eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonauczycielski urlop a inna praca › Re: nauczycielski urlop a inna praca
  • Data: 2005-02-06 23:50:28
    Temat: Re: nauczycielski urlop a inna praca
    Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    PawełJ wrote:
    >>Nie jestem nauczycielem. Ale miałem okazję analizować pracę nauczycieli w
    >>ramach pewnego zlecenia.
    >
    > Ja również nie jestem. Miałem okazję brać udział w przygotowaniu pewnych
    > programów, które mogłyby i pomagają w pracy nauczyciela - od przygotowania
    > konspektu lekcji (ten nie wiem czy wszedł) po wydruk ocen na wywaidówkę -to
    > działa.

    Zgadzam się. Brakuje tylko pieniędzy na wdrożenie i siły sprawczej wyższej.
    Ale przede wszystkim brakuje koorydnacji działań.
    Jest wiele programów, które w jakiś tam sposób wspomagają szkolną
    papierkologię, ale każdy sobie. Jak dla mnie to brakuje czegoś
    odgórnego, np takiego schematu w xml definiującego standard wymiany
    danych. A potem już zostawmy wolny rynek. Niech firmy piszą programy do
    prowadzenia dziennika w wersji elektronicznej, generowania stron www z
    wywyiadówkami itp itd.
    Narazie jesteśmy jeszcze w powijakach.


    >
    > Bez obrazy tych, którzy uczą z powołania. Oni są chyba mniejszością.

    No właśnie, bo nikt nie ma ochoty niczego zmieniać.
    Ale znam szkoły, w któtych są większością, a naczycielom odwalającym
    fuchę na etacie po prostu się dziękuje i nikt się z tym nie pieści.
    "Pani Aniu, chciałam panią poinformować, że nasza współpraca zakończy
    się na tym roku szkolnym".


    > Pod warunkiem że mówimy o tych którzy chcą uczyć i się przykładają.
    > Pod warunkiem, że odrzucimy nauczycieli takich przedmiotów z których
    > kartkówek i sprawdzianów się nie robi.
    Nie dramatyzujmy. Nie jest tak źle jak się wydaje.


    > Mówimy o rzeczywistości a nie o tym co powinno być :)
    > Nie powinno być np. klas łączonych w szkołach gdzie jest w sumie 12 uczniów
    > z 4 klas wiekowych
    To jest problem i tak naprawdę nie wiadomo jak go rozwiązać. Nie stać
    nas na prowadzenie tak małych szkół, a pomysł gimbusów jak widać nie
    wypalił. Tego powinno być tysiące, aby dojazd dzieci do szkół zdał egzamin.

    >
    > Nie można niestety. Nauczyciele mają dość skomplikowany sposób
    > wynagradzania - i sztywną zasadniczą od której nie ma odstępstw. Nie wolno
    > jej ani zwiększyć o inne składniki ani zmniejszyć.
    Ale zasady są po to, żeby je zmieniać. Zmieńmy sposób pracy nauczyciela
    to i zmieni się sposób ich wynagradzania.

    >
    > Czyli wychodzi, że niektórzy jeżdzą bo lubią a ci co nie lubią odpuszczają.
    > Ilu jest takich, co jedzie bo musi?
    Zwykle ci co mają wychowawstwo to jadą przynajmniej raz, albo dwa razy
    do roku. Nie ma wycieczki,w której nauczyciel jedzie sam, a więc zwykle
    jedzie jeszcze jeden. W efekcie jest tak, że raczej każdy nauczyciel na
    tą wycieczkę raz w roku pojedzie.

    >
    > Ja dawno temu do szkoły chodziłem i moje dzieci jeszcze nie chodzą, ale z
    > moich czasów i z doświadczeń akurat znajomych rodziców to raczej dwie w
    > semestrze - po środku i semestralna.
    Kwestia szkoły. Są i takie w których wywiadówka jest co miesiąc.

    >
    > To teraz wskaż mi w średniej statystycznej szkole takich nauczycieli co są
    > do dyspozycji rodziców częściej niż raz w miesiącu i dłużej niż przez
    > godzinę.
    Są. Kwestia dyrekcji. Nie pamiętam w tej chwili, ale zdaje się że taki
    jest obowiązek i takie godziny powinny być.
    Znam też takie szkoły, w których rodzic w czasie przerwy nie porozmawia
    z nauczycielem. Zostanie zaproszony na spotkanie konsultacyjne w
    godzinach konsultacji, albo na indywidualne spotkanie, jeżeli godziny
    konsultacyjne mu z jakichś powodów nie odpowiadają.
    Na przerwie zostanie po prostu grzecznie odesłany do domu. I jest to
    standard w całej szkole.
    Jak to się mówi rodziców też należy umieć wychować.


