eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 54

  • 1. Data: 2012-07-31 19:50:42
    Temat: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: SQLwiel <_...@g...com>

    No i całe szczęście.
    Pismacy dali ciała.
    Chcieli zrobić sensację, padlinożercy, ale im nie wyszło.

    W końcu, jeśli powierzam na pół godziny dziecko "komuś", oficjalnie,
    osobie "pełniącej obowiązki", jakąś funkcję, w obiektywach kamer - to
    nie zostawiam go bez opieki.

    Czemu, pismaki durne, nie zrobicie sensacji, gdy ktoś porzuca dziecko
    ewidentnie bez opieki, po czym temu dziecku ktoś nożem rozcina brzuch?
    (np w szpitalu...)

    --

    Dziękuję i pozdrawiam. Sqlwiel.


  • 2. Data: 2012-08-01 10:00:29
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    SQLwiel wrote:

    > No i całe szczęście.
    > Pismacy dali ciała.
    > Chcieli zrobić sensację, padlinożercy, ale im nie wyszło.
    >
    > W końcu, jeśli powierzam na pół godziny dziecko "komuś",
    > oficjalnie, osobie "pełniącej obowiązki", jakąś funkcję, w
    > obiektywach kamer - to nie zostawiam go bez opieki.

    Wg ostatnich ustaleń - dokładnie 4 minuty.
    Rodzice czekali z dzieckiem do ostatniej chwili, tuż przed startem
    samolotu.
    Wydzwonili ciotkę dziecka - miała problem z dojazdem, miała
    dojechać za 0.5h.
    Wydzwonili kogoś innego z rodziny - ten ktoś dotarł w 4 minuty po
    ich odejściu od stanowiska obsługi, jak jeszcze samolot był na pasie.

    Sprawa była dęta od początku.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 3. Data: 2012-08-01 10:26:18
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: maruda <m...@n...com>

    W dniu 2012-08-01 10:00, Massai pisze:
    > SQLwiel wrote:
    >
    >> No i całe szczęście.
    >> Pismacy dali ciała.
    >> Chcieli zrobić sensację, padlinożercy, ale im nie wyszło.
    >>
    >> W końcu, jeśli powierzam na pół godziny dziecko "komuś",
    >> oficjalnie, osobie "pełniącej obowiązki", jakąś funkcję, w
    >> obiektywach kamer - to nie zostawiam go bez opieki.
    >
    > Wg ostatnich ustaleń - dokładnie 4 minuty.
    > Rodzice czekali z dzieckiem do ostatniej chwili, tuż przed startem
    > samolotu.
    > Wydzwonili ciotkę dziecka - miała problem z dojazdem, miała
    > dojechać za 0.5h.
    > Wydzwonili kogoś innego z rodziny - ten ktoś dotarł w 4 minuty po
    > ich odejściu od stanowiska obsługi, jak jeszcze samolot był na pasie.
    >
    > Sprawa była dęta od początku.
    >

    Dzięki za uzupełnienie szczegółami.

    Pismaki - jak to pismaki.
    Szczyt (raczej: dno) niekompetencji, ignorancji, indolencji.
    Nawet nie warto kopnąć, bo się but ubrudzi.

    W moim osobistym rankingu q...stwa punkt "minus nieskończoność" wyznacza
    p. Jerzy J...nia, były min. "s*ści". Tuż nad nim jest PSL (w całości),
    dalej idą prawnicy, po nich dziennikarze, dalej kilka innych profesji, a
    gdzieś w okolicy punktu zerowego (w końcu to ranking q..stwa) są panie
    prostytutki.



    --
    Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda.


  • 4. Data: 2012-08-01 11:55:07
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: JaMyszka <f...@g...com>

    W dniu środa, 1 sierpnia 2012 10:26:18 UTC+2 użytkownik maruda napisał:
    > [...]
    > Pismaki - jak to pismaki.
    > Szczyt (raczej: dno) niekompetencji, ignorancji, indolencji.
    > Nawet nie warto kopnąć, bo się but ubrudzi.
    > [...]

