W dniu 17.07.2019 o 10:37, Liwiusz pisze:

>>> Daj konkretny link, gdzie sąd stwierdza, że co prawda podpis jest
>>> podrobiny, ale pozwany ma płacić.
>> Nie udawaj idioty.
>> Problem nie polega na tym, że sąd wie, że podpis jest podrobiony.
>> Problem polega na tym, że powód (np. bank, parabank) daje umowę z
>> podrobionym podpisem przekonując sąd, że podpis jest prawdziwy lub
>> przynajmniej nie informuje sąd o fałszywym podpisie.
> Nie udawaj idioty. Oczekujesz, że fałszerz będzie się przyznawał do
> swojego przestępstwa? To już zadanie poszkodowanego, żeby zawiadomić
> odpowiednie organy.
>
Za skrajnie mało prawdopodobne uważam, by Bank świadomie posługiwał się
sfałszowanym dokumentem. Natomiast istnieje szereg słabych ogniw całego
tego procesu. Zacząć należy od tego, że sprawcy kombinują, jak mogą, by
kredyt wyłudzić. Również i sam pracownik Banku często nie jest żywotnie
zainteresowany ujawnieniem fałszerstwa. W końcu dostaje prowizję od
wniosku przyjętego, a nie on odpowiada za weryfikację.

Czasem wniosek kredytowy jest składany poza bankiem. Takie zewnętrzne
biura kredytowe żyją z prowizji od udzielonego kredytu i Tam dopiero
jest "parcie" na wynik. Często to pracownicy tych biur "organizują"
fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu.

Bywa, że takie zewnętrzne biura działają w oparciu o jakieś nieformalne
układy z pracownikami. Pracownicy banku w trosce o prowizję przyjmują
od tych biur wnioski kredytowe i w dokumentach nie ma żadnej wzmianki,
na podstawie której pracownicy działów bezpieczeństwa mogli by się
zorientować, że pracownik w okienku nie widział w ogóle na oczy
kredytobiorcy i działa na podstawie dostarczonego przez pośrednika
materiału.

Jak do tego dołożysz sytuację, że członkowie grupy przestępczej po
prostu korumpują pracownika banku, a jak ten nie chce, to go straszą
pobiciem, czy innym czynem kryminalnym, to masz mniej więcej obraz
sytuacji. Mniej więcej, bo możliwości jest jeszcze z tuzin pewnie.