    >
    > które przeważnie załatwi uczeń, dyżurny, czy sekretarka.
    > Przez rok ksera po szkołach naprawiałem i w życiu nie widziałem tam
    > nauczyciela - dzieci i ktoś, przeważnie sprzątaczka, sekretarka, czy
    > księgowa. Czasem same dzieci.

    Różnie w różnych szkołach. W szkołach, w których ja byłem nie widziałem
    znowu aby dzieci coś kserowały, a prośby nauczycieli do sekretarki o
    skserowanie czegoś kończyły się wywieszeniem obowiązków sekretarki w
    pokoju nauczycielskiem, w którym czerwonym pisakiem dyrekcja dopisała,
    że nie ma tam obowiązku kserowania materiałów dla nauczycieli i wstawiła
    ksero do pokoju nauczycielskiego z limitem kartek na semestr dla każdego
    nauczyciela. Sprawdziło się.


    >
    > Ale przejżeć książkę z ćwiczeniami to chyba 2-3 godz RAZ DO ROKU.

    Wiesz, jak wychodzę z supermarketu to zwykle wszystkie towary nie są
    droższe niż 5-10 zł, a rachunek wyszedł na 500 zł.
    To się strasznie szybko sumuje.



    > Są nauczyciele, którzy potrafią zapanować nad uczniami na tyle, że na lekcji
    > mogą mówić normalnym nie podniesionym głosem (inni sami są sobie winni).

    Kwestia umiejętności pedagogicznych. Jeśli ktoś nie radzi sobie to nie
    powinien tam pracować.
    Jestem za tym, aby lekcje w klasie były nagrywane.

    > Ja
    > obecnie pracuje szkoląc (dorosłych). Ale szkolenie z mojej strony to ok 5-6
    > godz ciągłego gadania a 8-9 godz pracy. W sali czasem jest ok 30 osób. Można
    > to chyba porównac do pracy nauczyciela w sali z uczniami, którzy nie
    > hałasują. Szkolący tez zadają pytaniai to czasem dość trudne. Stąd moge
    > sobie wyobrazić zmęczenie bądź nie nauczyciela.

    Zgadza się. Jak dla mnie wakacje możnaby zlikwidować rozkładając pracę
    równomiernie na cały rok. Tylko, czy myśmy przypadkiem nie zapomnieli,
    że wakacje są dla dzieci, a nie dla nauczycieli.




    >
    > Znam kilka szkół, w której jest dość dużo miejsca, żeby takie coś
    > zorganizować. Inna sprawa piniędzy. Znam dwie szkoły w której dyrekcja
    > chciała takie coś wprowadzić. Właśnie po to, żeby był nauczyciel na miejscu.
    > I po to, żeby był dostępny dla dyrekcji, rodziców, uczniów.
    > Większość nauczycieli nie chciała. Na tyle nie chciała, że dyrekcje były
    > bezsilne.
    Moim zdaniem nauczyciele nie mają tu wiele do powiedzenia.
    Etat nauczyciela to 40 godzin pracy. Może się albo podporządkować, albo
    poszukać innej pracy.
    Niestety jak widać ktoś miał tu szersze plecy niż dyrekcja.

    Znam przypadek, kiedy nauczyciel został przez dyrekcję zmuszony do
    przychodzenia do pracy w czasie wakacji. Dostał regulamione 26 dni
    urlopu. A potem miał być w pracy.
    Poszło o materiały dydaktyczne, o które nauczyciel wykłócał się przez
    cały rok, a potem nie zostały użyte, bo "nikt mi nie zrobił sznureczka,
    żebym tą mapę mogła powiesić".
    W czasie wakacji nauczyciel miał sporo czasu, aby zanieść tą mapę do
    "konserwatora", który stosowny sznureczek zrobił.





    > Jest jeszcze jeden dość mocny argument, dla których nauczyciele nie chcą
    > takiego rozwiązania. Niektórzy nauczyciele pracują w więcej niż jednej
    > szkole na więcej niż etat. Mają czas żeby pracować na dwóch pełnych etatach.
    > Żeby robić te wszystkie rzeczy o których wcześniej wspomniałeś.
    > Nie wiem na ile dobrze robią swoją robotę, ale raczej ze strony rodziców nie
    > słyszałem skarg. Jeżeli jest kilku takich rodzynków to albo oni sa bardzo
    > wybitni, albo ten wymiar 18 godz. to ciut za mało.

    To nie dotyczy tylko nauczycieli, ale wszystkich zawodów, w których
    przykręca się srubkę. Protesty będą zawsze jak się coś komuś zabiera.
    Po prostu tak należy zrobić i koniec. Przynajmniej skończy się fuszerka,





Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1