eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › reklama kruka
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 62

  • 31. Data: 2010-02-08 21:52:48
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    witek pisze:

    >> Oj, czepiasz się... Kupił usługę albo cokolwiek co się dawno
    >> przedawniło ;)
    >>
    >
    > Nie czepiam sie. Tylko prostuje. Bo potem taki jeden z drugim przyjdzie
    > i powie, ze wyrzucil kwitek po 3 latach, ze koledze oddal kase, bo tak
    > bylo na grupie napisane.

    No dobra - czepiasz się konstruktywnie ;-)

    Czyli masz rację :-P

    >> OK, może cierpieć na psychozę natręctw i mieć cały pokój uporządkowanych
    >> kwitków, rachunków i zaświadczeń - włącznie z wydrukami kasowymi dziadka
    >> z czasów Gomułki ;)
    >
    > w zasadzie ostatni rachunek radzilbym jednak trzymac.
    > Instytucja przedawnienia jest wlasnie po to, aby nie trzymac wszystkich
    > i wiecznie. Ale do przedawnienia radzilbym trzymac.

    Do - tak.

    I jeszcze troszeczkę na wypadek, jakby zawiadomienie z sądu wolno szło.

    >> Ale normalny człowiek tyle trzymać papierów nie będzie
    >
    > A czasmi mozna na tym zarobic.
    >
    > http://ccfsettlement.com/
    >
    > VISA i Mastercard przerabaly w sadzie sprawe za pobieranie prowizji za
    > przewalutowanie na kartach kredytowych. Mozna bylo sie odgryzc, pod
    > warunkiem, ze sie mialo wyciagi sprzed 14 lat.

    Pewnie, że można - na wszystkim można.

    Na zbieraniu odpadków czy dawaniu dupy też - ale czy tak bardzo Ci na
    tym zależy? ;->


  • 32. Data: 2010-02-08 22:35:16
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: grzeda <g...@g...pl>

    KRZYZAK pisze:

    >> - na kazde 10 wyslanych listow
    >> znajdzie sie jeden frajer
    >
    > Ktos spalacajacy swoje dlugi to frajer?

    Frajer to ten, kto dopuszcza do przedawnienia.

    pozdr
    PG


  • 33. Data: 2010-02-09 01:56:51
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: Piotr KUCHARSKI <c...@s...waw.pl>

    witek <w...@g...pl.invalid> wrote:
    >> Spłacisz dług? Czy masz kwitek udowadniający spłatę
    >> tego tysiąca w terminie, tj. 9 lat temu? ;->
    > akurat w tym przypadku radzilbym kwitek trzymac 10 lat.

    Czemu akurat 10?

    p.


    --
    Beware of he who would deny you access to information, for in his
    heart he dreams himself your master. -- Commissioner Pravin Lal


  • 34. Data: 2010-02-09 06:32:48
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Piotr KUCHARSKI pisze:
    > witek <w...@g...pl.invalid> wrote:
    >>> Spłacisz dług? Czy masz kwitek udowadniający spłatę
    >>> tego tysiąca w terminie, tj. 9 lat temu? ;->
    >> akurat w tym przypadku radzilbym kwitek trzymac 10 lat.
    >
    > Czemu akurat 10?


    Bo tyle wynosi przedawnienie.

    --
    Liwiusz


  • 35. Data: 2010-02-09 07:21:35
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    Andrzej Lawa wrote:

    > Massai pisze:
    >
    > >>>> No to dlaczego go nie namawiałeś do spłacenia, zgodnie z twoją
    > >>>> powyższą "poradą"?
    > >>> Masz problem z rozumieniem słowa pisanego?
    > >> Nie. A ty?
    > >
    > > To nie był JEGO dług, tylko poprzedniej właścicielki.
    >
    > Kruk miał inne zdanie :-P
    >
    > >>> Moja porada brzmiała:
    > >>> A ja polecam wszystkim żeby po prostu spłacali swoje długi.
    > >> I należy jeść z umiarem - ale jaki to ma związek z niniejszym
    > wątkiem?
    > >
    > > Jak już komentujesz, to komentuj całość. Swoje długi należy
    > > spłacać, po prostu.
    >
    > No i jeść z umiarem należy, po prostu.
    >
    > > Taki to ma związek, że zamiast kombinować jakby sie tu wyłgać z
    > > faktycznego długu przeterminowaniem, należy go po prostu spłacić.
    > > Najlepiej na czas, wtedy nie trafi do żadnego kruka.
    >
    > No beton...

    No jak to zdanie to jest beton, to owszem - "może i jestem beton. Ale
    dobrze mi z tym", że sparafrazuję jeden z moich ulubionych tekstów z
    filmów.

    >
    > > Fakt że dług się przeterminował, nie oznacza że tego długu nie ma.
    > > Można się tylko wymigać od spłacenia.
    >
    > Fakt, że "dług" się przeterminował oznacza, że rzekomy wierzyciel nie
    > uznał za warte fatygi udanie się z tym do sądu - innymi słowy nie
    > liczył na to, że sprawę wygra.

    Brednie. Po prostu uznał że koszta związane z windykacją przez sąd i
    komornika będa na tyle duże że to się nie opłaca.

    Mam takiego dłużnika, wisi mi 3k pln. Jakoś 8 miesiecy temu "spoko,
    stary, w przyszłym tygodniu mi wystaw fakturę, zapłacę". Fakturę
    wystawiłem, wysłałem. W kolejnym tygodniu przestały odpowiadać
    telefony, "abonent czasowo niedostępny", potem "numer nieprawidłowy".
    Faktura po jakimś czasie wróciła nieodebrana.

    Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł.
    I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co chciał,
    tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi
    potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale...
    nie opłaca mi się.

    W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka już
    ktoś inny.

    I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało
    sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za
    granicę.

    >
    > >>> Swoje. Nie cudze. Ani nie wydumane.
    > >> Ponawiam powyższe pytanie.
    > > >
    > >> Krukopodobne instytucje specjalizują się w "długach"
    > >> przeterminowanych, czyli takich, które nigdy nie istniały, były
    > >> sporne albo zostały już dawno spłacone - rzekomi "wierzyciele"
    > liczą >> na to, że po tylu latach to już nikt kwitka mieć nie będzie
    > (po to >> m.in. jest instytucja przedawnienia, żeby nie trzeba było
    > prowadzić >> archiwum rachunków sprzed półwiecza) i będzie można
    > frajerów >> naciągnąć poprzez zakrzyczenie i wmówienie, że są coś
    > winni.
    > >
    > > Dośc dziwaczna teza - dług przeterminowany to automatycznie dług
    > > który nigdy nie istniał, albo został już spłacony. Skąd taki
    > > wniosek?
    >
    > Czytaj wyżej. Uważnie.

