Aha i jeszcze jedna ciekawostka.

Mój wujek, który oczywiście mieszka w tym samym domu, też ma konto na
allegro i jakoś mu nie zablokowali, pomimo, że adres identyczny, a
nawet za moich czasów jak miałem u nich z początku konto, to
używaliśmy na przemiennie allegro z jednego komputera.


Ale moim pytaniem było, czy przez to nie łamią prawa mojego szwagra co
to użytkowania ich serwisu.
Skoro żądają zapłaty za ich usługi, to oni też mają swoje obowiązki i
muszę mieć niezbite dowody, na "winę", a nie tylko pisać, że mają
podejrzenia takie i takie bez podania jakichkolwiek podstaw to takiego
stanu rzeczy.


Pozdrawiam.

do góry

W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 06 październik 2008 20:22
(autor Plantator
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <gcdlg8$5je$1@nemesis.news.neostrada.pl>):

>> No i? Sąsiad też ma ten sam adres, odetną mi prąd za niego?
> Sąsiad nie ma tego samego adresu. Jeśli miałby ten sam adres to już nie
> jest sąsiad tylko współokator.


Ciekawe skąd ta teoria. A nawet jeśli, bo to nieistotne, jak wspólokator
zrobi debet, to mi konto bank zablokuje?


--
Tristan

do góry

W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 06 październik 2008 23:01
(autor d852
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <gcdu8h$uag$1@news.onet.pl>):

> Przecież to ich serwis i w takich sytuacjach mogą sobie zrobić, co im
> się podoba.

Nie mogą. Można ich ścigać prawnie.

--
Tristan

do góry

W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 06 październik 2008 22:59
(autor Artur M. Piwko
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <s...@b...pl>):

> Z punktu widzenia Allegro jest to próba ominięcia blokady typu:
> zablokowali mi konto to zacznę korzystać z konta żony. Czy i jak muszą
> to udowodnić to już całkiem inna sprawa.

Jak zwykle cierpią niewinni.

BTW: Alledrogo to w ogóle jest ostatnia deska ratunku... Bo zakupy tam
wychodzą strasznie niekorzystnie. Mnie ociulano na około 150zł w sumie, a
zakupów tam robiłem w sumie na może 1000zł przez te lata... Więc dość duży
udział strat...

--
Tristan

do góry

W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 06 październik 2008 22:59
(autor Artur M. Piwko
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <s...@b...pl>):

> Z punktu widzenia Allegro jest to próba ominięcia blokady typu:
> zablokowali mi konto to zacznę korzystać z konta żony. Czy i jak muszą
> to udowodnić to już całkiem inna sprawa.

Jak zwykle cierpią niewinni, bo krętacze i tak mają sposoby.

BTW: Alledrogo to w ogóle jest ostatnia deska ratunku... Bo zakupy tam
wychodzą strasznie niekorzystnie. Mnie ociulano na około 150zł w sumie, a
zakupów tam robiłem w sumie na może 1000zł przez te lata... Więc dość duży
udział strat...

--
Tristan

do góry

Tristan wrote:

> Nie mogą. Można ich ścigać prawnie.

Za odmówienie komuś możliwości korzystania ?
Też mam serwis internetowy - jak przyblokuję Twoje IP, to wygrasz ze mną
w sądzie ?

No oczywiście teoretycznie ;)

do góry

d852 wrote:

> Za odmówienie komuś możliwości korzystania ?
> Też mam serwis internetowy - jak przyblokuję Twoje IP, to wygrasz ze
> mną w sądzie ?

Chociaż, chyba zły przykład, bo tam się chyba na dzieńdobry zawiera
jakąś umowę - więc pewnie masz rację.
Ale po to właśnie sami sobie konstruują regulamin, żeby ich ostatecznie
można było cmoknąć.

do góry

W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 06 październik 2008 23:30
(autor d852
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <gce00g$543$1@news.onet.pl>):

>> Nie mogą. Można ich ścigać prawnie.
> Za odmówienie komuś możliwości korzystania ?

Tak. Wystawiają publiczną ofertę. To tak jakby wywalili cię ze sklepu na
osiedlu, bo brat tam ma długi.

> Chociaż, chyba zły przykład, bo tam się chyba na dzieńdobry zawiera
> jakąś umowę - więc pewnie masz rację.

No więc właśnie.

> Ale po to właśnie sami sobie konstruują regulamin, żeby ich ostatecznie
> można było cmoknąć.

I jest tam punkt, że konto zawieszają za długi szwagra?


--
Tristan

do góry

Tristan wrote:

> Tak. Wystawiają publiczną ofertę. To tak jakby wywalili cię ze sklepu
> na osiedlu, bo brat tam ma długi.

No zaraz zaraz - ja nie widzę nic niezgodnego z prawem w wywaleniu kogoś
ze sklepu za długi szwagra.
A nawet bez takiego powodu. Na przykład z powodu brzydkiej czapki.
Chyba, że "oferta publiczna" to jakiś konkretny byt prawny - ja nigdy
nie słyszałem ( no i oczywiście nie jestem prawnikiem ).

>> Chociaż, chyba zły przykład, bo tam się chyba na dzieńdobry zawiera
>> jakąś umowę - więc pewnie masz rację.
>
> No więc właśnie.

No, ale gdyby nie ta umowa, to mogli by sobie chyba blokować kogo chcą,
kiedy chcą i za co chcą.
No tak przynajmniej wyobrażam sobie wolność po obu stronach.

>> sami sobie konstruują regulamin, żeby ich
>> ostatecznie można było cmoknąć.
>
> I jest tam punkt, że konto zawieszają za długi szwagra?

Już oni znajdą właściwy - oto się nie bój.
Ale to już rozmawiamy o praktyce.

do góry

Tristan wrote:

> Tak. Wystawiają publiczną ofertę. To tak jakby wywalili cię ze sklepu
> na osiedlu, bo brat tam ma długi.

Inaczej :
Mam serwis internetowy. Wystawiony publicznie i coś tam oferujący. Nie
używam jednak żadnego regulaminu akceptowanego przez usera np. przy
zakładaniu konta. Stwierdzę, że Cię nie lubię, bo nie podoba mi się np.
Twój nick i zablokuję Ci możliwość korzystania z mojego serwisu.

No i - ? Wygrasz ze mną w sądzie ?
Czym taki przykład miałby się różnić od Allegro, gdyby nie indywidualna
umowa zawierana pomiędzy userem a serwisem ?
Albo czym się w ogóle różni od przykładu ze sklepem spożywczym ?

do góry