eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoKonsekwencje strzelaniny w Oxford High School (US) dla rodziców zabójcy. › Re: Konsekwencje strzelaniny w Oxford High School (US) dla rodziców zabójcy.
  • Data: 2024-03-20 02:00:30
    Temat: Re: Konsekwencje strzelaniny w Oxford High School (US) dla rodziców zabójcy.
    Od: Kviat <k...@n...dla.spamu.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 20.03.2024 o 00:46, Marcin Debowski pisze:
    > On 2024-03-19, Kviat <k...@n...dla.spamu.pl> wrote:

    >>>
    >>> Np. zachęcenie go do uprawiania jakiejs dyscypliny sportowej.
    >>
    >> Faktycznie, stanie i strzelanie do tarczy z broni palnej, w słuchawkach
    >> żeby słuch się nie pogorszył, wdychanie dymu... samo zdrowie.
    >
    > Tego dymu to się mniej pewnie nawdycha niż podoświadcza róznych
    > uszkodzeń w wielu innych dziedzinach sportowych.

    Masz rację. Skoro nie ma różnicy...

    >>> Ta jest bardzo atrakcyjna. Przyciąga.
    >>
    >> Jasne.
    >> Narkotyki i alkohol też są atrakcyjne, ale raczej byś dzieciaka nie
    >> zachęcał?
    >
    > No nie, bo uzalezniają, poważnie szkodzą zdrowiu, są niezgodne z prawem.
    > Uzywanie broni na strzelnicy pod okiem instruktora podobnych wad nie ma.

    Masz rację.
    Strzelanie z broni palnej służy zdrowiu, a zbiorowe morderstwa
    popełniane przez nastolatków - członków klubów strzeleckich i
    myśliwskich - w szkołach, to wyjątki potwierdzające regułę.

    >>> Wariantów dalszego rozwoju sytuacji może
    >>> być kilka i raczej nie będą one negatywne.
    >>
    >> Albo wręcz przeciwnie.
    >
    > A konkretnie?

    Konkretnie to te negatywne.

    >>> Uczenie się dyscypliny i
    >>> samodyscypliny, której obchodzenie się z bronią wymaga.
    >>
    >> No pewnie. Bo inne dyscypliny nie wymagają.
    >
    > Inne moga nie być tak atrakcyjne.

    Papierosy i alkohol też są atrakcyjne.
    Ale o tym już wspominałem i założyłem, że argument atrakcyjności mamy
    już wyjaśniony...
    Atrakcyjne jest również chodzenie na wagary i nauka o życiu na ulicy, a
    jednak rodzice zmuszają dzieci do nauki w szkole.
    Krótko mówiąc, nie wszystko co jest atrakcyjne służy.

    > Paradoksalnie, jakby ten gościu z
    > Oxford School trenował w jakimś klubie strzeleckim pod okiem dojrzałego
    > i rozsądnego instruktora, to najpewniej do żadnej tragedii by nie
    > doszło.

    Albo wręcz przeciwnie, doszłoby szybciej.

    https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/9186
    24,dostep-do-broni-usa-europa.html

    Nie chce mi się szukać statystyk, ale stawiam orzechy przeciwko bananom,
    że zdecydowanie częściej to są właśnie członkowie jakichś klubów
    strzeleckich, czy tam myśliwskich. Generalnie dzieciaki, które miały
    kontakt z bronią w taki czy inny sposób - dzięki dziwnym rodzicom,
    klubom itp.
    Wręcz twierdzę, że zależność jest dokładnie odwrotna.

    >>> Integracja z
    >>> jakąś grupą ludzi o podobnych zainteresowaniach.
    >>
    >> Integracja z grupą frików od broni palnej, to ostatnia rzecz której bym
    >> sobie życzył dla własnych dzieci.
    >> I dla cudzych.
    >
    > Ale dlaczego zaraz frików?

    Dlatego, że na takich strzelnicach jest ich nadreprezentacja.
    Nie bez powodu.
    Normalni ludzie tam to wyjątki. Przypadkowe osoby, które z takich czy
    innych powodów przyszli sobie okazjonalnie postrzelać.
    Śmiem nawet twierdzić, że integracja z takimi normalnymi jest wręcz
    niemożliwa, bo trudno żeby dzieciak zintegrował się z kimś, kto raz
    przyszedł postrzelać żeby zobaczyć o co chodzi, poszedł i więcej nie wrócił.