    Sam czytaj co piszesz. Kurde, pisanie bezwzrokowe ci się włączyło?

    Napisałeś że "dług" przeterminowany to wg ciebie jedno z trojga:
    1. taki który nigdy nie istniał.
    2. był sporny
    3. został dawno spłacony.

    Wyłączyłeś z tej wyliczanki najbardziej oczywisty i najczęstszy
    przypadek - ogromny odsetek długów faktycznie istniejących,
    oczywistych, i nie spłaconych.

    Chyba że wyłączyłeś go świadomie, używajac cudzysłowu.
    W takim razie napisałeś bzdurę z tym "specjalizują się w".

    >
    > > Tego typu instytucje specjalizują się w długach wbrew pozorom
    > > ściągalnych i faktycznie istniejących. Tyle że trudnościągalnych.
    > > Firmy
    >
    > ROTFL

    Tia. Coś bardziej merytorycznie?

    >
    > > które im sprzedają dług, uznają że taniej będzie im go sprzedac niż
    > > samemu ścigać.
    >
    > Uhm. Tylko po co czekają latami, aż rzekomy dług się przedawni, hmm?

    A bo wcześniej próbują sami ściągnąć, wysyłają ponaglenia etc. Dopiero
    jak dłużnik zniknie, albo sprawa się przeciąga, oddają to krukom.

    >
    > > Dodatkowo większość ich aktywności to nie ściaganie długów
    > > kupionych, ale zwyczajnie świadczenie usługi windykacji na rzecz
    > > firm.
    >
    > No. Jak w moim przypadku, kiedy usiłowali mnie windykować za ustawowo
    > uznaną reklamację
    >
    > Albo jak w przypadku mojego taty, kiedy usiłowali windykować abonament
    > za nieistniejący numer.
    >
    > > To że czasem im się trafia dług trudnościągalny, stary (choć
    > > faktycznie istniejący) i się wtedy imają różnych chamskich chwytów
    > > - to po połowie efekt ich chamstwa i desperacji, a po trosze -
    > > efekt zachowania klientów...
    >
    > Baju-baju.

    Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że
    "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci
    wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili.

    Bo większość spraw to jednak faktyczne zadłużenie, ludzie opowiadają
    takie przypadki jak ja, a nie o tych gdzie "no kurde, wydzwoniłem, nie
    miałem kasy a teraz ścigają".

    >
    > >> Ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś miał faktycznie i uczciwie
    > >> wierzytelność, to by przed upływem terminu przedawnienia podrzucił
    > >> pozew do sądu. Skoro tego nie zrobił, to albo wie, że nie ma szans,
    > >> albo ma taki burdel w papierach, że sam nie wie.
    > >
    > > Bzdura. windykacja droga sądową to zabawa na którą się nie decyduje
    > > spora część wierzycieli.
    >
    > Bo?
    >
    > > Prosta sprawa - jest niezapłacony rachunek na 300 złotych, i bujać
    > > się z tym do sadu? Najpierw trzeba znaleźć delikwenta...
    >
    > To albo masz etatowego prawnika, który się tym zajmuje, albo zlecasz
    > takie sprawy hurtowo zewnętrznej kancelarii.

    A po co utrzymywać prawników na etatach? Sprawniej i taniej jest zlecić
    sprawy hurtowo Krukowi.

    Kruk jest tańszy niż kancelaria.

    >
    > W papierkach zmienia się tylko dane, formułka ta sama, więc koszta
    > obsługi są niewielkie.
    >
    > >>> Swoją droga ciekawe masz to pojęcie "honoru".
    > >> ??
    > >
    > > A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z
    > > "honorem"...
    >
    > A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz
    > szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że aby
    > zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad, trzeba ten
    > fanatyzm także wyznawać.

    Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi że
    to ja jestem fanatykiem. Genialne.

    Masz jakieś ambitniejsze argumenty niż piaskownicowe "głupi jesteś"?

    >
    > To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich
    > m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest
    > przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług
    > wysłać na drzewo.

    Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego
    długu.

    Nie mam nic wspólnego z tymi firmami, za to mam dłużników, i wiem jak
    takie cwaniaki potrafią kręcić, kłamać i oszukiwać. I potem za nich
    płacą uczciwi - np. tym że od jakiegoś czasu domagam się zaliczek. I
    uczciwy klient musi zablokować trochę kasy tylko dlatego że wcześniej
    mnie paru palantów oszukało.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 36. Data: 2010-02-09 07:53:31
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Massai pisze:

    >>> Taki to ma związek, że zamiast kombinować jakby sie tu wyłgać z
    >>> faktycznego długu przeterminowaniem, należy go po prostu spłacić.
    >>> Najlepiej na czas, wtedy nie trafi do żadnego kruka.
    >> No beton...
    >
    > No jak to zdanie to jest beton, to owszem - "może i jestem beton. Ale
    > dobrze mi z tym", że sparafrazuję jeden z moich ulubionych tekstów z
    > filmów.

    To twój problem.

    >>> Fakt że dług się przeterminował, nie oznacza że tego długu nie ma.
    >>> Można się tylko wymigać od spłacenia.
    >> Fakt, że "dług" się przeterminował oznacza, że rzekomy wierzyciel nie
    >> uznał za warte fatygi udanie się z tym do sądu - innymi słowy nie
    >> liczył na to, że sprawę wygra.
    >
    > Brednie. Po prostu uznał że koszta związane z windykacją przez sąd i
    > komornika będa na tyle duże że to się nie opłaca.

    ROTFL

    Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10% wartości?

    Weź mnie nieosłabiaj.

    [ciach]

    > Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł.
    > I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co chciał,

    Z pozwem. Ewentualnie zleć to kancelarii.

    > tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi
    > potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale...
    > nie opłaca mi się.

    Za co im?

    > W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka już
    > ktoś inny.
    >
    > I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało
    > sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za
    > granicę.

