eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoKiedy rozwód?? › Re: Kiedy rozwód??
  • Data: 2002-03-27 10:05:14
    Temat: Re: Kiedy rozwód??
    Od: "grzechutek" <g...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Pierwsza sprawa była tragiczna. Byłam w dole psychicznym i wcale nie
    pasowało mi iść w tym momencie do sądu. Wiedziałam, że zrobię z siebie
    idiotkę i zrobiłam.
    Płakałam zanim weszłam na rozprawę, płakałam w czasie rozprawy...i po niej.
    Mąż był z adwokatem a ja wtedy jeszcze go nie miałam. Sędzia był wyjątkowo
    łaskawy dla mnie, bo powiedział abym to wszystko w domu sobie spokojnie
    napisała i przyniosła do sądu. Było mi tak wstyd, bo zazwyczaj jestem
    człowiekiem opnowanym...a to był mój kiepski okres. Wystarczyło, że ktoś
    lekko podniósł na mnie głos i już płakałam. Teraz jest inaczej... czuję się
    lepiej...ale wtedy... płakałam nie tylko ze strachu...ale i z tego, że
    zdawałam sobie sprawę, że wyglądam beznadziejnie. Rycząca baba w sądzie, nie
    umiejąca nawet o siebie zawalczyć. Nie byłam wtedy wogóle przygotowana do
    sprawy...bałam się tego tak bardzo, że cała się trzęsłam....Siedziałam
    skulona - tak jakby ktoś na mnie wyrok wydawał.... W sumie nie wiem czego
    miałabym się bać... Ale wtedy kazde spotkanie z mężem tak wyglądało... On
    się darł na mnie a ja płakałam. Teraz, kiedy mnie wywalił i nie siedze w
    firmie - on nie ma dostępu do mnie. Kiedy spotykamy się przy przekazaniu
    dzieci zawsze jeste ze mną ktoś dodatkowo. Jestem za słaba aby odpierać jego
    wulgaryzmy, ponieżenia i kłamstwa... Jedyna co mi przychodzi wtedy to
    mówienia: mam inne zdanie na ten temat...i to wszystko...
    Powoli, powoli...jakoś to pójdzie...
    A sędzia (przynajmniej mój) - była raczej miły, spokojny....Pytał się męża
    jaki jest powód, że nie chce ze mną być: (niedopasowanie charakterów)...mnie
    sie pytał dlaczego....mówiłam o tym, że zdradzał mnie, że bił mnie i dzieci,
    że krzyczał, znęcał się....że odszedł z inna kobietą....ale, że ja się nie
    zgadzam na rozwód...... Oni się nawet mnie nie pytali dlaczego się nie
    zgadzam....
    Zamkneli szybko sprawę i po ptakach....

    Ta rozprawa to będzie dopiero...świadkowie....
    Ja się nie bałam prawdy...ja sie bałam czegoś innego...
    I może to jest dziwne...
    ...ale kiedy zaczyna się już sprawa rozwodowa to człowiek uzmysławia sobie,
    że to jest początek końca tego małżeństwa... I choć mąż był dla mnie
    niedobry...płakałam...że kończy się nasza rodzina...i że poniosłam w życiu
    porażkę... Nie udało mi się to o czym marzyłam...
    I choć łzy same napływają mi do oczu...wiem, że jakoś muszę stanąć tam -
    przed sędziom i powiedzieć mu prawdę o tym wszystkim. Bo oprócz rodziny -
    pozostał mi tylko on....
    Mam nadzieję, że oceni nas sprawiedliwie...
    ... choć jak mi to ktoś powiedział, że nie można liczyć na
    sprawiedliwość....
    Jeśli nie można... to w co wierzyć....jaki jest sens bycia dobry,.....

    Ja będę wierzyła...i mam nadzieję, że mi sie uda.

    Dziekuję Wam za słowa otuchy. Dziękuję za porady.... Czeka mnie wiele walki
    i zapewne leczenia ran...

    Pozdrowienia
    Karolina


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1