eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Prawo do leczenia
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 50

  • 21. Data: 2013-01-14 11:22:52
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: jureq <j...@X...to.z.adresu.Xop.pl>

    Dnia Mon, 14 Jan 2013 00:15:36 +0100, Robert Tomasik napisał(a):

    > Inna sprawa, że nie potrafię pojąc, z jakiego powodu skłądka na NFZ
    > zależy od wysokości wynagrodzenia. No bo to bez sensu. Nie widzę jakoś
    > bezpośredniego związku pomiędy wynagrodzeniem, a prawdopodobieństwem
    > zachorowania, czy kosztami leczenia. Na mój gust, to sensowniej byłoby
    > to akurat ustalić na ejdnakowym poziomie dla wszystkich, a ewentualnie
    > dopłacać biednym z podatkó czy opieki społecznej. Na moją znajomoć
    > przedmiotu, to zrobiono kalkę z przepisó ZUS-owskich.

    Bo to jest podatek. I ma dokładnie taki sam sens jak każdy inny ustalany
    procentowo podatek dochodowy.


  • 22. Data: 2013-01-14 11:35:40
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: Konfabulator <k...@1...pl>

    On 14 Sty, 11:15, Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> wrote:

    > > Mamunia może zgłosić tylko uczącego się. 30 letni wałkoń nie jest członkiem
    rodziny w rozumieniu ustawy o ś.z.
    >
    > Fakt, mea culpa ;)
    > Zatem zasadne jest pytanie: dlaczego nie ma prawa do bycia bezrobotnym?

    Był zarejestrowany i z jakiegoś powodu nie stawił się w terminie
    wizyty i urząd pozbawił go prawa bycia bezrobotnym na, chyba, pół
    roku.

    I co taki ma w tym okresie zrobić? :)


  • 23. Data: 2013-01-14 11:43:13
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2013-01-14 11:35, Konfabulator pisze:
    > On 14 Sty, 11:15, Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> wrote:
    >
    >>> Mamunia może zgłosić tylko uczącego się. 30 letni wałkoń nie jest członkiem
    rodziny w rozumieniu ustawy o ś.z.
    >>
    >> Fakt, mea culpa ;)
    >> Zatem zasadne jest pytanie: dlaczego nie ma prawa do bycia bezrobotnym?
    >
    > Był zarejestrowany i z jakiegoś powodu nie stawił się w terminie
    > wizyty i urząd pozbawił go prawa bycia bezrobotnym na, chyba, pół
    > roku.
    >
    > I co taki ma w tym okresie zrobić? :)

    Cóż, tu objawia się jego "fajtłapowość". Pisałem, że aby nie mieć
    ubezpieczenia trzeba albo bardzo nie chcieć, albo być fajtłapą :)


    Znajomy pracuje na umowy o dzieło, do nikogo nie może się podczepić z
    ubezpieczeniem. Niby stracona pozycja, ale nie.

    Idzie do agencji pracy do pracy na "inwentaryzacji" na 1 dzień lub noc.
    Akurat jego agencja pracy jak już podpisuje umowę, to nie na 1 dzień,
    tylko "do końca miesiąca". Czyli idziesz do pracy dziś, a do końca
    miesiąca masz ubezpieczenie.

    A potem jeszcze przez kolejne 30 dni po rozwiązaniu umowy. Czyli kolejny
    miesiąc załatwiony.

    W jeszcze kolejnym miesiącu operację z pracą na 1 dzień powtarzasz.

    O takich oczywistościach, jak zawarcie z kolega-przedsiębiorcą umowy
    zlecenie i wystawianie sobie rachunków i zgłaszanie do ubezpieczenia na
    0,00zł już nawet nie wspominam ;)

    Nie wspominam też o ubezpieczeniu dobrowolnym, które może kilka stówek
    kosztuje, ale przedsiębiorców też kosztuje i ich nikt nie pyta, czy ich
    stać ;)

    Summa summarum - jak ktoś chce być ubezpieczonym, to trudno mu nie być :)

    --
    Liwiusz


  • 24. Data: 2013-01-14 12:53:07
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>

    Dnia 2013-01-14 11:43, Użytkownik Liwiusz napisał:

    > Summa summarum - jak ktoś chce być ubezpieczonym, to trudno mu nie być :)

    Nie tak trudno.
    Bezrobotny i bezdomny jednocześnie.