    Składasz pozew, tamci pewnie nie odbiorą, więc będzie "prawidłowo
    doręczony", i powolutku, nie śpiesząc się (i nie ponosząc nadmiernych
    kosztów) uzyskujesz tytuł wykonawczy. Nawet nie musisz od razu tego
    ściągać przez komornika - byle by co 10 lat pamiętać o "odświeżeniu"
    egzekucji. Prędzej czy później wróci - a może gdzieś za granicą się
    snajdzie - i przez ten czas odsetki sobie narosną. Za kilkusetzłotową
    inwestycję możesz mieć po paru latach fajny zwrot.
    [ciach]

    >>> Dośc dziwaczna teza - dług przeterminowany to automatycznie dług
    >>> który nigdy nie istniał, albo został już spłacony. Skąd taki
    >>> wniosek?
    >> Czytaj wyżej. Uważnie.
    >
    > Sam czytaj co piszesz. Kurde, pisanie bezwzrokowe ci się włączyło?
    >
    > Napisałeś że "dług" przeterminowany to wg ciebie jedno z trojga:
    > 1. taki który nigdy nie istniał.
    > 2. był sporny
    > 3. został dawno spłacony.

    No, mogę dopisać jeszcze 4: idiota, który sam nie chce pacem ruszyć,
    żeby się nie przedawniło.

    Poza tym sugeruję zapoznać się ze znaczeniem określeń "specjalizuje się
    w..." oraz "z reguły".

    > Wyłączyłeś z tej wyliczanki najbardziej oczywisty i najczęstszy
    > przypadek - ogromny odsetek długów faktycznie istniejących,
    > oczywistych, i nie spłaconych.

    Których nikt rozsądny nie będzie sprzedawał za ułamek wartości firemkom
    pokroju Kruka.

    Wyjątki to błąd statystyczny.

    > Chyba że wyłączyłeś go świadomie, używajac cudzysłowu.
    > W takim razie napisałeś bzdurę z tym "specjalizują się w".

    Patrz wyżej. Plus przykłady z życia własnego, znajomych oraz z opisów
    sytuacji tutaj - przypadki, kiedy ktoś wie, że faktycznie był winien, to
    znikomu odsetek. Z reguły będzie to jednak coś z wyżej wymienionych
    trzech... albo sytuacja, kiedy ktoś za chiny ludowe nie może sobie
    przypomineć, czy zapłacił, czy nie.

    >>> Tego typu instytucje specjalizują się w długach wbrew pozorom
    >>> ściągalnych i faktycznie istniejących. Tyle że trudnościągalnych.
    >>> Firmy
    >> ROTFL
    >
    > Tia. Coś bardziej merytorycznie?

    Miałeś kiedyś z nimi do czynienia?

    >>> które im sprzedają dług, uznają że taniej będzie im go sprzedac niż
    >>> samemu ścigać.
    >> Uhm. Tylko po co czekają latami, aż rzekomy dług się przedawni, hmm?
    >
    > A bo wcześniej próbują sami ściągnąć, wysyłają ponaglenia etc. Dopiero
    > jak dłużnik zniknie, albo sprawa się przeciąga, oddają to krukom.

    Ja nie jestem gigantyczną firmą, którą stać na etatowego prawnika. A
    mimo tego zamiast przez 10 lat ciągnąć sprawę bez dotykania sądu -
    oddałem sprawę porządnej kancelarii, która za niewielką opłatą zajęła
    się całą biurokracją. Miałem pecha, bo sprawa trafiła do czwartego
    cywilnego w Warszawie i potrwało to prawie 3 lata, ale po 3 latach
    dostałem brakujące 5 tysięcy... plus zwrot kosztów i odsetki za te 3 lata.

    >>> Dodatkowo większość ich aktywności to nie ściaganie długów
    >>> kupionych, ale zwyczajnie świadczenie usługi windykacji na rzecz
    >>> firm.
    >> No. Jak w moim przypadku, kiedy usiłowali mnie windykować za ustawowo
    >> uznaną reklamację
    >>
    >> Albo jak w przypadku mojego taty, kiedy usiłowali windykować abonament
    >> za nieistniejący numer.

    I co, bez komentarza?

    >>> To że czasem im się trafia dług trudnościągalny, stary (choć
    >>> faktycznie istniejący) i się wtedy imają różnych chamskich chwytów
    >>> - to po połowie efekt ich chamstwa i desperacji, a po trosze -
    >>> efekt zachowania klientów...
    >> Baju-baju.
    >
    > Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że
    > "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci
    > wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili.

    No. Podobniie jak restauratorzy na Starym Rynku - psioczyli i psioczyli,
    a przecież mogli grzecznie spłacić "ochronę lokali".

    > Bo większość spraw to jednak faktyczne zadłużenie, ludzie opowiadają
    > takie przypadki jak ja, a nie o tych gdzie "no kurde, wydzwoniłem, nie
    > miałem kasy a teraz ścigają".

    Dziwnie, że jak ja lub moi znajomi mieli kontakty z tą firmą, to 100%
    przypadków była taka, jak ja opisałem.

    >>>> Ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś miał faktycznie i uczciwie
    >>>> wierzytelność, to by przed upływem terminu przedawnienia podrzucił
    >>>> pozew do sądu. Skoro tego nie zrobił, to albo wie, że nie ma szans,
    >>>> albo ma taki burdel w papierach, że sam nie wie.
    >>> Bzdura. windykacja droga sądową to zabawa na którą się nie decyduje
    >>> spora część wierzycieli.
    >> Bo?

    Ponawiam pytanie.

    >>> Prosta sprawa - jest niezapłacony rachunek na 300 złotych, i bujać
    >>> się z tym do sadu? Najpierw trzeba znaleźć delikwenta...
    >> To albo masz etatowego prawnika, który się tym zajmuje, albo zlecasz
    >> takie sprawy hurtowo zewnętrznej kancelarii.
    >
    > A po co utrzymywać prawników na etatach? Sprawniej i taniej jest zlecić
    > sprawy hurtowo Krukowi.

    TANIEJ? Oddać rzekomo rzeczywiste należności za 10% wartości??

    Dziwnie liczysz... Ode mnie kancelaria wzięła tylko 10% - a nie 90%, jak
    Kruk. I objęło to także zorganizowanie komornika i wskazanie majątku.