    Hmm... A odczucia dziecka się nie liczą? Przecież ono żyło tą atmosferą
    przedwyjazdową, pełną "zakłóceń" dnia codziennego. Ale było zapewniane, że
    dalej będzie z rodzicami. A tu nagle, w ekstremie zmian życia codziennego (lotnisko -
    nieznane otoczenie, zdenerwowanie rodziców - nieważny paszport dziecka), ono zostaje
    odrzucone. A przecież ono nic nie zawiniło. I trzeba
    pamiętać, że dziecko w tym wieku, odczuwa fizyczną więź z rodzicami. Dlatego
    widząc oddalających się rodziców, przeżyło traumę. Tym większą, że pozostawione
    zostało pod opieką obcej mu osoby.
    Omawiając to wydarzenie ze swoimi znajomymi, zgodnie twierdziliśmy, że my byśmy
    w takiej sytuacji ponieśli koszt naszego gapiostwa i zostali w Kraju razem z
    dzieckiem.

    --
    Pozdrawiam :)
    JM
    http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
    Bezpieczny wolontariat (Nobel?): http://zwijaj.pl/


  • 5. Data: 2012-08-01 12:09:48
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: SQLwiel <_...@g...com>

    W dniu 2012-08-01 11:55, JaMyszka pisze:
    > W dniu środa, 1 sierpnia 2012 10:26:18 UTC+2 użytkownik maruda napisał:
    >> [...]
    >> Pismaki - jak to pismaki.
    >> Szczyt (raczej: dno) niekompetencji, ignorancji, indolencji.
    >> Nawet nie warto kopnąć, bo się but ubrudzi.
    >> [...]
    >
    > Hmm... A odczucia dziecka się nie liczą? Przecież ono żyło tą atmosferą
    > przedwyjazdową, pełną "zakłóceń" dnia codziennego. Ale było zapewniane, że
    > dalej będzie z rodzicami. A tu nagle, w ekstremie zmian życia codziennego (lotnisko
    - nieznane otoczenie, zdenerwowanie rodziców - nieważny paszport dziecka), ono
    zostaje odrzucone. A przecież ono nic nie zawiniło. I trzeba
    > pamiętać, że dziecko w tym wieku, odczuwa fizyczną więź z rodzicami. Dlatego
    > widząc oddalających się rodziców, przeżyło traumę. Tym większą, że pozostawione
    > zostało pod opieką obcej mu osoby.
    > Omawiając to wydarzenie ze swoimi znajomymi, zgodnie twierdziliśmy, że my byśmy
    > w takiej sytuacji ponieśli koszt naszego gapiostwa i zostali w Kraju razem z
    dzieckiem.
    >

    Ja - nie. Nie zrezygnowałbym z wyjazdu.

    (To już zupełnie nie ma nic wspólnego z prawem)

    Popatrz na to od strony rodziców:
    Natężyliśmy się finansowo, żeby pojechać na wakacje. Dziecko i tak nic z
    tego nie "załapie", ale chcieliśmy jechać z dzieckiem. A tu nagle na
    lotnisku "zonk". No to albo 6kPLN "w dupę", albo coś wymyślimy. No to
    dzwonimy do cioci, żeby wzięła dziecko, a my polecimy. Ciocia
    potwierdza, ale coś-trzeba-zrobić na te kilka(dziesiąt) minut, bo
    samolot nie będzie czekał. No to prosimy miłą panią z lotniska, żeby
    chwilę dziecko potrzymała (pewno, czego nie widać na nagraniach, dajemy
    jej 50zł do garści).

    A teraz porównaj to z przypadkiem, (ja wiem, bo to przeżyłem) gdy w
    szpitalu oddaję 3-letnie dziecko na gastroskopię. Dostaję je po 2
    godzinach, rozhisteryzowane, płaczące, wysmarowane wazeliną, żeby nie
    było widać zaczerwienień i odgnieceń od pasków na rękach...



    --

    Dziękuję i pozdrawiam. Sqlwiel.


