eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › WWW.WIRTUALNAPOLONIA.COM -- USA: INS przetrzymywał Polaka przez miesiąc w areszcie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 3

  • 1. Data: 2002-02-08 01:38:19
    Temat: WWW.WIRTUALNAPOLONIA.COM -- USA: INS przetrzymywał Polaka przez miesiąc w areszcie
    Od: "Nuuz Servis" <j...@n...servis>

    USA: INS przetrzymywal Polaka przez miesiac w areszcie
    2002-02-07 (10:27) Nowy Dziennik


    Piotr Zdanowicz, student Politechniki Bialostockiej, przyjechal 7 wrzesnia
    2001 r. do Chicago na miesiac miodowy z poslubiona trzy tygodnie wczesniej
    zona. Urzednik INS nie przepuscil go przez kontrole na lotnisku. Przez
    prawie miesiac trzymano go w róznych wiezieniach w stanie Illinois.

    "Wszystko zaczelo sie 7 wrzesnia 2001 roku powiedzial "Nowemu Dziennikowi"
    Piotr Zdanowicz, który studiuje obecnie w Bialymstoku. Miala to byc moja
    trzecia wizyta w Chicago". Do ataku na gmachy WTC w Nowym Jorku bylo jeszcze
    cztery dni i kontrole na lotniskach nie byly tak surowe jak obecnie.
    "Podczas gdy przechodzilismy przez kontrole paszportowa, pani oficer
    przeciagnela mój paszport przez czytnik" relacjonowal Piotr. Urzedniczka
    dlugo spogladala na ekran komputera, po czym wspomniala cos o jakims prawie
    jazdy. Potem opuscila swoje stanowisko i kazala na siebie czekac. Po chwili
    wrócila i poprosila zarówno Piotra, jak i poslubiona 18 sierpnia 2001 roku
    zone do malego biura. Tam ich rozdzielono. Piotr musial udac sie do pokoju
    przesluchan, zona zostala w poczekalni. Dalsza opowiesc Polaka przypomina
    juz najgorszy koszmar.

    "Wzieto mnie w krzyzowy ogien pytan" opowiadal Piotr. Jego angielski nie byl
    na tyle dobry, aby móc plynnie odpowiadac na pytania, poza tym byl bardzo
    zdenerwowany. Poprosil o tlumacza, który jednak denerwowal przesluchujaca go
    urzedniczke INS bo, jak twierdzila "za duzo ze mna rozmawial". Zalatwila
    wiec tlumacza przez telefon, któremu Piotr juz nie mógl zadawac pytan.
    Przeszukano takze jego portfel i bagaz.

    Po co prawo jazdy?
    W czasie przesluchania od razu wyszlo na jaw, dlaczego urzedniczka INS
    postanowila go zatrzymac. "Bez przerwy pytala mnie, po co zrobilem prawo
    jazdy" powiedzial Piotr.
    W czasie pobytu w Chicago rok wczesniej, w 2000 roku, wujek Piotra dal mu
    samochód do dyspozycji. Oswiadczyl jednak, zeby wyrobil sobie prawo jazdy,
    "aby nie lamac prawa", co Piotr uczynil. Wedlug urzedniczki INS to wlasnie
    stalo sie podstawa do podejrzen, ze Piotr, wykorzystujac wyrobione prawo
    jazdy, pracowal jako taksówkarz. Mówila mu, ze zna sie na takich, jak on i
    wie, ze wielu studentów przyjezdza do USA na kilka miesiecy, a potem wraca
    do kraju pochodzenia i za zarobione pieniadze studiuje lub kupuje sobie
    samochody. Oczywiscie wyjasnienia Piotra, ze tego nie robil, nie trafialy na
    podatna glebe, a po tym, jak okazalo sie, ze zona Piotra przyjechala do
    Chicago na paszport z panienskim nazwiskiem, urzedniczka ponownie wyszla z
    pokoju. Wrócila po kilkunastu minutach, usiadla przy komputerze i zaczela
    pisac. Trwalo to kilka godzin, z przerwa na lunch. Zapytala go tylko, czy
    zamierza odwolac sie od jej decyzji. Krancowo wyczerpany fizycznie i
    psychicznie, glodny, zdenerwowany Polak nie stawial oporu. Wszystkie
    podsuwane papiery podpisywal.
    Dowiedzial sie, ze zone tez odprawiono z kwitkiem miala wracac tego samego
    dnia samolotem do Polski. Bez meza.

