eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoZDRADA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! › Re: ZDRADA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!newsfeed.pionie
    r.net.pl!news.internetia.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tp
    i.pl!not-for-mail
    From: "boukun" <b...@n...pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: ZDRADA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Date: Mon, 5 Nov 2007 12:36:17 +0100
    Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
    Lines: 192
    Message-ID: <fgmvis$atl$1@nemesis.news.tpi.pl>
    References: <fgiijv$634$1@atlantis.news.tpi.pl>
    <HA7Xi.19675$Eq.19223@newsfe3-gui.ntli.net>
    NNTP-Posting-Host: abpj235.neoplus.adsl.tpnet.pl
    X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1194262941 11189 83.8.51.235 (5 Nov 2007 11:42:21 GMT)
    X-Complaints-To: u...@t...pl
    NNTP-Posting-Date: Mon, 5 Nov 2007 11:42:21 +0000 (UTC)
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2180
    X-MIMEOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2180
    X-RFC2646: Format=Flowed; Response
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:495847
    [ ukryj nagłówki ]


    Użytkownik "swen" <n...@n...com> napisał w wiadomości
    news:HA7Xi.19675$Eq.19223@newsfe3-gui.ntli.net...
    > Ile razy mam pisac, ze PO to to samo co PiS? No ile razy.....
    > Czy juz nikt nie pamieta AWS-UW czyli PC, UW, KLD, ZChN i reszta... Owszem
    > dzis nazywa sie ich PO i PiS ale czy mordy przypadkiem nie te same? A
    > Boni.. hehehe a zaraz odgrzeja Bieleckiego ...
    > ech a Polaki znow dali sie nabrac na kolorowe opakowania z gownem w
    > srodku.

