eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 17

  • 1. Data: 2005-10-15 17:28:42
    Temat: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: "Rob" <s...@w...wp(dot)pl>

    Witam grupowiczow.
    Kilka dni temu otrzymalem wezwanie na "drogowke". Termin mi nie pasowal wiec
    dzwonie zeby sie umowic na jakis inny dzien i tu zdziwienie - zamiast
    mandatu z fotoradaru (jak myslalem wczesniej - bylby to pierwszy mandat po 7
    latach jezdzenia;) okazuje sie, ze ponoc wjechalem w jakis zaparkowany
    samochod tego i tego dnia na tej i tej ulicy i ucieklem. Umowilem sie na
    nastepny dzien i zaczalem ostro przypominac sobie co i gdzie robilem tego
    dnia.
    Nie ulega watpliwosci, ze tego dnia o tej godzinie bylem na tej ulicy (a
    wlascicie na tym podworku, przyjechalem z matka do jej kolezanki odebrac
    jakies papiery), ale oprocz jakis zarysowan, rowniez na zderzaku (jak to 8
    letnie auto - zderzak lakierowany), nic nie wskazywalo na to, zebym w kogos
    uderzyl. Jeszcze tego samego dnia pojechalem na to miejsce zobaczyc ten
    samochod (dane dal mi policjant przez telefon). Na szczescie nie jechalem na
    prozno, bo takie auto stalo. Okazalo sie, ze jego prawy tylni rog jest
    zarysowany - na dlugosci ok. 20 cm i wysokosci ok. 5-7 cm. To chyba jest
    oczywiste, ze ja powinienem miec podobne uszkodzenia, gdybym faktycznie w
    niego wjechal?
    Nastepnego dnia poszedlem do tego policjanta a on, zamiast jakos zapytac o
    moja wersje, zapytal sie tylko czy poczuwam sie do bycia winnym tej
    stluczki. Kurcze, jakim winnym stluczki, jesli ja uwazam, ze tej stluczki w
    ogole nie bylo? Gosc uparcie sie dopytuje dalej czy poczuwam sie do winy...
    W koncu zaczal wypelniac papiery do sadu grodzkiego bo stanelo na tym, ze
    nie poczuwam sie. I to bylo jedyne pytanie jakie mi zadal, nie interesowalo
    go zadne moje zdanie na ten temat, zadne argumenty - mowil, ze to juz sad
    grodzki sie tym zajmie.
    Pozniej jeszcze pojechalem do tego goscia, chcialem z nim porozmawiac ale
    okazalo sie, ze go nie bylo w domu a kiedy spytalem przez domofon kiedy
    bedzie kobieta odlozyla sluchawke (domyslam sie, ze widziala z okna jak
    robilem zdjecia tamtemu autu i wiedziala w jakiej sprawie przyszedlem).
    Koniec koncow sprawa wyladowala w sadzie grodzkim.

    Tu moje pytania:
    - w jaki sposob probowac dowodzic swojej niewinnosci? Wiem, ze to
    oskarzajacy powinien udowodnic wine a nie oskarzany swoja niewinnosc ale nie
    chcialbym zostawiac sadowi jakichkolwiek watpliwosci. Sam wlasciciel auta
    nie widzial rzekomego zdarzenia, widzial to jego ojciec, ktory przypadkiem
    wygladal przez okno. Mam zdjecia tamtego auta z linijka tak, ze widac, ze to
    uszkodzenie ma jakies 5-7 cm szerokosci - i zdjecia mojego auta, na ktorym
    widac, ze uszkodzenie ma 2 cm. Moje auto to polonez atu+, ktory zderzak ma w
    ksztalcie ) wiec stycznosc mogla byc wlasnie na max 2 cm szerokosci - u
    niego, jak ktos przejechac plaskim, 5-7 cm zderzakiem (lub czyms innym);
    - czy policjant postapil slusznie kierujac od razu sprawe do sadu
    grodzkiego? Nie jest tak, ze sam powinien najpierw sprawdzic czy to w ogole
    mozliwe, zeby taka sytuacja miala miejsce i jesli rzekomy poszkodowany
    bedzie sie dalej upieral - byc swiadkiem w sadzie? Czy tez moze to byl jego
    obowiazek a ze konczyl sluzbe to chcial sie mnie jak najszybciej pozbyc? Sam
    zaproponowalem jakas konfrontacje z rzekomym poszkodowany przy udziale tego
    policjanta - a policjant rzekl ze to nic nie zmieni i ze nie i koniec.
    Wydaje mi sie, ze najpierw policjant powinien wyczerpac wszystkie mozliwosci
    zanim skieruje sprawe do sadu. Czy to mozna potraktowac jako niedopelnienie
    jego obowiazkow? Mam wielka ochote napsuc mu troche krwi - bo o ile do tej
    pory spotykalem sie z naprawde sympatycznymi policjantami tak ten byl wrecz
    antypatyczny zeby nie powiedziec chamski;
    - czy sprawa ta nie powinien sie zajac sad cywilny a nie grodzki? Przeciez
    jezeli gosc uwaza, ze poniosl przeze mnie jakies straty, to niech sklada
    pozew do sadu cywilnego a ja sie bede bronic. W sadzie grodzkiem to bedzie
    tak wygladalo, ze stluczka miala miejsce a ja sie tylko nie zgadzam z tym,
    ze to ja bylem winny. Bo sad grodzki jest przeciez od ustalenia kto jest
    winny stluczki a nie czy ona w ogole miala miejsce.