  • 6. Data: 2012-08-01 12:33:31
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: "Aha...." <n...@s...com>

    W dniu 2012-08-01 11:55, JaMyszka pisze:
    > W dniu środa, 1 sierpnia 2012 10:26:18 UTC+2 użytkownik maruda napisał:
    >> [...]
    >> Pismaki - jak to pismaki.
    >> Szczyt (raczej: dno) niekompetencji, ignorancji, indolencji.
    >> Nawet nie warto kopnąć, bo się but ubrudzi.
    >> [...]
    >
    > Hmm... A odczucia dziecka się nie liczą? Przecież ono żyło tą atmosferą
    > przedwyjazdową, pełną "zakłóceń" dnia codziennego. Ale było zapewniane, że
    > dalej będzie z rodzicami. A tu nagle, w ekstremie zmian życia codziennego (lotnisko
    - nieznane otoczenie, zdenerwowanie rodziców - nieważny paszport dziecka), ono
    zostaje odrzucone. A przecież ono nic nie zawiniło. I trzeba
    > pamiętać, że dziecko w tym wieku, odczuwa fizyczną więź z rodzicami. Dlatego
    > widząc oddalających się rodziców, przeżyło traumę. Tym większą, że pozostawione
    > zostało pod opieką obcej mu osoby.
    > Omawiając to wydarzenie ze swoimi znajomymi, zgodnie twierdziliśmy, że my byśmy
    > w takiej sytuacji ponieśli koszt naszego gapiostwa i zostali w Kraju razem z
    dzieckiem.
    >


    A pomyslalas ze znajkomymy pewnie tak debilnymi jak i ty ze paszport to
    tylko kawalek papieru i to urzednicy sa winni utrudniania zycia ludziom ?


  • 7. Data: 2012-08-01 12:59:15
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: SQLwiel <_...@g...com>

    W dniu 2012-08-01 12:33, Aha.... pisze:

    > A pomyslalas ze znajkomymy pewnie tak debilnymi jak i ty ze paszport to
    > tylko kawalek papieru i to urzednicy sa winni utrudniania zycia ludziom ?
    >
    Weź ty facet kup se flaszkę i zostaw tę klawiaturę, bo zepsujesz.


    --

    Dziękuję i pozdrawiam. Sqlwiel.


  • 8. Data: 2012-08-01 13:23:14
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: PJ <p...@g...com>

    //Omawiając to wydarzenie ze swoimi znajomymi, zgodnie twierdziliśmy,
    że my byśmy w takiej sytuacji ponieśli koszt naszego gapiostwa i
    zostali w Kraju razem z dzieckiem.

    tez bym tak zrobil ew. leci jedno z rodzicow z drugim dzieckiem tzn
    np. matka zostaja z dziewczynka a tata leci z synem ... pomijam
    kwestie samopoczucia rodzicow na wakacjach po takim "wyczynie"
    przeciez nastepnego dnia w Grecji wszyscy wspolwycieczkowicze
    wiedzieli o ich "pomyslowym" rozwiazaniu i z pewnoscia wyrazili swoj
    podziw dla tak "pomyslowego" rozwiazania ...

    PS bohaterowie tego wydarzenia wrocili tydzien wczesniej z wycieczki,
    to warto tez zauwazyc ...

    PS2 mnie ciekawi gdzie jest granica u takich ludzi ... ok 6k pln to za
    duzo ... a jak to bylby jakis last minute za 999 pln ? tyle byliby w
    stanie poswiecic ?

    P.


  • 9. Data: 2012-08-01 13:53:03
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: JaMyszka <f...@g...com>

    W dniu środa, 1 sierpnia 2012 12:09:48 UTC+2 użytkownik SQLwiel napisał:
    > [...]
    > Ja - nie. Nie zrezygnowałbym z wyjazdu.

    No i mamy różną empatię. I to do własnego dziecka.

    > (To już zupełnie nie ma nic wspólnego z prawem)

    Wiem. A właściwie dlaczego? Jeśli każemy za przemoc fizyczną i inna traumy?