    Niezłomni i miernoty

    W środę 31 października Michał Boni publicznie, w telewizji przyznał się,
    że był TW (Tajnym Współpracownikiem SB".) Tłumaczył się, że uległ szantażowi
    SB, ale nigdy nie donosił na kolegów, na działaczy Solidarności i ludzi
    podziemia. Podobnie tłumaczą sie wszyscy agenci SB, a także etatowi
    funkcjonariusze tego resortu. Zawsze zapewniają, że nikomu nie szkodzili,
    nawet Gieremek nie chce przypomnieć sobie, że w latach stalinowskich posyłał
    ludzi ze swojego otoczenia uniwersyteckiego do więzienia. Te służby nie
    werbowały ludzi bezużytecznych, nieprzydatnych. Zapewniały one swoim agentom
    konkretne korzyści materialne, zawodowe, społeczne, ale w zamian żądały
    świadczenia usług. Miały sprecyzowany i praktyczny cel: oddziaływanie
    poprzez swoich agentów na opozycję, infiltrowanie jej, ograniczanie lub
    hamowanie jej działań. Szantaż, groźby, prowokacje, także różne formy
    przekupstwa, były ich standardowymi metodami. I jedni ulegali im, inni nie.
    Niektórzy, choć było ich wówczas niewielu, często heroicznie, ale skutecznie
    broniło się przed naciskami i szantażem.. Nie ulegało, nie tylko szantażom i
    zapowiadanym represjom, ale także nie dało się przekupić stanowiskami,
    awansami, pieniędzmi. Jednakże sporo łasych na korzyści ulegało namowom. I
    do nich należeli tacy ludzie, jak Michał Boni, Lech Wałęsa, Władysław
    Frasyniuk, Barbara Labuda ... którzy bez nacisku i szantaży, dla osiągnięcia
    własnych korzyści, za owe judaszowe 30 srebrników, gotowi byli zdradzić
    swoje ideały i najbliższe otoczenie.Z tym, że do tej pory Frasusyniuk np.
    nie przyznał się publicznie, że współpracował z gen. Kiszczakiem przy
    tworzeniu "okrągłego stołu" i że namawiał innych do zdrady. (1) Natomiast
    Wałęsa tłumaczy podjęcie współpracy z SB, podobnie, jak Boni, stosowanym
    wobec niego szantażu, że jeśli się nie zgodzi na współpracę, to Kiszczak
    zwróci się do Frasyniuka lub kogoś innego, gotowego go zastąpić, "nie chcęm
    ale muszem". ( 2) Usprawiedliwianie się Boniego, Wałęsy, czy Frasyniuka,
    koniecznością podjęcia współpracy z SB, jest naiwne, czy wręcz głupie.
    Przecież każdy z nich mógł się wycofać z działalności opozycyjnej. Było
    oczywiste, że każdy kto podejmował w tym czasie nielegalną działalność
    obywatelską był narażony na szantaż, represje, dyskryminację: płacił wysoką
    cenę, by zachować godność: albo godził się świadomie na współpracę. Boni
    mówi, np. że podpisał akt współpracy z SB, bo ''Esbecy podśmiewali się , że
    złapali mnie przypadkiem na zdradzie małżeńskiej". Czyli złapali go u
    kochanki. Twierdził, że miał do wyboru: albo zdradę Sprawy, Ojczyzny albo
    awanturę małżeńską w domu ? W tym drugim wypadku , mogło najwyżej grozić
    rozwodem, do którego i tak miało dojść. choć nieco później. Chciał być wciąż
    na gorze, wśród rządzących; najpierw przy wsparciu SB , a później
    KOR-o-Solidarności. Przyznał sie dopiero po 10 latach , gdy IPN docierał do
    jego akt. Zatajając swoją współpracę z SB okazał sie łajdakiem i tchórzem.
    Twierdzę tak, bo osobiście byłem w podobnej sytuacji przed sierpniem i po
    sierpniu 1980 r. działając w nielegalnej opozycji ( w Ruchu Obrany Praw
    Człowieka i Obywatela i w Wolnych Związkach Zawodowych ). Zapewne SB
    traktowała różnie poszczególnych działaczy, w zależności od ich statusu
    społecznego. Niektórzy byli traktowani łagodniej inni surowej. Bardziej
    surowo traktowano robotników i działaczy spoza Warszawy. Nie zawsze też
    każdego SB próbowała zwerbować. Rezygnowała np. z ludzi, którzy mieli
    własne, ugruntowane poglądy, twarde zasady moralne, mocne charaktery, nie
    rokowali nadziei , że się dadzą przekupić lub zastraszyć. Od tych osób
    wymagano jedynie zaniechania dalszej działalności opozycyjnej. Robotników
