eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › 11 letnie dziecko w sądzie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 24

  • 21. Data: 2003-01-11 22:28:06
    Temat: Odp: 11 letnie dziecko w sądzie
    Od: "Sandra" <d...@w...pl>


    Użytkownik Kamil Golaszewski <k...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:3...@p...onet.pl...
    > Sandra napisa_(a):
    > > > A pewna jesteś, że nie może ;)
    > >
    > > A jak myślisz? :-)
    >
    > Pytasz o moją ocenę Twojej wiedzy czy o to czy może?

    eh dziecko ma 11 lat więc art. 267 k.p.c

    Sandra



  • 22. Data: 2003-01-11 22:30:42
    Temat: Re: 11 letnie dziecko w sądzie
    Od: Kamil Golaszewski <k...@p...onet.pl>

    Sandra napisa_(a):
    > eh dziecko ma 11 lat więc art. 267 k.p.c

    nie wykręcaj się, nie było o tym dziecku, tylko w ogóle o małoletnim :)

    KG


  • 23. Data: 2003-01-11 22:32:51
    Temat: Odp: 11 letnie dziecko w sądzie
    Od: "Sandra" <d...@w...pl>


    Użytkownik Kamil Golaszewski <k...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:3...@p...onet.pl...
    > Sandra napisa_(a):
    > > eh dziecko ma 11 lat więc art. 267 k.p.c
    >
    > nie wykręcaj się, nie było o tym dziecku, tylko w ogóle o małoletnim :)

    ja osobiście rozmyślałam własnie o tym dziecku :P

    Sandra



  • 24. Data: 2003-01-12 13:25:21
    Temat: Re: 11 letnie dziecko w sądzie - strasznie długie
    Od: "Galadriela" <b...@N...gazeta.pl>

    Bardzo dziekuję wszystkim za rady, tu i na priva.
    Daliście mi do myślenia (i do roboty - przeczytać 1/3 kpc... ;-)).

    Do Sandry:

    > dlaczego tak uparcie wzbraniasz sie od tego by dziecko
    > wypowiedziało sie na temat swojego ojca?
    > jeśli nie chcesz to nie pisz ??? ale zastanawia mnie to dlaczego taka
    > walka...z doswiadczenia wiem, że jest to niekiedy wielki błąd jaki
    > popełniają rodzice a tym samym krzywdzą swoje dziecko w imie dobra ....

    Opieram się na opinii własnej (ja znam swoje dziecko, naprawdę) popartej
    zdaniem dwóch psychologów i psychiatry dziecięcego. Wszyscy, niezależnie od
    siebie, uzależniali wydanie opinii na temat kontaktu dziecka z ojcem od
    zbadania motywacji ojca i jego stosunku do dziecka, a ewentualne podjęcie
    takich kontaktów od przygotowania psychologicznego dziecka. To wszyskto
    dotyczy "moich" psychologów diagnozujących dziecko, badania podjęte były z
    powodu jego trudności emocjonalnych na długo przed procesami. Potem
    próbowałam te opinie zweryfikować w RODK - nie wolno mi. Próbowałam
    spowodować zbadanie motywacji ojca - obcesowo odmówił spotkania z
    psychologiem. Więc wstrzymałam się z przygotowaniem dziecka do kontaktów,
    skoro nie wiadomo, czy do nich dojdzie, bo nie wiadomo, czy ze względu na
    dobro dziecka są wskazane.

    Te opinie specjalistów są jakoś dla mnie bardziej wiarygodne niż zdanie
    sędzi, która w wyroku ustalającym ojcostwo po jednej 2 godzinnej rozprawie,
    podczas której w ogóle nie poruszyła tematu "motywacji pozwanego, jego
    stosunku do dziecka, stopnia jego zainteresowania losem dziecka przed
    procesem oraz jego kwalifikacji moralnych" (cytat z komentarza do art 93 kr,
    tam poprzedzonego "sąd musi, a przynajmniej powinien zbadać") przyznała pełną
    władzę rodziecielską zamieszkałemu o 500 km ojcu, który dziecko widział raz
    gdy miało 6 miesięcy, a potem nigdy przez 11 lat się nim nie zainteresował
    ani nie dał grosza na jego utrzymanie.

    Wyrok o władzy rodziecielskiej nie był i nadal nie jest - po mojej apelacji -
    prawomocny, jednak ojciec złożył wniosek o kontakty uzasadniając go
    posiadaniem tej władzy. Nie dając mi szansy cokolwiek odpowiedzieć - np.
    przedstawić opinie psychologiczne - sąd wezwał dziecko na rozprawę.

    Uważam, że poznanie nigdy nie widzianego ojca w sądzie, bez przebadania
    motywacji ojca i bez przygotowania dziecka (a tym bardziej podczas jego
    ujęcia i doprowadzenia), zrobi dziecku niewiarygodną krzywdę.
    Uważam, że dziecko ma prawo do tego, żeby sąd kierował się jego dobrem, a nie
    oszczędnościami czasu (odpytanie dziecka w sądzie, a nie zbadanie w RODK) czy
    pieniędzy (ja jako zwolniona z kosztów chyba za badanie nie płacę, więc Skarb
    Państwa? może to był powód odmowy badania w RODK przed przyznaniem władzy?).
    Uważam, że 11 letnie dziecko jest za małe na stawanie w sądzie, a mieszanie
    go do konfliktów miedzy rodzicami powoduje tylko jego zamęt emocjonalny.
    I tylko smutkiem mnie napełnia Twoje zdanie
    > na wokandzie staje dziecko ,które ma 7 i 8 lat /z praktyki sądowej a także
    i młodsze /
    bo dla mnie to koszmar, a nie rzecz normalna.
    Ale ja z tych, co truskawki cukrem...(tu smutny uśmiech, nie znam takiego
    emoticonu :-)
    Pozdrawiam wszystkich
    Galadriela




    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1