eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoKradzież dokumentów i KZKGOP › Re: Kradzież dokumentów i KZKGOP
  • Data: 2004-06-18 15:53:16
    Temat: Re: Kradzież dokumentów i KZKGOP
    Od: Catbert <v...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 6/17/2004 12:14 PM, Robert Tomasik wrote:

    > Użytkownik "Catbert" <v...@w...pl> napisał w wiadomości
    > news:cardje$2u8$1@korweta.task.gda.pl...
    >
    >>Ale jak ją zje, to trudno będzie udowodnić, że była - osobiście znam
    >>mecenasa, co zeżarł "zwrotkę" w sądzie.
    >
    > No i co? To, że mu doręczono skutecznie pismo - o ile doręczano to
    > pocztą - można dowieść poprzez adnotacje w urzędzie pocztowym.[...]

    Jeżeli zwrotki nie ma fizycznie, to udowodnienie może być problematyczne
    - że tak jest świadczy chociażby zachowanie listonosza, co mi
    korespondencję przynosi - wpisuje obok podpisu, kto odbiera np. prezes -
    do niedawna pisma sądowe odbierały sekretarki z zaprzyjaźnionej firmy i
    też było fajnie, ale nie chciałbym wpaść w ręce sądu, co uzna taki
    odbiór za "skuteczne doręczenie".
    Nie ma zwrotki - ocena tego, kto podpisał nie jest możliwa.

    >>W epoce, kiedy ja chodziłem do szkoły zagubienie bądź kradzież
    >>legitymacji należało opublikować w prasie - "Unieważnia się legitymecję
    >>nr taki i taki..." i pańcia w dziekanatu nie wydała nowej legitymacji,
    >>dopóki nie zobaczyła gazety.
    >
    > Głupi zwyczaj i dodatkowo nie mający uzasadnienia prawnego. po za tym
    > skutek był taki, jak przy telefonach. Ludziom nie ginęły, tylko złodzieje
    > je kradli. Kradzieże telefonów komórkowych radykalnie zmalały, gdy sieci
    > przestały na tej podstawie rozwiązywać umowy zawarte na czas określony.
    > Nie spodziewam się, by miało to jakikolwiek wpływ na działania złodziei,
    > więc wniosek się sam nasuwa.

    Jeżeli prawo nakazuje posiadanie dokumentów i ponoszenie konsekwencji
    ich kradzieży, to niech sobie organ/służba te kradzione ewidencjonuje -
    a konsekwencje miech ponosi tylko ten, co kradzieży nie zgłosi.

    Byłbym za innym rozwiązaniem niż restrykcyjne prawo, kontrole,
    dowodzenie, że się nie jest garbatym. Takim rozwiązaniem jest np.
    uniemożliwienie wejścia do środka komunikacji masowej bez biletu, lub
    koniecznośc jego nabycia, bo inaczej nie jedzie się dalej.
    Można też rozwiązać to metodą podatkową - tj. komunikacja w
    zdefiniowanym zakresie bez konieczności bezpośredniej opłaty za przejazd
    - nie sądzę, by ludzie jeździli znacząco więcej, "bo jest darmo".

    Zawsze będzie tak, że jeżeli kartka papieru uprawnia do zaozczędzenia
    pieniędzy, to znajdą się tacy, co to wykorzystają.

    Nie bardzo jarzę, jaki wniosek nasuwa się sam - czy taki, że np.
    dokument możesz dostać tylko raz i odpowiadasz za wszystkich, co się nim
    posłużą, gdy go ukradną?

    Znam szkołę, w której sekretarka ukradła blankiety legitymacji i
    sprzedawała je uczniom po 20 zł - i rada na ich wykorzystanie do jazdy
    bez biletu jest tylko jedna - albo legitymacja nie powinna dawać
    przywilejów, albo trzeba doprowadzić do takiego stanu rzeczy, że
    przestepstwo czy wykroczenie nie jest powszechnie akceptowane.
    Wtedy aparat może przeznaczyć znaczne środki na jednostkowe przypadki i
    dowieść je skutecznie, bez względu na cenę.

    Natomiast na taki stan rzeczy nie ma społecznej zgody - co widać
    chociażby po tym, że prawo stanowią przestępcy - i bynajmniej nie w
    jakimś alegorycznym sensie - lecz dosłownie - trudno bowiem załozyć, że
    posłowie skazani prawomocnymi wyrokami sądu powstrzymują się od głosowań.
    Posłowie wybrani przez lud pracujący miast i wsi.
    W konkluzji sprowadza sie to do tego, że przegrywa frajer, który czegoś
    tam nie dopilnował - ważne, że frajer - normą jest więc etyka grypsery.
    W ramach owej etyki mieści się symptomatyczny zwyczaj - że jak ktoś
    powie, że jest niewinny, to wszyscy rżą ze śmiechu.

    >>Miało to ten walor, że w razie próby wyegzekwowania konsekwencji "za
    >>kogoś" można było odpisać:
    >>
    >>W związku z faktem, że byli Państwo poinformowani (zał. nr.1) i mieli
    >>subiektywną swiadomość obiektywnego stanu rzeczy można wam zasadnie
    >>przypisać sprawstwo czynu z art.... w zbiegu z art.... etc.
    >
    > Taką odpowiedzią, to ... . Nie ma obowiązku czytania gazet.

    Ale jest fakt podania do publicznej wiadomości - kto chce dowodzić winy,
    musi popracować.

    >>Jeżeli ktoś ma nieco fantazji, to może sobie zacytować poetę "Weź nie
    >>pierdol, to mnie nudzi" i ocenić kwalifikacje kierownika jednostki
    >>organizacyjnej na zero, powołując się na casus premiera Millera.
    >>Można dodać, że prowadzona jest analiza prawna, czy zgodnie z obecnymi
    >>regulacjami można funkcjonariuszowi przypisać kwalifikacje ujemne - co
    >>skutkowałoby tym, że obecność funkcjonariusza na uczelni stanowiłaby
    >>powszechne zagrożenie - albowiem "wchłaniałby" wiedzę, zamiast nią emanować.
    >
    > Przyznam, że sensu tego w tej konkretnej dyskusji nie zrozumiałem.

    Cytuję inicjatora wątku:

    "A dzisiaj dostałem pismo z kzkgop że .. powołane przez pana
    okoliczności i fakty nie stanowią podstawy do anulowania ,,,"

    Jeżeli ustawodawca, władze uczelni, organa przewoźnika i/lub inne nie
    potrafią tak zorganizowac sobie biegu spraw, by zapobiec lub
    przynajmniej ograniczyć możliwość gnębienia obywatela, to ich
    kwalifikacje nie są wysokie, w szczególności etyczne, o merytorycznych
    nie wspominając.

    Pzdr: Catbert

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1