eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Lekarka miała prawo odmówić?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 84

  • 11. Data: 2008-12-08 23:37:55
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "zenek" <z...@z...zz> napisał w wiadomości
    news:ghkapg$kq2$1@nemesis.news.neostrada.pl...

    >> Po pierwsze podstawa prawna znajduje się na postanowieniu o powołaniu
    >> biegłego, które doręcza się lekarce przed pobraniem krwi. Jeden odpis
    >> zostaje u niej, bo stanowi podstawę do późniejszego wypisania rachunku
    >> za usługę. Nie spodziewam się, by tu było nieporozumienie, chyba że nie
    >> umiała czytać. Wiedza policjantów eskortujących zatrzymanego większego
    >> znaczenia tu zatem nie miała. Poza tym nieznajomość prawa szkodzi.
    > Pewnie, że szkodzi, dlatego to właśnie policjanci będą obwieszani psami
    > przez opinię publiczną.

    W jakim zakresie? Na razie mamy jeden artykuł dziennikarza, który w samej
    swojej treści zawiera wewnętrzne sprzeczności. Oczywiście obsmarować można
    każdego. Ale idąc tym tokiem rozumowania nie róbmy nic, bo zawsze przyjdzie
    jakiś kretyn, któremu się to nie spodoba.

    >> Nijak. Nie jest biegłym sądowym. Ten przepis ich dotyczy. Ona ma wykonać
    >> czynność techniczną.
    > Czynność techniczną będzie wykonywać pielęgniarka na zlecenie lekarza. A
    > dlaczego uważasz, że rozporządzenie dotyczy tylko biegłego sądowego?
    > Lekarka otrzyma postanowienie o powołaniu biegłego- jak pisałeś.

    Zajrzyj do kpk proszę - art. 205 kpk. Są biegli i są specjaliści. Ona była
    w tym wypadku specjalistą, czyli osoba posiadającą niezbędną wiedzę.

    Druk postanowienia jest jeden i się wykreśla w nim to, co trzeba. Zresztą
    bywa praktykowane, że nie robi się kierownictwa jednostki - tam też jest
    podstawa prawna wielkimi wołami wypisana. Spotkałem się z różną praktyką w
    skali kraju. Jak nawet się specjalistę / biegłego ustnie powołuje - bo
    czasem tak trzeba - to sporządza się protokół, w którym również podstawy
    prawne są wpisane. W każdym razie nikt nigdy tego na gębę nie robi, bo co
    by mu było z takiej ampułki i kto by za to zapłacił.

    W mojej ocenie błąd co do prawa w tej sytuacji jest absolutnie wykluczony.


  • 12. Data: 2008-12-09 01:06:17
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: marcin <m...@g...com>

    Dziennikarzowi zarzucasz już trzeci raz manipulację więc muszę wytknąć
    ją tobie:
    1. Dziennikarz o wersję drugiej strony się zwrócił, ale jej nie
    otrzymał. Nawet zdawkowej jaką się udziela w takich sytuacjach. Świaczy
    samo przez się. Wybiórczo przeczytałeś artykuł.

    Robert Tomasik pisze:
    > W jakim zakresie? Na razie mamy jeden artykuł dziennikarza, który w
    > samej swojej treści zawiera wewnętrzne sprzeczności. Oczywiście
    > obsmarować można każdego. Ale idąc tym tokiem rozumowania nie róbmy nic,
    > bo zawsze przyjdzie jakiś _kretyn_, któremu się to nie spodoba.

    2. Manipulatorsko właśnie drugi raz przypiąłeś etykietkę kretyna
    każdemu, komu działanie policji się nie spodoba.

    Zdecydowanie tracisz poziom.

    M.


  • 13. Data: 2008-12-09 04:18:20
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: Szerr <n...@p...pl>

    Dnia Tue, 9 Dec 2008 00:27:39 +0100, Robert Tomasik napisał(a)
    w:<news:ghkc95$2bd$1@inews.gazeta.pl>:

    >> Prokurator/policjant zlecający "czynność" czy lekarka byłaby
    >> obsmarowywana przez pewnego poje*a z fundacji primum non madafaka
    >> nocere - doktora sandała ?
    > To, ze czasem kretyni zabierają głos nie powinno wpływać na nasze
    > działania.

