To ja z kolejnym aspektem ;)

Mam mieszkanie spółdzielcze, trafiło się jak ślepej kurze...

Przynajmniej duże jest, ale spółdzielnia mnie dobija. Czynsz za 66 metrowe
mieszkanie - 680 zł. Znajomi za 80m2 płacą 420 zł...

Woda gospodarcza - co miesiąc za to płacę, ale trawniki schną nie podlewane.
W administracji mi powiedzieli, żebym się przeszedł po sąsiadach i nakłonił
ich do zaprzestania oszukiwania liczników. Bo w takiej sytuacji to oni sobie
wodą administracyjną sztukują braki.

Się wziąłem zainteresowałem - okazuje się że spółdzielnia ma miliony na
funduszu remontowym. Niby remontują, ale tempo takie, że ehhh. W tym roku
(!!!) zdążyli w tym tygodniu powiesić windy na jednym bloku, wątpię żeby
zdążyli ocieplić do zimy ;)

Spółdzielnia nie jest przecie z natury instytucją zarobkową. Kto ma kontrolę
nad jej zarządem? Jest jakaś rada nadzorcza? Kto ją wybiera?

Sz.