym problemem, bo widzę że
    tracą przez to zdrowie i nerwy. Tym bardziej że są osobami starszymi, sami
    sobie z tą sytuacją nie poradzą. Matka jest chora na serce (zabrzmiało
    trochę jak rzewna opowiastka rodem z holiłód, niestety taka jest prawda) i
    ma już klasyczne objawy nerwicy. Ostatnim razem zagrałem miekko, chodziłem,
    tłumaczyłem, że to jest uciążliwe, prosiłem o opamiętanie. Teraz
    powiedziałem "pass", zagramy inaczej...

    Akt III - "Co robić?"

    No właśnie drodzy grupowicze, chciałbym abyscie pomogli mi go napisać. Jak
    sprawić, aby te dzieci przeniosły się ze swoim darciem ryja do swoich dużych
    ogrodów, na pobliskie łąki, gdziekolwiek, byle nie pod moim domem. Po jakiej
    linii pójść? Bawią się na drodze (wykroczenie w/g kodeksu drogowego)?
    Zakłócają spokój (starają się kończć ok 22.30-23)? No co? Pewnie się skończy
    w sądzie bo dla sąsiadów argument, że ich dzieci zakłócają kilku starszym
    osobom spokój jest wyraźnie powodem do radosci i sygnałem do intensyfikacji
    działań. Jeśli oskarżę ich o coś, jakie dowody zebrać? Mam aparat cyfrowy,
    kamerę, czy taka dokumentacja wystarczy?
    To jak, pomożecie napisać ten akt sztuki? Uwierzcie, nie jest miło co kilka
    dni rozmawiać przez telefon z zaryczaną matką, która błaga abym przyjechał i
    coś zrobił bo ona już tego nie wytrzyma. Zwracam się do Was, bo chcę tą
    sprawę załatwić przy pomocy narzędzi prawnych. Na "metody ludowe" zawsze
    przyjdzie czas.

    pozdrawiam
    Robert

    BTW. Największy szlag mnie trafia, kiedy sobie pomyslę że znowu w tym
    miesiącu zapłacę podatek z którego część pójdzie na pensję dla szanownej
    sąsiadki (żeby ci medno w gardle stanęło)



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1