Uzytkownik "Marek Lubinski" <m...@w...pl> napisal w wiadomosci
news:dkj39b$7rp$1@inews.gazeta.pl...


Sprawa ma dwa aspekty - karny i cywilny. Po pierwsze podrobienie
podpisu. Poczta moze pozostawic pieniadze doroslemu domownikowi, o ile
adresat odpowiedniego zastrzezenia nie poczynil. Tak wiec o ile na
przekazach jest jakas tam parafka albo podpis tego domownika, który
odebral pieniadze, to o zadnym podrobieniu podpisu mowy byc nie moze.
Pozostaje ewentualnie sprawa przywlaszczenia sobie tych pieniedzy
przez czlonków rodziny zolnierza. Ale to tylko w wypadku, gdy
wiedzieli (i da sie tego dowiesc), ze pieniadze mialy byc dla jego
zony. Bo jesli nie wiedzieli i oddali synowi, to trudno miec o to do
nich pretensje. W koncu to byl jego zold.

Aspekt cywilny polega na tym, ze mamy tu klasyczny przyklad spelnienia
swiadczenia przez wierzyciela (Starostwo) do rak osoby nieuprawnionej
(rodziny zolnierza). Jezeli swiadczenie zostalo spelnione do rak osoby
nie uprawnionej do jego przyjecia, a przyjecie swiadczenia nie zostalo
potwierdzone przez wierzyciela, dluznik jest zwolniony w takim
zakresie, w jakim wierzyciel ze swiadczenia skorzystal. (art. 452 kc)
Tutaj jak rozumiem wierzycielem jest zona i ni skorzystala.

Tak wiec nalezy sie od Starostwa domagac wyplaty swiadczenia i niech
to Starostwo sobie teraz kombinuje, jak odzyskac wyplacone
niewlasciwie pieniadze, skoro mialo je przekazywac na rachunek
bankowy, a w ostatecznosci wyslac na adres korespondencyjnym, a
wyslalo na inny - poniekad przypadkowy adres. I raczej tego bym sie
trzymal na miejscu dziewczyny.