    Ale ja miałem rzeczywistą, udokumentowaną wierzytelność.

    > Kruk jest tańszy niż kancelaria.

    Wania z Białorusi jest jeszcze tańszy i ściągnie "należności" od ludzi,
    którzy z twoją firmą nigdy nie mieli nic wspólnego.

    I co z tego?

    >> W papierkach zmienia się tylko dane, formułka ta sama, więc koszta
    >> obsługi są niewielkie.
    >>
    >>>>> Swoją droga ciekawe masz to pojęcie "honoru".
    >>>> ??
    >>> A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z
    >>> "honorem"...
    >> A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz
    >> szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że aby
    >> zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad, trzeba ten
    >> fanatyzm także wyznawać.
    >
    > Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi że
    > to ja jestem fanatykiem. Genialne.

    ???????????

    Ty jesteś pijany czy co?

    Ci co popełniani samobójstwa to byli (w mojej opinii) fanatycy!
    (aczkolwiek poczytalni)

    > Masz jakieś ambitniejsze argumenty niż piaskownicowe "głupi jesteś"?
    >
    >> To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich
    >> m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest
    >> przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług
    >> wysłać na drzewo.
    >
    > Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego
    > długu.

    Tylko że z rzeczywistym to się idzie do sądu przed przedawnieniem.

    > Nie mam nic wspólnego z tymi firmami, za to mam dłużników, i wiem jak
    > takie cwaniaki potrafią kręcić, kłamać i oszukiwać. I potem za nich

    I co, też czekasz kilka lat, aż się przedawni?

    Mi się kiedyś zdarzyło, że ktoś nie zapłacił co miał zapłacić. I nie
    czekałem, aż się przedawni, tylko zadbałem o sprawę.


  • 37. Data: 2010-02-09 08:26:05
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Andrzej Lawa pisze:

    >> Brednie. Po prostu uznał że koszta związane z windykacją przez sąd i
    >> komornika będa na tyle duże że to się nie opłaca.
    >
    > ROTFL
    >
    > Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10% wartości?


    Taniej jest - mając 10 000 dłużników po 300zł - odzyskać 300 tysięcy
    złotych, niż zainwestować w same opłaty sądowe 0,3 miliona złotych,
    zapłacić adwokatom za pisanie pozwów, potem jeszcze 1 milion złotych
    albo więcej na zaliczki dla komornika a w efekcie okaże się, że odzyska
    się mniej niż się zainwestowało.


    >> W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka już
    >> ktoś inny.
    >>
    >> I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało
    >> sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za
    >> granicę.
    >
    > Składasz pozew, tamci pewnie nie odbiorą, więc będzie "prawidłowo
    > doręczony", i powolutku, nie śpiesząc się (i nie ponosząc nadmiernych

    Nie będzie prawidłowo doręczony, ponieważ już tam nie mieszka.

    > Mi się kiedyś zdarzyło, że ktoś nie zapłacił co miał zapłacić. I nie
    > czekałem, aż się przedawni, tylko zadbałem o sprawę.


    Trzeba się było od razu przyznać, że doświadczenie masz takie, że
    miałeś jedną sprawę na 5000zł. Wówczas możesz sobie tak eksperymentować.
    Ale jak takich spraw będziesz miał 10 tysięcy, to inaczej będziesz śpiewał.


    --
    Liwiusz


  • 38. Data: 2010-02-09 09:37:50
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    Andrzej Lawa wrote:

    > Massai pisze:
    >
    > >>> Fakt że dług się przeterminował, nie oznacza że tego długu nie ma.
    > >>> Można się tylko wymigać od spłacenia.
    > >> Fakt, że "dług" się przeterminował oznacza, że rzekomy wierzyciel
    > nie >> uznał za warte fatygi udanie się z tym do sądu - innymi słowy
    > nie >> liczył na to, że sprawę wygra.
    > >
    > > Brednie. Po prostu uznał że koszta związane z windykacją przez sąd i
    > > komornika będa na tyle duże że to się nie opłaca.
    >
    > ROTFL
    >
    > Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10%
    > wartości?
    >
    > Weź mnie nieosłabiaj.

    A któ mówi o sprzedawaniu za 10%?
    Hm, zdaje się że umowę z Krukiem ma np. PKO SA.
    ZLECAJĄ im odzyskiwanie należności zwiazanych z niepłaceniem np. za
    konta. Po prostu zlecają, a nie sprzedają dług.

    Nadal wierzycielem jest bank.

    Tepsa ma zdaje sie z intrum justitia.

    To jest główne źródło utrzymania dla kruków - takie stałe umowy.

    Zresztą Kruk sprzedaje różne rzeczy. Np. do mnie się zgłosili z ofertą
    żebym sobie kupił ich pieczątkę ;-). że mi sprzedadzą za 50 czy 100 zł
    miesięcznie prawo do przybijania na fakturach ich pieczątki z hasłem "w
    razie braku płatności dług zostanie przekazany do windykacji firmie
    Kruk".

    Ale że uważam za niestosowną taką formę "poganiania na wszelki wypadek"
    klienta - oferty nie przyjąłem.

    >
    > [ciach]
    >
    > > Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł.
    > > I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co
    > > chciał,
    >
    > Z pozwem. Ewentualnie zleć to kancelarii.

    W pozwie muszę wskazać pozwanego z adresem. Adresu nie znam.

    >
    > > tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi
    > > potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale...
    > > nie opłaca mi się.
    >
    > Za co im?

    No właśnie, "moralnie" to oni są w porządku, kupili w dobrej wierze. Co
    nie zmienia faktu że jakbym bardzo chciał i był wredny, mógłbym im to
    odebrać, bo to licencja na soft. A od dawna już mam w umowach że
    licencja jest przekazywana po płatności i to ja jestem licencjodawcą.

    >
    > > W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka
    > > już ktoś inny.
    > >
    > > I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało
    > > sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za
    > > granicę.
    >
    > Składasz pozew,

    Na dzień dobry sąd wezwie mnie do uzupełnienia pozwu o aktualny adres
    pozwanego.
    Którego to adresu nie znam.