    Serio uważasz dr. Sandauera za kretyna?

    --
    Quid leges sine moribus?


  • 14. Data: 2008-12-09 08:59:26
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: " sok marchwiowy" <s...@g...pl>

    Robert Tomasik <r...@g...pl> napisał(a):

    > Użytkownik " sok marchwiowy" <s...@g...pl> napisał w
    > wiadomości news:ghk7d8$em4$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > > Zapominasz o kilku innych faktach. Lekarka składała przysięgę że nie
    > > wykona
    > > niczego co może narazić pacjenta. Pobranie krwi łączy się z bezpośrednią
    > > ingerencją, a taka zawsze powoduje ryzyko że coś się nie uda. Mogła
    > > odmówić ze
    > > względu na złożoną wcześniej przysięgę.
    >
    > W myśl prawa odmówić nie miała prawa na tej podstawie, ale przynajmniej nie
    > narażała by się w tak oczywisty sposób na zarzuty.
    >
    > > Zwłaszcza że zabieg nie byłby
    > > przeprowadzany w sytuacji zagrożenia życia tego co mu krew miała pobrać.
    >
    > To nie żaden zabieg. To czynność procesowa.
    >
    > > Jeśli policjanci mięli by dokument ograniczający konstytucyjne prawa tego
    > > człowieka obowiązujące w Polsce to Mogła by pobrać
    >
    > A cóż by to miał być za dokument?
    >
    >
    > > ale też by Mogła odmówić -
    > > patrz wyżej. Dokument ten musiałby być prawomocny i nikt by nie mógł
    > > zmusić
    > > lekarki do pobrania krwi przed konsultacją z prawnikiem współpracującym
    > > ze
    > > szpitalem.
    >
    > Zmuszać jej nikt nie zmuszał. pojechali do innego lekarza. Ale ona odpowie
    > najpewniej przed sądem za utrudnianie postępowania. Jak znam życie, to
    > prokurator zresztą umorzy to postępowanie stwierdzając, ze przecież
    > policjanci dali sobie radę i ktoś inny pobrał tę krew. Ostatecznie zakończy
    > się pewnie wielkich hukiem i postępowaniem dyscyplinarnym dla lekarki.
    >
    > > Po konsultacji też nikt by jej nie mógł zmusić.
    >
    > W jakim sensie Ty ją chcesz zmuszać? Mieli jej pistolet do głowy
    > przystawić?
    >
    > > Chyba że dysponował
    > > by dokumentem ograniczającym jej prawa obywatelskie i zwalniającym ją z
    > > przysięgi.
    >
    > Pomijając już nieistnienie takiego dokumentu, to jak byś ja za jego pomocą
    > do czegokolwiek zmusił?
    >
    > > Wtedy też by Mogła nie pobrać bo od pobierania krwi są pielęgniarki
    > > a nie lekarze. Na gębę nie musiała nic robić.
    >
    > Tego się nie robi "na gębę", tylko na postanowienie o powołaniu biegłego.
    > Są takie druki, które się szybko wypisuje.
    >
    > > I dobrze że nie zrobiła.
    > > Środki przymusu bezpośredniego nie służą do ubezwłasnowolnienia. Samo
    > > zastosowanie takich środków nie powoduje że człowiek musi zgodzić się na
    > > pobranie krwi. Nawet jak to zostało bezmyślnie wpisane w jakąś ustawę.
    > > Konstytucja jest wyżej w hierarchii niż ustawy.
    >
    > No i zapomniałeś o prawie moralnym wywodzącym się wprost z prawa
    > naturalnego :-) Tylko czemu co chwilę się tę krew pobiera? Iluż przestępców
    > jest wśród nas :-))))
    >
    > > Lekarka postąpiła właściwie. Poinformowała podrapanego w jaki sposób może
    > > zrobić sobie badanie.
    >
    > Ależ policjanci nie byli podejrzanymi, więc trudno w tej sytuacji mówić o
    > utrudnianiu śledztwa. Tu chodzi o odmowę pobrania krwi od zatrzymanego.
    >
    > > W tym miejscu gdzie się znajduje wynik będzie po 3
    > > dniach. W innym po kilku godzinach. O ile pamiętam dostał również
    > > podrapany na
    > > wszelki wypadek leki zapobiegające zakażeniu.
    > > Lekarka zrobiła co mogła. A że przy okazji pan władza został sprowadzony
    > > do
    > > przypisanej mu roli stróża prawa, to dobrze.
    > > A jeśli nawet istnieje durny zapis zmuszający do poddania się badaniu
    > > krwi i
    > > ktoś nie wyrazi zgody to nie można go zflekować tzn zastosować
    > > specyficzne
    > > środki przymusu bezpośredniego i zrobić badanie wbrew woli. A postawić
    > > kolejny
    > > zarzut czy jak to się tam nazywa.
    >
    Jak byś potrafił pookładać sobie w głowie odpowiedz i napisać po przemyśleniu
    całą, a nie dzielić na fragmenty to byś mniejsze głupoty pisał.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 15. Data: 2008-12-09 09:34:47
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: przypadek <p...@g...pl>