    > Strzelanie do baloników z wiatrówek (tez nie
    > wymagają w końcu pozwolenia) na jakiś festynach to raczej wylęgarnia
    > frików nie jest.

    Nie twierdzisz chyba, że "uczenie się dyscypliny i
    samodyscypliny, której obchodzenie się z bronią wymaga", polega na
    regularnym odwiedzaniu festynów i strzelaniu do baloników z wiatrówek?

    > Pewnie się i friki zdarzają, ale nie podejrzewam, ze w
    > warunkach polskich jest to reguła.

    A ja twierdzę, że wręcz przeciwnie. W warunkach polskich to właśnie na
    strzelnicach jest regułą.

    > Sam bym sobie z chęcią postrzelał, a
    > mam serdecznie w dupie wszelkie fascynacje bronią.

    Oczywiście. Jesteś dorosły i możesz to zrobić z pełną świadomością,
    nawet raz na jakiś czas.
    Ale żeby od razu dzieciaka integrować i uczyć dyscypliny prowadzając go
    regularnie na strzelnicę? Serio nie ma lepszych sposobów na naukę
    dzieciaka dyscypliny, niż nauka obchodzenia się z bronią?

    >>> Spędzanie czasu z
    >>> rodzicami, jesli biorą w tym udział.
    >>
    >> Jeśli biorą w tym udział, to powinno się im przydzielać kuratora z urzędu.
    >
    > :)
    >
    >>> Nawet taka trywialna rzecz, że
    >>> będzie w stanie rozpoznac jak wygląda prawdziwa broń. Może komuś tym w
    >>> przyszłości uratować życie.
    >>
    >> No tak, bo jak dorośnie, to już będzie za późno na naukę i już nigdy nie
    >> będzie w stanie dowiedzieć się jak wygląda prawdziwa broń.
    >
    > Jak dorośnie będzie miał inne zajęcia i niekoniecznie nadmiar czasu do
    > zagospodarowania.

    I całe szczęście. I oby jak najdłużej miał inne zajęcia niż zabawy z bronią.

    >> A jak będzie wiedział, to przecież taki 12latek bez problemu bandycie
    >> obierze broń i uratuje komuś życie.
    >
    > Przecież wiesz, ze tak się nie da argumentować. Tak, czyli wybierać
    > jeden mozliwy wariant (cechę) z n-dostępnych i budowac na niej wywód.

    No jak się nie da?
    Można olać pogarszanie słuchu od strzałów na strzelnicy, a swój wywód
    budować, że gdzieś indziej zamiast wdychać dym można sobie inaczej
    krzywdę zrobić.
    Czyli jak najbardziej da się tak argumentować.

    > Zrobiłeś to raz przy narkotykach, tu robisz ponownie.

    I zrobię to ponownie.
    Ty budujesz swój wywód na cechach "jak to fajnie jest integrować dziecko
    na strzelnicy z bronią palną" i kompletnie ignorujesz wszelkie
    ewidentnie negatywne aspekty, od zdrowotnych, poprzez psychiczne, a na
    (a)społecznych kończąc.
    A ja wręcz przeciwnie.

    > Moze przeciez
    > powiedzieć rodzicom, albo policjantowi, że tamten pan ma przy sobie
    > broń.

    No tak, bo jak nie postrzela osobiście na strzelnicy, nie nawdycha się
    dymu prochowego i nie zintegruje z preppersami, to nie będzie wiedział,
    że to broń.
    Ja się dowiedziałem jak broń wygląda oglądając "Czterech pancernych" i
    Hansa Klossa. A jak doszedłem do Rambo, to już nie miałem żadnych
    wątpliwości.

    >>> Zasadniczo co do broni palnej to można mieć głownie wątpliwości, że to
    >>> narzędzie wyłącznie do robienia komuś krzywdy, ale tak jest tez przecież
    >>> i z takim łucznictwem, a nawet na dobrą sprawę ze sztukami walki.
    >>
    >> No to bądźmy konsekwentni i posyłajmy dzieci na kursy obsługi czołgu,
    >> rzucania granatami i rozbrajania min.
    >> No bo skoro nie ma różnicy?
    >
    > No właśnie jest różnica i Ty ją doskonmale znasz, a udajesz że jej nie
    > ma.

    Nie, nie. To była ironia i konsekwencja Twojego toku myślenia.
    Nie odwracaj kota ogonem.
    To Ty udajesz, że nie widzisz różnicy między posyłaniem dziecka na
    karate, a nauką posługiwania się broną palną.

    Pozdrawiam
    Piotr

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1