eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › dywagacje teoretyczne - jak komus sie nudzi ;)
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 15

  • 11. Data: 2004-12-05 01:10:39
    Temat: Re: dywagacje teoretyczne - jak komus sie nudzi ;)
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Robert Tomasik wrote:

    >>Miałem na myśli kwotę kradzieży...
    >
    > A co to za kwota? Bo po prostu nie wiem, co rozumiesz pod tym pojęciem. Z
    > kradzieżą z reguły łączy się wielkość strat.

    Przykładowa hipotetyczna sytuacja: ktoś się włamał do sklepiku i
    podwędził np. 25 paczek chrupek po 4 złote sztuka.

    I wśród tych 25 paczek znalazł kila par 'banknotów' (któraś z firm miała
    taką promocję, że w paczkach były niby-połowy banknotów euro i jak ktoś
    zebrał lewą i prawą tego samego nominału, to dostawał prawdziwy banknot
    - od 5 do 500 euro).

    Idzie z tym do siedziby, dostaje kasę, a potem idzie wyrównać straty
    sklepikarzowi, przyznając się do wszystkiego (niech będzie że w
    obecności policjanta). No i niech będzie, że jeszcze połowę różnicy
    między stratami a wygraną.

    [ciach]

    > A nie. No prawowitemu właścicielowi się należy oczywiście. Pod warunkiem, ze
    > się go uda znaleźć. Losy w większej ilości, to jednak giną zanim zostaną
    > sprzedane, więc z reguły nikt nie jest prawowitym właścicielem wygranej. Ale
    > co do zasady masz racje. Jeśli by to skradziono komuś, kto wziął udział w
    > grze, to oczywiście jemu by się nagroda należała.

    No właśnie - ale w tej hipotetycznej sytuacji właścicielem był
    właściciel sklepiku - który i tak by tych paczek nie otwierał, więc w
    tej sytuacji nawet okradziony właściciel sklepiku będzie 'do przodu'.

    Sytuacja mocno wydumana ale jak pisałem - to tylko takie
    umysłowo-gimnastyczne dywagacje ;)

    Swoją szosą to 'wygrywanie' polegało na wysłaniu połówek poleconym na
    skrytkę pocztową prowadzących konkurs, a prawdziwa kasa miała przyjść
    pocztą - w sumie wszystko wygląda na niewąski kant, bo infolinia to
    numer 0-300 (tutaj dodatkowe pytanie: jak oni by mi udowodnili, że ja
    nie wysłałem pustego listu, a jak ja mógłbym im udowodnić, że wysłałem z
    kompletem połówek).


  • 12. Data: 2004-12-05 18:29:59
    Temat: Re: dywagacje teoretyczne - jak komus sie nudzi ;)
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:cotn6p$33e$1@news2.ipartners.pl...

    > Idzie z tym do siedziby, dostaje kasę, a potem idzie wyrównać straty
    > sklepikarzowi, przyznając się do wszystkiego (niech będzie że w
    > obecności policjanta). No i niech będzie, że jeszcze połowę różnicy
    > między stratami a wygraną.
    >
    Co nie zmieni faktu, że popełnił przestępstwo. Może mieć wpływ na wielkość
    kary jedynie.

    > No właśnie - ale w tej hipotetycznej sytuacji właścicielem był
    > właściciel sklepiku - który i tak by tych paczek nie otwierał, więc w
    > tej sytuacji nawet okradziony właściciel sklepiku będzie 'do przodu'.

    Nie, właściciel sklepu właścicielem losa nie był. Byłby, jakby kupił te
    chrupki z zamiarem spożycia. A tak, to i tak najpewniej by nigdy nie
    wiedział, że tam był wygrany los.


  • 13. Data: 2004-12-06 09:35:15
    Temat: Re: dywagacje teoretyczne - jak komus sie nudzi ;)
    Od: Catbert <virtual_banana_spam@spam_wp.pl>

    On 12/5/2004 1:12 AM, Andrzej Lawa wrote:
    > scream wrote:
    >
    >> Andrzej Lawa napisał(a):
    >>
    >>> I co z wygraną?
    >>
    >> afair to w USA bylo cos podobnego
    >> ktos okradl sklep/bank/.. i kupil za to los na loterii, ktory
    >> przyniosl mu pare mln $.. sąd odebrał mu wygraną
    >>
    >
    > USA mnie nie interesuje. Tam można napaść na inny kraj posługując się
    > fałszywymi powodami i nadal wygrać wybory.