    Jesli dotarles do tego miejsca - dziekuje za uwage i wytrwalosc.
    Serdecznie pozdrawiam
    RK

    PS post wyslany na pl.soc.prawo i pl.misc.samochody




  • 2. Data: 2005-10-15 18:10:46
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Rob" <s...@w...wp(dot)pl> napisał w wiadomości
    news:dire88$41f$1@wroclaw.wro.vectranet.pl...

    > - w jaki sposób próbować dowodzić swojej niewinności?

    Wniosek o dokonanie ekspertyzy, czy uszkodzenia się pokrywają.


  • 3. Data: 2005-10-15 18:37:19
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: "Rob" <s...@w...wp(dot)pl>

    > > - w jaki sposób próbować dowodzić swojej niewinności?
    >
    > Wniosek o dokonanie ekspertyzy, czy uszkodzenia się pokrywają.

    Czy taki wniosek musze zlozyc przez rozprawa, czy moge juz podczas, ustnie -
    widzac, ze sad nie jest przekonany co do mojej niewinnosci?
    Mam kilka innych argumentow i dlatego nie wiem czy taka ekspertyza bedzie
    konieczne. Czy ja z nia bede musial zaplacic, nawet jesli wygram? Czy tez
    bedzie to dolaczone do kosztow sadowych?
    Dziekuje za odpowiedz
    RK



  • 4. Data: 2005-10-15 19:15:59
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Rob" <s...@w...wp(dot)pl> napisał w wiadomości
    news:diri8s$t4g$1@wroclaw.wro.vectranet.pl...

    > Czy taki wniosek musze złożyć przez rozprawa, czy mogę już podczas,
    ustnie -
    > widząc, ze sad nie jest przekonany co do mojej niewinności?

    Możesz na rozprawie. nie powinien zostać odrzucone, bo moim zdaniem
    dziwne, ze w ogóle nie zarządzono takiej ekspertyzy.

    > Mam kilka innych argumentów i dlatego nie wiem czy taka ekspertyza
    będzie
    > konieczne. Czy ja z nią będę musiał zapłacić, nawet jeśli wygram?
    Czy tez
    > będzie to dołączone do kosztów sadowych?

    Będzie w kosztach procesu.


  • 5. Data: 2005-10-15 19:27:29
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: Marcin Żyła <m...@m...com>

    >>Czy taki wniosek musze złożyć przez rozprawa, czy mogę już podczas,
    >
    > ustnie -
    >
    >>widząc, ze sad nie jest przekonany co do mojej niewinności?
    >
    >
    > Możesz na rozprawie. nie powinien zostać odrzucone, bo moim zdaniem
    > dziwne, ze w ogóle nie zarządzono takiej ekspertyzy.
    >
    >
    >>Mam kilka innych argumentów i dlatego nie wiem czy taka ekspertyza
    >
    > będzie
    >
    >>konieczne. Czy ja z nią będę musiał zapłacić, nawet jeśli wygram?
    >

    I tutaj pomyśl, czy nie mogło być tak, że facet jechał, zachaczył o
    Twoje auto i zeznał, że go uszkodziłeś?
    Uszkodzenia będą się pokrywać...

    MZ


  • 6. Data: 2005-10-15 19:39:38
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Marcin Żyła" <m...@m...com> napisał w wiadomości
    news:dirl83$ffj$1@nemesis.news.tpi.pl...

    > I tutaj pomyśl, czy nie mogło być tak, że facet jechał, zahaczył o
    > Twoje auto i zeznał, że go uszkodziłeś?
    > Uszkodzenia będą się pokrywać...

    Gdyby do ekspertyzy doszło bezpośrednio po zdarzeniu, to nie będą się
    pokrywać. Jeśli ekspertyza będzie wykonywana po czasie, to ustalenie
    może być trudne. A z drugiej strony podejrzewam, ze policja dysponuje
    zeznaniami świadków i z tego powodu bez ekspertyzy pchnęła t do sądu.


  • 7. Data: 2005-10-16 14:36:57
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: "Leszek" <l...@h...fm>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:dirkim$4op$1@atlantis.news.tpi.pl...

    > Możesz na rozprawie. nie powinien zostać odrzucone, bo moim zdaniem
    > dziwne, ze w ogóle nie zarządzono takiej ekspertyzy.

    A kto by miał za nią zapłacić? Weź pod uwagę rozmiar szkody.


    Pzdr
    Leszek



  • 8. Data: 2005-10-16 14:38:10
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: "Leszek" <l...@h...fm>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:dirlut$qke$1@inews.gazeta.pl...

    >A z drugiej strony podejrzewam, ze policja dysponuje
    > zeznaniami świadków i z tego powodu bez ekspertyzy pchnęła t do sądu.

    I tu jest sedno sprawy. A nie w tym czy jest o jedną ryske mniej czy więcej.

    Pzdr
    Leszek



  • 9. Data: 2005-10-16 16:14:28
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Leszek" <l...@h...fm> napisał w wiadomości
    news:ditoi6$spa$1@opal.icpnet.pl...

    > A kto by miał za nią zapłacić? Weź pod uwagę rozmiar szkody.

    Sprawca, skoro twierdzi, że nie jest nim.


  • 10. Data: 2005-10-16 16:52:24
    Temat: Re: Stluczka ktorej nie bylo... [dlugie]
    Od: kam <#k...@w...pl#>

    Robert Tomasik napisał(a):
    > Sprawca, skoro twierdzi, że nie jest nim.

    że jak? w jakim trybie?

    KG

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1