    > tamci pewnie nie odbiorą, więc będzie "prawidłowo
    > doręczony", i powolutku, nie śpiesząc się (i nie ponosząc nadmiernych
    > kosztów) uzyskujesz tytuł wykonawczy. Nawet nie musisz od razu tego
    > ściągać przez komornika - byle by co 10 lat pamiętać o "odświeżeniu"
    > egzekucji. Prędzej czy później wróci - a może gdzieś za granicą się
    > snajdzie - i przez ten czas odsetki sobie narosną. Za kilkusetzłotową
    > inwestycję możesz mieć po paru latach fajny zwrot.

    No, jak wymyślisz sposób na ustalenie tego adresu bez wynajmowania
    detektywa, to dalszy ciąg ma sens. Ja utknąłem na tym adresie.

    Postępowania nakazowego nie przeprowadzę, bo nie mam podpisanej faktury
    - wysłałem fakturę, ale wróciła nieodebrana. Muszę udowodnić w sądzie
    że zlecenie wykonano.

    Nawet rozmawiałem z jedną firmą windykacyjną, żeby się dowiedzieć czy
    by mi tego nie odzyskali, i po przedstawieniu sprawy dostałem ofertę w
    guście "1000 zł na start i na koszty znalezienia dłużnika + 10-20%
    kwoty odzyskanej".

    A ponieważ realnie patrząc - nic z tego nie będzie, to 1000zł utopione.

    >
    > >>> Dośc dziwaczna teza - dług przeterminowany to automatycznie dług
    > >>> który nigdy nie istniał, albo został już spłacony. Skąd taki
    > >>> wniosek?
    > >> Czytaj wyżej. Uważnie.
    > >
    > > Sam czytaj co piszesz. Kurde, pisanie bezwzrokowe ci się włączyło?
    > >
    > > Napisałeś że "dług" przeterminowany to wg ciebie jedno z trojga:
    > > 1. taki który nigdy nie istniał.
    > > 2. był sporny
    > > 3. został dawno spłacony.
    >
    > No, mogę dopisać jeszcze 4: idiota, który sam nie chce pacem ruszyć,
    > żeby się nie przedawniło.

    Albo człowiek który stwierdza "a co ja się będe po sądach włóczył".

    >
    > Poza tym sugeruję zapoznać się ze znaczeniem określeń "specjalizuje
    > się w..." oraz "z reguły".

    No właśnie - w tym "specjalizują się" i "z reguły" się mylisz. A że
    żaden znajomy ci się nie pochwalił "kurwa, nie zapłaciłem rachunków za
    telefon, i się kruk przypieprzył" - dziwisz się? Ludzie się "chwalą"
    tylko niesprawiedliwymi windykacjami.

    Ze wszystkim tak jest. Jakby człowiek chciał sobie na podstawie np.
    doniesień z gazet wyrabiać opinię choćby o służbie zdrowia, to by
    doszedł do wniosku że w szpitalach są same nieudane operacje, że tylko
    "błędy i wypaczenia".

    Stara zasada - niezadowolony klient powie dziesięciu, zadowolony -
    jednemu.

    >
    > > Wyłączyłeś z tej wyliczanki najbardziej oczywisty i najczęstszy
    > > przypadek - ogromny odsetek długów faktycznie istniejących,
    > > oczywistych, i nie spłaconych.
    >
    > Których nikt rozsądny nie będzie sprzedawał za ułamek wartości
    > firemkom pokroju Kruka.
    >
    > Wyjątki to błąd statystyczny.

    I te windykacje z banków, sieci komórkowych, tepsy - to wyjątki w
    działalności kruków. Tak, na pewno.

    >
    > > Chyba że wyłączyłeś go świadomie, używajac cudzysłowu.
    > > W takim razie napisałeś bzdurę z tym "specjalizują się w".
    >
    > Patrz wyżej. Plus przykłady z życia własnego, znajomych oraz z opisów
    > sytuacji tutaj - przypadki, kiedy ktoś wie, że faktycznie był winien,
    > to znikomu odsetek. Z reguły będzie to jednak coś z wyżej wymienionych
    > trzech... albo sytuacja, kiedy ktoś za chiny ludowe nie może sobie
    > przypomineć, czy zapłacił, czy nie.

    Bazowanie na "przykłady z życia własnego, znajomych i opisów" jest dość
    ryzykowne jeśli chodzi o określanie zakresu działalności firmy.

    Ja z Krukiem bodajże miałem raz styczność, miałem kiedyś firmowe konto
    w pko sa, ale przy okazji zmiany biura - zmieniliśmy bank (zależało nam
    żeby miec placówkę pod bokiem). Rozwiązaliśmy umowę, i po roku dostałem
    pismo z kruka że wiszę BANKOWI (nie krukowi) 500 pln za prowadzenie
    konta.

    Ktoś tam w banku nie dopatrzył, i nie zamknęli konta. Wina była po
    stronie banku, nie kruka, poszedłem do banku, popatrzyli w papiery,
    znaleźli wypowiedzenie umowy, i się odczepili.

    Dług wg. dokumentów banku niby był. Kruk dostał zlecenie, sprawdzili w
    KRS nowy adres i przysłali pisemko. Trudno ich winić.

    >
    > >>> które im sprzedają dług, uznają że taniej będzie im go sprzedac
    > niż >>> samemu ścigać.
    > >> Uhm. Tylko po co czekają latami, aż rzekomy dług się przedawni,
    > hmm?
    > >
    > > A bo wcześniej próbują sami ściągnąć, wysyłają ponaglenia etc.
    > > Dopiero jak dłużnik zniknie, albo sprawa się przeciąga, oddają to
    > > krukom.
    >
    > Ja nie jestem gigantyczną firmą, którą stać na etatowego prawnika. A
    > mimo tego zamiast przez 10 lat ciągnąć sprawę bez dotykania sądu -
    > oddałem sprawę porządnej kancelarii, która za niewielką opłatą zajęła
    > się całą biurokracją. Miałem pecha, bo sprawa trafiła do czwartego
    > cywilnego w Warszawie i potrwało to prawie 3 lata, ale po 3 latach
    > dostałem brakujące 5 tysięcy... plus zwrot kosztów i odsetki za te 3
    > lata.
    >
    > >>> Dodatkowo większość ich aktywności to nie ściaganie długów
    > >>> kupionych, ale zwyczajnie świadczenie usługi windykacji na rzecz
    > >>> firm.
    > >> No. Jak w moim przypadku, kiedy usiłowali mnie windykować za
    > ustawowo >> uznaną reklamację
    > > >
    > >> Albo jak w przypadku mojego taty, kiedy usiłowali windykować
    > abonament >> za nieistniejący numer.
    >
    > I co, bez komentarza?