    > Popatrz na to od strony rodziców:

    Czyli czyja trauma jest nieważna? Rodziców czy dziecka?
    A nie powinno się na nią spojrzeć pod kątem kto sobie z nią poradzi?
    Tylko dlatego, że dziecko nie potrafi opowiadać o swoich uczuciach mamy prawo
    skazywać je na traumę? Bo przecież do jego płaczu jesteśmy przyzwyczajeni.

    > Natężyliśmy się finansowo, żeby pojechać na wakacje. Dziecko i tak nic z
    > tego nie "załapie", ale chcieliśmy jechać z dzieckiem.

    Słuszna postawa. A dziecko "łapie" Wasz dobry nastój i czuje się bezpieczne w Waszej
    obecności.

    > A tu nagle na
    > lotnisku "zonk". No to albo 6kPLN "w dupę", albo coś wymyślimy.

    Różna jest cena nauki. Następnym razem 100 razy sprawdzimy wszystkie dokumenty
    związane z wyjazdem. Wszak to należy do obowiązków rodziców.

    > No to
    > dzwonimy do cioci, żeby wzięła dziecko, a my polecimy. Ciocia
    > potwierdza, ale coś-trzeba-zrobić na te kilka(dziesiąt) minut, bo
    > samolot nie będzie czekał. No to prosimy miłą panią z lotniska, żeby
    > chwilę dziecko potrzymała (pewno, czego nie widać na nagraniach, dajemy
    > jej 50zł do garści).

    Te działania są do przyjęcia przy załatwianiu opieki na 1-2 godz. Ale w tej
    konkretnej sytuacji oceniam je jako nieodpowiedzialne, bo czyniące szkodę na psychice
    dziecka.
    A wyjazd na wycieczkę nie jest wyższą koniecznością usprawiedliwiającą takie
    postępowanie.

    > A teraz porównaj to z przypadkiem, (ja wiem, bo to przeżyłem) gdy w
    > szpitalu oddaję 3-letnie dziecko na gastroskopię. Dostaję je po 2
    > godzinach, rozhisteryzowane, płaczące, wysmarowane wazeliną, żeby nie
    > było widać zaczerwienień i odgnieceń od pasków na rękach...

    Nie można usprawiedliwiać jednej traumy drugą. Tym bardziej u dwóch różnych
    osób. Trauma jest traumą i pozostawia ślady na psychice. Ważne jest tylko,
    czy mamy wpływ na to by jej zapobiec. Albo przynajmniej ją zmniejszyć.
    W Twoim przypadku można ją było zmniejszyć, gdybyś był obecny podczas badania.
    Ale wtedy były takie czasy, że odczucia jednostki się nie liczyły.
    Podobną traumę miało moje dziecko, gdy jako 6-cio miesięczne niemowlę, przez
    tydzień był w szpitalu z ostrym rozpoznaniem zapalenia oskrzeli. A można go
    było odwiedzać tylko w niedzielę przez 1 godz. I to na korytarzu przed
    oddziałem. Jak mi podali sine dziecko (z zimna), z gilami aż po pępek, to przez
    tę godzinę ryczałam razem z nim. On ryczy bo tłok i inne ryczące dzieci, a ja
    z bezsilności i bólu, że tak cierpi. Nie zapomniałam też jego zachowania po
    tym szpitalu - cały czas mnie się trzymał. Nawet do toalety nie mogłam iść bez
    niego.

    --
    Pozdrawiam :)
    JM
    http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
    Bezpieczny wolontariat (Nobel?): http://zwijaj.pl/


  • 10. Data: 2012-08-01 13:55:02
    Temat: Re: Nie ma zarzutów o dziecko na lotnisku
    Od: "_ąćęłńóśźż." <j...@g...SKASUJ-TO.pl>

    Tak właśnie pomyślałem, ale za to przyjdą po nas jutro o 5.59 rano w
    kominiarkach za dosrywanie jaśnie panującej waadzy.

    Nie to, co dziennitutki.
    Żadna dziennitutka sie nie przyp...li, że na lotnisku mógłby być urzędnik z
    pieczątką do przedłużania takich paszportów.


    -----
    > paszport to tylko kawalek papieru i to urzednicy sa winni utrudniania zycia
    ludziom

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : [ 1 ] . 2 ... 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1