    W wieziennej celi
    "Po podpisaniu dokumentów uradowana urzedniczka zawolala dwóch mlodych
    pracowników biura INS, którzy zaprowadzili mnie do celi na lotnisku"
    powiedzial Piotr. Po drodze eskortujacy smiali sie z Piotra, ze posiedzi
    sobie kilka miesiecy w celi z Pakistanczykami. Tak to przerazilo Piotra, ze
    zaczal blagac o mozliwosc zatelefonowania do konsulatu polskiego w Chicago,
    kontaktu z zona (potem okazalo sie, ze, owszem, do konsulatu moze dzwonic,
    ale po drugiej stronie ciagle odpowiadala maszyna).
    Przed wejsciem do celi kazali wyciagnac sznurówki, smiejac sie z niego caly
    czas. W celi pod scianami stali sami Chinczycy.

    "Zaczalem walic w drzwi, zadajac zobaczenia sie z zona" przypomina sobie te
    koszmarne momenty Piotr. Nie otrzymal zadnej odpowiedzi. Zmeczony usiadl w
    celi i zasnal na chwile. Po jakims czasie drzwi od celi otworzyly sie i
    dostal kanapki. Piotr wyblagal w koncu widzenie z zona.
    To od niej dowiedzial sie, ze INS postanowil go przetrzymac, gdyz podobno
    stara sie o azyl polityczny. Piotr byl w szoku, poniewaz o nic takiego nie
    prosil. Próbowal wyjasniac sprawe, domagal sie powrotu z zona tego samego
    dnia. Oficer zmianowy spokojnie powiedzial mu jednak, zeby sie nie
    przejmowal za 3, najwyzej 4 dni bedzie z powrotem w kraju. Po wzieciu
    odcisków palców i zrobieniu mu zdjecia zaprowadzili go z powrotem do celi.
    Tam, razem z Chinczykami, siedzial juz inny Polak, mieszkaniec Dabrowy
    Tarnowskiej (równiez podejrzewany o prace na wizie turystycznej, poniewaz
    znaleziono przy nim amerykanskie prawo jazdy).

    Od wiezienia do wiezienia
    Z lotniska przewieziono go nastepnego dnia do Elgin, miasteczka na
    przedmiesciach Chicago, gdzie spedzil samotnie w celi caly weekend. W
    poniedzialek 10 wrzesnia 2001 roku przyjechalo dwóch funkcjonariuszy INS i
    zabralo Piotra (wraz z trzema Chinczykami i dwoma Meksykanami) do jednego z
    osrodków regionalnych INS w Chicago w dzielnicy Broadview. Przewozono ich w
    kajdankach. W osrodku otrzymal zielony kombinezon wiezienny. Caly czas mówil
    do strazników, ze nie chce zadnego azylu, chce z powrotem do Polski. Napisal
    nawet pisemne oswiadczenie w tej sprawie. Powiedziano mu, ze dolacza je do
    akt.
    Z Broadview pojechal do obskurnego komisariatu w Woukeegun, godzine drogi od
    Chicago. Tu spedzil noc, po czym wrócil 11 wrzesnia 2001 do Broadview. W
    czasie jazdy oficer sluchal radia, z którego podano wiadomosci o ataku na
    WTC w Nowym Jorku i na Pentagon. Wieczorem przewieziono Piotra do kolejnego
    komisariatu Stonepark, równiez w Chicago.

    "12 wrzesnia rano zakuto mnie w kajdany jak morderce na biodro zarzucono mi
    lancuch, do którego przykuto rece, zalozono kajdany na nogi" opowiadal
    Piotr. Wpakowano go do furgonetki i zabrano w szesciogodzinna podroz w upale
    do obozu dla imigrantów Tri Country Detention Center w Shawnee w stanie
    Illinois. "Obóz wygladal jak normalne wiezienier, z wysokim plotem i drutem
    kolczastym" wspominal Piotr. Tam spotkal kilku rodaków, którzy czekali na
    swoje procesy. Zaden z nich nie chcial wracac do Polski. Od nich dowiedzial
    sie, ze w Shawnee moze spedzic nawet swieta Bozego Narodzenia.