    Robert, a czytałeś co sama policja pisze o zdarzeniu na swoich
    stronach? Albo rzecznik zamieścił nieścisłą informację, albo cała
    sprawa nie wiązała się z żadną procedurą, osobą podejrzaną itp., ale
    po prostu policjant bał się że jest zarażony HIV i pojechał z
    zatrzymanym (lub zrobili to jego koledzy) żeby go zbadać na tę
    okoliczność zupełnie poza wszelkimi procedurami. Ciężko inaczej
    zinterpretować tę notatkę:

    http://www.piotrkow-trybunalski.policja.gov.pl/index
    .php?option=com_content&task=view&id=565&Itemid=50


  • 16. Data: 2008-12-09 12:10:05
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: " sok marchwiowy" <s...@g...pl>

    przypadek <p...@g...pl> napisał(a):

    > Robert, a czyta=B3e=B6 co sama policja pisze o zdarzeniu na swoich
    > stronach? Albo rzecznik zamie=B6ci=B3 nie=B6cis=B3=B1 informacj=EA, albo ca=
    > =B3a
    > sprawa nie wi=B1za=B3a si=EA z =BFadn=B1 procedur=B1, osob=B1 podejrzan=B1 =
    > itp., ale
    > po prostu policjant ba=B3 si=EA =BFe jest zara=BFony HIV i pojecha=B3 z
    > zatrzymanym (lub zrobili to jego koledzy) =BFeby go zbada=E6 na t=EA
    > okoliczno=B6=E6 zupe=B3nie poza wszelkimi procedurami. Ci=EA=BFko inaczej
    > zinterpretowa=E6 t=EA notatk=EA:
    >
    > http://www.piotrkow-trybunalski.policja.gov.pl/index
    .php?option=3Dcom_conte=
    > nt&task=3Dview&id=3D565&Itemid=3D50
    Dla porównania.
    Nocny dyżur w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim. Na izbę przyjęć przyjeżdża
    policyjny radiowóz. Dyżurna lekarka ma zbadać mężczyznę nim trafi on do
    policyjnej izby zatrzymań. Sprawa jest załatwiona w kilka minut. Ale radiowóz
    nie odjeżdża. Badać chcą się jeszcze dwaj młodzi policjanci. Ich podopieczny
    gryzł i drapał. Funkcjonariusze boją się, że mogli złapać HIV.

    - Powiedziałam, że mogę pobrać od nich krew - mówi lekarka (prosi o zachowanie
    anonimowości). - Ale zastrzegłam, że u nas wynik będzie za trzy dni. Lepiej
    pojechać do szpitala zakaźnego w Łodzi (około 40 kilometrów). Tam wyniki są po
    trzech godzinach. Mają też leki, które podaje się, gdy wystąpiło ryzyko zakażenia.

    Policjanci dziękują i odjeżdżają. Ale po chwili wracają. Każą pobrać krew od
    zatrzymanego mężczyzny. Jest problem, bo ten nie zgadza się na badanie.
    Lekarka tłumaczy, że w tej sytuacji nic nie może zrobić. Pobierając krew wbrew
    woli pacjenta złamałaby prawo.