    A co tu komentować?

    Takie przypadki się zdarzają. Co nie zmienia faktu że giną w masie
    rzeczywistych należności.

    >
    > >>> To że czasem im się trafia dług trudnościągalny, stary (choć
    > >>> faktycznie istniejący) i się wtedy imają różnych chamskich chwytów
    > >>> - to po połowie efekt ich chamstwa i desperacji, a po trosze -
    > >>> efekt zachowania klientów...
    > >> Baju-baju.
    > >
    > > Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że
    > > "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci
    > > wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili.
    >
    > No. Podobniie jak restauratorzy na Starym Rynku - psioczyli i
    > psioczyli, a przecież mogli grzecznie spłacić "ochronę lokali".

    Tia, teraz rachunek za telefon sprzed 4 lat się zrobił "ochrona lokali".

    Mówię o realnych długach.

    Jak dług jest urojony, to nie ma się co przejmować, niech idą do sądu i
    udowadniają. W czym problem?

    >
    > > Bo większość spraw to jednak faktyczne zadłużenie, ludzie opowiadają
    > > takie przypadki jak ja, a nie o tych gdzie "no kurde, wydzwoniłem,
    > > nie miałem kasy a teraz ścigają".
    >
    > Dziwnie, że jak ja lub moi znajomi mieli kontakty z tą firmą, to 100%
    > przypadków była taka, jak ja opisałem.

    Zacytowałeś 2 przypadki twoje, ileż to tych znajomych?

    Zresztą... skracając całą dyskusję:
    przeczytaj pierwszy post na który odpowiadałem.
    "Moim zdaniem, kruki itp. dzialaja w nastepujacy sposob - wykupuja
    hurtowo za grosze przeterminowane naleznosci od bankow,firm itp."

    "W ten sposob dymaja oni tysiace naiwniakow, ktorzy nie rozumieja, ze
    jesli minely 3 lata a nie ma nakazu sadowego, to wierzytelnosci nie
    mozna juz w zaden sposob dochodzic."

    O jakie należności chodzi? Rzeczywiste, czy wydumane?

    Przeterminowanie jest, jak sam piszesz, po to żeby nie trzymać
    potwierdzeń z 20 lat wstecz. A nie po to żeby przetrzymać wierzyciela
    przez 3 lata, a potem mu pokazać figę.

    >
    > >>>> Ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś miał faktycznie i uczciwie
    > >>>> wierzytelność, to by przed upływem terminu przedawnienia
    > podrzucił >>>> pozew do sądu. Skoro tego nie zrobił, to albo wie, że
    > nie ma szans, >>>> albo ma taki burdel w papierach, że sam nie wie.
    > >>> Bzdura. windykacja droga sądową to zabawa na którą się nie
    > decyduje >>> spora część wierzycieli.
    > >> Bo?
    >
    > Ponawiam pytanie.

    Mam się powtarzać? masz poniżej. Czytaj więcej niż jeden akapit.

    >
    > >>> Prosta sprawa - jest niezapłacony rachunek na 300 złotych, i bujać
    > >>> się z tym do sadu? Najpierw trzeba znaleźć delikwenta...
    > >> To albo masz etatowego prawnika, który się tym zajmuje, albo
    > zlecasz >> takie sprawy hurtowo zewnętrznej kancelarii.
    > >
    > > A po co utrzymywać prawników na etatach? Sprawniej i taniej jest
    > > zlecić sprawy hurtowo Krukowi.
    >
    > TANIEJ? Oddać rzekomo rzeczywiste należności za 10% wartości??
    >
    > Dziwnie liczysz... Ode mnie kancelaria wzięła tylko 10% - a nie 90%,
    > jak Kruk. I objęło to także zorganizowanie komornika i wskazanie
    > majątku.

    Zależy jaki dług. Jak jest stary, trudnościągalny (bo np. dłużnik
    wyemigrował), trzeba coś udowodnić - to i ta kancelaria wzięłaby 90%.

    >
    > >> W papierkach zmienia się tylko dane, formułka ta sama, więc koszta
    > >> obsługi są niewielkie.
    > > >
    > >>>>> Swoją droga ciekawe masz to pojęcie "honoru".
    > >>>> ??
    > >>> A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z
    > >>> "honorem"...
    > >> A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz
    > >> szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że
    > aby >> zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad,
    > trzeba ten >> fanatyzm także wyznawać.
    > >
    > > Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi
    > > że to ja jestem fanatykiem. Genialne.
    >
    > ???????????
    >
    > Ty jesteś pijany czy co?
    >
    > Ci co popełniani samobójstwa to byli (w mojej opinii) fanatycy!
    > (aczkolwiek poczytalni)

    Zaraz - a te samobójstwa z powodu krachu na giełdzie? też fanatycy?
    Czego fanatycy?

    > >
    > >> To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich
    > >> m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest
    > >> przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług
    > >> wysłać na drzewo.
    > >
    > > Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego
    > > długu.
    >
    > Tylko że z rzeczywistym to się idzie do sądu przed przedawnieniem.

    Albo się nie idzie, licząc na to że dłużnik jednak spłaci.

    Jakbym miał 1000 dłużników po 100 złotych, to wolałbym to sprzedać za
    10 czy 20 tysięcy komuś, niż sam się bujać z tysiącem spraw w sądzie.

    Piszesz że kancelaria wzięła 500 pln od 5000 długu.
    Sądzisz że kancelaria weźmie 10 zł za każdą z tych spraw po 100 pln? Za
    samo przygotowanie i wysłanie pozwu, przy założeniu że kopiuj-wklej i
    wiadomo gdzie dłużnik mieszka, wezmą 30 pln. Potem jeszcze zabawa z
    dziesiątkami komorników (te ich rewiry)...

    Jakbym miał 5 dłużników po 100 zł, to bym po prostu machnął ręką, i
    czekałbym aż zbierze się wiecej - i jakby to "zbieranie" trwało dłużej,
    na tyle długo że część by się przedawniła, to bym hurtem sprzedał komuś.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 39. Data: 2010-02-09 09:50:44
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Liwiusz pisze:

    >> Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10% wartości?
    >
    >
    > Taniej jest - mając 10 000 dłużników po 300zł - odzyskać 300 tysięcy
    > złotych, niż zainwestować w same opłaty sądowe 0,3 miliona złotych,

    Ummm... Jak wyliczyłeś te opłaty, hmm?