    Koniec gehenny
    Przez caly czas zarówno zona, jak i ciotka Piotra z Chicago, wydzwanialy do
    biur INS w Chicago. W czasie jednej z rozmów powiedziano im, ze Piotr "nie
    chce wracac do Polski".
    W koncu dostal odpowiedz na podanie skierowane do urzednika, który prowadzil
    jego sprawe. Urzednik pisal w nim, ze w tym tygodniu, czyli z koncem
    wrzesnia, Piotr wróci do Polski.
    Zakutego w kajdanki przetransportowano go z powrotem ze Shawnee do Broadview
    (kolejne 6 godzin bez jedzenia i kropli wody). Jeden ze spotkanych tam
    wiezniów powiedzial mu, zeby sie nie zdziwil, jak potrzymaja go jeszcze
    kilka dni. I rzeczywiscie zamiast na lotnisko przewieziono go furgonetka do
    Brookfield na przedmiesciach Chicago. Tutaj trzymano go w jednoosobowej
    brudnej celi. Po raz kolejny nie pozwolono mu zadzwonic do ciotki. W
    Brookfield spedzil cztery dni. "Byly to najgorsze dni mojego zycia wyznal
    Piotr. Nigdy nie przypuszczalem, ze dzien. moze sie tak dluzyc".
    W koncu, 4 pazdziernika, zawieziono go na lotnisko O´Hare. Byl brudny,
    nieogolony, z nerwów nie mógl nic przelknac. Zauwazyl, ze urzednicy INS
    wyciagaja jego "cywilne" ubranie i zrozumial, ze tym razem juz naprawde
    wraca do Polski.

    W samolocie od stewardesy otrzymal paszport i inne dokumenty. W jednym z
    nich zobaczyl oficjalne uzasadnienie prawie miesiecznej gehenny. Informacja
    mówila, ze wjezdzajac na lotnisko w Chicago 7 wrzesnia 2001 mial niewazny
    paszport i wize!

    Marek Tomaszewski

    ######################################

    jtm
    --

    http://www.varspol.com/
    http://www.dziennik.com/www/dziennik/inne/dotyk/1.ht
    ml
    http://makeashorterlink.com/?G2853265
    http://makeashorterlink.com/?T1452265
    http://makeashorterlink.com/?V2651065

    Konta w Polsce:

    Bank Handlowy w W-wie S.A.
    Oddzial w Lodzi
    90-950 Lódz
    ul Piotrkowska 74
    nr konta zlotówkowego: 10301205-44969202
    nr konta dolarowego: 10301205-44969201.
    Koniecznie z dopiskiem: POMOC DLA RAFALA


    Konto w USA zalozone przez Komitet Pomocy Rafalowi:

    FIRST UNION NATIONAL BANK
    RAFAL PIETRZAK FOUNDATION
    ACC# 101 00 444 56 777
    152 Main Street
    New Canaan, CT 06854
    USA

    Informacje o staraniach KPR mozna uzyskac
    kontaktujac sie z Pania Magdalena Kalkowska
    Email: g...@o...net (bez NO SPAM)
    Tel.: +1 (203) 222-1797





  • 2. Data: 2002-02-08 11:59:39
    Temat: Re: WWW.WIRTUALNAPOLONIA.COM -- USA: INS przetrzymywał Polaka przez miesiąc w areszcie
    Od: <d...@p...onet.pl>

    Głupi podpisał wniosek azylowy to ma. Jak ktos podpisze umowę kupna/sprzedaży
    to też ponosi skutki tego podpisu. Drugi raz nie podpisze.
    A tak w ogóle, to jak student politechniki człowiek hipotetycznie inteligentny
    podpisuje dokumenty w języku którego nie zna???

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 3. Data: 2002-02-08 15:23:05
    Temat: Re: WWW.WIRTUALNAPOLONIA.COM -- USA: INS przetrzymywał Polaka przez miesiąc w areszcie
    Od: <p...@p...onet.pl>



    > Zakutego w kajdanki przetransportowano go z powrotem ze Shawnee do Broadview
    > (kolejne 6 godzin bez jedzenia i kropli wody). Jeden ze spotkanych tam
    > wiezniów powiedzial mu, zeby sie nie zdziwil, jak potrzymaja go jeszcze
    > kilka dni.

    Gdybym po smierci miał wybrac PIEKŁO a USA to wolę balangę z wesołymi
    panienkami w piekle. I po co ta cała emocjonalna historia ? Rozumiem tak.
    Polak jedzie do USA a tam zakuwają jego w kajdany po to aby polacy w Polsce
    robili zrzutkę dla opasłych prawników amerykańskich. Hm ... nie zły
    interes. Coś w rodzaju państwowego kidnapingu. Właśnie dlatego nie wybieram
    się do USA. Chyba bepieczniej było by do Afganistanu.


    Pozdrawiam A.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1