    Dr Grzegorz Krzyżanowski, szef łódzkiej izby lekarskiej: - Pani doktor miała
    rację, bo według ustawy o zakładach opieki zdrowotnej pacjent ma prawo odmowy
    zgody na udzielenie świadczeń zdrowotnych. A kodeks karny mówi: "Kto wykonuje
    zabieg leczniczy bez zgody pacjenta, podlega grzywnie, karze ograniczenia
    wolności albo pozbawienia wolności".

    Ale policjanci nie odpuszczają. Krew ma być pobrana i już. Lekarka mówi, że
    jeśli zobaczy przepis, który jej na to pozwala, zrobi badanie. Proponuje
    nawet, żeby sprawę rozstrzygnął dyżurny prokurator. Policjanci poddają się.
    Legitymują lekarkę i odjeżdżają ze szpitala.

    W kapciach na dołku

    Po dwóch godzinach na izbę przyjęć dzwoni dyżurny policjant. Cytuje z kodeksu
    karnego przepis o konieczności natychmiastowego pobrania materiału dowodowego
    dla zabezpieczenia śladów i dowodów przestępstwa.

    - To przywieźcie tego człowieka - rzuca lekarka. Nikt już nie przyjeżdża.
    Dla ogłupiałych przepisami wyjaśniam.
    Lekarka pomyślała za policjantów i powiedział im co mają zrobić. Mają jechać
    do innego niezbyt odległego miasta ( dla radiowozu w nocy to pół godziny). Tam
    w specjalistycznym szpitalu zrobią im badania od razu. Mają tam też stosowne
    leki. Bo ona jak pobierze im krew to zapewne trafi ona do tego szpitala
    następnego dnia i jak przyjdzie wynik to na podanie leków będzie zbyt późno.
    Jeśli by chcieli to pobrała by im krew do badania. Zatrzymanemu bez jego zgody
    nie mogła pobrać po złamała by prawo. Wytłumaczone jest to w artykule.
    Zatrzymany ma ograniczoną wolność, ale może decydować o sobie. Nikt za niego
    takiej jak w artykule decyzji nie może pojąć. Gwarantuje to każdemu
    konstytucja. zatrzymanym też. Wiele razy w tv pojawiają się informacje że ktoś
    został zatrzymany. Zaraz pada stwierdzenie ze był notowany, nie ważne ze za
    przejście na czerwonym świetle. Ważne ze był. Zawsze taki ktoś musi być pijany
    i musi stawiać opór i danie mu w ryja było uzasadnione. Wiarygodność takich
    tłumaczeń równa jest zeru. Najczęściej mają one za zadanie przykrycie
    zachowania policjantów. Bo kogoś uderzyli, bo kogoś sprowokowali itp. Pewno
    jak by poprosili zatrzymanego żeby dał się zbadać to mieli by dużą szansę na
    pobranie od niego krwi. Tylko po co jak wynik był by za trzy dni. Oni woleli
    pokazać ze rządzą. Jak facet był chory i mieli pecha że ich zaraził to źle
    zrobili że nie posłuchali lekarki od razu tylko poszli na wojnę. Jeśli by
    zachorowali to tylko z własnej głupoty. Więc może dobrze by było jak by do
    Policji brali trochę mądrzejszych niż ci dwaj policjanci. Wszystkim wtedy żyło
    by się lepiej.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 17. Data: 2008-12-09 21:06:53
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "marcin" <m...@g...com> napisał w wiadomości
    news:ghkga2$hgm$1@news.task.gda.pl...

    > 1. Dziennikarz o wersję drugiej strony się zwrócił, ale jej nie otrzymał.
    > Nawet zdawkowej jaką się udziela w takich sytuacjach. Świaczy samo przez
    > się. Wybiórczo przeczytałeś artykuł.

    W którym miejscu? Możesz zacytować stosowny fragment?
    >
    > Robert Tomasik pisze:
    >> W jakim zakresie? Na razie mamy jeden artykuł dziennikarza, który w
    >> samej swojej treści zawiera wewnętrzne sprzeczności. Oczywiście
    >> obsmarować można każdego. Ale idąc tym tokiem rozumowania nie róbmy nic,
    >> bo zawsze przyjdzie jakiś _kretyn_, któremu się to nie spodoba.
    >
    > 2. Manipulatorsko właśnie drugi raz przypiąłeś etykietkę kretyna każdemu,
    > komu działanie policji się nie spodoba.