    Korzyść z ukradzionej loterii/losu jest korzyścią wynikłą z przestepstwa
    - więc wymaga zwrotu. Poniewaz jest "losowa" - możnaby się uprzeć, że
    powinna wrócić do wystawcy losu - lub lepiej, przekazana zostać na rzecz
    jakiejś organizacji np. Caritasu.

    Poszukiwanie prawnych kruczków, by złodziej losów mógł zatrzymać sobie
    wygraną kłóci się z przeznaczeniem prawa jako takiego, więc nie może
    korzystac z jego ochrony.

    Jeżeli lubisz zagadki, to mam następującą:
    potencjalny klient odwiedził salon samochodowy i otrzymał w nim 25%
    upustu na konkretny model samochodu, od ceny cennikowej, uznawanej za
    wrtość rynkową, ale go nie kupił.
    W nocy ukradł samochód, co zostało dowiedzione.
    Pytanie: jaka jest wartość ukradzionego samochodu: z upustem czy bez?
    Przy rozwiązaniu należy pominąć, czy upust jest możliwy do uzyskania i
    przyjąć założenie, że nie wszyscy go dostają, jedynie w drodze wyjątku.

    Pzdr: Catbert


  • 14. Data: 2004-12-06 16:45:41
    Temat: Re: dywagacje teoretyczne - jak komus sie nudzi ;)
    Od: tierrra <n...@t...com>

    Catbert wrote:
    > On 12/5/2004 1:12 AM, Andrzej Lawa wrote:
    >
    >> scream wrote:
    >>
    >>> Andrzej Lawa napisał(a):
    >>>
    >>>> I co z wygraną?
    >>>
    >>>
    >>> afair to w USA bylo cos podobnego
    >>> ktos okradl sklep/bank/.. i kupil za to los na loterii, ktory
    >>> przyniosl mu pare mln $.. sąd odebrał mu wygraną


    mozna prosic o konkrety (ale nie artykul z G... Wyborczej).



    >>>
    >>
    >> USA mnie nie interesuje. Tam można napaść na inny kraj posługując się
    >> fałszywymi powodami i nadal wygrać wybory.

    :-O


    >
    >
    > Korzyść z ukradzionej loterii/losu jest korzyścią wynikłą z przestepstwa
    > - więc wymaga zwrotu. Poniewaz jest "losowa" - możnaby się uprzeć, że
    > powinna wrócić do wystawcy losu - lub lepiej, przekazana zostać na rzecz
    > jakiejś organizacji np. Caritasu.
    >
    > Poszukiwanie prawnych kruczków, by złodziej losów mógł zatrzymać sobie
    > wygraną kłóci się z przeznaczeniem prawa jako takiego, więc nie może
    > korzystac z jego ochrony.
    >
    > Jeżeli lubisz zagadki, to mam następującą:
    > potencjalny klient odwiedził salon samochodowy i otrzymał w nim 25%
    > upustu na konkretny model samochodu, od ceny cennikowej, uznawanej za
    > wrtość rynkową, ale go nie kupił.
    > W nocy ukradł samochód, co zostało dowiedzione.
    > Pytanie: jaka jest wartość ukradzionego samochodu: z upustem czy bez?
    > Przy rozwiązaniu należy pominąć, czy upust jest możliwy do uzyskania i
    > przyjąć założenie, że nie wszyscy go dostają, jedynie w drodze wyjątku.
    >
    > Pzdr: Catbert

    Jakies tydzien-dwa temu byl ciekawy artykul w The Wall Street Journal nt
    tego jak w USA wylicza sie wartosc narkotykow dla potrzeb prawa
    karnego. Wlosy staja.