    Pozdrawiam


  • 25. Data: 2013-01-14 12:54:57
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Osobnik posiadający mail l...@b...tego.poczta.onet.pl napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:

    >> Potrafięwyobrazić sobie takie sytuacje.
    >> Np. bezrobotny który utracił status bezrobotnego.
    >
    > A dlaczego utracił? Co tenże bezrobotny robi w życiu? Czy ma rodzinę,
    > z którą mieszka?
    >
    Np. nie pojawił się na umówionej wizycie. Dlaczego? Np. zapomniał, bo
    pojechał w sprawie rozmowy o prace na drugi koniec Polski.
    Np. mieszka sam, więc nie może podpiąćsiępod ubezpieczenie żony.
    Naciągane. Być może. Ale możliwość jest.


    --
    Pozdrawia... Budzik
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Niech twoje życie będzie wykrzyknikiem, nie znakiem zapytania"
    H. Jackson Brown, Jr.


  • 26. Data: 2013-01-14 12:59:06
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2013-01-14 12:54, Budzik pisze:
    > Osobnik posiadający mail l...@b...tego.poczta.onet.pl napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:
    >
    >>> Potrafięwyobrazić sobie takie sytuacje.
    >>> Np. bezrobotny który utracił status bezrobotnego.
    >>
    >> A dlaczego utracił? Co tenże bezrobotny robi w życiu? Czy ma rodzinę,
    >> z którą mieszka?
    >>
    > Np. nie pojawił się na umówionej wizycie. Dlaczego? Np. zapomniał, bo
    > pojechał w sprawie rozmowy o prace na drugi koniec Polski.
    > Np. mieszka sam, więc nie może podpiąćsiępod ubezpieczenie żony.
    > Naciągane. Być może. Ale możliwość jest.

    Oczywiście, że jest.

    Zwracam jedynie uwagę, że jak komuś zależy, to przy dochowaniu
    odpowiedniej staranności, ubezpieczenie będzie miał.

    A wiadomo, że "chcenie" z definicji objawia się możliwością wykonywania
    odpowiednich działań w tym kierunku.

    Właściwie jedynym błędem systemu jest możliwość utraty ubezpieczenia w
    czasie leczenia. Jeśli na przykład masz umowę na czas określony,
    trafiasz do szpitala, nie daj Boże w śpiączce, a po 2 miesiącach okazuje
    się, że ubezpieczenie się zakończyło, bo umowa się rozwiązała.

    --
    Liwiusz


  • 27. Data: 2013-01-14 13:01:03
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2013-01-14 12:53, RadoslawF pisze:
    > Dnia 2013-01-14 11:43, Użytkownik Liwiusz napisał:
    >
    >> Summa summarum - jak ktoś chce być ubezpieczonym, to trudno mu nie być :)
    >
    > Nie tak trudno.
    > Bezrobotny i bezdomny jednocześnie.

    Po spełnieniu kryterium dochodowego decyzję potwierdzającą prawo do
    świadczeń zdrowotnych podejmuje odpowiedni organ (wójt, burmistrz,
    prezydent).

    --
    Liwiusz


  • 28. Data: 2013-01-14 14:37:42
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Użytkownik Liwiusz l...@b...tego.poczta.onet.pl ...

    >>>> Potrafięwyobrazić sobie takie sytuacje.
    >>>> Np. bezrobotny który utracił status bezrobotnego.
    >>>
    >>> A dlaczego utracił? Co tenże bezrobotny robi w życiu? Czy ma
    >>> rodzinę, z którą mieszka?
    >>>
    >> Np. nie pojawił się na umówionej wizycie. Dlaczego? Np. zapomniał, bo
    >> pojechał w sprawie rozmowy o prace na drugi koniec Polski.
    >> Np. mieszka sam, więc nie może podpiąćsiępod ubezpieczenie żony.
    >> Naciągane. Być może. Ale możliwość jest.
    >
    > Oczywiście, że jest.
    >
    > Zwracam jedynie uwagę, że jak komuś zależy, to przy dochowaniu
    > odpowiedniej staranności, ubezpieczenie będzie miał.
    >
    > A wiadomo, że "chcenie" z definicji objawia się możliwością
    > wykonywania odpowiednich działań w tym kierunku.
    >
    No tak. Ale załóżmy, że jednak się zdarzyło.
    Osoba bezrobotna, nie ma kasy aby sama sobie płacić.
    Dodatkowo wypadając z PUP straciła np. dodatkowo zasiłek (tak , wiem, że
    prawie nikt go nie dostaje).
    I co wtedy?