    To słowo "kretyn" nie odnosiło się do tego dziennikarza, tylko ogólnie do
    sytuacji. chodziło mi o to, że działań organów ścigania nie może
    paraliżować strach przed tym, że ktoś bez znajomości rzeczy będzie
    wypisywał głupoty.


  • 18. Data: 2008-12-09 21:11:47
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Szerr" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
    news:qtq2oafsrzgj.14vrladq83tx3$.dlg@40tude.net...

    >>> Prokurator/policjant zlecający "czynność" czy lekarka byłaby
    >>> obsmarowywana przez pewnego poje*a z fundacji primum non madafaka
    >>> nocere - doktora sandała ?
    >> To, ze czasem kretyni zabierają głos nie powinno wpływać na nasze
    >> działania.
    > Serio uważasz dr. Sandauera za kretyna?

    Nie wiem kto to jest doktor sandał i nie przyszło mi do głowy nawet, ze
    może to być jakaś faktyczna postać. Google wyrzuciły 0 informacji.
    Sądziłem, że autor posta posłużył się jakąś przenośnią.

    Co do dr Sandauera, to nie znam jego poglądów, wiec trudno mi zająć
    konstruktywne stanowisko na jego temat. Zwłaszcza, ze chyba w tej
    konkretnej sprawie nie zabierał głosu. A moja wypowiedź odnosiła się
    ogólnie do mody wśród dziennikarzy na krytykowanie działań organów ścigania
    bez znajomości rzeczy i realiów, dla samej wierszówki. potem się małym
    drukiem gdzieś to prostuje i wychodzi to, co wychodzi.


  • 19. Data: 2008-12-09 21:16:07
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik " sok marchwiowy" <s...@g...pl> napisał w
    wiadomości news:ghlc1e$dfa$1@inews.gazeta.pl...

    > Jak byś potrafił pookładać sobie w głowie odpowiedz i napisać po
    > przemyśleniu
    > całą, a nie dzielić na fragmenty to byś mniejsze głupoty pisał.

    I w tym celu musiałeś zacytować tych kilkadziesiąt linii tekstu :-)

    A dzieliłem wypowiedź na fragmenty, bo wydawało mi się, że bedzie bardziej
    zrozumiała. Jeśli czegoś nie rozumiesz, to po prostu napisz. Postaram się
    wyjaśnić.


  • 20. Data: 2008-12-09 21:50:11
    Temat: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Od: " sok marchwiowy" <s...@g...pl>

    Robert Tomasik <r...@g...pl> napisał(a):

    > Użytkownik " sok marchwiowy" <s...@g...pl> napisał w
    > wiadomości news:ghlc1e$dfa$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > > Jak byś potrafił pookładać sobie w głowie odpowiedz i napisać po
    > > przemyśleniu
    > > całą, a nie dzielić na fragmenty to byś mniejsze głupoty pisał.
    >
    > I w tym celu musiałeś zacytować tych kilkadziesiąt linii tekstu :-)
    Tak, żebyś jeszcze raz przeanalizował.
    >
    > A dzieliłem wypowiedź na fragmenty, bo wydawało mi się, że bedzie bardziej
    > zrozumiała.
    Nie wiedziałem że musisz dzielić stosunkowo prosty tekst na małe fragmenty
    żeby go zrozumieć. W przyszłości postaram się pisać prostsze i krótsze.
    teksty. I dzielić je na fragmenty.
    >Jeśli czegoś nie rozumiesz, to po prostu napisz.
    Nie dziękuję.
    >Postaram się wyjaśnić.
    Wydaje mi się że ktoś kto nie jest w stanie ogarnąć 300 słów, tak ze w czasie
    czytania ostatniego zdania pamięta co było w pierwszym. To nawet jak się
    będzie bardzo starał nie będzie w stanie odpowiedzieć nawet na proste ale
    długie pytanie. Może poćwicz czytanie dłuższych tekstów. Mogę Ci podesłać parę
    tytułów książek z krótkimi opowiadaniami.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1