    przeważnie traktowano brutalnie i bito. Wielu działaczy rzeczywiście
    wycofywało się, o co nie można mieć do nich pretensji. Bowiem SB nie tylko
    straszyła, ale zawsze spełniała swoje groźby . Mówię o sytuacjach bardzo
    dobrze mi znanych z autopsji, z własnego bolesnego doświadczenia. Też w roku
    1978 stanąłem wobec alternatywy, czy ulec szantażowi i zrezygnować z dalszej
    niezależnej działalności obywatelskiej (SB znając moje poglądy nigdy nie
    proponowała mi współpracy), czy narazić siebie i moich najbliższych na
    represje? Podobną alternatywę miał także Boni, Frasyniuk i inni. Ja miałem
    wówczas bardzo wiele do stracenia i dlatego przeżywałem momenty wahania.
    Zarabiałem, jak na tamte warunki, bardzo dobrze, oprócz uczelni , pracowałem
    jako doradca do spraw organizacji i zarządzania w dużych przedsiębiorstwach,
    Wiele publikowałem, brałem aktywny udział w działalności naukowej; byłem w
    trakcie przygotowywania pracy habilitacyjnej ( pobierałem stypendium
    habilitacyjne na Politechnice Wrocławskiej). SB zapowiedziała, że to
    wszystko stracę, jeśli nie zaniecham dalszej działalności. Grożono także
    mojej rodzinie. I trzeba przyznać, że SB dotrzymała słowa. Zwolniono mnie ze
    wszystkich funkcji i stanowisk. Odmówiono mi jakiejkolwiek pracy zgodnej,
    choćby częściowo z moim wykształceniem i zawodem, a nawet odmówiono mi
    zatrudnienia na stanowisku robotnika budowlanego (Berufsverbote) .
    Oczywiście nie byłem wyjątkiem. Podobne szykany dotknęły w tamtym czasie
    wielu działaczy w kraju, przed którymi zamknięto szczelnie drzwi do kariery
    naukowej, prawniczej, wojskowej, zawodowej, a także odmówiono im prawa do
    zatrudnienia i wykonywania zawodu. Ale większość z nich , mimo tych szykan,
    zachowała sie godnie: np. inż. Józef M. Janowski ze Zduńskiej Woli,
    prokurator Bogusław Śliwa z Kalisza, Adam Pleśniar z Wrocławia, nauczyciel
    mgr Zbigniew Sieminski, nauczyciel z Łodzi, Andrzej Czuma i Adam
    Wojciechowski z Warszawy, robotnicy: Kazimierz Świtoń z Katowic, Jan
    Zapolnik z Gdańska, Bolesław Cygan z Wodzisławia Śl. Marek Chwalewski -
    ektrotechnik, z Pabianicemec. mec. Karol Głogowski - z Łodzi, inż. Kazimierz
    Janusz, dziennikarz, z Warszawy, inż. leśnik, Tadeusz Newelski, z Pieszyc k.
    Wałbrzycha, Janusz Rożek, rolnik,działacz chłopski , z Kolonii Górnej k.
    Lublina, inż. Adam Skowroński z Wrocławia, Edward Staniewski, kreślarz , z
    Warszawy, mgr Bogusław Studziński - działacz katolicki, dziennikarz, z
    Zalesia G. k. Warszawy, Kazimierz Szoloch, robotnik, stoczniowiec, z
    Gdańska, inż. Tadeusz Wolf, z Kalisza (3) Oni mimo prześladowań nie ulegli
    naciskom i szantażom SB. Te, choćby kilka przykładów, dowodzi, że można było
    zachować sie przyzwoicie, tylko trzeba było mieć charakter, odwagę i
    zapłacić za to wysoką cenę, niekiedy bardzo wysoką . Naród może z nich być
    dumny. Pan Boni nie chciał takiej ceny płacić, więc poszedł na współpracę.
    Niepokojący jest stosunek Tuska i PO do Boniego i do ludzi, którzy kiedyś
    się sprzeniewierzyli, zawiedli, a także jawne prezentowanie niechęci do IPN
    i kontynuowania lustracji. Zdrajcom mogą przebaczyć tylko ich ofiary, tylko
    ludzie którzy zachowali się godnie w przeszłości, a nie pan Tusk, PO,
    Demokraci, SLD itp. Jest też zjawiskiem wielce przykrym, wstydliwym i
    kompromitującym, dla kolejnych ekip rządzących, że, ci którzy się
    zeszmacili, skompromitowali, zdradzili, wciąż znajdują obrońców, natomiast
    ci, którzy okazali się niezłomni, uczciwi, nie zawiedli, zepchnięci zostali
    po sierpniu 1980 roku na margines życia społecznego i obywatelskiego.
    Odchodzą z żalem i goryczą z tego świata, bo nikt im za ich ofiarność i
    rzetelne wypełnianie powinności obywatelskich nie podziękował, a przecież
    było tyle okazji. .