    > Właściwie jedynym błędem systemu jest możliwość utraty ubezpieczenia w
    > czasie leczenia. Jeśli na przykład masz umowę na czas określony,
    > trafiasz do szpitala, nie daj Boże w śpiączce, a po 2 miesiącach
    > okazuje się, że ubezpieczenie się zakończyło, bo umowa się rozwiązała.
    >
    Ale pytanie jest trochę inne - po co taki skomplikowany i drogi system
    rejestrowania, sprawdzania uprawnień itd. skoro co do zasady zakłada się,
    że każdy to podstawowwe leczenie powienien mieć.

    Bo ostatnio sięzastanawiałem i wygląda to tak, jakby system był potrzebny
    tylko do tego aby tych co mniej zaradnych złapać na czymś aby z systemu
    mogli wypaść.
    Po co? Trudno powiedzieć. PRzecież wiadomo, że taki człowiek i tak nie
    zapłąci ze swoich za leczenie.
    CZyli co? Lekarz odmówi wykonania operacji ratującej życie?


  • 29. Data: 2013-01-14 14:46:56
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: m <m...@g...com>

    W dniu 14.01.2013 14:37, Budzik pisze:
    >> Właściwie jedynym błędem systemu jest możliwość utraty ubezpieczenia w
    >> >czasie leczenia. Jeśli na przykład masz umowę na czas określony,
    >> >trafiasz do szpitala, nie daj Boże w śpiączce, a po 2 miesiącach
    >> >okazuje się, że ubezpieczenie się zakończyło, bo umowa się rozwiązała.
    >> >
    > Ale pytanie jest trochę inne - po co taki skomplikowany i drogi system
    > rejestrowania, sprawdzania uprawnień itd. skoro co do zasady zakłada się,
    > że każdy to podstawowwe leczenie powienien mieć.
    >
    > Bo ostatnio sięzastanawiałem i wygląda to tak, jakby system był potrzebny
    > tylko do tego aby tych co mniej zaradnych złapać na czymś aby z systemu
    > mogli wypaść.

    Chyba po to, żeby "utrącić" tych "zaradnych", którzy by od razu rzucili
    się na umowy o dzieło, nie mając straszaka w postaci "nie będę miał się
    gdzie leczyć" a którzy o emeryturze na razie nie myślą.

    Przy czym "zaradni" w cudzysłowiu dlatego, że zazwyczaj to nie jest
    efekt zaradności a dostosowania się do rynkowych warunków: tj jest praca
    na UoD, nie ma presji żeby szukać choćby na UoZ albo molestować
    pracodawcę o UoZ/UoP - zostaje się na UoD.

    p. m.


  • 30. Data: 2013-01-14 14:48:32
    Temat: Re: Prawo do leczenia
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2013-01-14 14:37, Budzik pisze:

    > No tak. Ale załóżmy, że jednak się zdarzyło.
    > Osoba bezrobotna, nie ma kasy aby sama sobie płacić.
    > Dodatkowo wypadając z PUP straciła np. dodatkowo zasiłek (tak , wiem, że
    > prawie nikt go nie dostaje).
    > I co wtedy?

    Cóż, pech :)

    >> Właściwie jedynym błędem systemu jest możliwość utraty ubezpieczenia w
    >> czasie leczenia. Jeśli na przykład masz umowę na czas określony,
    >> trafiasz do szpitala, nie daj Boże w śpiączce, a po 2 miesiącach
    >> okazuje się, że ubezpieczenie się zakończyło, bo umowa się rozwiązała.
    >>
    > Ale pytanie jest trochę inne - po co taki skomplikowany i drogi system
    > rejestrowania, sprawdzania uprawnień itd. skoro co do zasady zakłada się,
    > że każdy to podstawowwe leczenie powienien mieć.

    Jak nie wiadomo o co chodzi, to... :)

    > Bo ostatnio sięzastanawiałem i wygląda to tak, jakby system był potrzebny
    > tylko do tego aby tych co mniej zaradnych złapać na czymś aby z systemu
    > mogli wypaść.
    > Po co? Trudno powiedzieć. PRzecież wiadomo, że taki człowiek i tak nie
    > zapłąci ze swoich za leczenie.
    > CZyli co? Lekarz odmówi wykonania operacji ratującej życie?

    Nie wiem co Cię bulwersuje w odmowie wykonania operacji i czym różni się
    to od "operację wykonamy za 4 lata", które to zdanie słyszą ubezpieczeni.

    Znajomy motocyklista miał mieć operację więzadeł za 8 miesięcy, do tego
    czasu chodząc w gipsie. 2,5 tysiąca i operacja była w ciągu kilku dni w
    ramach państwowej usługi.

    Zły (bankrutujący) jest sam system państwowej służby zdrowia, a
    naprawianie go jest z definicji skazane na niepowodzenie.

    --
    Liwiusz

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1