    > zapłacić adwokatom za pisanie pozwów,

    Albo jesteś dużym koncernem i masz i tak etatowego, albo wynajmujesz
    takiego, który da hurtową zniżkę za parę tysięcy spraw różniących się
    wyłącznie sumami i adresami.

    > potem jeszcze 1 milion złotyc albo więcej na zaliczki dla komornika
    > a w efekcie okaże się, że odzyska się mniej niż się zainwestowało.

    Od kiedy komornicy biorą zaliczki rzędu 1/3 wartości należności?? Ty się
    dobrze czujesz?

    >>> W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka już
    >>> ktoś inny.
    >>>
    >>> I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało
    >>> sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za
    >>> granicę.
    >>
    >> Składasz pozew, tamci pewnie nie odbiorą, więc będzie "prawidłowo
    >> doręczony", i powolutku, nie śpiesząc się (i nie ponosząc nadmiernych
    >
    > Nie będzie prawidłowo doręczony, ponieważ już tam nie mieszka.
    >
    >> Mi się kiedyś zdarzyło, że ktoś nie zapłacił co miał zapłacić. I nie
    >> czekałem, aż się przedawni, tylko zadbałem o sprawę.
    >
    >
    > Trzeba się było od razu przyznać, że doświadczenie masz takie, że
    > miałeś jedną sprawę na 5000zł. Wówczas możesz sobie tak eksperymentować.
    > Ale jak takich spraw będziesz miał 10 tysięcy, to inaczej będziesz śpiewał.

    To jest różnica wyłącznie skali. Chyba nie zaczniesz twierdzić, że trzej
    najwięksi operatorzy telkomunikacyjni mają obroty i zasoby finansowe
    porównywalne z jedną osobą prywatną robiącą sobie tłumaczenia?


  • 40. Data: 2010-02-09 11:11:26
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Massai pisze:

    >> Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10%
    >> wartości?
    >>
    >> Weź mnie nieosłabiaj.
    >
    > A któ mówi o sprzedawaniu za 10%?
    > Hm, zdaje się że umowę z Krukiem ma np. PKO SA.
    > ZLECAJĄ im odzyskiwanie należności zwiazanych z niepłaceniem np. za
    > konta. Po prostu zlecają, a nie sprzedają dług.
    >
    > Nadal wierzycielem jest bank.

    Ale to przed przedawnieniem - a tutaj mówimy o rzekomych długach po
    ewentualnym terminie, kiedy tego typu firmy kupują "jak leci" bez
    zwracania uwagi na zasdność roszczenia czy osobę rzekomego dłużnika.

    > Tepsa ma zdaje sie z intrum justitia.

    Tepsa ma ze wszystkimi. Z ptaszydłem też.

    > To jest główne źródło utrzymania dla kruków - takie stałe umowy.
    >
    > Zresztą Kruk sprzedaje różne rzeczy. Np. do mnie się zgłosili z ofertą
    > żebym sobie kupił ich pieczątkę ;-). że mi sprzedadzą za 50 czy 100 zł
    > miesięcznie prawo do przybijania na fakturach ich pieczątki z hasłem "w
    > razie braku płatności dług zostanie przekazany do windykacji firmie
    > Kruk".

    "Mają rozmach, skurwisyny..." (że tak sobie pozwolę na cytat ;) )
    [ciach]

    >>> Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł.
    >>> I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co
    >>> chciał,
    >> Z pozwem. Ewentualnie zleć to kancelarii.
    >
    > W pozwie muszę wskazać pozwanego z adresem. Adresu nie znam.

    Wymeldował się?

    >>> tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi
    >>> potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale...
    >>> nie opłaca mi się.
    >> Za co im?
    >
    > No właśnie, "moralnie" to oni są w porządku, kupili w dobrej wierze. Co
    > nie zmienia faktu że jakbym bardzo chciał i był wredny, mógłbym im to
    > odebrać, bo to licencja na soft. A od dawna już mam w umowach że
    > licencja jest przekazywana po płatności i to ja jestem licencjodawcą.

    To kim był ten, co zniknął? Co to za dziwna kombinacja?

    [ciach]

    >> Składasz pozew,
    >
    > Na dzień dobry sąd wezwie mnie do uzupełnienia pozwu o aktualny adres
    > pozwanego.
    > Którego to adresu nie znam.

    Sprawdzałeś w ewidencji? Jak się nie wymeldował i nie będzie "zwrot -
    adresat nieznany" tylko "nie odebrał w terminie"...
    [ciach]

    > Postępowania nakazowego nie przeprowadzę, bo nie mam podpisanej faktury
    > - wysłałem fakturę, ale wróciła nieodebrana. Muszę udowodnić w sądzie
    > że zlecenie wykonano.

    To zlecenie czy sprzedaż licencji?

    > Nawet rozmawiałem z jedną firmą windykacyjną, żeby się dowiedzieć czy
    > by mi tego nie odzyskali, i po przedstawieniu sprawy dostałem ofertę w
    > guście "1000 zł na start i na koszty znalezienia dłużnika + 10-20%
    > kwoty odzyskanej".
    >
    > A ponieważ realnie patrząc - nic z tego nie będzie, to 1000zł utopione.

    I co, sprzedasz ptaszydłu? W ogóle ptaszydło będzie chciało to kupić?

    [ciach]

    >> No, mogę dopisać jeszcze 4: idiota, który sam nie chce pacem ruszyć,
    >> żeby się nie przedawniło.
    >
    > Albo człowiek który stwierdza "a co ja się będe po sądach włóczył".

    Albo rybki, albo akwarium.

    >> Poza tym sugeruję zapoznać się ze znaczeniem określeń "specjalizuje
    >> się w..." oraz "z reguły".
    >
    > No właśnie - w tym "specjalizują się" i "z reguły" się mylisz. A że
    > żaden znajomy ci się nie pochwalił "kurwa, nie zapłaciłem rachunków za
    > telefon, i się kruk przypieprzył" - dziwisz się? Ludzie się "chwalą"
    > tylko niesprawiedliwymi windykacjami.