    Dr Leszek Skonka, b. działacz opozycji przed i posierpniowej. Wrocław 3
    listopad 2007

    Przypisy

    1, Mirosław M. Krupiński: wiceprzewodniczący Krajowej Komisji
    Koordynacyjne(zastępca Wałęsy) zarzuca Frasyniukowi współprace z SB w czasie
    stanu Wojennego pisząc(.) w czasie kiedy interesy "Solidarności " jako
    całości były dla mnie pierwszoplanowe , tego aspektu "solidarności
    więziennej" nie poruszałem, aby obrazu "S" nie psuć. Teraz w roku 2001,
    zaczynają docierać do mnie, układające się w całość dalsze fragmenty
    politycznej prostytucji, których dalej maskować powodów nie mam. (.) "Gdzieś
    na przełomie lat 82/83 przywieziono do Łęczycy Władysława Frasyniuka. Przez
    kilka dni trzymano go oddzielnie, a następnie "dokwaterowano" do nas. Było
    nas już wtedy ponad dziesięciu i od czasu do czasu zmieniano nam
    strategicznie cele. Po jednej z takich roszad znalazłem się sam na sam z
    Frasyniukiem w małej celi z czteroma pryczami. Zastanawiałem się nad celem
    takiej rozrzutności metrażowej -cele były zwykle przepełnione, tutaj pomimo
    dwóch pustych prycz nie dokwaterowano nam nawet wtyczki ( byli tacy).
    Najmniej machiawelicznym wytłumaczeniem mogło by, że cela miała dobry
    podsłuch i chciano posłuchać naszych rozmów. Rozbawiony pomyślałem że
    słuchających spotka raczej zwód , bo Frasyniuka za tytana intelektu raczej
    nie uważam - zatem szans za ekstrawertyczne dyskusje z mojej strony nie
    było. W jakimś jednak stopniu się pomyliłem - Władek miał dziwnie wiele do
    powiedzenia. Nie mówił wprawdzie własnym językiem tylko cytatami z Michnika
    , Kuronia & Co, ale mówił zadziwiająco wiele zadziwiająco płynnie. Wręcz
    recytował. Nie było w tym "prawie monologu" , nic o "Solidarności" ,
    członkach KK , której obaj byliśmy , ani o sytuacji Polski, której
    wykładnikiem była nasza obecność w Łęczycy. Było natomiast wiele o strategii
    dojścia do władzy i o władzy tej przyszłym składzie. A ów referowany skład
    był z grubsza, taki jak to dziś bym określił pomagdalenkowy - czyli
    Frasyniuka idole, Frasyniuk i ci, co z nimi trzymać będą. ( .) Do tej pory
    nie jestem pewien, co było powodem tej wylewności. (.) Może inspiracja
    Kiszczaka & Co, którzy mogli uważać mnie za kandydata przyszłego
    magdalenkowca. Może wreszcie frasyniukowe mniemanie , że nikt okazji
    przyłączenia się do przyszłej władzy się nie oprze i będzie o jej względy
    czynem i lojalnością zabiegał. Najbardziej dziś prawdopodobna wydaje mi się
    mieszanina wszystkich trzech powodów - bo przecież ktoś musiał nam to tet a'
    tet w pół pustej celi zorganizować, a mój "wykładowca teorii dorwania się do
    przyszłej władzy" mówił otwarcie, jak do swojego. A Ja go nieszczęsny
    zbyłem, jak głupiego dzieciaka i wyśmiałem ( nie próbując nawet uwagi na
    spodziewany podsłuch i Frasyniuka własne walory intelektualne , polemizować)
    wywołując najpierw zdziwienie i konsternacje , następnie wyraźną wrogość.
    Musiał jakiś plan, w stosunku do mnie się w tedy rypnąć. .Czyj? Mirosław M.
    Krupiński, Zaułki zbrodni, Ottawa, Kanada, 2005, s. 91 do 96

    2. Wałęsa usprawiedliwia się w jednym z mailów skierowanych do mnie, że
    był szantażowany w stanie wojennym przez Kiszczaka, który groził mu, że
    jeśli on nie pójdzie na współprace z rządem, nie będzie uczestniczył w
    porozumieniu w Magdalence, a następnie przy tworzeniu porozumienia przy
    "okrągłym stole, to zwrócą sie do Frasyniuka , lub kogoś innego, który go
    chętnie zastąpi. ("Nie chce, ale muszęm" ).

    3. Bogusław Śliwa jest przykładem szlachetnym, godnym zapamiętania. i
    naśladowania Był prokuratorem w Kaliszu. Chciał wytoczyć proces przeciw
    milicjantowi, który zastrzelił swojego sąsiada . Milicja i władze partyjne
    chciały uniknąć skandalu i postanowiły sprawę zabójstwa zatuszować.
    Prokurator Śliwa jednak nie zgodził się. Najpierw przełożeni nalegali, by
    dochodzenie umorzył. Następnie odebrali mu te sprawę. Ponieważ nadal upierał
    sie by proces sie odbył, to wyrzucono go z prokuratury . Gdy i to nie
    pomogło i sprawę próbował nagłośnić publicznie, pozbawiono go jakiegokolwiek
    pracy na terenie Kalisza. Dopiero po kilku latach pozwolono mu podjąć pracę
    radcy prawnego za nędzne wynagrodzenie , ale w odległym Ostrowiu Wkp.

    Bogusław Śliwa już od kilkunastu tal nie żyje, ale warto zapamiętać Go ,
    że należał do grona ludzi odważnych, szlachetnych i nieugiętych wobec zła.

    PS.

    Na soc.culture.polish wkleiłem dokument, zaświadczenie z IPN pana Skonki,
    że jest osoba poszkodowaną.



    boukun



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1