    A co do ciekawego przykladu, to jest on jak najbardziej wazny. Czesto
    czyta sie ze ofiara zglosila np. kradziez desek wartosci 1300 PLN. Tylko
    ze jest to wartosc dla ofiary. W tym miejscu i czasie nikt nie kupilby
    desek za te kwote. Zreszta co bedzie jezeli ofiara naciaga straty na
    swoja korzysc?



  • 15. Data: 2004-12-06 19:17:32
    Temat: Re: dywagacje teoretyczne - jak komus sie nudzi ;)
    Od: Catbert <virtual_banana_spam@spam_wp.pl>

    On 12/6/2004 5:45 PM, tierrra wrote:
    > Catbert wrote:
    [...]
    >> Jeżeli lubisz zagadki, to mam następującą:
    >> potencjalny klient odwiedził salon samochodowy i otrzymał w nim 25%
    >> upustu na konkretny model samochodu, od ceny cennikowej, uznawanej za
    >> wrtość rynkową, ale go nie kupił.
    >> W nocy ukradł samochód, co zostało dowiedzione.
    >> Pytanie: jaka jest wartość ukradzionego samochodu: z upustem czy bez?
    >> Przy rozwiązaniu należy pominąć, czy upust jest możliwy do uzyskania i
    >> przyjąć założenie, że nie wszyscy go dostają, jedynie w drodze wyjątku.
    >>
    >> Pzdr: Catbert
    >
    >
    > Jakies tydzien-dwa temu byl ciekawy artykul w The Wall Street Journal nt
    > tego jak w USA wylicza sie wartosc narkotykow dla potrzeb prawa
    > karnego. Wlosy staja.
    >
    > A co do ciekawego przykladu, to jest on jak najbardziej wazny. Czesto
    > czyta sie ze ofiara zglosila np. kradziez desek wartosci 1300 PLN. Tylko
    > ze jest to wartosc dla ofiary. W tym miejscu i czasie nikt nie kupilby
    > desek za te kwote. Zreszta co bedzie jezeli ofiara naciaga straty na
    > swoja korzysc?

    Wartość desek, czy samochodu można łatwo oszacować - jeżeli
    sklep/hurtownia sprzedaje je po konkretnej cenie - to jest to cena
    osiągana rzeczywiscie, a nie hipotetycznie. O ile deski mogły byc
    przegniłe i z gwoździami i pocietę - to konkretny samochód (ukradziony)
    jeżeli był nowy, to raczej nie zachodzi wątpliwość, że był inny, stary
    używany i pordzewiały. Specyfikacje mozna sciągnąć np. z fabryki.

    Byłoby (a taki przypadek miałem na myśli) szczególnie widoczne, gdyby
    sam przestepca nieprawomocny sprzedał rzecz i otrzymał za nie zapłatę -
    szczególnie, gdyby była wyższa niż cena bez upustu i do tego
    potwierdzona fakturą VAT, którą nieprawomocny przestępca osobiście
    załączył do akt w czasie "wizyty" u prokuratora.

    Co więcej w przypadku, który miałem na myśli - rzecz pochodziła z
    importu, a sprawca zapłacił VAT graniczny od ceny dziesięciokrotnie
    niższej niż sam uzyskał - ponieważ do dnia dzisiejszego mimo usilnej
    prośby Sz. P. prokuratora nie dostarczył dowodu zakupu, to w oparciu o
    prawo celne wartość rzeczy ustala sie na podstawie cen osiąganych na
    rynku w podobnych lub identycznych przypadkach - więc np. na podstawie
    faktury załączoned do akt sprawy przez samego sprawcę czynu polegajacego
    na zaniżeniu podatku VAT, co jest penalizowane.

    Mój przykład dotyczył samochodu - bo to jest łatwo zrozumiałe, nawet dla
    jurysty - tzn. to że samochodu nie kupi sie bez przyczyny po cenie
    dalece odbiegajacej od rynkowej, szczególnie w dół.
    Starałem się maksymalnie uprościc, by osoba bez dyplomu technicznego i
    nie parająca sie niczym poza kk i kpk kc, etc. mogła analizować - jak
    widac wszystko ma drugie i trzecie dno :-)

    Pzdr: Catbert


strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1