    Paru znajomym zdarzało się mieć zaległości - przez zapomnienie czy też
    przez nierzetelnych kontrahentów. I wtedy w miarę szybko pojawiał się
    komornik, z którym z reguły dawało się po ludzku dogadać na rozłożenie
    należności.

    Ale nigdy nie zdarzało się, że ktoś, komu faktycznie byli coś winni,
    czekał kilka lat, aż się przedawni, a potem opychał jakiejś podejrzanej
    firemce.

    [ciach]

    >> Wyjątki to błąd statystyczny.
    >
    > I te windykacje z banków, sieci komórkowych, tepsy - to wyjątki w
    > działalności kruków. Tak, na pewno.

    Sęk w tym, że oni biorą "jak leci" olewając kwestię zasadności roszczeń.

    [ciach]

    > Ktoś tam w banku nie dopatrzył, i nie zamknęli konta. Wina była po
    > stronie banku, nie kruka, poszedłem do banku, popatrzyli w papiery,
    > znaleźli wypowiedzenie umowy, i się odczepili.

    Od mojego taty odczepili się dopiero, jak zostali ostrzeżeni zgłożeniem
    próby wyłudzenia do prokuratury.

    Ode mnie się odczepili... jak się wyprowadziłem :-P

    > Dług wg. dokumentów banku niby był. Kruk dostał zlecenie, sprawdzili w
    > KRS nowy adres i przysłali pisemko. Trudno ich winić.

    Kruka też, bo oni biorą "jak leci" wiedząc, że większość tego, co biorą,
    jest co najmniej wątpliwe.
    [ciach]

    > Takie przypadki się zdarzają. Co nie zmienia faktu że giną w masie
    > rzeczywistych należności.

    Śmiem twierdzić, że jest zgoła odwrotnie.

    [ciach]

    >>> Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że
    >>> "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci
    >>> wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili.
    >> No. Podobniie jak restauratorzy na Starym Rynku - psioczyli i
    >> psioczyli, a przecież mogli grzecznie spłacić "ochronę lokali".
    >
    > Tia, teraz rachunek za telefon sprzed 4 lat się zrobił "ochrona lokali".

    Tam też "sprawy by nie było" jakby zapłacili.

    > Mówię o realnych długach.
    >
    > Jak dług jest urojony, to nie ma się co przejmować, niech idą do sądu i
    > udowadniają. W czym problem?

    W tym, że oni mają w nosie, czy jest urojony czy nie. Ba! Wiedząc, że
    jest urojony i tak cisną licząc właśnie na frajerów, którzy dadzą się
    zastraszyć.
    [ciach]

    > Zresztą... skracając całą dyskusję:
    > przeczytaj pierwszy post na który odpowiadałem.
    > "Moim zdaniem, kruki itp. dzialaja w nastepujacy sposob - wykupuja
    > hurtowo za grosze przeterminowane naleznosci od bankow,firm itp."
    >
    > "W ten sposob dymaja oni tysiace naiwniakow, ktorzy nie rozumieja, ze
    > jesli minely 3 lata a nie ma nakazu sadowego, to wierzytelnosci nie
    > mozna juz w zaden sposob dochodzic."
    >
    > O jakie należności chodzi? Rzeczywiste, czy wydumane?

    Jeśli się przeterminowały, to znaczy że nikt nie próbował ich skutecznie
    dochodzić, zatem są co najmniej wątpliwe jeśli ne zupełnie fikcyjne.

    > Przeterminowanie jest, jak sam piszesz, po to żeby nie trzymać
    > potwierdzeń z 20 lat wstecz. A nie po to żeby przetrzymać wierzyciela
    > przez 3 lata, a potem mu pokazać figę.

    "Przetrzymać wierzyciela"? Ale to właśnie owi rzekomi wierzyciele
    przetrzymują!

    [ciach]

    >>>>> A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z
    >>>>> "honorem"...
    >>>> A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz
    >>>> szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że
    >> aby >> zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad,
    >> trzeba ten >> fanatyzm także wyznawać.
    >>> Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi
    >>> że to ja jestem fanatykiem. Genialne.
    >> ???????????
    >>
    >> Ty jesteś pijany czy co?
    >>
    >> Ci co popełniani samobójstwa to byli (w mojej opinii) fanatycy!
    >> (aczkolwiek poczytalni)
    >
    > Zaraz - a te samobójstwa z powodu krachu na giełdzie? też fanatycy?
    > Czego fanatycy?

    Krachu też, ale mowa była o długach. I zgadza się - fanatycy honoru (w
    ich pojęciu tej koncepcji).

    >>>> To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich
    >>>> m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest
    >>>> przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług
    >>>> wysłać na drzewo.
    >>> Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego
    >>> długu.
    >> Tylko że z rzeczywistym to się idzie do sądu przed przedawnieniem.
    >
    > Albo się nie idzie, licząc na to że dłużnik jednak spłaci.

    Jakby miał spłacić, to by przerwał bieg przedawnienia.

    > Jakbym miał 1000 dłużników po 100 złotych, to wolałbym to sprzedać za
    > 10 czy 20 tysięcy komuś, niż sam się bujać z tysiącem spraw w sądzie.
    >
    > Piszesz że kancelaria wzięła 500 pln od 5000 długu.

    Och, sporo więcej - ale już nie ode mnie, tylko od drugiej strony ;)

    > Sądzisz że kancelaria weźmie 10 zł za każdą z tych spraw po 100 pln? Za
    > samo przygotowanie i wysłanie pozwu, przy założeniu że kopiuj-wklej i
    > wiadomo gdzie dłużnik mieszka, wezmą 30 pln. Potem jeszcze zabawa z

    30? Skąd wziąłeś tę liczbę?

    > dziesiątkami komorników (te ich rewiry)...

    Huh? W moim przypadku dłużnik był z centrum Warszawy, a firma zleciła
    sprawę sprawdzonemu przez nich komornikowi z Legionowa czy innego
    Piaseczna (już nie pamiętam).

    > Jakbym miał 5 dłużników po 100 zł, to bym po prostu machnął ręką, i
    > czekałbym aż zbierze się wiecej - i jakby to "zbieranie" trwało dłużej,
    > na tyle długo że część by się przedawniła, to bym hurtem sprzedał komuś.

    Jak zbierasz 5 dłużników przez 3 lata, to nawet samodzielnie możesz się
    w pozwy zabawić.

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 7


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1